PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: What doesn't kill you makes you stronger
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Cześć

Nie wiem czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta bo mnie nie było ponad 3 lata.
Szczerze zapomniałem o tym forum i nie widziałem sensu tu wracać ale jako ,że niedawno zalogowałem się tu bo jakaś osoba mi wysyłała obrzydliwe maile to pomyślałem ,że może przy okazji zamelduję ,że u mnie wszystko dobrze a fobia dawno pożegnana.

Za bardzo czasu i pomysłu nie było jednak co bym mógł takiego wam napisać co może pomóc dlatego wesprę się filmikiem który mi dużo pomógł i generalnie zawiera wszystkie moje przemyślenia na temat wychodzenia z fobii ale również szeroko pojętego rozwoju.

https://www.youtube.com/watch?v=26U_seo0a1g

To co mogę od siebie dodać to fakt ze najważniejsze w życiu jest dobre samopoczucie niezależne od zewnętrznych okoliczności i na tym trzeba najbardziej się skupić.
Gdy samopoczucie jest dobre to łatwiej zmierzyć się ze wszystkim.

Co do samego pokonywania fobii to według mnie można dokonać tego wyłacznie przez konfrontacje z tym czego sie boimy i stale podejmowanie nowych wyzwań krok po kroku.

Największym hamulcem rozwoju jest lęk przed porażką natomiast coś takiego jak porażka to nic innego jak feedback od świata dzięki któremu możemy się rozwijać.
Prosta sprawa, nie ma porażek nie ma rozwoju, stoimy w miejscu a nawet się cofamy i zatracamy bo świat nie stoi w miejscu.

Dlatego ważne jest to aby zmienić swoje nastawienie do tego pojęcia.

Uważam ,że należy bacznie przyglądać się swoim emocjom i pracować nad nimi bo jestem zdania ,że one mają ogromy wpływ na nasze życie oraz zdrowie.
Lęki i fobia to jedno ale również gniew,zazdrość, zawiść, nienawiść, poczucie winy,porównywanie się z innymi itp. jest wyniszczające i nie tylko rujnują waszą rzeczywistość ale również zdrowie.

Dlatego należy znaleźć jakiś sposób aby wyeliminować z życia te negatywne emocje a zastąpić to radością, przyjemnościami i wdzięcznością za to co mamy.

Jeszcze mogę dodać na koniec ,że wierzę ze dużo mi pomogła homeopatia ale to już nie na fobie a takie moje uciążliwe dolegliwości.
Przyjaciółka dobierała mi leki wiec nie latałem po homeopatach, osobiście też nie wierzyłem w to ,że mi to może jakoś pomóc ale zrobiłem to bardziej dla niej. Homeopatia oferuje ogromny zakres możliwości aczkolwiek trzeba dobrze dobrać lek no i niestety liczyć się z tym ze efekty dopiero zauważalne będą po wielu miesiącach, natomiast są to trwałe zmiany.Podobno są leki na fobie.
Jak ktoś ma kasę to warto spróbować się pobawić.


To tyle ode mnie. Życzę wam zdrowia i spełniania marzeń, powodzenia :Stan - Uśmiecha się:
https://www.youtube.com/watch?v=kOaBxuwH85A
Soulja, no jasne, że pamiętam!
@soulja
Ale tak w ogóle pozbyłeś się fobii i nie czujesz już całkiem stresu w sytuacjach społecznych? W ogóle możliwe jest całkowite pozbycie się fobii? Czy tylko Ci się trochę poprawiło?
a coś poza oklepanymi banałami?
za życzenia natomiast dziękuję.
Zas napisał(a):a coś poza oklepanymi banałami?
Ty nawet takich banałów nie potrafisz w życie wdrożyć.

Zamiast marudzić, to byś spróbował.
Jak ktoś chce pomóc ale człowiek nie potrafi tego wykorzystać to łatwiej jest wmówić sobie, że te wszystkie słowa są banalne i bezużyteczne niż dopuścić do świadomości, że we mnie jest błąd, że to ja nie potrafię nic zmienić, zrobić użytku z czyichś dobrych chęci i wziąć do siebie ich rady
Zas napisał(a):a coś poza oklepanymi banałami?
za życzenia natomiast dziękuję.

No widzisz banały, wystarczy je systematycznie wdrażać w życie.Dasz radę.

Według mnie można to banalnie uprościć.Istnieją negatywne uczucia i pozytywne uczucia które zasilasz swoją myślą i tym na czym sie skupiasz.
To jak energia , tam gdzie pójdzie twoje skupienie ta energia wzrasta.

Jeżeli zasilasz swoje fobiczne odczucia a robisz to każdego dnia praktycznie nieustanie to utrzymujesz fobie przy sobie.
Natomiast jeżeli zaczniesz robić coś czego jeszcze nie robiłeś i bedziesz konfrontował się z czynnikami lęku to stopniowo bedziesz się wzmacniał i wychodził z tego.

To jak z ćwiczeniami fizycznymi , jak jesteś chuderlak to nie weźmiesz od razu na klatę 100kg ale zaczynasz od małych ciężarów i stopniowo je podnosisz.

Nie wiem co dla ciebie jest na samym szczycie listy tego co cie przeraża ale nie zaczynaj od góry tylko od dołu tej listy i stopniowo do góry.

Ja poszedłem znacznie dalej w rozwoju bo fobia to tylko cześć problemów a tak na prawdę większość z was ma głębsze których nie jest do końca świadoma.
I nad tym trzeba pracować, rozwijać się ale też robić to z głową a nie stawiać sobie jakiś wyidealizowanych celów które ciężko zrealizować bo w naturze wszystko odbywa się stopniowo. Jezeli zmiana zajdzie gwałtownie to jestem przekonany ze póxniej i tak zaliczy się mocną glebę bo liczne negatywne przekonania nie zostały przerobione.

I tak uważam ze w dużym stopniu jest z ludzmi którzy na lekach jakoś tam zmienili swoje życie albo w jakiś sposób znaleźli sobie partnera i myślą ,że chwycili Pana Boga za stopy a tak naprawdę to co wywołuje fobie czyli głebokie przekonania nadal nie zostały przerobione i tylko czekać kiedy wszystko wróci w swoim czasie.

Tu chodzi o to aby zbudować sobie poczucie własnej wartości, akceptacje siebie i silę wewnętrzną niezależną od okoliczności. Nie ważne czy masz przyjaciół, partnera, pieniądze... wszystko zaczyna się od twojego wnętrza. Możesz wszystko stracić ale jak masz tą siłe to zdobędziesz to na nowo.

Nie chce też nikomu narzucać moich osobistych poglądów bo może wam to jakoś pomaga na tą chwile ale ja uważam że nie powinno sie zamykać w fobicznej społeczności a tym bardziej trzymać się łatki fobika.
To wszystko będzie was utrzymywać w takim schemacie, a fobicy będą was ciągnąć w dół. Rozumiem ze takie forum moze być pomocne ale jak zamienia się dla kogoś w dom to już jest źle bo ten dom ma bardzo zła energie. Nie chce nikogo tu urazić.

Fobik potrzebuje moim zdaniem znajomych pozytywnie nastawionych do życia, otwartych, towarzyskich, przebojowych bo w takich środowisku będzie mu najlepiej sie rozwijać i wychodzić z fobii.
Jeżeli spotykacie się w gronie osób które ciągle żyją swoimi problemami to ciężko wam będzie uwierzyć w lepszy świat.


Cytat:@soulja
Ale tak w ogóle pozbyłeś się fobii i nie czujesz już całkiem stresu w sytuacjach społecznych? W ogóle możliwe jest całkowite pozbycie się fobii? Czy tylko Ci się trochę poprawiło?

Każdy człowiek może mieć jakiś stres w sytuacjach społecznych nawet jak jest mega otwarty i pewny siebie, i jest to naturalne.
Generalnie ten schemat działa raczej u każdego i nowe rzeczy i sytuacje, mogą stresować szczególnie jak komuś bardzo zależy na tym aby dobrze wypaść.
Myślę ze większość ludzi stresowała by sie gdyby miała wystąpić na scenie przed dużą widownią albo udzielać wywiadu w TV, nawet ludzie którzy tym sie zajmują i pasjonują odczuwali stresy w tych okolicznościach.

Ważne jest to aby się przełamywać o czym pisałem w poprzedniej wiadomości. Pierwszy raz bedziesz miał mega stres, drugi , trzeci czwarty też jakiś będzie ale po jakimś czasie możesz czuć się jak ryba w wodzie w takim środowisku.

Może mnie nie kojarzysz ale ja miałem w pewnym momencie sporą fobie.
Stresowało mnie nawet stanie w kolejce w sklepie i złożenie zamówienia przy kasie, rozmowy przez telefon, a nawet mijanie jakiś obcych ludzi na spacerze.
Powiem więcej nawet rozmowy ze znajomymi lub bliskimi były stresujące i potrafiłem spalić buraka lub się zdenerwować.

Teraz nie jest to dla mnie problemem, mało powiedziane ,że mnie to nie stresuje to jeszcze potrafię sobie uciąć rozmowę z obcymi ludźmi jeżeli mam na to ochotę.
Dlatego tak, można wyjść całkowicie z fobii ale zacznij od stopniowego wychodzenia a nie wyobrażaj sobie ze nagle wszystko zniknie albo wręcz staniesz sie przebojowy i mega pewny siebie. Stopniowo wszystko jest możliwe ale stopniowo.

Teraz zupełnie nie stresują mnie wizyty w urzędach i porozmawianie z Paniami, wizyty u dentystki, lekarzy, fryzjera, mechaników, salony, restauracje,kluby itd.
Jakiś czas temu pomagałem ojcu załatwić pewną cześć do samochodu i jak widziałem jaki on nieporadny to aż się załamałem .

Nie ma dla mnie problemu zagadać do najładniejszej ekspedientki w sklepie i prosić o pomoc, wręcz lubię to robić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Kiedyś to nawet stresowało mnie samo wejście do sklepu z cuchami a teraz czuje się tam jak ryba w wodzie.

No generalnie nie ma tej fobii ale oczywiście znalazłyby sie momenty w których mogę odczuwać jakiś stres ale tak ma każdy człowiek, nawet ci bardzo pewni siebie i towarzyscy.

Co mogę dodać jeszcze. Kiedyś np. ograniczałem kontakt z klientami do mailowych bo bałem sie rozmawiać przez telefon.I to utrzymywało problem i fobie.
W końcu pojawiła sie sytuacja ze klient nie wyobrażał sobie nie miec tego kontaktu tel. wiec zaczęły sie systematyczne rozmowy. To przelało się na innych klientów i przestało być dla mnie problemem a normą.
Z jednym stałym klientem nawet prowadziliśmy długie rozmowy na skype w dużym gronie i na luzie.I takie coś przelało się na wszelkie inne rozmowy przez tel. Tak to działa.

Pamiętam ,że miałem też problem ze spotykaniem się z klientami :Stan - Uśmiecha się:
W końcu przyszedł moment ze trzeba było sie spotkać, spisać umowy i jeszcze omawiać projekt gdzie musiałem wykazać sie jako fachowiec.
Nie dość ze umówiłem się z klient to towarzyszył jej mąż co było niespodziewane dla mnie i stresujące dodatkowo.
Oczywiście stres był ale i sukces też był. Nie uciekłem od tego tylko podjąłem wyzwanie i to była kolejna cegiełka z wielu innych.

Podobnie z rozmowami o pracę. Wiadomo ze rozmowy kwalifikacyjne są stresujące dla większości ludzi ale im wiecej masz tych rozmów tym mniej sie stresujesz i masz większe doświadczenie dzięki czemu na kolejnych wypadniesz lepiej.

Dlatego warto chodzić na rozmowy tylko po to abyś złapał doświadczenie w ich prowadzaniu dzięki czemu gdy pojawi się ta właściwa ty już nie będziesz sie stresował i dzięki temu będziesz miał szanse wypaść dobrze.

Chodzi o podejmowanie sie tych stresujących wyzwań i nie przejmowanie się porażkami. Nawet jak pójdziesz na 10 rozmów i wszystkie zakończa sie niepowodzeniem a ty bedziesz sie stresował to na 11 może osiagnać cel i dostać prace a moze nawet sie nie stresować.

Tak naprawdę taka rozmowa bez powodzenia na której byłeś mega zestresowany to nie jest porażka a sukces, sukces bo podjąłeś wyzwanie.
Porażką jest to ze nic nie robisz i nie podejmujesz wyzwań.

I ta reguła tyczy sie wszystkiego, czy to podrywania dziewczyn czy jakiś innych wyzwań.

Nie wiem co mogę dodać ale jakby mi przyszło coś do głowy to dopisze wam. Myślę ze to co najważniejsze napisałem.

Podsumowując:
Ważne jest to aby w każdej chwili życia dbać o swój dobry nastrój:
don't worry be happy.
Bardzo ważne aby przedefiniować sobie pojęcie Porażki.
No i podejmowanie wyzwań bez względu na stresy i efekty.

Jezeli tego sie trzymasz to niejako fobia sama znika i nic nie trzeba robić wiecej.


Placebo napisał(a):Jak ktoś chce pomóc ale człowiek nie potrafi tego wykorzystać to łatwiej jest wmówić sobie, że te wszystkie słowa są banalne i bezużyteczne niż dopuścić do świadomości, że we mnie jest błąd, że to ja nie potrafię nic zmienić, zrobić użytku z czyichś dobrych chęci i wziąć do siebie ich rady

dokładnie. to jest trochę tak ,że z fobią jest chu.wo ale wygodnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wiec trzeba w pewnym momencie podjąć decyzje tak jak w tym filmiku czy zmieniamy życie czy żyjemy tak i czekamy na cud który sie nie wydarzy.
ja też wolałem biedować bo podejmowanie wyzwań i rozwijanie się mnie stresowało :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

https://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
Oczywiście jest to banał ale ten banał jest kluczem do sukcesu :Stan - Uśmiecha się:
x
Zas napisał(a):a coś poza oklepanymi banałami?
za życzenia natomiast dziękuję.
te banały to narzędzia, których się używa w rozwoju. więc chodzi tutaj bardziej o to, by uwierzyć w te narzędzia i zacząć je stosować


anyway, spróbuj zrobić małe ćwiczenie mentalne i napisz jakiego wpisu byś oczekiwał od autora, żeby zostać przekonanym.
psyche napisał(a):Dzięki za te słowa Soulja. Takie żywe przykłady, że DA SIĘ TO ZROBIĆ dają energię :Stan - Uśmiecha się:
U jednych będzie to szło wolniej, u innych szybciej, ale to co dotyczy każdego, to że małymi kroczkami zdobywa się Everest. I co najważniejsze, że DA SIĘ GO ZDOBYĆ.

Każdy ma swoje tempo. A to jak szybko pozbędziesz sie fobii zależy tylko od tego jak intensywnie będziesz podejmować te wyzwania i pracować nad sobą.
Samo sie nie wykona i nie ma co odkladać tego czy liczyć na cud.
Myślę ze wiele fobików właśnie żyje w oczekiwaniu na jakiś cud, na coś co się nagle stanie co ich cudowanie uzdrowi i odmieni życie i dlatego nie robią nic ze swoim życiem latami.
soulja napisał(a):Myślę ze wiele fobików właśnie żyje w oczekiwaniu na jakiś cud, na coś co się nagle stanie co ich cudowanie uzdrowi i odmieni życie i dlatego nie robią nic ze swoim życiem latami.
Może to wyuczona bezradność. Pewnie pasuje do tego zwracanie uwagi na swoje problemy, coś jakby wołanie o pomoc (a nuż ktoś się zlituje, jak nie pomoże to chociaż zrozumie). Z pewnością mało skuteczne i u+:Ikony bluzgi pierd: na dłuższą metę, ale jednak jakaś forma odreagowania stresu. Być może, paradoksalnie im bardziej banalne rzeczy wydają się niewykonalne tym poważniejszy może być problem..
soulja napisał(a):Natomiast jeżeli zaczniesz robić coś czego jeszcze nie robiłeś i bedziesz konfrontował się z czynnikami lęku to stopniowo bedziesz się wzmacniał i wychodził z tego.
Szkoda, że na dłuższą metę to u mnie nie podziałało.
soulja napisał(a):Jezeli zmiana zajdzie gwałtownie to jestem przekonany ze póxniej i tak zaliczy się mocną glebę bo liczne negatywne przekonania nie zostały przerobione.
Może właśnie dlatego nie zadziałało.
Problem trochę w tym, że: a) niestety, nie żyjemy w próżni i patrząc na sukcesy innych, ciężko mieć radochę z tego, że odważyliśmy się odezwać w urzędzie... b) jeśli udało nam się osiągnąć coś dosyć spektakularnego, to potem jak to wszystko rypnie i trzeba wszystko zaczynać od nowa... No to ciężko.
soulja napisał(a):Nie chce też nikomu narzucać moich osobistych poglądów bo może wam to jakoś pomaga na tą chwile ale ja uważam że nie powinno sie zamykać w fobicznej społeczności a tym bardziej trzymać się łatki fobika.
soulja napisał(a):Fobik potrzebuje moim zdaniem znajomych pozytywnie nastawionych do życia, otwartych, towarzyskich, przebojowych bo w takich środowisku będzie mu najlepiej sie rozwijać i wychodzić z fobii.
Zgadzam się. Tylko tacy przebojowi ludzie niekoniecznie chcą fobików...
soulja napisał(a):Jeżeli spotykacie się w gronie osób które ciągle żyją swoimi problemami to ciężko wam będzie uwierzyć w lepszy świat.
Właśnie dlatego (również) tak bardzo dołowała mnie terapia grupowa.
soulja napisał(a):dokładnie. to jest trochę tak ,że z fobią jest chu.wo ale wygodnie Mruga
Hah, kolejna osoba tak pisze.
Powtórzę swoje zdanie: nie wydaje mi się, że jest wygodnie. To takie mniejsze zło.

Ogólnie fajnie, że napisałeś i fajnie, że komuś się udaje.

masterblaster napisał(a):Może to wyuczona bezradność. Pewnie pasuje do tego zwracanie uwagi na swoje problemy, coś jakby wołanie o pomoc (a nuż ktoś się zlituje, jak nie pomoże to chociaż zrozumie). Z pewnością mało skuteczne i u+:Ikony bluzgi pierd: na dłuższą metę, ale jednak jakaś forma odreagowania stresu.
Ciekawa teoria.
masterblaster napisał(a):Być może, paradoksalnie im bardziej banalne rzeczy wydają się niewykonalne tym poważniejszy może być problem..
No dla mnie to logiczne, jak już podstawy są trudne, no to kiepsko...
No, ale kolega soulja nie powiedział nic nowego, teksty typu uwierzyć w siebie, zwiekszyc pewność siebie, cieszyć się życiem, myśleć pozytywnie, optymistycznie, mierzyć się z problemami etc., etc. To mówią wszystkie poradniki, psycholodzy, kursy i bóg wie co tam jeszcze.., gdyby to było takie prost. No ale dobra, od jutra będę cieszył się z zycia jak nikt inny na świecie, dzisiaj dam sobie jeszcze na wstrzymanie... Zresztą lęk to jedno gorzej jak się jeszcze jest osoba unikającą tak jak ja. Tu wyzbycie się leku to tylko połowa sukcesu, nawyków unikających cieżko się wyzbyć, bo często nawet nie jest się ich świadom.
grego napisał(a):No, ale kolega soulja nie powiedział nic nowego, teksty typu uwierzyć w siebie, zwiekszyc pewność siebie, cieszyć się życiem, myśleć pozytywnie, optymistycznie, mierzyć się z problemami etc., etc. To mówią wszystkie poradniki, psycholodzy, kursy i bóg wie co tam jeszcze.., gdyby to było takie prost. No ale dobra, od jutra będę cieszył się z zycia jak nikt inny na świecie, dzisiaj dam sobie jeszcze na wstrzymanie... Zresztą lęk to jedno gorzej jak się jeszcze jest osoba unikającą tak jak ja. Tu wyzbycie się leku to tylko połowa sukcesu, nawyków unikających cieżko się wyzbyć, bo często nawet nie jest się ich świadom.

No skoro poradniki itp. mówią o tym samym to coś w tym jest.
Ja tylko napisałem co według mnie jest najistotniejsze bo ciężko mi jakoś przekazać więcej.
Na pewno tutaj jest ważna systematyczność i praca nad sobą codziennie. Uważne obserwowanie swoich emocji i ciała.
Twoje ciało często komunikuje to na czym sie skupiasz i o czym myślisz.
Jak czujesz sie źle to pomyśl o czymś przyjemnym, to sygnał ,że twoje myśli skupiają sie na czymś negatywnym.

Od ciągłego rozkminiania i negatywnego myślenia problemy się nie rozwiązują.

Co do lęku/wyzwań oraz doświadczeń ważne jest aby zmienić swój stosunek względem tego.
Musisz podejść do tego jak do przygody, czegoś co Cie wzbogaca.

Dobra przygoda musi mieć dreszczyk emocji, adrenalinę.
Możesz mieć wtedy pełen wachlarz emocji i jak osiągniesz swój cel to mega satysfakcje plus naturalnie bonusy w postaci zmiany w psychice i odblokowywania, które zawsze zachodzą nawet jak ich od razu nie widać tylko z perspektywy czasu.
To trochę jak gra. Masz jakąś misje realizujesz ją, przełamujesz sie a do tego otrzymujesz nagrody i bonusy dzięki którym rozwijasz swoją postać.

Poza tym z tym lękiem to też jest tak ,że najsilniejszy jest gdy nic nie robisz a w działaniu jakoś on się rozpuszcza bo jesteś skupiony na konkretnej czynności.

Przykładowo moim zdaniem najsilniejszy lęk jest przed samą rozmową o prace a nie w trakcie jej. Świadomość tego też jest istotna bo wiesz ,że im dalej w las tym paradoksalnie łatwiej a nie trudniej.

Nie musisz wierzyć w siebie, wiara i poczucie własnej wartości przyjdą z czasem same jeżeli będziesz stosował się do pewnych reguł.
A jakie to reguły? Skupiam się na tym abym na co dzień czuł się dobrze bo dobry nastrój to absolutna podstawa, to twoja energia.
Czyli nie myśl o beznadziei, o przyszłości i przeszłości... musisz całkowicie być obecny tu i teraz i skupić się na tym aby tu i teraz czuć się dobrze.
Co może poprawiać twój nastrój to sam musisz znaleźć bo każdy ma co innego.
Kolejna etap to zaakceptowanie tego jaki jesteś i kim jestem i działanie z tej pozycji bo masz cel. Jestem niepewny siebie, stresuję się ale najistotniejsze jest podejmowanie działania pomimo tego i bezwzględu na efekty.
Ważne jest też aby później nie krytykować siebie, tego wewnętrznego krytyka trzeba zabić.
Przykładowo idziesz na rozmowę o prace i stresowałeś sie jak cholera i za dobrze nie wypadłem to potem nie krytykujesz siebie i nie dołujesz a wręcz gratulujesz sobie ,że pomimo braku wiary w siebie i stresu odnosisz sukces bo podjąłeś się czegoś czego sie bałeś, wygrałeś.

Ja nie mówię ,że nie będzie stresów i porażek, nie mówię ze to będzie przyjemne.Robisz swoje i zapominasz, to jest po prostu kolejna cegiełka do twojej budowy.


Cytat:Zresztą lęk to jedno gorzej jak się jeszcze jest osoba unikającą tak jak ja. Tu wyzbycie się leku to tylko połowa sukcesu, nawyków unikających cieżko się wyzbyć, bo często nawet nie jest się ich świadom.

Jesteś osobą unikającą z tego względu ze nie zmieniłeś swojego stosunku do konfrontacji. Postrzegasz je jako coś negatywnego a nie budującego, coś co cie zmienia na lepsze.
Fobicy mają przekonanie ze działać bedą jak będą sie dobrze czuć, nie bedzie stresu a najlepiej to jak będą doskonali i najlepsi w pewnej dziedzinie.
To jest Utopia , czegoś takiego nie ma moim zdaniem.
Możesz się naćpać i nagle chcesz wszystkich kochać i jesteś super w gazie ale nie jesteś wtedy sobą, leki w końcu przestaną działać a wtedy możesz zaliczyć jeszcze większy dół.

Dla niektórych to może coś nieistotnego i banały ale swoją rzeczywistość, swoje życie tworzymy poprzez najdrobniejsze decyzje.
To jakiej muzyki słuchasz , jakie informacje do siebie dopuszczasz to wszystko ma wpływ na to jaką budujesz swoją energie a to przekłada się na kolejne decyzje jakie podejmujesz i w jaki sposób tworzysz swoje życie.

Kiedyś słuchałem dołującej muzyki , teksty o samobójstwach i beznadziejności a teraz sami mozecie zobaczyć jak mi sie energia zmieniła i czego słucham. Nie oglądam wiadomości i nie interesuje się dramatami.
Może wydawać się ,że to nie ma znaczenia czym się otaczasz ale ma kolosalne i nawet jak tego nie dostrzegasz to negatywne programy wgrają ci się do podświadomości i zaczniesz się na tym skupiać a w takiej energii cieżko zmienić życie na lepsze.



Cytat:Szkoda, że na dłuższą metę to u mnie nie podziałało.
Bo może byłeś krytyczny wobec siebie i wyciagałeś negatywne wnioski?

Cytat:Może właśnie dlatego nie zadziałało.
Problem trochę w tym, że: a) niestety, nie żyjemy w próżni i patrząc na sukcesy innych, ciężko mieć radochę z tego, że odważyliśmy się odezwać w urzędzie... b) jeśli udało nam się osiągnąć coś dosyć spektakularnego, to potem jak to wszystko rypnie i trzeba wszystko zaczynać od nowa... No to ciężko.

No i to jest największy błąd jaki można robić,że skupiasz sie na życiu innych ludzi i porównujesz się z nimi zamiast skupić się na tym gdzie teraz jesteś i jakie ty masz przed sobą wyzwania i co do zrobienia.

Jezeli już tak robisz to szukaj inspiracji, ludzi którzy przeszli podobną drogę albo mieli nawet gorzej a odnosili sukces a nie porównuj sie z kimś kto jest zupełnie gdzie indziej i miał inne życie.
Kazdy człowiek może mięć jakieś swoje problemy i boryka sie z czymś innym.
Generalnie wszyscy szukamy swojego szczęścia z innych pozycji.

Szczęście nie jest dziełem przypadku, ani darem bogów, szczęście to coś, co każdy z nas musi sobie wypracować dla siebie samego



Cytat:Zgadzam się. Tylko tacy przebojowi ludzie niekoniecznie chcą fobików...
To jest tylko twoje negatywne przekonanie bo nie miałeś okazji poznać takich albo dać się im poznać bliżej.
Najwidoczniej jesteś skupiony ja jakiejś grupie ludzi z którymi masz złe doświadczenie lub swoje iluzoryczne wyobrażania na ich temat.
To trochę jak z obiektem westchnień gdzie idealizuje sie kogoś obcego o kim niewiele wiemy.

Istnieją osoby właśnie takie otwarte i przebojowe dla których osoba cicha, spokojna to coś czego nawet szukają w swoim życiu dla równowagi.
Niestety tutaj aby sie przekonać trzeba sie na takie osoby otworzyć, dać poznać , zaprzyjaźnić wiec tym samym pokonać te własne bariery bo to raczej po stronie fobika one są.


Cytat:Hah, kolejna osoba tak pisze.
Powtórzę swoje zdanie: nie wydaje mi się, że jest wygodnie. To takie mniejsze zło.
No to taka przenośnia bo wiadomo że co to za życie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ale czy to mniejsze zło na pewno? to jest większe zło moim zdaniem :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:Może to wyuczona bezradność. Pewnie pasuje do tego zwracanie uwagi na swoje problemy, coś jakby wołanie o pomoc (a nuż ktoś się zlituje, jak nie pomoże to chociaż zrozumie). Z pewnością mało skuteczne i u+:Ikony bluzgi pierd: na dłuższą metę, ale jednak jakaś forma odreagowania stresu.

Oczywiście wsparcie to fajna sprawa, wzmacnia ale nie oszukujmy sie, nikt za nas nie rozwiąże problemów.
Nie chce tu pisać i rozwodzić się jakie otrzymałem mega wsparcie od przyjaciół bo ktoś zacznie znowu szukać sobie wymówki a prawda jest taka ze zaczynałem od zera.
To wsparcie sie pojawiło z czasem ale najpierw musiałem otworzyć sie na ludzi i jakoś ich poznać, pracować nad sobą bo miałem rózne swoje problemy które utrudniały nawiązywanie znajomości i jej podtrzymywanie.
Dlatego tutaj istotne jest to aby robić te małe kroki a po drodze mogą pojawiać się przyjaciele którzy bedą nas wspierać w rozwoju , przyśpieszać go nakrecać... ale i tak reszta tak jak na początku zależy tylko od naszej pracy nad sobą.
I powiem ,żę to nawet najlepiej zaczynać od zera gdzie nie możesz na nikogo liczyć i jesteś zdany sam na siebie i zaczynasz od absolutnego 0 budować siebie. Tego już nigdy nie stracisz cokolwiek by sie działo.



Cytat:Być może, paradoksalnie im bardziej banalne rzeczy wydają się niewykonalne tym poważniejszy może być problem..

Dlatego mówię o małych krokach i wyznaczaniu sobie osiągalnych celów.
Znam osoby które są mega przebojowe i otwarte a jakieś banalne rzeczy były dla nich stresujące np. kupienie biletu i samotna podróż pociągiem bo nigdy tego nie robiły, albo przeprowadzenie rozgrzewki na treningu dla ludzi mimo ze trenuje sie sport od 20 lat :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Oglądałem wczoraj po raz nie wiem nawet który moją ulubioną komedie Rejs :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
I tak mi się ta scena tutaj skojarzyła :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
https://www.youtube.com/watch?v=IkEf42l6....be&t=2481

Zamiast zaczynać od rzeczy trudnych trzeba np. przestać śpiewać swoją smutną piosenkę a nabrać trochę optymizmu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Czy to też jest takie trudne? na początek :Stan - Uśmiecha się:

Swoją drogą za mój największy sukces nie uważam pozbycie się fobii a to ,że pozbyłem się życiowego doła i depresji oraz negatywnego myślenia i postrzegania świata a tego nawet ludzie którzy z fobią nigdy nie mieli do czynienia mogą nie ogarniać.
A powiem tylko ,że byłem mega zdołowanym człowiekiem wiec nikt mi nie powie ze tego nie da się zmienić :Stan - Uśmiecha się:
Jak ktoś ma ochotę to jakieś moje stare posty może trafić na forum i pewnie to zauważy.

I jeszcze raz powtórzę ,że to jest podstawa.Czym się karmisz na co dzień tak budujesz swoje życie.
Rozwój w każdej dziedzinie odbywa sie podobnie jak z ćwiczeniami fizycznymi i tak samo jak z dietą tak samo każdego dnia, każdej minuty karmisz swoją podświadomość rożnymi bodźcami , myślami i zachowaniami co będzie wpływać na twoją życiową energie i kolejne życiowe mikro decyzje które budują całe twoje życie.

I to co wydaje wam się nieistotne tak naprawdę jest kluczowe.
Nawet po waszych postach łatwo wyczuć kto jaką ma energie, czy ktoś jest na NIE czy na TAK.

I fakt ,że moje słowa do niektórych mogą nie docierać, nie czujecie ich i odbierane są jako oklepane banały wynika tylko z tego ,że te osoby mają bardzo złą energie i miedzy nami nie może dojść do energetycznego dogadania się. Trochę jakby dwa różne świat.
Z tego też powodu jest ta cała trudność na co dzień bo zamaist zacząć rozwijać się od dołu chcecie zacząć od góry.
No niezły wykład..., powiem więcej, nawet sporo trafnych uwag, szczególnie co do przyczyn, ale to wszystko brzmi jak z pierwszego lepszego coachingu, przeczytałem, wysłuchałem no i jakoś mi tej wielkiej radości, optymizmu nie przybyło, aby nawet to wszystko o czym piszesz zacząć wdrażać, o ile ma się takowe możliwości, bo to tez istotne.

Ale mimo wszystko jako naczelny pesymista forum dałbym Ci za ten wątek nawet jakiś + :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Bo przynajmniej jest to jakieś uświadomienie sobie pewnych rzeczy i zwracanie na nie uwagi. Być może nielicznym to pomoże, mi w każdym bądź razie zapału nie doznałem, ale postaram się zwracać wiecej uwagi, może na tydzień starczy mi ochoty.. heh. Zresztą w moim przypadku to chodzi o coś innego niż zwykłe funkcjonowanie, i ja specjalnie nie odczuwam potrzeby jakies poprawy w tym względzie, do wielu rzeczy mnie poprosotu nie ciągnie, tu nie chodzi o lęk. Problem jakby to powiedzieć jest tylko na gruncie towarzyskim, takim bliższym...i to mnie najbardziej wpędza we frustrację, a niestety Don Juanem się nie stanę to już wiem.

Nie wiem czy inni tez tak mają, ale ja nie lubię takich pozytywnie nastawionych ludzi starających się pomagać, po prostu mnie irytują, wydaje im się, że wszystko jest taki piękne, łatwe.
Cześć Soulja, to czy Cię pamiętamy, to oczywiście pytanie retoryczne?

To fantastycznie, że pamiętałeś o forum i chcesz pomóc innym. Potrzebujemy dużo takich osób, jak widać.
grego napisał(a):No niezły wykład..., powiem więcej, nawet sporo trafnych uwag, szczególnie co do przyczyn, ale to wszystko brzmi jak z pierwszego lepszego coachingu, przeczytałem, wysłuchałem no i jakoś mi tej wielkiej radości, optymizmu nie przybyło, aby nawet to wszystko o czym piszesz zacząć wdrażać, o ile ma się takowe możliwości, bo to tez istotne.

Ale mimo wszystko jako naczelny pesymista forum dałbym Ci za ten wątek nawet jakiś + :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Bo przynajmniej jest to jakieś uświadomienie sobie pewnych rzeczy i zwracanie na nie uwagi. Być może nielicznym to pomoże, mi w każdym bądź razie zapału nie doznałem, ale postaram się zwracać wiecej uwagi, może na tydzień starczy mi ochoty.. heh

Bo szukasz energii na zewnątrz a nie w środku siebie i tutaj popełniasz kolejny podstawowy błąd.
To nie okoliczności zewnętrzne mają odpowiadać za twój dobry nastrój i silę wewnętrzną a ty sam o to masz zadbać.
Do póki uznajesz ze okoliczności zewnętrzne decydują o twoim życiu a nie Ty to jesteś jak dryfująca tratwa która noszona jest tam gdzie ją prąd poniesie.To żadna siła i żaden fundament nawet jak masz okres ze w twoim życiu jest fajnie... bo może przyjdzie taki moment kiedy życie uderzy i co wtedy?

Musisz odnaleźć to światło w samym sobie które rozświetli ci drogę a nie czekać na to że to przyjdzie z zewnątrz.

Ktoś może sie pojawić w twoim życiu jak ja teraz kto da ci jakieś tam wskazówki i inspiracje ale co Ty z tym zrobisz to od Ciebie zależy bo nikt za Ciebie twojego życia nie przeżyje i nikt twoich problemów nie rozwiąże.
A samo nic się nie zrobi.

https://www.youtube.com/watch?v=mgmVOuLgFB0
Samemu raczej wiele nie wskóram, no powiedzmy.. bo w pewnych kwestiach owszem, a jeśli nawet to zajmie to całe lata i trzeba będzie się już kłaść do trumny. Na pewno pomogła by w tym bliska osoba (dokładniej dziewczyna), której by na mnie zależało i odwrotnie, która czasem kopneła by mnie w dupę, ale też musiała by mnie zaakceptować takim jakim jestem, przynajmniej na początku i wykazać się dużą cierpliwością i wyrozumiałością. Niestety praktycznie jest to nie realne, bo żadna nie będzie miała na to ochoty i błędne koło sie zamyka, tak jak omijają nas normalniejsze osoby tak samo jest w tym wypadku.
grego napisał(a):Samemu raczej wiele nie wskóram, no powiedzmy.. bo w pewnych kwestiach owszem, a jeśli nawet to zajmie to całe lata i trzeba będzie się już kłaść do trumny. Na pewno pomogła by w tym bliska osoba (dokładniej dziewczyna), której by na mnie zależało i odwrotnie, która czasem kopneła by mnie w dupę, ale też musiała by mnie zaakceptować takim jakim jestem, przynajmniej na początku i wykazać się dużą cierpliwością i wyrozumiałością. Niestety praktycznie jest to nie realne, bo żadna nie będzie miała na to ochoty i błędne koło sie zamyka, tak jak omijają nas normalniejsze osoby tak samo jest w tym wypadku.

A nie lepiej znaleźć dziewczynę kiedy jesteś zdrowy, pewny siebie i znasz swoją wartość?

Według mnie dziewczyna nie pomoże a będzie dodatkowym problemem, ciężko zbudować zdrowy związek jeżeli samemu się nie jest zdrowym a ewentualne rozstanie może być bardzo bolesne i destrukcyjne dla Ciebie i kto wie moze nawet pogłębić problem bo w końcu jesteś beznadziejny i nawet ta dziewczyna która cie tak kochała zdradziła cie albo rzuciła i nie wytrzymała z Tobą.

To nie prawda ,że całe życie ci zejdzie z tym wychodzeniem, oczywiście z takim podejściem jakie masz może to tyle zająć.
Ale jak weźmiesz sie w garść to można to osiągnąć dość szybko.
Kwestia jak intensywnie pracujesz nad sobą ale ja nie jestem zdania ,że powinno sie w ogóle myśleć o tym ile to mi zajmie bo to jest bez sensu.
Istotne jest tylko czy coś robisz czy nie robisz aby pokonac fobie. Jak pracujesz nad soba to efekty przyjdą ale nie mi to oceniać po jakim czasie.

Zastanów się czy masz jakiś plan, coś czego sie trzymasz co ma doprowadzić cie do celu.
Ja sobie jasno założyłem ,że najpierw mam dbać o swoje dobre samopoczucie bo uznałem ze to zaprowadzi mnie dalej na wyższy poziom.
Dlatego przestałem myśleć o pierdołach ktore mnie dołowały i zamiast tego zacząłem szukać sposobów na poprawę nastroju i to aby czuć sie po prostu dobrze.
Czy to tak dużo aby mniej myśleć o tym jaki jesteś beznadziejny, czego nie masz a skupić się na tym co tu fajnego mozna zrobić ,jak zadbać o swój dobry nastrój?
Nikt mi nie powie ze to coś trudnego.Nawet jak masz wielką depresje to coś tam wymyślisz nawet jak to jest leżenie na łóżku bez wyrzutów sumienia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ważne aby po prostu oczyścić głowę z tych wszystkich pochmurnych myśli. Jeżeli tego nie zrobisz to jak coś pozytywnego ma tam wyrosnąć?


Jaki jest Twój plan na siebie? Czekasz na taki dzień kiedy sie obudzisz i nagle sie okaże ,że fobii nie ma i jesteś pewny siebie itd?
Jak to sobie wyobrażasz? Spadnie Ci z nieba idealna dziewczyna która jak dobra wróżka Cie uzdrowi ?
raczej zaakceptuje, to o czym piszesz wymagało by wręcz zmiany charakteru, a przeciez to generalnie nie możliwe. Mi np. pomaga zobojętnienie, ale ma to też swoje skutki uboczne... Co do dziewczyny to może i masz rację, więc sobie dam z tym spokój, bo tu same rozczarowania mnie czekają, choć to był w sumie jedyny mój cel i co by nie powiedzieć niezła motywacja do zmian, kiedyś nawet mi sie trafiła i wiem co mówię, bo az chiało sie żyć, zmieniać, działać, choć wtedy nie byłem nawet świadom swoich problemów, dopiero potem sobie je uzmysłowiłem w wieku 33lat!. Raczej skupie się chociaż na tym co piszesz, na pozyskaniu tej nieco radości, ale nie wiem jak. Widzisz ja już pare latek ma, jestem ustatkowany, dość dobrze stoję finansowo, no ale ku.., ale nawet promyczka radości nie poczułem kupując nowe auto, a wręcz przeciwnie.., dom mam swój, ale jakieś remonty nie są mi potrzebne, choć wiem, że by się przydały i nawet mam na to kasę, no ale po co, mi wystarcza tak jak jest. Ja wiem, że ma to związek z tą niską samooceną, bo już lata temu sobie wmawiałem, że na nic nie zasługuje i tak to wrosło we mnie. Co ciekawe to wszystko zaczeło się od kompleksów na tle wyglądu i wady wymowy...
ja nie mam zamiaru debatować co jest możliwe a co nie.
Nie wierze ,że człowiek rodzi się z jakimś tam charakterem i jest mu on przypisany do końca życia. Jak ktoś wierzy w takie rzeczy i przeznaczenie to jego wybór.Ja wierzę w to ,że można się zmieniać a sam jestem tego przykładem.Wszystko zależy od tego jakich dokonujesz wyborów i na czym sie skupiasz.

Jeżeli masz dom, dobrze płatną pracę itd to masz już za co być wdzięczny i powód aby myśleć ,że nie jest tak źle w twoim życiu i w sumie to nie tak wiele do zrobienia ci zostało.
Nie każdy fobik ma tak komfortowo bo niektórzy nic nie mają ani nawet perspektyw i trzeba działać od zera.
Wiadomo ze kasa cie nie uszczęśliwi ale ja osobiście lubie mieć kase i ją wydawać na przyjemności i jest to coś co nakręca mi dobry nastrój :Stan - Uśmiecha się - LOL:

W zasadzie nie wiem czy mógłbym coś tu jeszcze wam napisać od siebie bo tak jak wspomniałem ostatecznie wasz los w waszych rękach.
Fajnie jakby wam się również udało a wierzę ,że to możliwe dla każdego nieważne jakie ma się za sobą przeżycia i w jakim jest teraz stanie.
Ze mną było bardzo źle i mógłbym pisać to samo co wy, z resztą pewnie pisałem więc to sobie pewnie znajdziecie na forum wiec się niczym nie różniłem.

Według mnie podstawą jest odzyskać jakąś utraconą radość życia która nie będzie zależna od okoliczności zewnętrznych...
czyli nie na zasadzie:
będę szcześliwy jak będe mieć pieniądzę
będę szcześliwy jak będe mieć dziewczyne
będe szcześliwy jak będę miał przyjaciół
będe szcześliwy jak nie będę fobikiem

tylko odwrócenie tego i jestem tu i teraz na tyle szczęśliwy na ile potrafię i robię tyle ile jestem w stanie aby być jeszcze bardziej szczęśliwy czyli np. pokonac fobie.

Też kiedyś było dla mnie to niemożliwe aby mieć dziewczynę, przyjaciół czy w ogóle prace.Jednak takie niemożliwe rzeczy się zdarzają i musisz mieć tego świadomość.

Jak będziesz szczęśliwy to dziewczynę łatwo znajdziesz a jak masz zły nastrój na co dzień to będzie ci ciężko.
Poza tym życie trwa i nie wiadomo ile każdemu jest czasu dane wiec warto każdą chwile wykorzystać jakoś przyjemnie a nie marnować na smutki i doły.

Mam nadzieje ze mój wpis w kimś z was coś obudzi i da impuls aby coś robić ze sobą.
hmm, generalnie to racje masz, na piśmie pięknie to wygląda. Mimo wszystko dzięki za wskazówki, myślę, że coś z tego wyniosę
to u mnie odwrotnie jak mam dobry nastrój to sobie nołlajfuje spokojnie a jak kiepski to zaczynam rozmyślać, że trzeba coś zrobić ze swoim życiem, ale potem i tak nic nie robię :Stan - Uśmiecha się:
a co do postów widzę, że większość usunąłeś, bałeś się , że ktoś Cię skojarzy ?
i tak z ciekawości gdzie poznałeś tych przebojowych przyjaciół ?
też mi się zdaje, że grego zaczyna od d**y strony z tą dziewczyną :Stan - Uśmiecha się: ale z tego co pamiętam temat wielokrotnie poruszany czy warto szukać partnera bez wyleczenia się
Cytat:to u mnie odwrotnie jak mam dobry nastrój to sobie nołlajfuje spokojnie a jak kiepski to zaczynam rozmyślać, że trzeba coś zrobić ze swoim życiem, ale potem i tak nic nie robię Wesoly

No to próbuj robić coś właśnie jak masz dobry nastrój.
Akurat to też jak coś popsuje ci nagle nastrój jest bardzo ważne bo daje ci sygnał gdzie coś jest do poprawienia, jakie negatywne przekonania mogły tu być... np. przejmowanie sie czyjąś opinią itd.

Cytat:a co do postów widzę, że większość usunąłeś, bałeś się , że ktoś Cię skojarzy ?

No tak usuwałem ale to stare czasy, teraz mi sie przypomniało.
Tak to było tak ,że bałem sie ,że jedna osoba z mojego otocznia może mnie skojarzyć bo dowiedziałem sie ,że wchodziła na to forum a chciałem być anonimowy.

Cytat:i tak z ciekawości gdzie poznałeś tych przebojowych przyjaciół ?

Przez internet, portale społecznościowe,fora.
soulija, dzięki za te obszerne wykłady. Mimo, że to "banały" to takie banały spod Twoich rąk są dla nas (dla mnie przynajmniej) o wiele więcej warte niż te same "banały" z poradników, od psychologów, trenerów itp., bo jesteś po prostu bardzo wiarygodny. I to właśnie daje nadzieję i motywacje, żeby Twoje porady zastosować, mimo że większość z nich słyszało się już dziesiątki razy i nie robiły one na nas zbyt wielkiego wrażenia.

A co do tej muzyki to może wszyscy powinniśmy słuchać disco-polo!
Stron: 1 2 3 4 5 6