PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy powinienem udać się do specjalisty?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jestem nowym użytkownikiem tego forum. Na wstępie uprzedzam, ze nie są to gorzkie żale, chcę mieć po prostu pewność i nie wygłupić się. A więc:

Od wielu lat mam problemy związane z relacjami społecznymi. Chodząc do szkoły zawsze byłem gdzieś z boku, nigdy aktywnie nie uczestniczyłem w życiu klasy/szkoły. Chciałem wiele wtrącić, zawsze miałem coś do powiedzenia (tylko w swojej głowie), ale paniczny lęk sprawiał, że nie wychodziło to z ust. Miałem kilka spotkań z pedagog szkolnym, która poleciła mi kilku psychologów. Niestety lęk przed wszelkimi relacjami społecznymi był tak wielki, że nie poszedłem tam.
Skończyłem szkołę, maturę zdałem bez problemu, choć egzaminy ustne były dla mnie katorgą, to wybrałem sobie temat, w którym jestem mocny i mogłem mówić, nie oczekując zbyt wielu pytań od komisji. Problemy z relacjami nie ustępowały. Myślałem sobie: wejdę w dorosłe zycie, jakoś to będzie, pewnie samo minie. Bynajmniej, zauważyłem, że jest tylko gorzej. Przeprowadziłem się do Anglii za namową siostry. Miałem nadzieję, że w ten sposób coś się poprawi. Fakt, gdy trzeba coś załatwić, bo od tego zależy moja praca, to idę i robię to, ale przygotowuję się czasem i kilka tygodni. Samo rozmawianie z drugim człowiekiem jest dla mnie niebywale stresujące, plącze mi się język, elokwencja idzie w las, zapominam co miałem powiedzieć. Mieszkam z siostrą i jej chłopakiem (nie są to obcy ludzie), a mimo to boję się nawet wejść do tego samego pomieszczenia co oni. Jest to tak zakorzenione w mojej głowie, że potrafiłem niekiedy siedzieć przez kilka godzin głodny tylko dlatego, ze ktoś korzystał z kuchni. Unikam wszelkich kontaktów społecznych, a często miałem propozycje wspólnego wyjścia. Strasznie mi cięzko z tym, bo czuję się jak więzien we własnym ciele. Mam 1 przyjaciela i przy nim jestem bardzo wygadanym, pogodnym, wesołym i pozytywnym człowiekiem. A gdy tylko jestem w miejscu publicznym/pracy, to panicznie boję się odezwać. Odpowiadam krótko i stanowczo, sprawiam wrażenie gbura, bo w ten sposób odstraszam ludzi i nie muszę z nimi rozmawiać = czuję się bezpiecznie. Dodam, że nie mam wsparcia u nikogo, nawet u siostry, z którą mieszkam.

Przepraszam, że się tam rozpisałem, ale muszę mieć pewność. Czy jest to fobia/osobowość unikająca? Nie chce iść do lekarza, opowiedzieć mu o tym, a on stwierdzi, że nic mi nie jest. Czułbym się upokorzony, boję się tego. Jeśli ktoś doradziłby mi udanie się do specjalisty, to przemógłbym się nawet i ze wstydem, bo nie chcę tak żyć, a motywacja do zmiany jest ogromna (jeszcze nie mam depresji ani myśli samobójczych,choć czasem mój nastroj jest bliski depresji i jest coraz gorzej z miesiąca na miesiąc)
Nie powinieneś mieć żadnych obaw co do tego, że lekarz stwierdzi, że nic Ci nie jest. Z doświadczenia wiem, że oni raczej kierują swoje opinie w tą drugą stronę i prędzej stwierdzą, że coś Ci jest nawet gdy nie ma do tego podstaw, niż zbagatelizują problem, jednak tu raczej nie ma wątpliwości.

Chyba najważniejsze, że masz przyjaciela i są momenty, w których jesteś sobą, bo spędzając całe życie na unikaniu ludzi możliwe, że miałbyś już teraz depresję.

Moim zdaniem udaj się do specjalisty - może Ci to tylko pomóc. Przepisze Cię na terapię lub przepisze leki albo jedno i drugie. Powodzenia! :Stan - Uśmiecha się:
Dziękuję za poradę :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:udaj się do specjalisty - może Ci to tylko pomóc

Dokładnie w taki sam sposób myślę, więc nastawienie mam dobre :Stan - Uśmiecha się: