PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak sobie pomóc. Czy to fobia społeczna lub nerwica?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam,
kieruję swoje zapytanie, ponieważ czuję, że objawy mojej choroby coraz bardziej uniemożliwiają mi normalne życie.
Już od czasów szkolnych, a dokładnie po szkole podstawowej, rozpoczęły się moje problemy z otwarciem się na innych ludzi. Na początku nie dotyczyło to bliskich znajomych oraz rodziny, przy których potrafiłam czuć się swobodnie, ale w chwili obecnej czuję się dobrze tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie. Nigdy nie można mi było zarzucić nieśmiałości, ponieważ nie stanowiło dla mnie problemu zawieranie nowych znajomości, czy zwykłe prośby lub zapytania kierowane do obcych ludzi. Problem pojawiał się, gdy przyszedł czas pogłębienia znajomości, otwarcia się. Wtedy miewałam pustkę w głowie, nie wiedziałam o czym mogę z daną osobą dalej rozmawiać. Do niedawna jakoś sobie z moją "osobowością" radziłam, nie było to aż tak uciążliwe i choć zawsze czułam się "inna", to miałam takich znajomych z którymi spędzony czas mnie cieszył, a dla reszty otoczenia wydawałam się miła, zawsze uśmiechnięta i tylko nieco roztargniona. Takie sprawiałam pozory, jak sądzę.
Nie jestem pewna, od kiedy mój stan się pogorszył, ale mogę oszacować, że było to na ostatnim roku studiów. Odnoszę wrażenie, że problemy z otwarciem na ludzi pogłębiały się coraz bardziej od czasów szkolnych, ale ataki paniki występują dopiero od niedawna. Pierwsze poważne lęki zaczęłam odczuwać zimą ubiegłego roku. Towarzyszyło mi ciągłe przyspieszone bicie serca, będące skutkiem świadomości, że za chwilę lub dnia następnego będę musiała wyjść do ludzi, a dokładnie do pracy. Zaczęłam mieć poważne problemy z koncentracją, logicznym wypowiadaniem się, zapamiętywaniem wszelkich informacji, chaos ogólny w głowie. Słuchając drugiej osoby jednocześnie nie miałam pojęcia, co się do mnie mówi, choć starałam się bardzo skoncentrować. Mimo to moje myśli były rozbiegane. Czułam się jakbym wciąż była pod wpływem alkoholu lub jakbym chodziła we śnie. Odczuwałam też drżenie rąk, nie potrafiłam podejmować żadnych decyzji, nic mnie nie cieszyło, ani nie denerwowało. Choć chciałam się śmiać z opowiadanych żartów, to jednak nie potrafiłam wydobyć z siebie entuzjazmu. Straciłam również apetyt. Stałam się również płaczliwa, ponieważ nie potrafiłam sobie już radzić z moim stanem. Miałam wtedy podejrzenie u siebie nie tylko fobii społecznej, ale w tym momencie także depresji. Mimo wszystko w pewnym momencie objawy te ustąpiły i nagle znów byłam normalnym człowiekiem. Co więcej poczułam chęć i potrzebę kontaktów z innymi ludźmi, a każdy dzień w pracy był dla mnie radością, wszystko mnie cieszyło. Nigdy do tej pory nie czułam się tak dobrze wśród ludzi, jak wtedy. Uspokoiłam się również całkowicie i problemy z koncentracją minęły.
Drugi atak rozpoczął się miesiąc temu. W tym momencie jestem pół roku po obronie magisterskiej i pracuję w tej samej firmie. Tym razem opisane objawy z pierwszego ataku są nasilone. Oprócz opisanych wcześniej objawów, mam również rozbiegany wzrok, bardziej nieuporządkowane myśli, bardziej nienaturalne odruchy i reakcje obok innych ludzi i nie potrafię tym razem zaznać spokoju nawet wśród najbliższych. Czasem dochodzą problemy z oddychaniem, a także mocno przejmujące sny. Dodatkowo mam też zaburzenia ruchowe i wykonywanie wielu czynności sprawia mi problemy, bo nie tylko nie potrafię się skupić i zapamiętać, co robię, ale też czuję niechęć do wykonywania czegokolwiek, ponieważ wszystko mi wypada z rąk i wciąż gdzieś dobijam rękami lub nawet głową.
Opisany stan trwa już około miesiąca i chwilami tracę nadzieję, że kiedyś to minie. Teraz mam dodatkowe podejrzenia nerwicy. Nie mam pojęcia, jak sobie pomóc. Wciąż doszukuje się okoliczności, które powodują takie napady lękowe lub ich wyeliminowanie, ale mam przeczucie, że to wszystko zaczyna mnie przerastać, i że żadna witamina D lub regularna aktywność fizyczna, bądź też czytanie książek nie są w stanie już pomóc.
Bardzo proszę o pomoc. O poradę, czy jest w stanie pomóc mi coś innego niż poważne leki..ponieważ chciałabym wierzyć, że wrócę jeszcze do normalności.
Do obrazu sytuacji brakuje mi tego czym się odżywiasz..
Raczej jadam normalnie. W tym momencie przynajmniej tak jest. Przy poprzednim ataku miałam podejrzenia, że dodatkowy wpływ może mieć uboga dieta, niezdrowe jedzenie (głównie fast-foody), ponieważ mam tendencję do popadania w stany totalnego lenistwa i nie dbam wtedy o to jak wyglądam, co jem, a wokół mnie panuje bałagan. Ale to raczej efekt spadku nastroju, a nie odwrotnie, tak bym przypuszczała. Choć człowiek czasem się już gubi i tak na prawdę nie wiadomo, co ma znaczenie, a co nie..
W każdym razie w obecnej sytuacji jem normalne posiłki, ponieważ nawet jeśli brak mi chęci do gotowania, to w domu jest osoba, która może ugotować za mnie. Jedynie co, to być może nie zwracam uwagę na to jak wyglądają moje śniadania, czy kolacje. Nie staram się wymyślić czegoś ciekawego do pracy, ale tak na prawdę na nic też nie mam ochoty i zdarza się, że w pracy nie zjem niczego, co sobie przygotuję.
Jedno jest pewne, moje problemy nasilają się wśród ludzi, bo wtedy nawet kęs chleba nie chce mi przejść przez gardło, mam wrażenie że zbyt głośno przełykam.
Pomyślałam o tym, żeby właśnie wprowadzić zdrowe odżywianie, trochę ruchu i dużo płynów dla organizmu, ale najgorsze jest to, że nie mam siły, żeby zrealizować swój plan. Rano nic mnie nie ciągnie do tego, żeby wstać o rozsądnej porze i potem cały dzień wydaje się być stracony. Wszystko byłabym w stanie realizować, gdyby cokolwiek mnie cieszyło, a tu zero emocji i zero cierpliwości do czegokolwiek.
Przepraszam za to, jak wyglądają moje wypowiedzi, jestem świadoma, ze są trochę chaotyczne, ale tak właśnie wyglądają moje myśli. A tutaj choć mogę je wszystkie z siebie wyrzucić.
Czy dieta lub ruch mogą tak znacząco wpłynąć na poprawę nastroju? Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy o to nie dbają, a na pewno potrafią normalnie porozumiewać się z otoczeniem.
Ja odnoszę wrażenie, ze mnie najbardziej pomaga satysfakcjonująca rozmowa z innymi. Ale teraz nie jestem to tego zdolna.
PeggySue napisał(a):Raczej jadam normalnie. W tym momencie przynajmniej tak jest. Przy poprzednim ataku miałam podejrzenia, że dodatkowy wpływ może mieć uboga dieta, niezdrowe jedzenie (głównie fast-foody), ponieważ mam tendencję do popadania w stany totalnego lenistwa i nie dbam wtedy o to jak wyglądam, co jem, a wokół mnie panuje bałagan. Ale to raczej efekt spadku nastroju, a nie odwrotnie, tak bym przypuszczała. Choć człowiek czasem się już gubi i tak na prawdę nie wiadomo, co ma znaczenie, a co nie..
W każdym razie w obecnej sytuacji jem normalne posiłki, ponieważ nawet jeśli brak mi chęci do gotowania, to w domu jest osoba, która może ugotować za mnie. Jedynie co, to być może nie zwracam uwagę na to jak wyglądają moje śniadania, czy kolacje. Nie staram się wymyślić czegoś ciekawego do pracy, ale tak na prawdę na nic też nie mam ochoty i zdarza się, że w pracy nie zjem niczego, co sobie przygotuję.
Jedno jest pewne, moje problemy nasilają się wśród ludzi, bo wtedy nawet kęs chleba nie chce mi przejść przez gardło, mam wrażenie że zbyt głośno przełykam.
.

Kochana, wiesz jak fajny jest ten stan kiedy jest się w pełni "normalnym" i czerpie się totalną przyjemność z życia? Doświadczyłaś go, więc nie jest Ci on obcy! niech bedzie dla Ciebie nadzieja na to, ze wszystko bedzie dobrze. I jak masz gorszy dzien to powtarzaj sobie, ze "TO PRZEJDZIE". Bo uwierz mi, przejdzie! Zainteresuj się jakims sportem, jesli pracujesz, wskazane jest, zebys miala troche aktywnosci fizycznej. Lubisz biegac? Chcesz zapisac się na ZUMBE? Sprobowac Jogi? Cokolwiek by to nie bylo sprobuj! NA PEWNO musisz pocwiczyc oddychanie, jestes niedotleniona, co wynika ze stresu, ja tez tak mialam! Cwicz gleboki oddech, wychodz czesto na spacery i poprostu oddychaj! Oddech jest bazą naszego istnienia, zadbaj o to, zeby byl jak najzdrowszy, najdluzszy, najspokojniejszy. Oddychaj przepona, poczuj wibracje w podbrzuchu :Stan - Uśmiecha się: dotlenisz mozg i bedziesz bardziej skoncentrowana i przy okazji skupiajac sie na Twoim oddechu nie bedziesz myslala o niczym innym, sprobuj!

Wszystko bedzie dobrze, jesli chodzi o relacje z innymi, kazdy z nas ma z tym problem! Kazdy przejmuje sie zdaniem innych, kazdy czuje sie nieswoja, nie lubi niezrecznej ciszy, ma problemy z otwarciem sie, mniejsze lub wieksze. Poprostu zaakceptuj siebie i swoje problemy, a z akceptacji wyniknie cos wiekszego, lepszego- milosc do siebie i wtedy bedzie Ci znaczniej latwiej otworzyc sie na ludzi :Stan - Uśmiecha się:
PeggySue napisał(a):Raczej jadam normalnie. W tym momencie przynajmniej tak jest. Przy poprzednim ataku miałam podejrzenia, że dodatkowy wpływ może mieć uboga dieta, niezdrowe jedzenie (głównie fast-foody), ponieważ mam tendencję do popadania w stany totalnego lenistwa i nie dbam wtedy o to jak wyglądam, co jem, a wokół mnie panuje bałagan. Ale to raczej efekt spadku nastroju, a nie odwrotnie, tak bym przypuszczała. Choć człowiek czasem się już gubi i tak na prawdę nie wiadomo, co ma znaczenie, a co nie..
W każdym razie w obecnej sytuacji jem normalne posiłki, ponieważ nawet jeśli brak mi chęci do gotowania, to w domu jest osoba, która może ugotować za mnie. Jedynie co, to być może nie zwracam uwagę na to jak wyglądają moje śniadania, czy kolacje. Nie staram się wymyślić czegoś ciekawego do pracy, ale tak na prawdę na nic też nie mam ochoty i zdarza się, że w pracy nie zjem niczego, co sobie przygotuję.
Jedno jest pewne, moje problemy nasilają się wśród ludzi, bo wtedy nawet kęs chleba nie chce mi przejść przez gardło, mam wrażenie że zbyt głośno przełykam.
.

Kochana, wiesz jak fajny jest ten stan kiedy jest się w pełni "normalnym" i czerpie się totalną przyjemność z życia? Doświadczyłaś go, więc nie jest Ci on obcy! niech bedzie dla Ciebie nadzieja na to, ze wszystko bedzie dobrze. I jak masz gorszy dzien to powtarzaj sobie, ze "TO PRZEJDZIE". Bo uwierz mi, przejdzie! Zainteresuj się jakims sportem, jesli pracujesz, wskazane jest, zebys miala troche aktywnosci fizycznej. Lubisz biegac? Chcesz zapisac się na ZUMBE? Sprobowac Jogi? Cokolwiek by to nie bylo sprobuj! NA PEWNO musisz pocwiczyc oddychanie, jestes niedotleniona, co wynika ze stresu, ja tez tak mialam! Cwicz gleboki oddech, wychodz czesto na spacery i poprostu oddychaj! Oddech jest bazą naszego istnienia, zadbaj o to, zeby byl jak najzdrowszy, najdluzszy, najspokojniejszy. Oddychaj przepona, poczuj wibracje w podbrzuchu :Stan - Uśmiecha się: dotlenisz mozg i bedziesz bardziej skoncentrowana i przy okazji skupiajac sie na Twoim oddechu nie bedziesz myslala o niczym innym, sprobuj!

Wszystko bedzie dobrze, jesli chodzi o relacje z innymi, kazdy z nas ma z tym problem! Kazdy przejmuje sie zdaniem innych, kazdy czuje sie nieswoja, nie lubi niezrecznej ciszy, ma problemy z otwarciem sie, mniejsze lub wieksze. Poprostu zaakceptuj siebie i swoje problemy, a z akceptacji wyniknie cos wiekszego, lepszego- milosc do siebie i wtedy bedzie Ci znaczniej latwiej otworzyc sie na ludzi :Stan - Uśmiecha się:
PeggySue napisał(a):Raczej jadam normalnie. W tym momencie przynajmniej tak jest. Przy poprzednim ataku miałam podejrzenia, że dodatkowy wpływ może mieć uboga dieta, niezdrowe jedzenie (głównie fast-foody), ponieważ mam tendencję do popadania w stany totalnego lenistwa i nie dbam wtedy o to jak wyglądam, co jem, a wokół mnie panuje bałagan. Ale to raczej efekt spadku nastroju, a nie odwrotnie, tak bym przypuszczała. Choć człowiek czasem się już gubi i tak na prawdę nie wiadomo, co ma znaczenie, a co nie..
W każdym razie w obecnej sytuacji jem normalne posiłki, ponieważ nawet jeśli brak mi chęci do gotowania, to w domu jest osoba, która może ugotować za mnie. Jedynie co, to być może nie zwracam uwagę na to jak wyglądają moje śniadania, czy kolacje. Nie staram się wymyślić czegoś ciekawego do pracy, ale tak na prawdę na nic też nie mam ochoty i zdarza się, że w pracy nie zjem niczego, co sobie przygotuję.
Jedno jest pewne, moje problemy nasilają się wśród ludzi, bo wtedy nawet kęs chleba nie chce mi przejść przez gardło, mam wrażenie że zbyt głośno przełykam.
.

Kochana, wiesz jak fajny jest ten stan kiedy jest się w pełni "normalnym" i czerpie się totalną przyjemność z życia? Doświadczyłaś go, więc nie jest Ci on obcy! niech bedzie dla Ciebie nadzieja na to, ze wszystko bedzie dobrze. I jak masz gorszy dzien to powtarzaj sobie, ze "TO PRZEJDZIE". Bo uwierz mi, przejdzie! Zainteresuj się jakims sportem, jesli pracujesz, wskazane jest, zebys miala troche aktywnosci fizycznej. Lubisz biegac? Chcesz zapisac się na ZUMBE? Sprobowac Jogi? Cokolwiek by to nie bylo sprobuj! NA PEWNO musisz pocwiczyc oddychanie, jestes niedotleniona, co wynika ze stresu, ja tez tak mialam! Cwicz gleboki oddech, wychodz czesto na spacery i poprostu oddychaj! Oddech jest bazą naszego istnienia, zadbaj o to, zeby byl jak najzdrowszy, najdluzszy, najspokojniejszy. Oddychaj przepona, poczuj wibracje w podbrzuchu :Stan - Uśmiecha się: dotlenisz mozg i bedziesz bardziej skoncentrowana i przy okazji skupiajac sie na Twoim oddechu nie bedziesz myslala o niczym innym, sprobuj!

Wszystko bedzie dobrze, jesli chodzi o relacje z innymi, kazdy z nas ma z tym problem! Kazdy przejmuje sie zdaniem innych, kazdy czuje sie nieswoja, nie lubi niezrecznej ciszy, ma problemy z otwarciem sie, mniejsze lub wieksze. Poprostu zaakceptuj siebie i swoje problemy, a z akceptacji wyniknie cos wiekszego, lepszego- milosc do siebie i wtedy bedzie Ci znaczniej latwiej otworzyc sie na ludzi :Stan - Uśmiecha się:
Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Kochana, ja dostalam nerwicy od palenia papierosow. Wczesniej bylam jak najbardziej funkcjonujaca jednostka, z obnizonym poczuciem wlasnej wartosci, jak to nastolatka. Stres, ktory pojawil sie na studiach spotegowalam wlasnie fajkami. Myslalam, ze to chwilowe, trudne studia i zaraz minie, ale nie minelo. Zaczelam szukac wiadomosci na ten temat i nikt nigdy nie mowi o tym, ze fajki poteguja nerwice. W moim przypadku rzucenie papierosow bylo pierwszym krokiem do uwolnienia sie od nerwicy i depresji. Teraz czuje sie swietnie, realizuje marzenia, ktore kiedys wydawaly sie nieosiagalne. I wiesz co? Za kazdym razem jak biore fajke do ust(pale wylacznie kiedy pije alkohol), pojawia sie drzenie rąk, niepokoj i przyspieszone bicie serca, tak jakby moj mozg mówił, "nie pal, to nie jest dla Ciebie". Absolutnie powinnaś rzucić fajki, poczujesz różnice!



PeggySue napisał(a):Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Kochana, ja dostalam nerwicy od palenia papierosow. Wczesniej bylam jak najbardziej funkcjonujaca jednostka, z obnizonym poczuciem wlasnej wartosci, jak to nastolatka. Stres, ktory pojawil sie na studiach spotegowalam wlasnie fajkami. Myslalam, ze to chwilowe, trudne studia i zaraz minie, ale nie minelo. Zaczelam szukac wiadomosci na ten temat i nikt nigdy nie mowi o tym, ze fajki poteguja nerwice. W moim przypadku rzucenie papierosow bylo pierwszym krokiem do uwolnienia sie od nerwicy i depresji. Teraz czuje sie swietnie, realizuje marzenia, ktore kiedys wydawaly sie nieosiagalne. I wiesz co? Za kazdym razem jak biore fajke do ust(pale wylacznie kiedy pije alkohol), pojawia sie drzenie rąk, niepokoj i przyspieszone bicie serca, tak jakby moj mozg mówił, "nie pal, to nie jest dla Ciebie". Absolutnie powinnaś rzucić fajki, poczujesz różnice!



PeggySue napisał(a):Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Kochana, ja dostalam nerwicy od palenia papierosow. Wczesniej bylam jak najbardziej funkcjonujaca jednostka, z obnizonym poczuciem wlasnej wartosci, jak to nastolatka. Stres, ktory pojawil sie na studiach spotegowalam wlasnie fajkami. Myslalam, ze to chwilowe, trudne studia i zaraz minie, ale nie minelo. Zaczelam szukac wiadomosci na ten temat i nikt nigdy nie mowi o tym, ze fajki poteguja nerwice. W moim przypadku rzucenie papierosow bylo pierwszym krokiem do uwolnienia sie od nerwicy i depresji. Teraz czuje sie swietnie, realizuje marzenia, ktore kiedys wydawaly sie nieosiagalne. I wiesz co? Za kazdym razem jak biore fajke do ust(pale wylacznie kiedy pije alkohol), pojawia sie drzenie rąk, niepokoj i przyspieszone bicie serca, tak jakby moj mozg mówił, "nie pal, to nie jest dla Ciebie". Absolutnie powinnaś rzucić fajki, poczujesz różnice!



PeggySue napisał(a):Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Kochana, ja dostalam nerwicy od palenia papierosow. Wczesniej bylam jak najbardziej funkcjonujaca jednostka, z obnizonym poczuciem wlasnej wartosci, jak to nastolatka. Stres, ktory pojawil sie na studiach spotegowalam wlasnie fajkami. Myslalam, ze to chwilowe, trudne studia i zaraz minie, ale nie minelo. Zaczelam szukac wiadomosci na ten temat i nikt nigdy nie mowi o tym, ze fajki poteguja nerwice. W moim przypadku rzucenie papierosow bylo pierwszym krokiem do uwolnienia sie od nerwicy i depresji. Teraz czuje sie swietnie, realizuje marzenia, ktore kiedys wydawaly sie nieosiagalne. I wiesz co? Za kazdym razem jak biore fajke do ust(pale wylacznie kiedy pije alkohol), pojawia sie drzenie rąk, niepokoj i przyspieszone bicie serca, tak jakby moj mozg mówił, "nie pal, to nie jest dla Ciebie". Absolutnie powinnaś rzucić fajki, poczujesz różnice!



PeggySue napisał(a):Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Kochana, ja dostalam nerwicy od palenia papierosow. Wczesniej bylam jak najbardziej funkcjonujaca jednostka, z obnizonym poczuciem wlasnej wartosci, jak to nastolatka. Stres, ktory pojawil sie na studiach spotegowalam wlasnie fajkami. Myslalam, ze to chwilowe, trudne studia i zaraz minie, ale nie minelo. Zaczelam szukac wiadomosci na ten temat i nikt nigdy nie mowi o tym, ze fajki poteguja nerwice. W moim przypadku rzucenie papierosow bylo pierwszym krokiem do uwolnienia sie od nerwicy i depresji. Teraz czuje sie swietnie, realizuje marzenia, ktore kiedys wydawaly sie nieosiagalne. I wiesz co? Za kazdym razem jak biore fajke do ust(pale wylacznie kiedy pije alkohol), pojawia sie drzenie rąk, niepokoj i przyspieszone bicie serca, tak jakby moj mozg mówił, "nie pal, to nie jest dla Ciebie". Absolutnie powinnaś rzucić fajki, poczujesz różnice!



PeggySue napisał(a):Dziękuję za te słowa wsparcia,dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi problemami. Choć ja mam zawsze wrażenie, że mój przypadek jest silnie skrajny, bo w życiu codziennym jeszcze nie spotkałam nikogo, kto zachowywałby się podobnie dziwnie jak ja.
To prawda, stan "normalności" potrafi po takim ataku cieszyć 100 razy bardziej niż przeciętnego człowieka. I wciąż czekam, aż te moje złe dni przeminą, ale jest na prawdę bardzo ciężko. Kiedy nawet najbliżsi znajomi patrzą na Ciebie podejrzanie:Stan - Niezadowolony - Smuci się: I kiedy na prawdę traci się powoli nadzieje, bo to trwa już decydowanie zbyt długo.
Dziś np miałam taki nieprzyjemny bardzo moment, kiedy znajoma zwróciła mi uwagę, że drugi raz mówię to samo, a ja niestety tego nie pamiętałam.
Poćwiczę więc oddychanie, na pewno mój mózg bardzo opornie ostatnio kojarzy. Teraz przy okazji rzucam palenie, więc może trochę się w nim przejaśni. Doszłam do wniosku, że skoro już napatoczył się stan depresyjny, to jego pogorszenie wrażenia na mnie nie zrobi, więc podjęłam się tego wyzwania. Czas najwyższy, bo papierosy w chwilach ataku potęgują we mnie nerwowość.
Takie objawy, jak drżenie rąk i kołatanie serca mogą też wynikać z uzależnienia i odstawienia. Ja mam dokładnie tak samo, ale znajomy opowiadał, że jego pierwszy papieros o poranku to też z drgawkami całego ciała:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Więc ewidentnie widać, jak nałóg silnie wpływa na człowieka. Jakby nie było papierosy powodują zwężanie naczyń krwionośnych, więc to pewnie stąd się bierze.
Tak, czy inaczej nie palę już prawie tydzień! I czuję małą poprawę. Może nie jest jeszcze super super, ale zauwazyłam, że dziś chociaż dużo spokojniej dogadywałam się z kumpelą, co bardzo mnie cieszy, bo jest to jedna z tych rzeczy, które na prawde przykro tracić:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Choć mam różne stany, jak to zwykle u mnie bywa, ale przy rzucaniu fajek i równoczesnej diecie nie trudno być chwilami kłębkiem nerwów.
Postanowiłam pozmieniać kilka złych nawyków, łykam witaminę D, bo to słońca brak no i ćwiczę trochę więc czekam z niecierpliwością na coraz lepsze samopoczucie, a przy tym na towarzyszący temu spokój wewnętrzny. Zrobiło się trochę pozytywniej! Duże prawdopodobieństwo że też przez to, że mogłam się trochę wyżalić tu na forum,więc cieszę się bardzo, że mamy tutaj taką możliwość:Stan - Uśmiecha się:
Do witaminy D3 warto dołączyć witaminę K2 w formie MK-7, co spowoduje lepsze skierowanie wapnia z pożywienia w kości, czyli tam, gzie powinno ono trafić, a nie będzie się kumulowało w żyłach. No i dosyć ważne jest, aby ta witamina D była w płynie, a nie w suchej tabletce. Jeszcze bonus jest taki, że to zestawienie zwiększa odporność organizmu. Do tego przydałaby się witamina C.
iLLusory napisał(a):Do witaminy D3 warto dołączyć witaminę K2 w formie MK-7...

D3 = Diablo 3
2K = 2K Games
MK-7 = Mortal Kombat 7 (w sumie nie było numerowanej siódemki, był Armageddon)

I 2K nie wydawało żadnych mortali. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
PeggySue napisał(a):Czy dieta lub ruch mogą tak znacząco wpłynąć na poprawę nastroju? Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy o to nie dbają, a na pewno potrafią normalnie porozumiewać się z otoczeniem.
Myślisz, że należysz do takich osób?
Na słabym odżywianiu prędzej czy później, nawet jak nie siada psychika, pojawiają się inne dolegliwości i choroby przewlekłe..
iLLusory napisał(a):Do witaminy D3 warto dołączyć witaminę K2 w formie MK-7, co spowoduje lepsze skierowanie wapnia z pożywienia w kości, czyli tam, gzie powinno ono trafić, a nie będzie się kumulowało w żyłach. No i dosyć ważne jest, aby ta witamina D była w płynie, a nie w suchej tabletce. Jeszcze bonus jest taki, że to zestawienie zwiększa odporność organizmu. Do tego przydałaby się witamina C.

Kurde bele, wiedziałam, że nic w życiu nie przychodzi zbyt łatwo. Może sobie po prostu daruje tą wit D w taki razie:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Właściwie nie chodzi mi o kości, czy odporność, ale bardziej o wpływ tej witaminy na samopoczucie. W sumie to głównie na to.
masterblaster napisał(a):
PeggySue napisał(a):Czy dieta lub ruch mogą tak znacząco wpłynąć na poprawę nastroju? Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy o to nie dbają, a na pewno potrafią normalnie porozumiewać się z otoczeniem.
Myślisz, że należysz do takich osób?
Na słabym odżywianiu prędzej czy później, nawet jak nie siada psychika, pojawiają się inne dolegliwości i choroby przewlekłe..

Właśnie tak nie uważam, ale dzięki za przypomnienie, w razie, gdyby mi się coś takiego czasem zdawało:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: A tak na serio, to wiem, że każdy ma inną psychikę i niektórzy muszą się z nią bardziej obchodzić, jak z jajkiem. Chciałoby się bardzo być jak inni, beztroskim:Stan - Niezadowolony - Smuci się: A nie wietrzącym intrygę przy każdej nadarzającej się okazji. Np, że dwa nieumyte talerze za chwilę doprowadzą mnie do obłędu..
No wiec, przyda się wziąć pod uwagę, że tzw. "normalne jedzenie" może stanowić istotny problem dla naszej kondycji psychicznej.
Przykładowo
- tłuszcze w jedzeniu,
- cukry proste,
- rafinowana skrobia,
- często również leki
podnoszą cholesterol i glicerydy, co nieuchronnie wiąże się z postępowaniem miażdżycy tętnic i insulino-oporności. Oba te zjawiska dotyczą praktycznie każdego kto ma do czynienia z typowymi produktami spożywczymi a wywołują kaskadę problemów metabolicznych, które z całą pewnością nie omijają mózgu i reszty systemu nerwowego. Inne całkiem powszechne kwestie powiązane z jedzeniem to reakcje alergiczne, nietolerancje pokarmowe, reakcje autoagresji, niedobór witamin itp.
U mnie np. pszenica niezawodnie powoduje depresję..