PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: ODDŹWIĘK / WYDŹWIĘK
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
...Mam takie przemyślenia, które spokojnie mogłabym "podpiąć" pod już istniejący jakiś temat, ale wtedy może nikt by tego nie zauważył (?), zwłaszcza, że nurtujące mnie tematy straciły na "świeżości" -->ostatnie wpisy są już stare...

Chciałam zapytać, czy rozmawiacie ze swoimi rodzicami/rodziną, znajomymi o tym, co was dręczy - o fobii? Czy w jakiś sposób oswajacie ludzi, tzw. "normalnych" z tym, że istnieje coś takiego, co wam się przytrafiło? Pytam, bo kiedyś na terapii grupowej, w której uczestniczyłam chłopak z grupy zapytał, po co w ogóle mówię ludziom (znajomym) o tym, co mi dolega? [cierpię na paruresis]

Wyszłam z innego założenia. Chcę, żeby ludzie oswajali się z tym, że istnieje coś takiego, a ja nie jestem jedyną osobą, która na to cierpi. Najbliższym koleżankom na uczelni powiedziałam, że mam problemy z sikaniem i w ten sposób jest mi łatwiej- wiedzą, że nie chcę, żeby towarzyszyły mi podczas "wizyty" w WC, a wcześniej gdy się z tym kryłam- musiałam kombinować, wykręcać się, że idę coś załatwić/ zadzwonić bla bla bla... {bo u dziewczyn często jest tak, że na hasło "idę do ubikacji" któraś mówi: "idę z tobą!" - KOSZMAR}

Moi rodzice i dziadkowie też wiedzą o tym i chociaż na początku myśleli, że to jakieś fanaberie, teraz mądrzej do tego podchodzą, wiedzą, że nie mam tego na życzenie i nie wmówiłam sobie tego...

Chciałabym, żeby mówiło się o takich sprawach publicznie, bo nam żyłoby się może (?) lepiej. Czy Wasze wywnętrznienia znalazły żywy oddźwięk u kogoś? Jaki był ich wydźwięk?
hej!
od jakiegos czasu chodzi za mna wlasnie ten problem:mowic czy nie mowic..
próbowalam już kilkakrotnie poinformowac tych "normlanych"co czuje, co we mnie siedzi,czekajac na zrozumienie i akceptacje..i co?
za każdym (prawie) razem slyszałam"wymyslasz sobie"...
w kilku przypadkach zostalam poprostu wyśmiana prosto w twarz-po czym bylo mi jeszcze trudniej spotkac sie z tymi osobami..
nawet "ci najblizsi" stwierdzili ze NIE MA czegos takiego jak fobia, a ja mam właśnie "fanaberie" bo...chce byc "inna"na sile...
po tym zwatpilam.bylo mi wstyd za siebie i żałowałam że wogóle się odezwałam...
już nie mówie i jak Ty kiedyś udaję-że jest ok,co nie udaje sie nigdy do konca, albo kombinuje strasznie co oczywiscie powoduje jeszcze wieksze zamieszanie i dalsze kombinacje...
i nie wiem czy i kiedy uda mi sie przerwac to błędne koło.. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
O mojej fobii wiedzą tylko rodzice. Oboje ale rozumie tylko matka i to w połowie i tylko dzięki temu ,że kiedyś miała problem z agorafobią. Ojciec myślał ,że tego się pozbędę w 3 miesiące i śladu nie będzie. Ja uważam ,że ludzie nie zrozumieją. Kiedyś wspomniałem kumplowi to mnie nie wyśmiał ale mówił ,że to nieśmiałość tylko ,że po prostu taki jestem i ,że robię problemy. Generalnie tylko wynikiem w twarz można kogoś przekonać ,a i tak znajdą się tacy co powiedzą ,że lekarz się pomylił. Taka natura ludzka, potrafią zrozumieć TYLKO to co dotyczy ich samych i NIC więcej. Część osób się nie zgodzi ale jestem głęboko przekonany o tym ,iż każdy człowiek nie potrafi pojąć wielu rzeczy ,które całkowicie go nie dotyczą. Innymi słowy nikt nigdy nie zrozumie wszystkich. Rozumiem wiele ale nie rozumiem jak można bać się myszy przecież to takie słodkie stworzonka...
Hmmm... To właśnie ta znieczulica (no bo jak to nazwać?) ludzi tzw. "normalnych" boli. Bo jeżeli coś cię nie dotyczy, to lepiej w ogóle nie dopuszczać do siebie myśli o istnieniu czegoś podobnego...:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Myślę, że wiele zależy od wrażliwości. I empatii. Ja nie mówię o swoim problemie tym, którym nie ufam. W obawie, że nie zrozumieją, wyśmieją, zbagatelizują ( w moim przypadku może to być tekst: jak można mieć problemy z sikaniem?!) Ale żeby jakoś funkcjonować- tym, którzy są blisko powiedziałam. Moja bardzo bliska koleżanka z uczelni powiedziała, że dopiero do niej dotarło jakie to dla mnie uciążliwie, gdy zastanawiałam się, czy w ogóle wybrać się na nockę do koleżanki przed egzaminem, gdzie miałyśmy w piątkę się uczyć. Jak do niej przyjeżdżam i zostaję na noc, to ona wchodzi ze mną do kibla(!) --> u siebie w domu(!) i mówi mi kawały, żebym się odstresowała. Żeby jej mama głupio sobie nie pomyślała, poprosiłam ją, żeby jej powiedziała, co mi dolega, podobno była bardzo zdziwiona, że można mieć coś takiego. Najważniejsze jest jednak to, że mogę robić wiele rzeczy, bo mam te bliskie osoby, które mi pomagają. Ale nie zawsze jest tak "różowo". Nie zawsze mam przy sobie takie osoby. Są sytuacje, kiedy muszę sama na sobie polegać. Dużo kombinuję. Znam to błędne koło.

zmorecka, próbowałaś porozmawiać z kimś, na kim Ci zależy i komu zależy na Tobie? Tacy ludzie zazwyczaj odznaczają się empatią.. (powinni)
Paweł 20 Myślę, że mimo, iż wielu rzeczy nie potrafimy pomóc, to właśnie empatia-->umiejętność wczucia się w sytuację drugiego człowieka pomaga zrozumieć to, co niepojęte, przyswoić. Poza tym - jeżeli tobie coś dolega, łatwiej zrozumiesz tych, którzy również na coś cierpią, bo znasz te mechanizmy niezrozumienia, odrzucenia,itp. Np. - moja koleżanka z wadą serca. Mam w niej oparcie, sama zmaga się z chorobą i z większą wrażliwością podchodzi do innych.

Natomiast, niestety(!) - jest wiele prymitywnych ludzi, którzy potrafią tylko wyśmiać, powiedzieć coś głupiego.. Im nie warto niczego mówić. Zrozumienie drugiego człowieka wymaga większej wewnętrznej wrażliwości.
Cytat:zmorecka
nawet "ci najblizsi" stwierdzili ze NIE MA czegos takiego jak fobia
Cytat:Paweł 20
Kiedyś wspomniałem kumplowi to mnie nie wyśmiał ale mówił ,że to nieśmiałość tylko ,że po prostu taki jestem i ,że robię problemy.
każdy ma po części rację, wszystko zależy od tego jak to nazwiemy, lepiej unikac stwierdzenia fobia dlatego, że ludzie nie specjalnie rozumieją o co własciwie chodzi, fobia społeczna to właśnie nieśmiałość tylko już w postaci zaburzenia, dlatego prościej mówić do ludzi chorobliwa niesmiałość zamiast fobia społeczna, fobia brzmi może za poważnie dla niech czy co, to samo jest z moimi rodzicami, a to przecież tylko różne określenia tego samego zjawiska.

podobnie jest z paruresis, wielu ludzi krępuje się skorzystac z toalety, ale kiedy to skrępowanie przybiera postać zaburzenia sytuacja jest całkiem inna
a po cholere komus mowisz ze idziesz do ubikacji? Po co sie tłumaczysz?
Nigdy z nikim nie rozmawiałem o mojej "chorobliwej nieśmiałości". Chociaż najbliżsi widzą to ,że jest coś nie tak to myślą ze jestem poprostu nieśmiały ale nie mają pojecia ,że ta moja nieśmiałość jest aż tak dużych rozmiarów i że to choroba jest. Wiem ,że by tego nie zrozumieli ,a najprędzej by mnie wzieli za jakiegoś świra :Stan - Niezadowolony - Smuci się: (chociaż w sumie to czy aż tak bardzo by się pomylili ,raczej nie). Kolegą,znajomym i wogole obcym ludzią to nawet mi na myśl nie przyszło ,żeby to powiedzieć chyba nie muszę pisać dlaczego :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Tak wiec jestem sam ze swoim problemem. Nigdzie nie wychodzę siedzę w domu i mysle co będzie dalej ..... no własnie co będzie dalej
O mojej fobii również nie wiedział nikt, przez długie lata bałam się wypowiadać w obecności osób trzecich słowo ,,nieśmiała", bo oznacza ono wg mnie: słaba, niezaradna, zagubiona, ale w ostatnim czasie odważyłam się powiedzieć o tym całkiem obcej osobie do tego całkiem normalnej, spotkanej raz w życiu i nie zraziłam jej do siebie. To jest fajne uczucie, jeśli ktoś wie o naszym problemie, a mimo to nas akceptuje, nie trzeba niczego udawać :Stan - Uśmiecha się:
Będę mówić innym, że jestem nieśmiała, każdy ma jakieś problemy, nikt nie jest doskonały, ale trzeba też uważać, komu się to powie, lepiej osoby, na których nam zależy i które nas lubią obdarzyć zaufaniem i szczerością, nie pierwsze lepsze i trzeba być ostrożnym.
a ja mysle ze w ogole nie ma sensu tego ukrywac ze strachu przed czyjas reakcja.to wyglada troche tak:jesli chce sie t tego wyjsc trzeba jalos wyjsc do ludzi i zaczac normalnie funkcjonowac.nie mamy wyjscia!jesli mozna powiedziec "mam grype, nie oczekuj dzisiaj po mnie zbyt wiele" to dlaczego nie mozna powiedziec "mam fobie"?nie ma czegos takiego jak lepsza czy gorsza choroba.wydaje mi sie ze o fobii musze tak samo mowic jak o grypie.zdarza sie ze ktos udaje ze wie o co chodzi i urywa temat.sa ludzie dla ktorych jestem na tyle wazna ze chca wiedziec co to jest fs.mozna sprobowac wytlumaczyc albo dac opis choroby do przeczytania.wlasciwie dla tych bardziej odpornych jest to duzo latwiejsze.nie przedstawiam sie oczywiscie jako "posiadacz fobii" ale kiedy jest okazja, zamiast sie modlic zeby ktos nie zauwazyl mowie o co chodzi i ze to juz powoli mija.tego kto zareaguje jak idiota wykreslam ze swojej listy.takich ludzi i tak nie potrzebuje obok siebie.robie to od 2 miesiecy i to dziala.to jest cholernie ciezkie ale dzieki temu tez wiem kogo mam obok siebie i lubie sluchac jak ktos mowi: masz fobie i tak dobrze dalas sobie z tym rade?nabijasz sie ze mnie?tobie przeciez nic nie jest"
ja osobiście o swoich problemach szczerze rozmawiałam tylko z matką. nie wyobrażam sobie, żebym np. koleżance mogła powiedzieć "słuchaj, jestem chorobliwie nieśmiała" .. po co? nie potrzebuję niczyjej litości
posluchaj, ktos madry nie bedzie sie nad toba litowal tylko sprobuje pomoc.caly reszte ktora nawet nie probuje tego zrozumiec mozna wyslac na ksiezyc.nikt ci nie pomze jesli sie nie dowie ze tego potrzebujesz.nie jestesmy przeciez w sytuacji kiedy mozna powiedziec"mam to gdzies".nidgy nie wiadomo czy w ten sposob nie spotkasz jakiegos bystrzaka ktory bedzie wiedzial co z tym zrobic.
Ja o swojej fobii nie mówiłem nikomu z wyjątkiem psychologa. Przyznam, że ulga jaką odczułem po wygadaniu się na godzinnej sesji była ogromna lecz nie trwała zbyt dlugo.

Także jestem zwolennikiem opowiadania innym o swoich problemach tyle tylko, że zbyt się boję wyśmiania, odrzucenia itp. aby z kimkolwiek spróbować. Z matką nie widziałem sensu o tym rozmawiać, bo uważam, że nawet jeśli zrozumie to i tak w żaden sposób nie może pomóc...

Gianny - może nie ma czegoś takiego jak lepsza czy gorsza choroba, ale napewno niektóre są bardziej wstydliwe od innych. Chyba nikt nie chwaliłby się równie otwarcie rzeżączką jak przeziębieniem.
a mi psycholog powiedział, że jestem nieśmiała i "taki już mój urok" :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
@shade

to wlasnie dzieki takiej glupiej diagnozie nikt nie mial ochoty mnie leczyc.latami z tym chodzilam i myslalam ze jestem niesmiala taka do niczego i ze poprostu musze sie z tym pogodzic.bzdura
no to co z tym zrobić?
shade napisał(a):no to co z tym zrobić?
Iść do innego psychologa
mnie sie wydaje ze lepiej potraktowac to jak kazda "uleczalna chorbe" :Stan - Uśmiecha się - LOL:
dac sobie czas, nie ukrywac za wszelka cene, sprobowac pooowooluuutkkuu cos z tym zrobic(lekarz i tabletki inclusive)i poprostu odczekac az minie.powiedzma ze to bardzo ciezka grypa.trzeba mnostwo cierpliwosci :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ale to nie zabija
Oczywiscie, ze jest odźwiek, a na wydzwiek nawet nie czekam. Liczy sie oddzwiek, nie?
dalia_emalia napisał(a):Czy Wasze wywnętrznienia znalazły żywy oddźwięk u kogoś? Jaki był ich wydźwięk?
Powiem tak - ogólnie pojęty i bezwarunkowy szacunek do drugiego człowieka jako istoty (a do tego dłuuga droga) to konieczny warunek do tego żeby bez obaw i z emocjonalną korzyścią można było sobie pozwolić na szczerość. W przypadku fobii to wiele ułatwia, daje szansę drugiej osobie na lepsze zrozumienie i fajniejsze relacje no i czasem motywuje drugą stronę do inicjatywy 8). Oczywiście świat jest taki jak każdy widzi, kiepsko jest, niemniej jednak polecam szczerość wobec najbliższych i zaufanych osób, u mnie to procentuje

dalia_emalia napisał(a):Chciałabym, żeby mówiło się o takich sprawach publicznie, bo nam żyłoby się może (?) lepiej.
Podpisuję się pod tym, ciemnota to opium dla ludu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: