PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się wszystkiego
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Obawiam się wszystkiego, wychodzenia z domu do sklepu, wyjść na spacer, wizyt u fryzjera, spotkań towarzyskich... Boję się jak to będzie gdy pójdę na studia, że spotkam niezbyt życzliwych ludzi. Przeraża mnie życie, że tyle złych rzeczy dzieje się na świecie. Nie lubię zostawać sama w domu, nachodzą mnie czasami czarne wizje. Wychodzę jedynie do kościoła, sklepu, czasami zmobilizuję się by do kogoś wyjść, ale to bardzo, bardzo rzadko. Praktycznie całe wakacje przesiedziałam w domu. Z jednej strony czuję się bezpiecznie w domu, z drugiej - chciałabym częściej wychodzić, ale coś mnie blokuje. Czy miał ktoś podobne problemy, czy da się z tego jakoś wyjść?
Emma Moons napisał(a):Czy miał ktoś podobne problemy, czy da się z tego jakoś wyjść?
Odpowiedzi:
1. Tak
2. Tak

Ale rzecz w tym, że taki strach nie bierze się znikąd, musi mieć jakąś konkretną przyczynę, którą nie są ludzie czy sytuacje tylko coś co siedzi w Tobie. Masz jakieś pomysły co to może być, bo w poście na ten temat nic nie ma? :-)
Też boję się wszystkiego. Ogólnie tego co po za domem. Często jednak jest trudno mi wyjść z domu a potem jest lepiej i wiem, że świat nie jest taki straszny. Czasami mam fale wychodzenia ale też i fale zastoju... Spotkania ze znajomymi lubiłam do czasu kiedy nie pytają się ciągle czy szukam pracy itp. Myślę, że uważają mnie za lenia i nie za bardzo chcą się ze mną kolegować z tego powodu, że nie mam pracy, bo to wstyd mieć taką koleżankę.
Mam to samo. Na chwilę obecną boję się isc do promotora i zacząć pisać pracę. Ledwo zaczął się rok akademicki a ja już nie byłam na 2 zajęciach (boję się skonfrontować z ludźmi po wakacjach, bo oczywiście wszyscy spedzili je aktywnie pracując/podróżując/whatever a ja przefobikowałam kolejne u rodziców w domu :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:). Zapisałam się na kurs hiszpańskiego i prawo jazdy i boję się tam pójść. No i oczywiście, boję się szukać jakiejś pracy.

I ogólnie z roku na rok jest u mnie coraz gorzej. Jak widzę posty ludzi, którzy mieli problemy z FS w szkole to aż mi się wierzyć nie chce, dla mnie liceum to był najlepszy okres w życiu. Miałam koleżanki, życie towarzyskie, lubiłam spędzać czas w szkole, czekałąm na pólmetki/studniówki z niecierpliwościa. A teraz? Oglądam filmy, śpię i jadę na uczelnię na kilka h, a po zajęciach jak najszybciej z niej uciekam. Dorosłe życie, obowiązki i wymagania tak hamująco chyba na mnie działają. Ma tak ktoś?
Ja też się wszystkiego boję, czasem mam tak, że mnie "piecze" od tego cała skóra. Stwierdzono u mnie fachowo niedojrzałość emocjonalną. Dziwne określenie, dopiero niedawno słyszę o tym na okrągło i tego określenia wręcz nienawidzę. Mam wrażenie, że wymyślono je po to, żeby mnie zniszczyć.
Wiem, że aby przetrwać w życiu, muszę dojrzeć emocjonalnie, ale...boję się tego, obawiam się, że stracę wtedy bezpowrotnie kreatywność, bogatą wyobraźnię, pomysłowość i wrażliwość, czyli to, co mam najcenniejszego i nie będę mogła już więcej realizować swoich marzeń, planów, chcieć czegoś (bo dojrzały nigdy nie "chce", tylko zawsze "musi"). Chyba, że się mylę? Niedojrzałość emocjonalna...paskudne określenie, w dodatku nie z mojej winy, tylko czynniki zewnętrzne, co też stwierdzono, w dodatku jest to niezależne od wiedzy, umiejętności, inteligencji. Już łatwiej byłoby, gdyby kazano mi się nauczyć jakiegoś szkolnego materiału, a tutaj...bądź tu mądry człowieku. Nienawidzę życia, mocno mnie doświadczyło, za mocno, tylko tego tutaj nie opisałam, stron by zabrakło.