PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: FS a pójście na rozmowę kwalifikacyjną
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
witam! Rozpoczynam wątek, który mnie dręczy od dłuższego czasu... otóż nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że będę w stanie iść na rozmowę o pracę... chyba nie muszę mówić z jakich powodów... obecnie kończę licencjat i chcę podjąć drugi kierunek ale pracować bym chciała... Czy możecie mi powiedzieć jak sobie z nią poradziliście?? Już wymyślałam różne opcje... najlepiej by było pracować sama dla siebie ale trzeba mieć na to pomysł...
Cytat:najlepiej by było pracować sama dla siebie ale trzeba mieć na to pomysł...
Względne to, czy to fasktycznie najlepsza rzecz.
zależy co chce się robić... ja wbrew fs jestem bardzo towarzyska i większość osób uznałaby mnie za duszę towarzystwa... tym bardziej fobia mi przeszkadzala bo ja juz sie zjawialo nienznane towarzystwo to wiele kosztowalo mnie udawanie niezestresowanej... chcialabym pracowac wsrod ludzi ale poki co to rozmowa kwalifikacyjna mnie skutecznie odrzuca...

Użytkownik 528

te wszystkie interview to dla mnie masakra, 'co pan powie nam o sobie' no i rybka.
A ja ide na taka rozmowe najczesciej z nastawieniem, zeby nie dostac pracy i czasem nie denerwuje sie wcale. Moze to zle.

Maloud, ja na takie pytania zawsze odpowiadam, ze interesuje sie fizyka kwantowa.
Margot ------> to ty na tym zdjęciu? Zapodaj więcej ;-)

A co do rozmow kawlifikacyjnych to duży stres także dla "zdrowych" osób. Jak we wszystkim w zyciu dla nas jest cięzej...
Dla mnie rozmowa kwalifikacyjna to koszmar, podobnie jak egzaminy ustne i wszystkie te sytuacje, w których dochodzi do bezpośredniej konfrontacji z drugą osobą, która na dodatek mnie ocenia i uważnie mi się przygląda. Strasznie jestem wtedy spięty, cały się pocę, drżę. Najgorzej wtedy drży moja głowa i niekiedy tracę nad nią kontrolę, zaczyna mi latać na prawo i lewo. Z reguły żeby choć trochę zredukować napięcie, przed rozmową kwalifikacyjną wypijam setkę wódki. Potem zjadam jakiś batonik i żuję gumę żeby nie było czuć. Wiem, że to żałosne, ale tylko to choć troszeczkę mi pomaga i na dodatek nie zawsze. Gdy czuję, że zdenerwowanie narasta i już zupełnie tracę nad nim kontrolę, kompletnie przestaję myśleć o rozmowie i czekam tylko na to, kiedy będę mógł wyjść. Ogólnie rzecz biorąc jest to dla mnie skrajnie traumatyczne przeżycie i najgorsza tortura. :Stan - Niezadowolony - Płacze:
:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ja na rozmowie to mam taką kompletną pustkę w głowie. Przed - myślę tylko o tym żeby się nie stresować, a nie o tym jak mogłabym się na takiej rozmowie wykazać i w trakcie nie wiem zupełnie co mam powiedzieć.
godzine przed spora dawka benzo (alprazolam!!, diazepam, ew relanium) i nie ma problemu
Mnie rozmowa mniej stresuje niż sama praca w gronie innych osób.
Camis tak więc leki ci pomagają? Trzeba będzie spróbowa, bo nie wyobrażam sobie, że bez tego miałabym się nawet pokazać przed drzwiami mojego rozmówcy... odczuwam te same objawy co Priem... eh
Ja byłem narazie na jednej rozmowie kwalifikacyjnej. Przez stres trochę się nie zaprezentowałem tak jak należy. Nie przyjęli mnie.
Poszukajcie sobie pytań w internecie, lub publikacjach. Zwykle są one całkiem standardowe. Potem przygotujcie sobie inteligentne odpowiedzi i zjedzcie odpowiednią dawkę prochów, no i myślcie o sobie pozytywnie...
W połowie czerwca bieżącego roku byłem pierwszy raz na rozmowie kwalifikacyjnej(wcześnie zostałem poinformowany telefonicznie i rano podjechałem tam rowerkiem)
Zanim poszedłem na rozmowe wcześniej wieczorem szukałem informacji o firmie,wykułem czym sie zajmuje itp
Obudziłem sie rano tak jakby obojętny na wszystko
Zjadłem śniadanie,umyłem ząbki i udałem sie rowerkiem ku firmy "x"
Gdy byłem już na miejscu czym prędzej wsadziłem swą bryke do stojaka rowerowego i udałem sie w kierunku drzwi
Tam spotkałem niezłą kobitke(na oko miała z 25lat) i spytałem nią gdzie mam się udać bo byłem umówiony...
Wreszcie znam miejsce spotkania i czym prędzej udaje sie po schodach na kolejne piętro...potem pukam...puk puk...
I nadeszła chwila prawdy...
Pani obsługująca mnie poinformowała mnie ze za 10min przybędzie mój "przyszły majster"
W końcu przyszedł(nie wiedziałem czy mam mu podać ręce więc czekałem na rozwój sytuacji)aż w końcu pierwszy mnie przywitał
Usiedliśmy wygodnie a koleś zaczął opowiadać o pracy etc
Spytał mnie czy w ogóle wiem czym sie zajmuje firma
Odpowiedziałem mu zdecydowanie...tak tak...i zacząłem mówić czym sie zajmuja owa firma
Nie pamiętam szczegółów bo wewn byłem troche pusty ale szef wspominał też takowe zdanie"jakbyś czegoś nie wiedział to sie masz pytać w pracy"
Skończyliśmy rozmowe,wyszedłem na zewnątrz i zaczęło mi kołatać serce
Długo tam nie porobiłem bo od razu przy pierwszym dniu pracy zaczęło mi sie pocić czoło,dezorientacja,niewiedza i brak wiary że tu przetrwam
Z każdym dniem zacząłem przeżywać swoje miejsce pracy...nie potrafiłem skupić sie na "kursie BHP" ...potem miałem uczyć sie podstaw ale zrezygnowałem!!!
Teraz wiem że to zaawansowana fobia,nie moge podać przez jaki czas tam pracowałem ale to jest jedno z najbardziej moich traumatycznych przeżyć...
Przyszedłem do domu...łzy leciały strumieniami i myśli samobójcze(sznur,szyja,klamka) to był mój cel
Jednak wiem że nie mogłem zrobić tego swojej rodzinie
Teraz nieco spadła ze mnie presja(minęło już 5miesięcy a im dłużej tym mam bardziej zrytą psychike) a znajomi wookoło wiedzą jaki ze mnie (...)


Podsumowanie:

rozmowa kwalifkacyjna przebiegła odziwo powyżej moich oczekiwań zaś gdy byłem w samym miejscu pracy wszystko zrobiło sie tak szare


NA LICZNIKU WCIĄŻ MAM ZERO :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Dawno już nie byłem na żadnej rozmowie. Ale parę lat temu odbyłem ich całkiem sporo. Generalnie rzecz biorąc - trauma. Puste CV, rżnięcie głupa... Musiało to z zewnątrz wyglądać żenująco. :-(
nie chodze ,nie wierze w siebie ,wiec co mam udawac kogos kim nie jestem? ...
wogole nie lubie si eprosic o prace mam wakacyjna zalatwiona po znajomosci i mi to starczy
ale wiem ze chce cos osiagnac wiec powinnam chocic to teraz nie widze zadnych mnie inetersujacych ogloszen:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:a jak znajde odrazu szukam wymowek ze to nie dla mnie albo i tak sa lepsi wiec nie wysylam Cv...masakra
Michal88 i magik, mam tak samo jak wy
przez samą rozmowę kwalifikacyjną jakoś da się przebrnąć, zresztą podejrzewam, że każda osoba, nawet bez fobii społecznej, ma w takiej sytuacji stracha, niewielu jest takich, co są kompletnie wyluzowani i pewni swoich możliwości, zwłaszcza na początku kariery zawodowej

dopiero potem zaczynają się schody, bo osoba bez fobii nawiązuje kontakt w normalnym tempie, nie unika innych ludzi z pracy, nie zachowuje się 'dziwnie', a osoba z fobią tak

moją ostatnią pracę dostałam fuksem, według mnie rozmowa kwalifikacyjna poszła mi koszmarnie, byłam wtedy w niezbyt dobrej formie i generalnie nie zrobiłam dobrego wrażenia na babkach, które mnie 'przesłuchwały'
miałam szczęście, że ta, która podejmowała decyzję (czyli meneżerka działu) nie miała zbyt wielkiego doświadczenia w zarządzaniu, była totalnie zakręcona, nie wierzyła w siebie, nie potrafiła rozmawiać przez telefon z klientami, nie była asertywna, a gdy pojawiło się nowe 'żądne krwi i ofiar' szefostwo, uciekała od nich jak tylko i gdzie tylko się dało

zwolnili mnie po czterech miesiącach pracy, wraz z 50 innymi pracownikami, i niby nie z mojej winy, tylko dlatego, że obcinali koszty
ale ja i tak sobie myślę, że gdybym nie zachowywała się tak, jak się zachowywałam, to może daliby mi szansę...

zawsze jak szukam pracy to nie spełniam jednego i najważniejszego według mnie wymogu - umiejętności pracy w zespole, umiejętności interpersonalnych, otwartości na innych ludzi

no ale nie ma się co załamywać, tylko próbować, aż się w końcu uda

Użytkownik 528

mintchocolate napisał(a):zawsze jak szukam pracy to nie spełniam jednego i najważniejszego według mnie wymogu - umiejętności pracy w zespole, umiejętności interpersonalnych, otwartości na innych ludzi
Czasami ma wrażenie, że jakby te kryteria były robione żeby utrudnić życie fobikom. Każda taka rozmowa to takie udawanie, że firma jest super, a ty jesteś super też, a wygrywa znajomy szefa :Stan - Uśmiecha się - LOL: Ja też na rozmowach wychodze koszmarnie, dlatego od jakiegoś czasu nie poszukuje nic lepszego niż obecna praca, same interview to początek, cała ta integracja z zespołem, tak wooolno i opornie mi to zawsze idzie.
mintchocolate napisał(a):no ale nie ma się co załamywać, tylko próbować, aż się w końcu uda

Tylko po co walić głową w mur? Może zabierz się za jakąś terapię, jakoś sobie pomóż, żeby było Ci łatwiej. Rzeczy o których mówisz, że Ci ich brakuje są do zmiany.
ja mam w dużej mierze tak jak Kate, "nie lubię się prosić" o pracę więc stale odwlekam rozmowę wymyślając że nic dla mnie nie ma, że póki nie skończę studiów to co ja będę robić, skoro skończyłam ogólniak... w głębi serca poszłabym do pracy i chyba z tygodnia na tydzień wpajam sobie do głowy że muszę... zobaczymy czy i KIEDY się to w końcu uda...

Tak naprawdę to panicznie się boję bycia gdziekolwiek jako "jedyna nowicjuszka"... bo jestem przekonana, że wszysycy na mnie patrzą... z tego też powodu jak myslałam o pracy to tak, żeby iść razem z jakąś znaną mi osobą żeby było raźniej ale to trudne do spełnienia...
Rozmowa kwalifikacyjna to rzeczywiście nie łatwe zadanie dla mnie. Miałem może 4 rozmowy kwalifikacyjne z tego 2 wspominam w miarę udane,jedną tak sobie,ostatnią do bani.To naprawdę duże wyzwanie dla nas.Myślę że tak naprawdę każdy dzień stoi dla nas wyzwaniem bo trzeba się konfrontować z lękiem.Chyba że ktoś się izoluje od ludzi tak jak ja to teraz robię.Dla tych co nie mogą opanować lęku w czasie takiej rozmowy polecałbym jakieś benzo ale doraźnie a nie codziennie. :Stan - Uśmiecha się:
Nie należę do zwolenników konfrontowania paraliżującego lęku i męczenia się,przy tym często 'spalania',choć do zwolenników benzo jako środka rozwiązującego codzienne problemy też nie należę.
Co prawda na rozmowie takiej poważnej jeszcze nigdy nie byłam, ale domyślam się, co będę czuła :] Uważam, że nie mam nic do zaoferowania ewentualnemu pracodawcy, więc.. jaki to w ogóle ma sens? Nie robiłam żadnych praktyk.. A praca, do jakiej przygotowują mnie studia, niestety jest zbyt odpowiedzialna i "drogocenna", żeby wziąć do niej byle absolwenta :\
Odsuwam od siebie te myśli na razie. Planuję robić doktorat, więc aktualnie nie muszę aż tak martwić się rozmowami kwalifikacyjnymi, ale już samo gadanie z szefem stacji badawczej, w której robię mgr, było koszmarem. Na szczęście byłam z fobiczną koleżanką :] (z drugiej strony wesołe to to nie jest, bo musiałyśmy losować, która puka do drzwi :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:)
vivi a co studiujesz?
hmm wiesz ze po zrobieniu doktoratu najczesciej sie laduje jako wykladowca.cwiczeniowca na studiach?

ja mam inny problem poza rozmowa kw.
mam tak niska samoocene ze do byle jakiej oracy nie chce isc ,i tak wole siedziec w domu by nie brac byle czego:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
kate napisał(a):mam tak niska samoocene ze do byle jakiej oracy nie chce isc ,i tak wole siedziec w domu by nie brac byle czego:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Spróbuj jakiejś terapii indywidualnej żeby popracować nad swoją samooceną.Pomyśl co możesz zrobić dla siebie by poprawić tą samoocenę, może tak mała konfrontacja z lękiem :Stan - Niezadowolony - Diabeł: może nie odrazu rozmowę kwalifikacyjną i pracę ale jakąś mniejszą rzecz.
Stron: 1 2