PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak powstrzymać smutek?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Przygnębienie to częsty u nas- fobików problem z tego co zauważyłam. No bo jak tu się cieszyć życiem, kiedy fobia tak ogranicza? Ale trzeba starać się chociaż sprawiać wrażenie osoby normalnej a ja wyglądam cały czas jak ponurak, żadko się uśmiecham spontanicznie czy śmieję - jeśli już to często jest sztuczne i wymuszone. Ludzie lubią zwracać na to uwagę (niedawno usłyszałam np. że wyglądam jak kobieta po przejściach) ale nie umiem tego zmienić. Podobny problem mam z głosem. Jak jestem bardziej apatyczna ten głos jest taki cichy i wystrasznony. Nie chcę być postrzegana jako taki ponurak ale wiecznie jestem apatyczna a w kontaktach z ludźmi, kiedy mam wrażenie, że się patrzą i oceniają to już wogóle. :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Jak jest u was? Macie podobny problem? Ludzie zwracają na to uwagę, pytają? Zdarza wam się udawać i grać pogodnych, życzliwych pomimo przygnębienia?
A ze mną jest na odwrót,ja się często śmieję, też gdy w klasie ktoś powie coś zabawnego i nie muszę udawać rozbawionej, bo po prostu mam poczucie humoru ;-) powinnaś częściej się uśmiechać nawet sama do siebie,zobaczysz humor ci się poprawi. Najważniejsze to myśleć pozytywnie i nie przejmować się opinią innych :-P
Mi często powtarzają: Kaja ty gburze, uśmiechnij się chociaż trochę. Albo: Dzieciaku ty wiecznie jesteś niezadowolona, zobacz na siebie, jak wyglądasz z taką miną. No to uśmiecham się, często, pomimo przygnębienia.
Od paru lat stosuję jedną, drastyczną, lecz skuteczną metodę. Unikam spotkań z ludźmi, przy których jestem przygnębiony i to działa. Może i nie zawsze chce mi się z nimi gadać, ale dla mnie najważniejsze jest to, że dobrze się przy nich czuję. A nawet jeśli zdarzy mi się odczuć zmęczenie, to po prostu wychodzę na chwilę na samotny spacer, lub dziękuję za spotkanie i udaję się do domu. Dlatego raczej nie spotykam się z sytuacją, gdy ktoś zwraca uwagę na mój negatywny stan. Najważniejsza jest szczerość wobec innych i bycie w zgodzie ze sobą. Im częściej udajemy przy kimś kogoś kim nie jesteśmy, tym gorzej znosimy obecność tej osoby, a ona naszą.
ja nie potrafię się uśmiechać do obcych ludzi. często też słyszałam od znajomych, że zanim mnie poznali to myśleli, że jestem wredna i zadufana w sobie (bo miałam poważną minę i się w ogóle nie uśmiechałam). w gimnazjum i liceum czasem nawet nauczyciele po lekcjach pytali mnie czemu siedzę taka obrażona. Zawsze mnie to bardzo wkurzało i tłumaczyłam, że taki mam wyraz twarzy i nic na to nie poradzę. Mój tata często mówił, że mogłabym zabijać wzrokiem heh
Mnie ostatnio zaczepił jakiś starszy pan i powiedział, żebym się uśmiechnęła. Niby wszystko ok gdyby to był pierwszy raz, ale właśnie często słyszę, że mam wiecznie ponurą minę. Nie wiem skąd się to bierze, nawet jak mam dobry humor to trudno mi to pokazać mimiką.
A jak próbuję się na siłę uśmiechnąć, wychodzi coś na kształt paraliżu mięśni twarzy.
Ja mam blokadę na uśmiechanie się. Nawet jak jestem czymś rozbawiona to powstrzymuję się siłą od uśmiechu. Boję się, że będę wyglądać jakbym się z kogoś naśmiewała ze złośliwości. Jednym z powodów było chyba to, że miałam krzywe zęby, bo nie miałam pieniędzy na aparat. Często kiedyś słyszałam, żebym się uśmiechnęła, ale to tylko stresowało mnie jeszcze bardziej. Do tego moja mina jest taka: :Stan - Niezadowolony - Smuci się: gdyby była chociaż: :-| to jeszcze bym się nie wstydziła swojego wyglądu.
...
Ja jak mam powod do śmiechu to sie śmieje nie dusze tg w sobie i tak samo jest w 2 strone jak jestem zly to widac po mnie bo wtedy zabijam wzrokim i lepiej bez kija nie podchodzić :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Kiedyś wyglądałem na ciągle przestraszonego, teraz bardziej jakbym był ciągle w+:Ikony bluzgi kurka:. Ale mam też problem z nadmiernym uśmiechaniem. Często próbuję to "zamaskować" bo najczęściej chce mi się śmiać wtedy gdy nie mam powodu albo jest to dosyć niestosowne. Ostatnio ledwo co się powstrzymałem na "zebraniu" z szefem, ale jakoś strasznie mnie rozśmieszyła ta sytuacja gdy staliśmy wszyscy w kółku i te ich poważne miny, a jak gość wyskoczył z pytaniem "czy podczas pracy można wyjść do toalety" to wgl.
Ja mam taki wygląd twarzy, że często słyszę: weź się uśmiechnij, wyglądasz jak typowy ponurak. A wtedy nie jest mi smutno ani radośnie, jest mi bardzo obojętnie. Znowu jak mam dobry humor: co się tak szczerzysz? Więc to taki paradoks jest.

Co do tematu, to trzeba się czymś zająć. Ja robię to przez czytanie książek, ale jak kończę, lub zrobię sobie przerwę to ogarnia mnie wielki smutek, tak wielki, że aż mnie przytłacza, wbija do
ziemi. Często też sprzątam, wtedy nie myślę o niczym, wszystkie ruchy wykonuje automatycznie.
ja zawsze wyglądam na smutną osobę
Ja jestem dość specyficzną osobą, niby mam fobię, ale nie zawsze widać to po mnie, często potrafię się uśmiechać, być wesoła, sprawiać wrażenie, że mam dużo znajomych, tak powiedziała moja koleżanka, która się zdziwiła jak jej powiedziałam, że często siedzę w domu, ale są takie dni, że unikam wszystkich i wszystkiego, chodzę ponura i wyglądam jakbym miała się zaraz rozpłakać.
x
psyche napisał(a):
Cytat:jak powstrzymać smutek?
nie powstrzymywać. Być sobą.
Prywatnie - nie ma sprawy. Ale w pracy to co innego, tam nie ma miejsca na zły nastrój.

Cytat:łatwo im oceniać jak nie są w czyjejś skórze. (...) Część z nich dawno palnęłaby se w łeb. Jesteśmy bohaterami że jeszcze żyjemy.
Lubię to. Bardzo lubię. Ukradnę do podpisu jeśli nie masz nic przeciwko.
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):
psyche napisał(a):
Cytat:jak powstrzymać smutek?
nie powstrzymywać. Być sobą.
Prywatnie - nie ma sprawy. Ale w pracy to co innego, tam nie ma miejsca na zły nastrój.
To tak brzydko wygląda, co nie?
To nieprofesjonalne.
x
bardzo proste :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: nie nakręcać się na złe rzeczy, niech się dzieje co chce, na wiele rzeczy niestety nie mamy wpływu, to po co się martwić? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
psyche napisał(a):
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):
Cytat:łatwo im oceniać jak nie są w czyjejś skórze. (...) Część z nich dawno palnęłaby se w łeb. Jesteśmy bohaterami że jeszcze żyjemy.
Lubię to. Bardzo lubię. Ukradnę do podpisu jeśli nie masz nic przeciwko.

a że tak spytam, po co Ci mój cytat skoro nawet nie masz fobii? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: W kawałkach traci on sens i moc, bo można go wtedy równie dobrze dopasować do kataru albo sraczki...
wtedy koniec końców też się cierpi.
Zdradzę Ci sekret. Mam poważniejsze problemy niż fobia.
x
psyche napisał(a):no właśnie zdążyłam zauważyć. Nie mam nic więcej do dodania.
Nie wiem czy ty nieudolnie próbujesz być zabawna, czy o co ci chodzi, może kiedyś jak już "pokonasz" tę swoją "fobię" zrozumiesz, że w życiu są też realne problemy, z którymi "zmianą myślenia" sobie człowiek nie poradzi. Ale nie, przecież w tym właśnie sedno, że "fobia" to świetny środek zapobiegający realnym życiowym problemom...
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Ale nie, przecież w tym właśnie sedno, że "fobia" to świetny środek zapobiegający realnym życiowym problemom...

Co Ty dziewczyno pieprzysz, uspokój się bo chyba to z nerwów rozumiem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wiedziałem co robię przerywając leczenie, prawie się wkopałem. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Mniej jeśli już jest smutno to wieczorami, kiedy znów siedzę sam w domu i nie ma z kim pogadać. A na co dzień jak świeci słońce, ludzie gdzieś tam się kręcą obok w pracy, to jest w porządku. Najzabawniejsze że wtedy nie mogę się już doczekać powrotu do domu, by wreszcie pobyć samemu, porobić coś ciekawego, poczytać albo obejrzeć film, pochodzić po internecie. A jak już w tym domu jestem, to się okazuje, że na nic nie mam motywacji, bo ta samotność przytłacza, i wszystko wydaje się bezsensu.

A zatem moja odpowiedź na pytanie z tematu byłaby taka: pogadać z kimś (z kim dobrze się rozumiemy, niestety niełatwo o kogoś takiego).
Stron: 1 2