PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chodzicie sami czy rezygnujecie?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Jeśli bardzo chcecie gdzieś iść (przykładowo do kina, teatru, na mecz, na koncert, ogólnie mówiąc, chodzi mi wszelkie takie "wydarzenia") to rezygnujecie, bo nie macie z kim iść, czy mimo wszystko idziecie sami? Oczywiście pytanie to kieruję do osób, które naprawde nie mają z kim wyjść, bo pewnie są tu też osoby, które mają znajomych.
Trzeba by było zaczac od tego, że mi sie w ogóle nie chce na takie rzeczy wychodzić, nie ciągnie mnie, nie czuję sie tam dobrze. A juz na pewno samemu bym nigdzie nie poszedł, jedynie motywacja w postacie drugiej to zmienia i to nie zawsze
Ja do tej pory nawet nie myślałem, żeby w takie miejsca chodzić o ile sam nie zostałem zaproszony, już nie mówiąc o zapraszaniu kogoś, ale że próbuje się powoli przełamywać to chodze i mam tu na myśli głównie kino. Tylko z repertuarem problem, bo coś ciekawszego wychodzi dopiero za 3 tygodnie :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Jak mam ochotę gdzieś iść to idę, nie uzależniam swojej decyzji od tego, czy będę miała towarzystwo. Wyjątkiem są aktywności, gdzie przebywałabym sama dłużej niż jeden dzień. Czułabym się niekomfortowo.
Ja zawsze rezygnuję z takich wyjść. To jest silniejsze ode mnie, nie wyobrażam sobie samotnego wyjścia do kina, czy na koncert, chyba szyja by mi wysiadła od oglądania się na boki, czy ludzie na mnie patrzą.
Tak samo kiedyś miałem z siłownią, początkowo tropiłem ludzi, zastanawiałem się, czy przyszli sami, czy jako jedyny ćwiczę samotnie. Ale po jakimś czasie już się przyzwyczaiłem.
Zazdroszczę tym, którzy zupełnie nie przejmują się samotnymi wyjściami, nawet nie chce myśleć, ile straciłem przez tą niechęć.
grego napisał(a):Trzeba by było zaczac od tego, że mi sie w ogóle nie chce na takie rzeczy wychodzić...

Tak samo. : P
Moją wieczną wymówką było to, że nie mam z kim iść, a przecież nie musze wszędzie z kimś chodzić. Problem w tym,że ja tak bardzo się boję, że sama nie dam rady a że nie znam nikogo kto by miał takie same zainteresowania jak ja to nie mam kogo wziąć ze sobą, więc siedze w domu ciągle :< Chciałabym umieć wyjść gdziekolwiek samotnie i nie przejmować się niczym.
Oczywiście, że idę.
tylko na kino się zdobyłem, poszedłbym znowu, bo dawno nie byłem, ale nie ma na co.

a do innych rzeczy też mnie właściwie nie ciągnie, albo za bardzo się boję i czuję nieadekwatny
Z reguły rezygnuję, ale np. na pochód karnawałowy wybrałam się sama. Tzn. nie chciałam sama, dlatego skołowałam sobie równolegle dwóch towarzyszy, ale obaj okazali się tak do d. że ostatecznie na rosenmontagowy pochód poszłam sama, nie było źle, ale wiadomo, że lepiej byłoby z kimś...

Przyszło mi kiedyś do głowy, że można by sobie sprawić dziecko i wtedy problem samotnego wychodzenia odpada (tam, gdzie dzieci mają wstęp), dodatkowo można pouprzykrzać życie innym poprzez obecność naszego potomka :Stan - Niezadowolony - Diabeł: (Chyba jedyne zalety posiadania go.)
czasami chodzę sama do kina i na basen
ja kiedyś łaziłem do kina co tydzień,dwa i to sam i tak kilka lat, ale nigdy jakoś nie załączała mi się fobia z tego powodu
myślałem, żeby sobie sprawić psa do łażenia po mieście i lasach to mniej dziwakowato bym wyglądał, ale za dużo roboty z takim sierściuchem :Stan - Uśmiecha się:
Ja z wyjściem na basen np. nie mam problemu, chodzę regularnie ale z imprezami kulturalnymi mam już problem. Ale ostatnio zmusiłem się (marzyłem i planowałem to od roku) na wyjście na kabaret Hrabi i to dwa razy dzień po dniu. Tylko w internetach ich widziałem. Było po prostu REWELACYJNIE!!! Polecam każdemu, na żywo wyglądają jeszcze lepiej niż na ekranie (Pani Asia wymiata), a podobno jest zawsze na odwrót.
chodze sam ale w takie miejsca jak kino/basen gdzie ludzie i tak czesto chodza sami
Wielokrotnie chodziłem sam do kina czy opery. Czasem się trochę wstydziłem jak np w kasie pytano czy kupuję tylko jeden bilet ale generalnie to nie mam problemu z samotnymi wyjściami. Myślę, że samotne chodzenie nie jest znowu tak ekstremalnie rzadkie żeby z tego powodu się przesadnie krępować.
Ja rezygnuję. Bardzo bym chciał wychodzić, ale czuję się dziwnie i wstydziłbym się w kasie i przed wejściem, że przyszedłem samotnie.
x
W takim razie ja jestem bezwstydnicą jeśli o to chodzi. :Memy - Cool Doge:
A kysz, a won mi stąd! Jeszcze mi tu kogoś zmotywujesz do działania!:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Too zależy od pogody i nastroju. Wszędzie dobrze, tam gdzie jest mało ludzi. Ogólnie to do kina czy na zakupy wolę chodzić sam i jakoś czuję się dobrze. Nie potrzeba mi towarzystwa na siłę.
Cytat: Wszędzie dobrze, tam gdzie jest mało ludzi. Ogólnie to do kina czy na zakupy wolę chodzić sam i jakoś czuję się dobrze. Nie potrzeba mi towarzystwa na siłę.

U mnie tak samo :-) .
Za to na koncerty czy dyskoteki nie chodzę w ogóle bo czy z towarzystwem czy bez i tak byłabym za mocno spięta, żeby móc się jakkolwiek dobrze bawić. Na zakupach czy siłowni człowiek ma po prostu jakby określony cel co robić przez cały czas a w klubie zaraz ktoś do Ciebie podejdzie to trzeba coś pogadać albo co gorsza zatańczyć. No i trzeba się jakby wykazać jakąś taką inicjatywą czy rozluźnieniem w takich miejscach a dla mnie to jest nie do przeskoczenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: .
Ja generalnie nie mam problemów z samotnymi wyjściami, czasami czuję się niekomfortowo, ale też nie do przesady.
Ef napisał(a):Ciebie podejdzie to trzeba coś pogadać albo co gorsza zatańczyć. No i trzeba się jakby wykazać jakąś taką inicjatywą czy rozluźnieniem w takich miejscach a dla mnie to jest nie do przeskoczenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: .
Problem w tym, że nie ma takich dziewczyn, każda uwielbia tańczyć i traktuje taniec jak coś oczywistego.
wstydzic to sie mozna chodzic z mame ubrania kupowac a nie samemu do kina, ale wy macie problemy miśki [Obrazek: ziewanie.gif]
Sztuką to pójść samemu, a wrócić z kimś.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8