PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak to przebiega u mnie.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Uważam, że zrozumienie problemu to połowa sukcesu.
Dlatego napisałem jak ja pojmuje mój stan, z chęcią przeczytam co o tym myślicie, może macie jakieś inne przemyślenia?

U mnie występuje takie błędne koło. Gdy znajduję się w miejscu/sytuacji (które mój mózg automatycznie rozpoznaje jako zagrożenie) gdzie pojawia się FS najpierw pojawiają się myśli(nieprzyjemne, dowalające), które powodują określone reakcje w moim ciele( np. wydzielanie adrenaliny, pocenie), pojawiają się kolejne myśli teraz już związane z reakcjami organizmu, powodują one jeszcze większe reakcje. Zaczyna się błędne koło które przerywam ucieczką z miejsca zagrożenia. Bo tak się nauczyłem.

Być może kiedyś mój mózg zapamiętał, że uciekłem w chwili dużego stresu i przyniosło to wtedy ulgę, przez szereg lat ten „skrypt” się rozrastał na inne zachowania aż stał się częścią mojego życia. Teraz jest dominującym zachowaniem w sytuacjach w których odczuwam FS.

To by tłumaczyło dlaczego jak biorę leki jest lepiej a jak je odstawiam to po pewnym czasie fs wraca. Leki widocznie głuszą ten skrypt, ale jest on ciągle w niezmienionej formie(uśpiony), więc jak chemia przestaje działać to pod wpływem stresu on powoli wraca. Bo mój mózg nie zna innej skutecznej metody radzenia sobie w takich sytuacjach.

Z tego by wynikało, że największą skuteczność powinno mieć branie leków i w tym czasie udział w terapii lub samodzielna zmiana skryptu/zachowania. Dlatego niektórym się udaje całkowicie wyjść z tego podczas brania leków a niektórzy w tym ja, cały czas mają nawroty.

Ja brałem leki i jak mi się poprawiało to rzucałem się w wir nadrabiania zaległości. To było stresujące, przy tym nic w sobie nie zmieniałem. Miałem takie same myślenie. Teraz już nawet jak myślę o sytuacji zagrożenia to uruchamiam błędne koło, to jest już automatyczne.
Piszę w odpowiedziach bo to inny punkt widzenia.

Na ostatniej terapii, mój terapeuta wysłuchał jak się źle czuję, jakie mam lęki. Początkowo bardzo mnie wkurzył, że się tym nie zajmujemy. Oświadczył, że to nie jest ważne, to tylko objawy.
Tak naprawdę liczy się to co się we mnie stało, co wywołało tak silne lęki. Od 3 tygodni na tapecie mamy temat stawania się dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną. Mimo mojego wieku ja ciągle uciekam, przerzucam odpowiedzialność na żonę, dawniej na rodziców.
Lubię jak decyzje podejmuje ktoś inny, ja tak bardzo boję się wziąć odpowiedzialność.
Cały czas racjonalizuje swój obraz, szukam usprawiedliwień. Moje lęki świetnie się do tego nadają. Myślę sobie: Nie mogę zarabiać więcej bo z moimi lękami nie da rady, nie mogę być towarzyski bo mam lęki, nie mogę się angażować bo co będzie jak będę miał atak paniki. I co z tego, że je mam?
Powoli dociera do mnie, co chciał mi przekazać terapeuta, jest to bardzo trudne, bo to burzy mój obraz budowany przez lata. Ja po prostu boję się wziąć życie we własne ręce, podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Nauczyłem się uciekać w lęki, mam wtedy wytłumaczenie.
Nom, bo terapia psychodynamiczna jest głębsza, nie zajmuje się objawami tylko przyczynami, które są gdzieś schowane pod naszą skorupą. Dlatego trwa ona parę lat. To jest terapia tzw, długoterminowa. Bo mp. CBT jest krótkoterminowa, bo zajmuje się tylko objawem, np. depresją albo lękiem.
k.czarny5 napisał(a):To by tłumaczyło dlaczego jak biorę leki jest lepiej a jak je odstawiam to po pewnym czasie fs wraca. Leki widocznie głuszą ten skrypt, ale jest on ciągle w niezmienionej formie(uśpiony), więc jak chemia przestaje działać to pod wpływem stresu on powoli wraca. Bo mój mózg nie zna innej skutecznej metody radzenia sobie w takich sytuacjach.
Tak się właśnie zastanawiam czy leczenie farmakologiczne daje rzeczywiście poprawe... Od razu mówie, że nie brałam nigdy leków wiec nie mam o tych rzeczach praktycznego pojęcia. Kiedy łykasz leki to poprawia ci się samopoczucie, ale tylko na jakiś czas, całe życie przecież nie będzie się ich brac, wiec kiedy sie przestanie (prędzej czy później) to FS wróci...
Czy może działa to inaczej?
Dokładnie tak jak mówisz. Pomaga gdy bierzesz. Gdy przestaniesz to wcześniej czy później wróci. Chociaż może być np tak że masz terapie psychodynamiczną wspomaganą lekami, i tutaj według mojej terapeutki wypracowane podczas terapii sprawy sprawiają, że po odstawieniu leków to wszystko zostaje. Ale potwierdzenia na to nie mam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
U mnie leki powodują obniżenie objawów fs. Nigdy nie było tak aby po lekach całkiem opuściła mnie fs, ale jest znaczna poprawa. Teoretycznie w czasie brania leków powinienem zmienić swoje myślenie, z braku objawów po prostu o nich zapomnieć, nauczyć się nowego myślenia, realistycznego.

Niestety nigdy mi się to nie udało, widocznie mam te schematy tak zakodowane, że po pewnym czasie same wracają. To wiem teraz, dawniej jak tylko się lepiej poczułem to rzucałem się w wir nadrabiania zaległości. Do tego dochodził perfekcjonizm, krytycyzm, planowanie ponad miarę i po pół roku znowu zaczynałem mieć objawy fs. Niestety dopiero terapia dynamiczna pokazała mi sposób w jaki funkcjonuję.