PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy jestem nieśmiały? Jest co zmienić?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć. Mam 16 lat, w tym roku poszedłem do technikum. Nie ukrywam, że dość dziwnie się czuję, lecz nie potrafię dokładnie tego opisać. Jednak napisałem tutaj, więc postaram się to zrobić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. No to hm... wydaje mi się że mam pewne objawy nieśmiałości, lecz nie w jakimś zaawansowanym stopniu - nadal mi to przeszkadza. Mimo to, nie wiem czy moje zachowanie nie jest po prostu normalne... może tylko wydziwiam, dlatego napisałem. No ale do rzeczy. Mój problem dotyczy głównie dziewczyn, a zwłaszcza nieznajomych grup. Przykładowo... nie potrafię przełamać się, by podejść do żadnej dziewczyny, a tym bardziej do takiej, która jest z koleżankami. Nie wiem czego się boję... nie uważam się za jakąś szkaradę, nie mam kompleksów. Po prostu chodzi chyba o tą barierę rozmowy... podejdę, wymienię parę zdań i po chwili tematy się kończą, a nie potrafię z drugą płcią prowadzić rozmowy. Dodatkowo, nigdy nie byłem jakimś źródłem zainteresowania, co szczerze mówiąc raczej mi nie przeszkadzało. Nie palę, nie piję, więc z połową klasy już z automatu nie mam o czym gadać. Zresztą jednak nie mam większych problemów... chociaż (i tu jest mój drugi mankament) nie potrafię zbytnio wbić się w grupę rozmawiających znajomych. Przykładowo, na przerwie wszyscy stoją w takim przysłowiowym "kółku"... zamkniętym. I nie wiem co zrobić, jakie gesty wywołać itd aby wbić się do środka i aby nie siedzieć cicho przez 3 minuty. Nie wiem od czego zacząć rozmowy, gdy nie ma o czym żartować i najczęściej sprowadza się do głupiego "Było coś na dzisiaj?" Za co potem mi strasznie wstyd i się głupio z tym czuje. Oczywiście, rozmowy 1 na 1 z rówieśnikami których znam - bez problemu, problem zaczyna się w grupie, gdzie przez dłuższy czas nikt nie zwraca na mnie uwagi, a ja sam nie wiem jak to zmienić. No ale, wracając do dziewczyn, bo to mnie trochę bardziej martwi. Po prostu nie potrafię znaleźć recepty. Przykładowo, kolega z klasy wciąż mi mówi, że "chodź, zagadamy, przywitamy się, no dawaj" czego nigdy nie wprowadza w życie. Nie ukrywam, że przeważnie się przed tym bronię, no ale sam też nigdy tego nie robi. Wydaje mi się, że jest to jego sposób na "obronę" przed jego własną nieśmiałością. A tak jeszcze apropo mnie :Husky - Podekscytowany:. Gdy wyobraże sobie sytuacje, w której jedna dziewczyna z równoległej klasy siedzi gdzieś na ławce i wyraźnie się nudzi, to wierzę w siebie, wiem, że dałbym radę podejść i pogadać. Ale takie sytuacje się nie zdażają. Wszystkie dziewczyny z mojej szkoły zawsze chodzą w grupach, a to mnie niesamowicie blokuje - nie mam pojęcia jak rozmawiać z jedną osobą, tak aby nie było niezręcznie przed obecność innych dziewczyn. Wybaczcie za tak chaotyczny tekst, ale nie potrafiłem inaczej tego przedstawić. Mam nadzieję, że ktoś znajdzie sposób na to, co mi poradzić. Wiem, że większość muszę zrobić sam, ale na pewno są jakieś rady które pomogą mi się zaaklimatyzować. Pozdrawiam!
Jest jeszcze jedna sprawa, o której na śmierć zapomniałem. Wybaczcie podwójny post, ale chce by zobaczyły to również osoby który temat już czytały, a na edycję nikt by nie zwrócił uwagi. Otóż... mam dziwny problem z w-f'em i wszystkimi ćwiczeniami fizycznymi. Jak pomyśle że będę musiał skakać wzwyż, lub o zgrozo rzucać kulą lub piłką lekarską to cały się trzęse. Po prostu nienawidzę tego robić, nie potrafię a wyniki zawsze są dosłownie żałosne. Przez to zamykam się w sobie i często obracam sytuacje w żart, choć to tylko przykrywka gdy dzieje się to samo za 2, 3 razem... nadal w głębi mi z tym źle. A co za tym idzie - niedługo będę miał otrzęsiny, i tego też bardzo się obawiam. Po prostu... raz, jak pomyśle sobie o swego rodzaju upokorzeniu... wyśmiewaniu zachowań pierwszaków i traktowaniu ich z góry to przechodzą mnie dreszcze, choć wiem, że to tylko takie stereotypy. Nadal, mam takie obawy i strasznie mi to przeszkadza. Wiem, że na tych otrzęsinach będą jakieś dyscypliny sportowe, a ja po prostu nie chce ich robić bo wypadnę słabo i potem będę wyśmiewany przez resztę klas (co jeszcze bardziej pogrąży mnie w poznawaniu nowych ludzi), oraz przez moją własną klasę która będzie wkurzona że narobiłem im wstydu. Macie jakieś rady, porady, a może, coś o co najbardziej bym prosił - doświadczenia?
nie masz zadnej fobii, tylko brak ci pewnosci siebie

rad za wiele tu niema, poprostu niema ze boli i wystawiasz sie na ogien, dopoki sie do niego przyzwyczaisz i przestaniesz sie nim parzyć

plus sugestia osobista odemnie, wez sie za jakis sport, tymbardziej ze sam wspominasz ze z zajęc fizycznych jestes cieniasem, to tez mocno podbuduje twoja pewnosc siebie
Nie jestem aż takim cieniasem - 3 lata trenowałem capoeire, oraz biegam regularnie - kondycyjnie jest ze mną bardzo dobrze, po prostu są ćwiczenia które mi zupełnie nie wychodzą - skok wzwyż i rzut piłką lekarską, nie wiem czy jestem jakiś dziwny czy po prostu brak mi siły w łapie/techniki ale za każdym razem wyniki są wręcz żałosne. I praktycznie tylko te ćwiczenia napędzają mi stresa. A co do pewności siebie... wiem o tym i właśnie chce coś w tym kierunku zrobić, dlatego pytałem o jakieś rady konkretnie do sytuacji, gdy chciałbym podejść a wśród jakiejś dziewczyny byłoby parę innych. Wtedy po prostu nie mam pojęcia jak prowadzić taką rozmowę a to sprawia, że praktycznie nigdy się na to nie decyduje :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
a te dziewczyny to jakies stwory z kosmosu ze nie potrafisz z nimi rozmawiac? to tez tacy ludzie jak my chlopaki %-) tylko ze inaczej wygladaja i czasami inaczej zachowuja :-) tutaj nieda sie rozpisac strategii punkt po punkcie jak masz sie zachowywac i co mowic, bo wygladalo by to sztucznie i nienaturalnie

na samym poczatku, staraj sie utrzymywac stały kontakt wzrokowy, nawet z dziewczynami ktore mijasz na korytazu, w ich odczuciu bedziesz sprawial wrazenie pewnego siebie ,co posrednio spowoduje ze sam tez sie tak poczujesz, a po czasie gdy stwierdzisz ze patrzenie w oczy juz nie wywoluje w tobie dyskomfortu i stresu, potem juz jestem przekonany ze dasz sobie dalej rade
mocart napisał(a):a te dziewczyny to jakies stwory z kosmosu ze nie potrafisz z nimi rozmawiac? to tez tacy ludzie jak my chlopaki %-) tylko ze inaczej wygladaja i czasami inaczej zachowuja :-) tutaj nieda sie rozpisac strategii punkt po punkcie jak masz sie zachowywac i co mowic, bo wygladalo by to sztucznie i nienaturalnie

na samym poczatku, staraj sie utrzymywac stały kontakt wzrokowy, nawet z dziewczynami ktore mijasz na korytazu, w ich odczuciu bedziesz sprawial wrazenie pewnego siebie ,co posrednio spowoduje ze sam tez sie tak poczujesz, a po czasie gdy stwierdzisz ze patrzenie w oczy juz nie wywoluje w tobie dyskomfortu i stresu, potem juz jestem przekonany ze dasz sobie dalej rade

Patrzeć w oczy można próbować, ale co jak one nie chcą patrzeć? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
bez znaczenia, dlugotrwale patrzenie przypadkowym osobom prosto w oczy, pomaga mozgowi zdjac blokady na tle interpersoalnym , gdzies nawet widzialem badanie o tym, za to odpowiedzialny jest konkretny proces ktory zachodzi w płacie czołowym, tylko jednak musi to byc naprawde konsekwentne i długotrwale, poprzez bodziec wzrokowy mozg zaczyna sie w ten sposob uczyc przewagi nad innymi, oni spuszczaja wzrok, ty dalej patrzysz (wygrywasz)

jest jeszce jedno wyjscie, zastosowac niskie dawki ssri z grupy przeciwlękowych

i jeszce do tego wyzej warto dorzycic czytanie ksiazek, to da ci wyobraznie i bogactwo slow, im wiecej czytasz, tym pustka w glowie sie wypełnia, szybciej myslisz, wyrazniej, spójniej