PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: To jeszcze sam lęk i nieśmiałość czy już bardziej awersja?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pytanie jak w temacie bo w sumie sama już nie wiem :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Chodzi mi głównie o to czy moja sytuacja bardziej może wynikać z lęku i strachu czy może już oznaczać awersję seksualną?

O sobie mogę powiedzieć, że ogólnie niespecjalnie przepadam za bliskością fizyczną. Głównie jest to chyba spowodowane bliżej (a raczej w ogóle) nieokreślonym lękiem przed znalezieniem się w tego typu sytuacjach. Także tym, że ja po prostu nie lubię okazywać takiej bliskości (traktuję to jako pewnego rodzaju okazanie słabości, że muszę na kimś polegać, że potrzebuję wsparcia drugiego człowieka). To znaczy jakieś przytulenie na przywitanie czy z okazji dajmy na to Nowego Roku - okej, nie mam nic przeciwko temu bo to i tak tylko chwilowe i takie dosyć mechaniczne. Ale jeśli miałoby to ode mnie zależeć to sama z siebie nie inicjowałabym tego typu gestów (co najwyżej baardzo odświętnie jak już). Po prostu jakoś nie czuję potrzeby, żeby to robić.


Natomiast o wszelkiej bliskości fizycznej z ewentualnie potencjalnym partnerem myślę z jednym wielkim strachem ale i jednocześnie niechęcią właśnie. Współżycia w ogóle sobie nie wyobrażam, wręcz wolałabym tego nie robić. Po prostu jakoś nie chcę, mam wrażenie, że to jest jakiś spoczywający na mnie ciężar (bo facet będzie prędzej czy później o to zabiegał). Poza tym tak jak wcześniej pisałam - dla mnie to takie pokazanie, że kogoś potrzebuję, że zaufałam tej drugiej osobie, a przecież powinnam sobie dać radę bez niej. I pokazuję tą słabość tej drugiej osobie, która może to potem nie wiem, wykorzystać w jakiś sposób albo poczuć się ode mnie lepsza?


Inna też sprawa, że ja w ogóle boję się chłopaków w mniej więcej moim wieku. Chodzi mi o kontakty w rzeczywistości bo pisanie w internecie nie sprawia mi problemu. Nie wiem jak z nimi postępować, jak z nimi rozmawiać czy się zachowywać w ich obecności (znalezienie się sam na sam z chłopakiem od razu budzi we mnie dyskomfort i chęć natychmiastowej ucieczki i uspokojenia nerwów). Mam ponad 20 lat a nigdy nie miałam nawet bliższego kolegi (nie mówiąc już o jakimś przyjacielu czy chłopaku). Nie czuję jakiejś nienawiści do płci męskiej tylko pewien rodzaj obaw i strachu, dlatego wolę nie wdawać się w jakieś dłuższe rozmowy z facetami czy jakieś randki itp.

Nigdy nie miałam też jakiś przykrych doświadczeń typu molestowanie seksualne więc generalnie nie wiem, jaka może być przyczyna tego stanu rzeczy i czy starać się jakoś zmienić swoje podejście czy uznać, że jestem jedną z nielicznych osób, które tej bliskości zwyczajnie "nie czują"?
Może jesteś aseksualna? Podobno jest coś takiego, i najwyraźniej dotyczy sporej liczby ludzi (1% populacji Wielkiej Brytanii według jakiegoś badania).

Ciekawa lektura:
* http://www.asexualityarchive.com/possibl...about-you/
* http://www.asexualityarchive.com/possibl...about-sex/
* http://www.asexualityarchive.com/possibl...ty-part-3/

Co o tym sądzisz?
Cytat:Inna też sprawa, że ja w ogóle boję się chłopaków w mniej więcej moim wieku. Chodzi mi o kontakty w rzeczywistości bo pisanie w internecie nie sprawia mi problemu. Nie wiem jak z nimi postępować, jak z nimi rozmawiać czy się zachowywać w ich obecności (znalezienie się sam na sam z chłopakiem od razu budzi we mnie dyskomfort i chęć natychmiastowej ucieczki i uspokojenia nerwów). Mam ponad 20 lat a nigdy nie miałam nawet bliższego kolegi
No ja właściwie też tak mam, i podobnie jak Ty w sumie nie wiem jaka mogłaby być przyczyna, tylko u mnie lęk dotyczył właściwie mężczyzn w każdym wieku, to było/jest na tyle absurdalne, że potrafiłam chodzić po mieście 2h i szukać restauracji gdzie nie ma kelnera tylko kelnerka a jak nie znalazłam to wracałam do domu. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Moje zachowania były absurdalne. Ogólnie to myślę, że w dużej mierze wynika to u mnie z braku doświadczenia, prawie zerowych kontaktów z rówieśnikami a jak były to nienajlepsze.
Może u Ciebie też oto chodzi.
Ja się trochę oswoiłam, chociaż wciąż jest źle, jak wybierałam sobie terapię grupową, to specjalnie wzięłam taką aby był pan pscyholog. No i tam też byli mężczyźnii, co prawda starsi ale i tak się ich nieźle bałam, potem się przyzwyczaiłam. Ale lęk i tak został, chociaż mniejszy, ogólnie jak spotkam się z kimś obcym- np. wlaśnie jakiś sprzedawca czy kolega z pracy, to ogarnia mnie paraliź i odcięcie, sztywność, bardzo silny lęk. Jeden jedyny raz zdarzyło mi się, że jakiś obcy chłopak zaprosił mnie na kawę, wtedy mnie od razu właśnie odcięło, tak, że potem nie pamiętałam czy to się na pewno zdarzyło. Więc lęk był naprawdę silny ale nie chce mi się dorabiać do tego teorii, bo lęki są absurdalne. Tak samo arachnofobia, gdy boisz się pająków i dokładnie nie wiadomo czemu. Z reguły, jak potem udawało mi się złapać jakiś kontakt z chłopakami, tak mniej więcej pod koniec studiów czyli w sumie bardzo późno, to zwykle te kontakty były w porządku. Ale ten lek mi bardzo utrudnia życie, chyba jedna z najgorszych rzeczy, z którymi nie udalo mi się zmierzyć.

Co do tytułowego pytania, to ja bardziej stawiałabym na lęk, dlatego, że chyba nie możesz oceniać czy jesteś aseksualna dopóki nie byłaś w związku.
ja mam tak samo od dawna, żadna bliskość fizyczna mnie nie interesuje, zresztą nie lubię chłopaków, nieprzyjemne wspomnienia mam z przeszłości, muszę ich znosić jak gdzieś wychodzę np. do banku, ale to jest bardzo ciężkie, staram się nie pokazywać po sobie lęku
elrond po przeczytaniu tego dalej nie jestem do końca pewna ale chyba bardziej skłaniam się w stronę lęku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Tak jak napisała Ash, to właśnie chyba z powodu braku doświadczenia nie mogę tego do końca stwierdzić w tym momencie.

ja takiej zwykłej rozmowy czy złożenia zamówienie kawy u mężczyzny się nie boję (tzn może się pojawić jakiś dyskomfort ale lekki, jestem w stanie go opanować, najwyżej się zaczerwienie jedynie albo poczuję uderzenie gorąca)

Najbardziej przerażają mnie wszelkie sugestie ze strony płci przeciwnej. Dopóki relacja jest moim zdaniem czysto koleżeńska albo neutralna (np z jakimś starszym sąsiadem czy dziadkiem na ulicy) to jest okej i nie odczuwam żadnych niepokojów.

Natomiast jeśli ktoś zaczyna mnie podrywać albo w jakikolwiek sposób sugeruje, że ze znajomości mogłoby być coś więcej od razu powoduje to u mnie lęk i chęć natychmiastowego wytłumaczenia i wtłoczenia tej osobie do głowy, że nie, że nic z tego nie będzie bo ja nie radzę sobie z jakąkolwiek formą bliskości fizycznej (więc nie ma sensu robić komuś nadziei, ten strach jest za silny, żebym mogła go zwalczyć).

Ostatnio rozmawiałam z jednym chłopakiem przez internet i po tym jak mi napisał, że czuje się zainteresowany moją osobą od razu poczułam, że go oszukałam. Zaczęło mi strasznie serce walić i trochę niedobrze mi było, poczułam się jak jakaś straszna krętaczka... Uspokoiłam się dopiero po kilku godzinach ale dalej pozostaje niesmak, że go w jakiś sposób wykorzystuje :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Zgadzam się z Wami, że to strasznie utrudnia życie i relacje z innymi, tym bardziej wydaję mi się to absurdalne, że nie mam żadnych przykrych wspomnień z przeszłości. Mój tata co prawda jest mało uczuciowy ale jest normalnym ojcem, nigdy nie wyrządził mi żadnej krzywdy ani nie czuję przed nim strachu, bardzo go szanuję jako człowieka.
Ja również mam tak samo,nie potrafie nawiazac kontaktu z plcia przeciwna,nie mam kolegow bardzo sie denerwuje gdy jakis chlopak usiadzie obok mnie np w autobusie gdziekolwiek a jak juz bedzie to chlopak ktory wpadnie mi w oko to tyle hehe czuje dyskomfort nie wiem co wtedy robic momentalnie czuje ze cisnienie sie podnosi robi mi sie goraco itp masakra :Stan - Niezadowolony - Smuci się: wstydze sie chlopakow a chcialabym poznac,zakumplowac sie. Często mysle,ze w koncu bede stara panna jak tak dalej pojdzie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: