PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie mogę się podnieść :(
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam,

Na początku przyznam, że nie wiem jak opisać swój problem, więc będę pisał po prostu. Od ok 8 lat mam poważny problem ze sobą. Mam problemy z kontaktowaniem się z ludźmi, z wizytami w urzędach czy u lekarza, załatwieniem jakichś spraw, rozmowach z osobami, odbieraniem i wykonywaniem telefonów, pisaniu w miejscu publicznym gdy ktoś patrzy. Czuję stres, gdy coś robię i ktoś obcy patrzy. To wszystko wywołuje u mnie jakiś lęk/przerażenie, obawy, jak się zachował, że palnę głupstwo lub zrobię coś głupiego i będę się wstydzić. Mam wadę wymowy, mówię szybko, cicho i niewyraźnie, nawet się jąkam. W trudnych dla mnie sytuacjach, mam dziwne objawy, boję się, serce mi wali, pocę się i drżę. Dodatkowo kilka lat temu mimo młodego wieku zacząłem łysieć i mam zepsute żeby, przez co wstydzę się uśmiechać przy innych. Kilka lat temu straciłem pracę, zawiodłem się na dziewczynie, którą kochałem bez wzajemności i od tego czasu nie mogę się podnieść ani znaleźć pracy, nie mam kasy, nie nawiązałem żadnego nowego kontaktu i nie poznałem żadnej kobiety. Wstydzę się siebie i uważam za życiowego nieudacznika, zresztą słusznie, jak widać z opisu. Straciłem tyle pięknych lat ze swojej młodości i ich nie wykorzystałem. Cała ta sytuacja mnie dobija do tego stopnia, że praktycznie nie wychodzę z domu, zerwałem kontakty z przyjaciółmi i znajomymi, których i tak było nie wielu. Nie mogę się przemóc by się wyrwać z domu za pracą, by poznać ludzi, by cieszyć się życiem, chociaż bardzo bym chciał to to mnie przerasta. Jestem sam i czuję się niepotrzebny i zbędny. Czasem by rozładować to wewnętrzne napięcie, po prostu wsiadam w samochód i jadę gdzieś przed siebie, tak bez sensu i nie mam ochoty wracać do domu, wtedy czuję się lepiej, czuję się wolny. Chcę poznać świat, ruszyć przed siebie, ale nie mogę. Utrudnia mi to życie i rozwijanie się, straciłem przez to co najmniej 6lat życia, przez które dosłownie nie zrobiłem NIC, absolutnie NIC, nie zdobyłem, żadnych dodatkowych kwalifikacji, jestem zerem. Już nie pamiętam, kiedy i jak to się wszystko zaczęło. To musiało być już we mnie i kiedyś w końcu wyszło. Ale pamiętam, jak 10 lat temu byłem zupełnie inną osobą, chociaż nieśmiałą, potrafiłem sam sobie wszystko załatwić, miałem bujne włosy, dziewczyny mnie lubiły i chciały się umawiać. Nie bałem się wyjść z domu i rozmawiać z ludźmi. Dziś mam prawie 30 lat i nic nie osiągnąłem, jestem zerem, nieudacznikiem, bankrutem.

Nie wiem, może jestem jakiś psychiczny, ale z drugiej strony, mam jakieś wykształcenie, odbyłem służbę wojskową, mam prawo jazdy kat C, znam się na komputerach i umiem je naprawiać, potrafię majsterkować i remontować dom oraz budować różne rzeczy, jestem raczej kreatywny, ale nie mogę się podnieść.

Jak widzicie, mój przypadek jest poważny, ciężko ze mną. Ulgę znajduję podczas pracy, gdy jestem zajęty czymś, coś składam, konstruuje, buduje czy naprawiam. Lubię czytać książki i artykuły, słuchać muzyki, wtedy się relaksuje.

Co jest ze mną nie tak? Bo ja mam już siebie dość, nawet nie mogę na siebie patrzeć w lustrze i mam ochotę dać sobie w gębę a nawet palnąć w ten łeb. Czuję, że jestem ciężarem dla rodziny i jestem jak to 5 koło u wozu.

Pozdrawiam

Życiowy Nieudacznik.
Też mam dużą wadę wymowy która praktycznie uniemożliwia mi każdą komunikatywną pracę. Łysieje, a zęby również nie wyglądają idealnie - dodajmy do tego jeszcze kiepską sylwetkę, która odstrasza większość dziewczyn. Także krótko mówiąc nie jesteś sam ze swoimi problemami. Ale jak sam napisałeś - potrafisz robić różne rzeczy i znasz się na czymś, to już jakaś pozycja wyjściowa. Ja nic konkretnego nie potrafię i mam dwie lewe ręce, a mimo to muszę sobie jakoś radzić.
Nie mam użytecznego wykształcenia, w jakimś sensie łysieję i w dodatku to nie jedyny problem w tym rejonie, zmarniałem całe życie jakie miałem, sylwetkę... pomińmy milczeniem, nawet jeśli mogło być mimo wszystko gorzej. Nigdy nie maiłem dziewczyny wiec nawet o zawód miłosny ciężko... Nie mogę mieć prawa jazdy,i generalnie to też, to życie mnie przerasta. Jestem sam i czuję się niepotrzebny i zbędny.
Ze mną jest tak, że raczej wyglądam dobrze fizycznie, jestem niski, ale nie jestem tłusty. Ćwiczę co jakiś czas, już od czasu szkoły ćwiczyłem, dbałem o sylwetkę i kondycję. Pracować też potrafię, nie mam lewych rąk, chociaż wszystkiego nie umiem to potrafię i umiem dużo innych rzeczy, naprawiać samochody, komputery, telefony, jak wspomniałem wyżej również remontować dom, jak i wykańczać czy budować różne rzeczy. W domu rodzinnym uchodzę za osobę inteligentną, ale śp. babcia, pamiętam jak mi mówiła, że dobry ze mnie chłopak, ale jestem zamknięty w sobie. Jestem zodiakalnym strzelcem a ci uchodzą za pozytywnych ludzi, dobrych kierowców i ogólnie pozytywnie zakręconych. Mimo to wszystko, nie mogę sobie ze sobą poradzić a wiem, że gdzieś we mnie jest ta pozytywna energia i nie może się uwolnić, wiem bo kiedyś byłem taki.
Być może na to wszystko wpływ ma otoczenie i trudna sytuacja materialna. Ojciec to alkoholik i również nieudacznik, nie szanuje matki, nie potrafi się odnosić kulturalnie do członków rodziny. Takiego słownictwa nie powstydziłby się żul z parku, wali tekstami jak z rynsztoka. Dzień u niego bez 4 piw to dzień stracony, już patrzeć nie mogę na takiego moczymordę, jest uciążliwy dla całej rodziny, potrafi przechlać 600zł miesięcznie. Ale mniejsza o to, mam go gdzieś bo ile razy mu zwracałem uwagę to i tak nic mu do tego zakutego łba nie wbije.

Mimo wszystko, wiem po sobie, że mógłbym wiele, tylko nie mogę się przełamać.

No, to ponarzekaliśmy sobie. Teraz muszę się czymś zająć, mam robotę. Muszę skoczyć tu i tam, coś kupić i coś zrobić.
Jak widzisz, wcale nie jesteś nieudacznikiem, a wręcz przeciwnie, więc nie nazywaj się tak i tak o sobie nie myśl. To, że masz problemy to nie jest Twoja wina, więc nie obwiniaj się o to. Myślę że mógłbyś spróbować leczenia farmakologicznego i psychoterapii. Na pewno też życie z ojcem wpływa jakoś na Twoją samoocenę i samopoczucie, więc lepiej by było "pójść na swoje", ale wiem że w tym kraju to trudne, zwłaszcza w przypadku takich ludzi jak my. Ale pomyśl o tym, pokombinuj, ze swoimi umiejętnościami pewnie mógłbyś znaleźć niezłą pracę.
witam mam praktycznie takie same problemy a może i gorsze jak kolega determinantor auto głównego wątku. Opisał bym dokładnie ale to forum z+:Ikony bluzgi kochać 2: jakieś i nie pozwala chyba na dłuższą ilość liter nie wiem zresztą. Mam totalnego nerwa i myślę już chyba nad tym żeby skończyć ze sobą bo to bez sensu :Ikony bluzgi kurka: mac wszystko jest :Stan - Niezadowolony - Smuci się:.
Znam ten ból.Ja też mam wiele problemów i też nie potrafię się podnieść.Tkwie w tym stanie od wielu lat,popadLem w życiowy marazm z którego nie mogę wyjść.A wiadomo im dłużej człowiek tkwi w tym stanie tym później jest cokolwiek zrobić.Najgorsze chyba jest ta bezsilność.
inferno napisał(a):Znam ten ból.Ja też mam wiele problemów i też nie potrafię się podnieść.Tkwie w tym stanie od wielu lat,popadLem w życiowy marazm z którego nie mogę wyjść.A wiadomo im dłużej człowiek tkwi w tym stanie tym później jest cokolwiek zrobić.Najgorsze chyba jest ta bezsilność.

To o mnie :Stan - Niezadowolony - Smuci się: