PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy macie znajomych lub przyjaciół?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Hejka, chciałam sie zapytac czy macie wielu znajomych? Ja szczerze mowiąc nigdy ich praktycznie nie miałam, wiem dziwnie to może brzmi. Zawsze byłam osobą miłą, sympatyczną, ale najwidoczniej to za mało lub chodzi o coś wogóle innego.
mialem internetowych kolegow i pisalismy na czacie, ale ostatnio juz prawie zaden sie nie odzywa, jak ktorys to czyta to pozdrawiam goraco
mialem internetowych kolegow i pisalismy na czacie, ale ostatnio juz prawie zaden sie nie odzywa, jak ktorys to czyta to pozdrawiam goraco
Jak sądzicie jaka jest przyczyna, że ktoś moze mieć problem aby zjednywać sobie ludzi? Introwertyzm?
W moim przypadku będzie to raczej niskie poczucie własnej wartości przez to że dokuczano mi w szkole.
Ja ostatnio odnowiłam znajomość z dwoma koleżankami, z którymi chodziłam do podstawówki i gimnazjum, a więc znałyśmy się długo, ale przez kilka ostatnich lat trochę o sobie zapomniałyśmy.Spotkałyśmy się, wypiłyśmy kawę, pogadałyśmy.Chociaż u mnie z tą rozmową było średnio, bardziej milczałam niż coś mówiłam.Praca ? Nie pracuje.Studia ? Nie studiuje ? Kluby, imprezy ? Nie chodzę.Takie były tematy, więc co ja miałam mówić.Może następnym razem się rozkręcę.
Mimo, że niedawno nie chciałam mieć z nimi za bardzo nic wspólnego, to teraz zmieniłam zdanie.Zawsze to dwie osoby więcej, do i tak małej liczby znajomych.Skoro mam okazje z kimś się spotykać, to nie będę tym gardzić, bo wiem, że niektórzy nie mają takiej możliwości.
Ja chyba muszę się w końcu pogodzić z tym, że nie mam żadnych znajomych ani przyjaciół, bo nawet mimo jakiś starań i tak wszyscy mnie olewają i nie są zainteresowani kontaktem
nieszczęśliwa napisał(a):Ja ostatnio odnowiłam znajomość z dwoma koleżankami, z którymi chodziłam do podstawówki i gimnazjum, a więc znałyśmy się długo, ale przez kilka ostatnich lat trochę o sobie zapomniałyśmy.Spotkałyśmy się, wypiłyśmy kawę, pogadałyśmy.Chociaż u mnie z tą rozmową było średnio, bardziej milczałam niż coś mówiłam.Praca ? Nie pracuje.Studia ? Nie studiuje ? Kluby, imprezy ? Nie chodzę.Takie były tematy, więc co ja miałam mówić.Może następnym razem się rozkręcę.
Mimo, że niedawno nie chciałam mieć z nimi za bardzo nic wspólnego, to teraz zmieniłam zdanie.Zawsze to dwie osoby więcej, do i tak małej liczby znajomych.Skoro mam okazje z kimś się spotykać, to nie będę tym gardzić, bo wiem, że niektórzy nie mają takiej możliwości.

Brawo zawsze coś do przodu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Może następnym razem zamiast na kawę pójdziecie do klubu albo jakaś imprezkę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Moja lista znajomych jest pusta, są tylko znajome twarze nikt mnie nigdzie nie zaprosi ani się nigdzie nie w proszę bo jestem za nudny i dziwny. Nikt takich ludzi nie chce nie oszukujmy się.
marcinnn napisał(a):Brawo zawsze coś do przodu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Może następnym razem zamiast na kawę pójdziecie do klubu albo jakaś imprezkę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
.

Bardziej na piwo, nie lubię klubów ani imprez :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
W mojej skrzynce kontaktów w telefonie jest pięć osób którzy nie są związaniu z pracą. I są to tylko członkowie rodziny. Jest jeden ''obecny/były'' kumpel, który od ponad roku jest tylko w telefonie. Czego nie chcę zmieniać bo czuje że jakbym się na tę zmianę zgodził, to pewnie usunąłbym go ze skrzynki. To wszystko. Ale wiecie co? Telefon sobie leży, cichutki, grzeczny, nigdy nie przeszkadza, nie klika nie pika. Bateria trzyma długo. Dobry z niego przyjaciel, co nie? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
koncepcja napisał(a):Hejka, chciałam sie zapytac czy macie wielu znajomych? Ja szczerze mowiąc nigdy ich praktycznie nie miałam, wiem dziwnie to może brzmi. Zawsze byłam osobą miłą, sympatyczną, ale najwidoczniej to za mało lub chodzi o coś wogóle innego.

Takich z prawdziwego zdarzenia, z którymi mógłbym się spotkać, pójść na piwo czy do kina no to nie mam. Są to powierzchowne znajomości, osoby, które poznałem przez te 5 lat wychodzenia z psem na spacery. Jakiś czas temu miałem jednego znajomego, z którym przez blisko 4 lata pracowałem przy kolportażu gazety lokalnej i nawet całkiem nieźle się dogadywałem, ale odkąd zamknęli redakcje to spotykamy się sporadycznie na mieście raz na jakiś czas.


koncepcja napisał(a):Jak sądzicie jaka jest przyczyna, że ktoś moze mieć
problem aby zjednywać sobie ludzi? Introwertyzm?

Introwertyzm? Po części a może i większości przypadków na pewno, przynajmniej, jeśli o mnie chodzi. Ja po prostu nie mam wewnętrznej potrzeby wchodzenia w głębsze relacje z innymi ludźmi. Co nie znaczy, że czasami nachodzi mnie dziwna ochota, żeby do kogoś zagadać. Powodem są u mnie też słabo rozwinięte umiejętności komunikowania się, przez co jestem wycofany i zahamowany w relacjach z innymi.
Costam
Spoleczna Miałam i mam dokładnie tak samo, a może i nawet jeszcze gorzej, bo nie mam chłopaka. Też nie mogę zrozumieć jak to jest, że nawet te ciche i spokojne koleżanki z fejsa mają tak wybujałe życie towarzyskie. Bycie miłym i sympatycznym niestety nic nie daje :Stan - Niezadowolony - Płacze: Ba! Nawet posiadanie poczucia humoru nie pomaga. Pamiętam, że kiedyś pisałaś do mnie PW, szkoda, że okazało się, iż nie mieszkamy w tym samym mieście.
Cytat:Jak sądzicie jaka jest przyczyna, że ktoś moze mieć
problem aby zjednywać sobie ludzi? Introwertyzm?
Właśnie niedawno się nad tym zastanawiałam, kiedyś też myślałam, że chodzi o poczucie humoru, ale Promyk napisała, że nie i też tak uważam bo znam bardzo poważnych ale lubianych ludzi. Ja nie mam bliskich znajomych jak sądzę dlatego, że nie umiem się dobrze poczuć wśród ludzi, oni to widzą i sami się męczą i mnie zaczynają unikać. Relacja staje się sztuczna.
Owszem ludzie są do mnie dobrze nastawieni, bo ja też jestem i to wszystko. Znamy się ale to nie są jakieś bliższe znajomości.

Więc ogólnie wychodzi na to, że nie mam z kim naprawdę porozmawiać, wyjść do kina, iść na spacer.
W sumie dużo razy próbowałam się z kimś zaprzyjaźnić ale nigdy nie wyszło, nawet jak już udało mi się złapać z kimś kontakt to na chwilę a potem zawsze pojawiał się ktoś nowy, bardziej "wolany" i ja zostawałam sama. Może prze to, że ze mną jest dobrze na początku a potem chyba buduję dystans w momencie kiedy inni ludzie go zmniejszają- ale gdy go się staram zmniejszyć to ogarnia mnie straszny lęk- co widać- więc sam dystans stwarza się na nowo.

Efekt jest taki, że prostu znowu przekonałam się, że nie udaje mi się utrzymać dłużej żadnej znajomości na dobrym poziomie.

Powoli tracę już zapał,do poznawania ludzi, bo ciągle nie wychodzi, już nawet nie umiem sobie wyobrazić jak to jest. Niestety nawet jak już kogoś znam to wkręcam sobie masę negatywnych myśli na mój temat i wracam do domu z uczuciem ulgi, że już mogę po prostu tylko być, nie muszę się starać.
I jak mieć w takim stanie znajomych, nie da się.
[quote="Ash"][quote] Ja nie mam bliskich znajomych jak sądzę dlatego, że nie umiem się dobrze poczuć wśród ludzi, oni to widzą i sami się męczą i mnie zaczynają unikać. Relacja staje się sztuczna.

Może prze to, że ze mną jest dobrze na początku a potem chyba buduję dystans w momencie kiedy inni ludzie go zmniejszają- ale gdy go się staram zmniejszyć to ogarnia mnie straszny lęk- co widać- więc sam dystans stwarza się na nowo.

Niestety nawet jak już kogoś znam to wkręcam sobie masę negatywnych myśli na mój temat i wracam do domu z uczuciem ulgi, że już mogę po prostu tylko być, nie muszę się starać.
[/quote]

Ja mam jedną kolezankę. To chyba bliska zanjomość choć głownie telefoniczna. ŁatwieJ mi rozmawiac przez telefon.

Ja też nie czuje sie dobrze z ludxmi, ale do pewnego stopnia potrafię to ukrywać i sataram się tego nie okazywać, zeby jak mówisz oni nie męczyli się razem ze mną i się nie zniechecili. TO jednak meczące, anie temu ma słuzyc konatkt z ludxmi, zeby się wysilać, starać i maskować więc kiedy sie konczy czuję ulgę.

U mnie równiez w momencie kiedy relacja staje się blizsza wystepuje lek i chęć ucieczki. Dystansuję sie wtedy, zrażam kogoś, unikam.
Mnie poczucie humoru nie pomaga, bo być może:
a) jest dla innych zbyt dzieciuchowate, nie rozumieją go i nie podzielają
b) rozumieją i podzielają, ale uważają to za jednorazowy wybryk osoby, którą dużo wcześniej wzięli pod buta, w sensie: "dostarczy nam chwilowej rozrywki, ale to by było na tyle"
c) rozumieją i podzielają, jednak nie robi to na nich wrażenia, gdyż nie są to żarty ze strony osoby pewnej siebie

Myślę, że duże znaczenie ma tutaj właśnie wspomniana pewność siebie, siła przebicia. Ja nie umiem występować na dużym forum. Nawet gdy udawało mi się zażartować, przebywając w większej grupie rówieśników, to i tak robiłam jedynie za ich maskotkę, bo wstydziłam się żartować, nie byłam pewna siebie i nie lubiłam być w centrum uwagi, oni to wyczuwali i brali mnie pod buta. Zupełnie inaczej jest, gdy przebywam wśród członków rodziny, bo wtedy cały czas sobie żartuję i nie czuję się prawie w ogóle zawstydzona.

Sądzę, że bardzo dużym moim problemem jest to, że komunikuję się z rówieśnikami będąc na poziomie Ja - Dziecko, a nie Ja- Dorosły. W dodatku najbliższa jest mi wówczas pozycja psychologiczna: "Ja nie jestem OK, ty jesteś OK. – pozycja typowa dla osób z poczuciem niższości, prowadzi do zachowań introwertywnych, wycofania społecznego;" To są zagadnienia analizy transakcyjnej.
Poczucie własniej wartosci.
Właśnie zniszczyłam sobie jedną znajomość przez moje zjechane zachowanie :Stan - Niezadowolony - Płacze: udawałam, że nie widzę kogoś z kim dobrze mi się rozmawiało bo ogarnął mnie paraliżujący lęk :Stan - Niezadowolony - Smuci się: robię to co zawsze, i efekty są takie jak zawsze, nie nadaję się do tego społeczeństwa, podziwiam ludzi z fobią którzy mają jakichś przyjaciół, bliskich znajomych, są w związkach- dla mnie to wszystko jest niemożliwe
Ash jak to zniszczyłaś?Nie maż już kontaktu z tą osobą?Powiedziała ci coś typu " Nie odzywaj się do mnie więcej " ?
Już chyba straciłem kumpli przez swoje kompleksy
Cytat:Ash jak to zniszczyłaś?Nie maż już kontaktu z tą osobą?Powiedziała ci coś typu " Nie odzywaj się do mnie więcej " ?

Hm, aż tak źle może nie jest, kontakt mogę może mieć ale nie wiem jak go teraz nawiązać, bo ta osoba się już pewnie zniechęciła, i zakładam, że powinnam teraz podejść ja- czego raczej nie jestem w stanie zrobić, pewnie pomyślała, że jej nie lubię. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
I będzie mnie unikać- bo pomyśli, że się obraziłam czy coś w tym stylu a ja jej- bo się będę jeszcze bardziej bać. Taka spirala.
Jak się odezwiesz to na bank tak nie pomyśli.A jak by coś wspominała o tym że jej nie zauważyłaś to powiedz że pewnie zamyślona byłaś bo masz w domu problemy ( ja zawsze tak mówię ). Życzę ci powodzenia :-)
Ash napisał(a):Hm, aż tak źle może nie jest, kontakt mogę może mieć ale nie wiem jak go teraz nawiązać, bo ta osoba się już pewnie zniechęciła, i zakładam, że powinnam teraz podejść ja- czego raczej nie jestem w stanie zrobić, pewnie pomyślała, że jej nie lubię. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
I będzie mnie unikać- bo pomyśli, że się obraziłam czy coś w tym stylu a ja jej- bo się będę jeszcze bardziej bać. Taka spirala.

Pewnie się zniechęciła? A skąd wiesz?

Dladczego nie możesz pierwsza podejść? Co Ci szkodzi jesli Ci zalezy?

Wiesz co mysli i pomysli-posiadłaś umiejętność czytania w myslach? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mam jednego przyjaciela ale od dłuższego czasu nasze kontakty są zażyłe i głębokie jak Rów Mariański. Przez całe wakacje powymieniałem z nim trochę wiadomości, a moja ulubiona z nich to: Co słychać? A nic, bez zmian. A u cb? To samo. Brzmi niesamowicie! Kiedyś potrafiłem z nim sporo pisać i to o niemal o wszystkim, nawet czekałem na takie okazje z lekką niecierpliwością a dzisiaj, cóż, czasami gdy kończymy pisać czuję lekką ulgę. Nawet niespecjalnie czuję potrzebę wzajemnego kontaktu, mógłbym się nie odzywać do niego 2 mies i dopiero wtedy mógłbym wykazać jakiś zainteresowanie.

Oboje jesteśmy spokojni, niezbyt śmiali, może nawet lekko ":Ikony bluzgi kotek:" i to jest dla mnie sporym problemem. Ciężko w takim towarzystwie o dobrą zabawę, inspirujące rozmowy i niecodzienne przygody. Czasem mnie to męczy i nudzi ale wiem że wina leży i po mojej stronie. Mam za duże oczekwianiam, potrzebowowałbym towarzystwa, w którym mógłym się społecznie i towarzysko rozwinąć ale jest one poza moim zasięgiem. Nie mogę za wiele dać i tyle w zamian dostaję, tkwię w zawieszeniu.

Ów przyjaciel niekiedy mnie irytuje, chociażby swoją ignorancją w pewnych sprawach oraz tym że robi problemy z niczego, a gdyby się ze mną zamienił, to mina by mu mocno zrzedła. Denerwuje mnie też jego brak zdecydowania i niepewność ale to już może moja projekcja..

Mimo że nieco źle napisałem na jego temat to darzę go sporą sympatią i nie mógłbym go "olać". Zresztą poza nim i tak praktycznie nikgo nie mam, a koledzy to nie to samo.

Miał ktoś z was kogoś o kim z 100% pewnością mogliście powiedzieć że jest wam przyjacielem a po jakimś czasie wasze kontakty przeszły w fazę koleżestwa po czym, to już chyba skrajny przypadek, umarły śmiercią naturalną? Nie jestem jeszcze nawet na 2 etapie ale zastanawiam się jak się ta relacja potoczy gdy skończą się wspólne studia.
A już myślałam,że to tylko ja mam taki problem. Ja zawsze marzyłam żeby spotkać taką przyjaciółkę lub paczke znajomych, z którymi bedziemy rozumieć sie bez słów. Mam już 30 lat i jeszcze sie tego nie doświadczyłam. Ja zawsze chciałam , a to niestety szło w innym kierunku.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13