PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie wiem już co zrobić ze swoim życiem.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam wszystkich. Mam 20 lat i cierpię na zupełną samotność. To może od początku. Samotny byłem prawie od zawsze. Praktycznie to wszystko się zaczeło od kiedy poszedłem do gimnazjum. Zanim tam poszedłem byłem zupełnie innym człowiekiem ale o tym potem. Przedtem chodziłem do zwykłej szkoły na wsi więc nie znalem wtedy zbyt wielu ludzi. Utrzymywałem z niektórymi kontakt ale gdy poszedłem do tej placówki demoralizującą dzieci wszystko zaczęło się sypać. Stałem się dla innych kozłem ofiarnym, byłem wyszydzany, wyśmiewany, odrzucany przez innych. Stałem się dla nich parszywym odmieńcem, również dla tych z którymi utrzymywałem kontakt. Wtedy to po raz pierwszy i nie ostatni sparzyłem się na ludziach. Z czasem zacząłem się zmieniać. Stałem się mniej rozmowny, bardziej nieśmiały i nie ufny ludziom, zatraciłem umiejętności w nawiązywaniu kontaktów.Każde próby naprawienia tego kończyło się zawsze tym samym. Byłem zmuszony patrzeć jak inni z innymi spędzają czas, jak gdzieś wyjeżdżają, jak rodzą się ich związki, a ja stałem na uboczu całkiem sam i cierpiąc z bólu widząc to wszystko. To właśnie w tej placówce pseudoedukacyjnej zachorowałem na coś czego nikomu nie życzę, czyli depresja. Gdy miałem iść już do szkoły średniej miałem jeszcze nadzieje że wszystko się zmieni. Co prawda trochę się zmieniło, ludzie nie byli jak w gimnazjum, mogłem z nimi pogadać, ale nie znalazłem nikogo z kim zawarłbym jakąś więź. Nadal po prostu byłem "inny". Chciałem już nie tylko mieć osobę z którą bym się kumplował ale i zacząć już swój związek z dziewczyną, a nawet moja druga pragnienie|\potrzeba stała się dla mnie priorytetem. Niestety nigdy mi się nie udało. To jakim się stałem przez te lata, moja psychiczna pijawka która chciała coraz więcej utrudniało mi to. Od dłuższego czasu leczyłem się na depresje, lecz bez skutku gdyż nie mogłem zlikwidować źródła tego wszystkiego czyli samotność. Wciąż mnie bolało to że musiałem patrzeć na szczęście innych, na ich związki i inne rzeczy, a samemu nie mogąc tego zaznać. Bolało i wciąż boli to że nawet najbliżsi nie traktują tego poważnie i nie mam od nich wsparcia. Kończąc szkołę praktycznie wyszedłem z niej na tarczy bo nic nie osiągnąłem co planowałem, stałem się przegrywem. A jak jest dzisiaj? Cały mój wolny czas jaki mam spędzam sam, w wiosce i okolicach które od dzieciństwa nienawidziłem i chciałbym mieć z nimi niewiele wspólnego. Siedzę tak bezradnie z jeszcze tlącą się nadzieją na zmianę. Nie chcę już tak dalej żyć. Chciałbym to zakończyć. Niestety wciąż nie mam nikogo. Wciąż chcę znaleźć tę jedyną z którą mógłbym spędzić każdą wolną chwilę. Niestety nie wiem już co robić. Jak mogę sobie z tym poradzić. Co i gdzie zrobić żeby coś zmienić. I kogo prosić o pomoc. Napawdę nie chcę już tak dalej żyć w zupełnej samotności.
siema, dobrze trafiłeś, tutaj większość ludzi ma podobnie, opowiedz mi jeszcze jedno, czy była jakaś rzecz która najbardziej wpłynęła na to że tak się czujesz?
No siema.

To jak było w podstawówce u Ciebie?

Masz podobną historię do wielu osób tutaj z forum, częstym motywem jest gnębienie w szkole, no i jasne, że nikt z dorosłych się tym nie interesuje, a chłopakowi nawet wstyd jest komuś o tym powiedzieć.
Bo ma być, :Ikony bluzgi kurka:, silny i nie dać sobie wejść na głowę, nie?

Przede wszystkim napisz, czy cokolwiek teraz robisz w stronę poprawy, żeby jakoś się wyciągnąć z tego doła? Czy masz okazje, żeby poznać gdzieś ludzi, którzy nie znają Ciebie kiedyś, tylko znają Ciebie teraz?
Masz jakieś szanse, żeby wyjechać ze wsi, gdzieś na studia, czy do pracy?
Wiesz, jak w tej chwili nie zrobisz nic, żeby było lepiej, to nie będzie lepiej, musisz dać szanse sobie.

Wiesz, nic samo się nie zmieni, dziewczyna nie zapuka do Twoich drzwi, a ludzie nie przyjdą na podwórko i nie zrobią imprezy, bo słyszeli, żeś sam w domu akurat.
Więc zanim sobie głowę zapełnisz myślami, żeby uciąć przyszłość i zatrzymać się w teraz, zrób coś, co sprawi, że przyszłość sama Ci zbije pjone i zaprosi do merca, a Ty wykrzyczysz na pożegnanie do teraźniejszości "Nie wierzyłaś we mnie, więc sam w siebie uwierzyłem, a teraz Cię rzucam, bo na mnie nie zasługiwałaś, nara"
No, fajnie tak sobie poteoretyzować.
Mamy w sumie ten sam problem i jesteśmy podobni zauważyłem. Też mnie szlag trafia gdy widzę wokół siebie wszędzie te pary, paczki znajomych itp. nawet pomimo tego że sam teoretycznie mam swoją paczkę. Tylko że ja do tej paczki po pierwsze nie pasuje, po drugie mam wrażenie że tak naprawdę lubię tylko dwie osoby z całej tej kilkuosobowej grupy. Dziewczyna jedna mi się bardzo spodobała, ale jest moim totalnym przeciwieństwem i do siebie nie pasujemy a i tak nie umiałbym poderwać kogoś takiego bo to nie byle kto. Też odczuwam podobną samotność co Ty, może u mnie jest tylko troszkę lepiej. Poszłeś na studia? Bo sam się poważnie nad nimi zastanawiam. Z jednej strony to start od nowa i nowe znajomości, z drugiej znowu patrzenie jak inni się wspaniale bawią. No i trzeba się uczyć a u mnie z tym kiepsko, choć nie dramatycznie (prócz matmy nigdy nie bywam zagrożony jedynkami na koniec semestrów)
RedIsABeautiful napisał(a):Mamy w sumie ten sam problem i jesteśmy podobni zauważyłem. Też mnie szlag trafia gdy widzę wokół siebie wszędzie te pary, paczki znajomych itp. nawet pomimo tego że sam teoretycznie mam swoją paczkę. Tylko że ja do tej paczki po pierwsze nie pasuje, po drugie mam wrażenie że tak naprawdę lubię tylko dwie osoby z całej tej kilkuosobowej grupy. Dziewczyna jedna mi się bardzo spodobała, ale jest moim totalnym przeciwieństwem i do siebie nie pasujemy a i tak nie umiałbym poderwać kogoś takiego bo to nie byle kto. Też odczuwam podobną samotność co Ty, może u mnie jest tylko troszkę lepiej. Poszłeś na studia? Bo sam się poważnie nad nimi zastanawiam. Z jednej strony to start od nowa i nowe znajomości, z drugiej znowu patrzenie jak inni się wspaniale bawią. No i trzeba się uczyć a u mnie z tym kiepsko, choć nie dramatycznie (prócz matmy nigdy nie bywam zagrożony jedynkami na koniec semestrów)
Nie studiuje bo się na nie nie nadaje poza tym niewiele by to zmieniło. Widok jak inni się bawią schodzą się itp nie poprawiłoby to samopoczucia.

approx napisał(a):siema, dobrze trafiłeś, tutaj większość ludzi ma podobnie, opowiedz mi jeszcze jedno, czy była jakaś rzecz która najbardziej wpłynęła na to że tak się czujesz?
Jest ich wiele, nawet zbyt wiele by je wymienić.

niepotrzebny napisał(a):No siema.

To jak było w podstawówce u Ciebie?

Masz podobną historię do wielu osób tutaj z forum, częstym motywem jest gnębienie w szkole, no i jasne, że nikt z dorosłych się tym nie interesuje, a chłopakowi nawet wstyd jest komuś o tym powiedzieć.
Bo ma być, k...a, silny i nie dać sobie wejść na głowę, nie?

Przede wszystkim napisz, czy cokolwiek teraz robisz w stronę poprawy, żeby jakoś się wyciągnąć z tego doła? Czy masz okazje, żeby poznać gdzieś ludzi, którzy nie znają Ciebie kiedyś, tylko znają Ciebie teraz?
Masz jakieś szanse, żeby wyjechać ze wsi, gdzieś na studia, czy do pracy?
Wiesz, jak w tej chwili nie zrobisz nic, żeby było lepiej, to nie będzie lepiej, musisz dać szanse sobie.

Wiesz, nic samo się nie zmieni, dziewczyna nie zapuka do Twoich drzwi, a ludzie nie przyjdą na podwórko i nie zrobią imprezy, bo słyszeli, żeś sam w domu akurat.
Więc zanim sobie głowę zapełnisz myślami, żeby uciąć przyszłość i zatrzymać się w teraz, zrób coś, co sprawi, że przyszłość sama Ci zbije pjone i zaprosi do merca, a Ty wykrzyczysz na pożegnanie do teraźniejszości "Nie wierzyłaś we mnie, więc sam w siebie uwierzyłem, a teraz Cię rzucam, bo na mnie nie zasługiwałaś, nara"
No, fajnie tak sobie poteoretyzować.
Niestety mam związane ręce, nie wiem już co robić by coś zmienić. Niestety nie mam możliwości by poznać kogoś innego. Tak to już jest jak się mieszka w wiosce. Nie ma też zbytnio okazji wyjechać ze wsi. Nie studiuje bo się na nie nie nadaje, pracuje ale tam nie zdobędę nowych znajomości. Jestem w takim położeniu że wokół są same wioski i nie ma gdzie się ruszyć. Najgorzej jest z dziewczyną. Inni mają umiejętności wręcz dar do znajdywania ich lub mają kumpli który po znajomości swatają ludzi. Ja niestety nie mam ani tego ani tego, greckim bogiem też nie jestem. Nie wiem gdzie i jak jej szukać a jeśli by się jakaś znalazła to ja dalej postępować.
imalone95 napisał(a):...greckim bogiem też nie jestem...
Chciałbym umieć Ci pomóc w czarodziejski sposób, ale nie jestem czarodziejem. Jestem za to pewien, że jesteś wartościowym człowiekiem.
Przez to w jaki sposób przedstawiłeś siebie i swoją sytuację poruszyłeś wielu czytających.
Nie jestem fanem "złotych rad" lecz preferuję rozmowę i poznanie rozmówcy. Wiedz, że nawet człowiek życzący Tobie najlepiej może jedynie wskazać Tobie drzwi z napisem "radość z życia". Twoim wyborem jest pójść tą drogą...
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego dnia :Stan - Uśmiecha się:
Witaj imalone95 :Stan - Uśmiecha się:

Twoja historia jest bardzo podobna do mojej, ponieważ ja również zostałem zgnojony w gimnazjum - pomijając jeszcze inne problemy, które potem miałem w domu. Będąc w gimnazjum miałem tylko 2 kolegów, których również prześladowano, ale oni radzili sobie z tym w ten sposób, że chodzili na wagary. Ja mając bardzo restrykcyjnych rodziców musiałem chodzić do szkoły. Doszło do tego, że 4 patoli tak się na mnie uwzięło, że w pewnym momencie złamali mi psychikę i od tego czasu już nie byłem i (w sumie) nadal nie jestem tym samym człowiekiem, co wcześniej. Nastawili praktycznie całą klasę przeciwko mnie i w pewnym momencie, gdy moich 2 kolegów nie było w szkole, ja stałem sam jak palec pod drzwiami klasy czekając na kolejną lekcję. Praktycznie codziennie byłem bity, wyśmiewany i bardzo często chowano mi tornister. Po pewnym czasie zacząłem się wstydzić jeść drugie śniadania przy ludziach i przynosiłem kanapki do domu. Oczywiście rodzice mnie o to napieprzali, że nie jem drugich śniadań i marnuję jedzenie. Doszło do tego, że zacząłem chować kanapki w pewnym miejscu, a potem zaczęły pleśnieć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Było to bardzo głupie, ale wtedy tak tego nie postrzegałem, bo wolałem uniknąć ochrzanu ze strony rodziców, których się bałem. Potem ojciec znalazł te kanapki i pamiętam, że ostro od niego za to dostałem. W sumie nikt nie znał prawdziwej przyczyny tego, że nie jadłem drugiego śniadania i przynosiłem drugie śniadanie do domu. Także nie dość, że miałem praktycznie codziennie przerąbane w gimnazjum, to jeszcze dostawałem od ojca. Pamiętam jak dziewczyny z mojej dawnej klasy z gimnazjum śpiewały mi (i moim 2 kolegom): "jestem wieśniakiem, fajnym chłopakiem" :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Jakoś przeżyłem całe 3 lata gimnazjum, ale wiem, że tam po raz pierwszy bardzo mocno zawiodłem się na ludziach i pojawiła się u mnie bardzo duża nieufność w stosunku do nich i niechęć do ich poznawania. Potem doszły lęki, strach przed oceną ze strony ludzi i poczucie własnej wartości równe zero. Na końcu tej drogi dopadła mnie fobia społeczna i depresja :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Nie wiem, co Ci doradzić, ale uważam, że powinieneś znaleźć sobie jakieś hobby/pasję. Człowiek jak ma jakieś hobby, to łatwiej jest mu się odbić od problemów i zająć czymś innym swoją głowę. Dlatego możesz się zająć uprawianiem jakiegoś sportu i pracuj dużo nad swoją sferą mentalną.
Zajmuje to dużo czasu, ale ostatecznie się opłaca.

Pieszesz też, że "greckim bogiem też nie jesteś". Powiem Ci, że bardzo wielu facetów nie wygląda na "greckiego boga", ale można to trochę zmienić przez zajęcie się trenowaniem czegoś. Jeżeli mieszkasz na wsi i nie masz kasy na siłownię, to zajmij się kalisteniką. Do tego typu treningu siłowego nie potrzebujesz żadnego sprzętu (oprócz drążka rozporowego) i własnego ciała. Możesz sobie zakupić książkę (tom 1 i 2) "Skazany na trening" autor Paul Wade (były więzień z USA). Tam masz wszystko świetnie wyjaśnione jak zacząć od zera trening i zbudować sobie fajną, harmonijnie rozwiniętą sylwetkę. Gwarantuję Ci, że już po 6, 7 miesiącach treningów zobaczysz niesamowite efekty, a Twoja pewność siebie w stosunku do innych gości bardzo wzrośnie. Wierz lub nie, ale mnie to bardzo pomogło i przestałem się już bać konfrontacji z innymi facetami, bo wiem, co potrafię i do czego sam doszedłem ciężką pracą i upartością. Po roku treningu moja sylwetka bardzo się zmieniła - co zauważyli nawet moi znajomi i rodzina. Harmonijnie rozwinięta sylwetka i mięśnie nie zaszkodzi też w kontaktach z paniami :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Poniżej zamieszczam Ci parę filmów motywacyjnych dotyczących
kalisteniki:

https://www.youtube.com/watch?v=I0XKLXeUXwM
https://www.youtube.com/watch?v=EhzGX9tL11s
https://www.youtube.com/watch?v=FlwDAZ7SSwY
https://www.youtube.com/watch?v=CdtrfXK7bcg
https://www.youtube.com/watch?v=6ur2J8m1zBc
https://www.youtube.com/watch?v=Z5OTLVPREyo

Druga sprawa to praca nad sferą mentalną. W tym temacie polecam
Ci zakup dwóch książek (ja zakupiłem ebooki, bo są tańsze):

Tomasz Marzec - Naturalna pewność siebie. Siła, która zmieni Twoje życie
http://ebookpoint.pl/ksiazki/naturalna-p...natpew.htm

Robert Kelsey - Co Cię blokuje? Odzyskaj pewność siebie
http://ebookpoint.pl/ksiazki/co-cie-blok...cocieo.htm

A tutaj masz Skazanego na trening:

Paul Wade - Skazany na trening (tom 1)
http://www.dobre-ksiazki.com.pl/skazany-...medium=cpc

Pamiętaj, że samo nic się nie zmieni w Twoim życiu. Trzeba działać, bo z samego siedzenia na dup*e, zrzędzenia i użalania się nad sobą nic nie ma. Tylko depresja się wykluje z czasem (2 razy na nią zachorowałem). Na początku jest ciężko się zmotywować do rozpoczęcia pierwszych kroków w celu dokonania zmiany w swoim życiu, ale z czasem zobaczysz, że powinno być lepiej i lepiej. Nie zaczniesz zmiany, to nic wielkiego się nie wydarzy, a tak coś się zacznie z czasem zmieniać na lepsze.

Życzę Ci duużo wytrwałości, motywacji i samozaparcia, bo będzie Ci cholernie potrzebne. Nie poddawaj się i walcz o swoje lepsze życie.

Pamiętaj: "Największym motywatorem rozwoju jest cierpienie".
I to jest kurde post motywacyjny a nie jakieś infantylne przemówienie pani Sasy z innego wątku. Konkretny, prawdziwy. Jak się to czyta to aż ciężko koledze wyżej nie uwierzyć. Bardzo Ci dziękuje za taki post :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Zgadzam się zdecydowanie :Stan - Uśmiecha się:
Można w taki sposób podejść do tematu.