Czy macie problem z okazaniem tego że coś Was cieszy, że odnieśliscie sukces, coś Wam się udało, coś się podobało? Ja jakoś nigdy nie potrafię tego okazać, nawet jeśli coś faktycznie sprawia mi radość. A może ja po prostu nie potrafię się cieszyć...
Mam podobnie. W środku mogę się cieszyć z całych sił a na zewnątrz tego nie widać.. Co więcej nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy się jakoś bardzo ekspresywnie cieszą
ja mam problem może nie tyle z okazywaniem radości, ale z mówieniem, że coś mi się podoba, że coś jest fajne
i nie wiem dlaczego tak jest...
No to nie jesteście same, ja też gdy się z czegoś cieszę, to nigdy tego po mnie nie widać... Po prostu jakoś tak nie lubię się cieszyć
Potrafie sie cieszyc, ale nie tak bardzo jak "normalni" ludzie. Zazwyczaj nie daje po sobie poznac, ze cos mi sie podoba. Powiem najwyzej ze bylo fajnie, podobalo mi sie i to musi wystarczyc innym. Nie chodze caly dzien z bananem na gebie.
Hmmm, u mnie to samo.Czasami wydaje mi sie że jak sie naprawde z czegoś ciesze to ludzie dziwnie patrzą - A ten to ciekawe z czego sie tak cieszy? - takie mam czasami odczucie.Więc praktycznie nie okazuje radości.Ostatnio to nie mam zbyt dużo powodów do radości.
Oh ja się cieszę, ale nigdy publicznie. kiedy jestem szczęśliwa (cieszą mnie różne małe rzeczy) i gdy jest niewielu ludzi mogę nawet podskoczyc ze szczęścia.
Myślę że fobikom w ogóle ciężko jest okazywać uczucia i emocje, mogą mieć z tym problem... zresztą nie tylko z okazywaniem radości, ale też tych negatywnych emocji... ja np. nie potrafię zwierzać się innym ze swoich problemów albo wypłakać się komuś... chociaż wiem że to często przynosi ulgę, jednak wszystkie lęki i smuty noszę w sobie i skrzętnie ukrywam przed światem...
To tam jak ja
Od miesiąca mam taki humor, że nie mogę ustrojstwa zdusić w sobie nijak! Zupełnie to do mnie niepodobne, bo wszyscy uważają mnie za ponuraka, który się niemal w ogóle nie uśmiecha. A teraz wyskakuję na ulicę nucąc wesoło, podskakuję, tańczę i się cieszę, nawet przy ludziach. Sama jestem zdumiona
Agata napisał(a):Od miesiąca mam taki humor, że nie mogę ustrojstwa zdusić w sobie nijak! Zupełnie to do mnie niepodobne, bo wszyscy uważają mnie za ponuraka, który się niemal w ogóle nie uśmiecha. A teraz wyskakuję na ulicę nucąc wesoło, podskakuję, tańczę i się cieszę, nawet przy ludziach. Sama jestem zdumiona
Może ktos cos ci dosypuje do kawy
miks88 napisał(a):Agata napisał(a):Od miesiąca mam taki humor, że nie mogę ustrojstwa zdusić w sobie nijak! Zupełnie to do mnie niepodobne, bo wszyscy uważają mnie za ponuraka, który się niemal w ogóle nie uśmiecha. A teraz wyskakuję na ulicę nucąc wesoło, podskakuję, tańczę i się cieszę, nawet przy ludziach. Sama jestem zdumiona
Może ktos cos ci dosypuje do kawy
a może jest zakochana?
Nie ma to jak piguły na depresje
miks88 napisał(a):Agata napisał(a):Od miesiąca mam taki humor, że nie mogę ustrojstwa zdusić w sobie nijak! Zupełnie to do mnie niepodobne, bo wszyscy uważają mnie za ponuraka, który się niemal w ogóle nie uśmiecha. A teraz wyskakuję na ulicę nucąc wesoło, podskakuję, tańczę i się cieszę, nawet przy ludziach. Sama jestem zdumiona
Może ktos cos ci dosypuje do kawy
Heh - a może wystarczy, że zamiast płynu mózgowo-rdzeniowego mam kawę
nieskończoność napisał(a):a może jest zakochana?
Chętnie, ale właśnie dostałam kosza
Jestem na tyle kopnięta, że po prostu Kogosia poinformowałam, że go lubię...
Michał napisał(a):A może tabletki zaczęły działać, tak jak mi? Choć to jeszcze nic pewnego.
Ale ja od kilku miesięcy nic nie biorę!!
A to jest nadmierna radość i ilość energii? A nie, bo i tak nie umiałabyś tego wtedy racjonalnie ocenić. Jest takie zaburzenie afektywne dwubiegunowe.
Ludzie, idzie jesień... ja też mam dobry humor od wielu dni i prawie niczym się nie smucę
Nie pamiętam już kiedy ostatni raz byłem wesoły przez tyle dni z rzędu... Jesień idzie, oto jej efekty...
Michał napisał(a):A to jest nadmierna radość i ilość energii? A nie, bo i tak nie umiałabyś tego wtedy racjonalnie ocenić. Jest takie zaburzenie afektywne dwubiegunowe.
Zwane niegdyś psychozą maniakalno-depresyjną
cierpiał na nie nawet Winston Churchill (choć niektórzy twierdzą, że to tylko osobowość cykloidalna była). Myślałam już o tym i obawiam się, że za każdym porankiem czeka mnie depresja. Ostatnia miała bardzo ciężki przebieg i bardzo się jej obecnie obawiam. I tym razem jeśli nadejdzie, to będę z psychologiem, do którego trafię, szczera...
cynamonowa napisał(a):Czy macie problem z okazaniem tego że coś Was cieszy, że odnieśliscie sukces, coś Wam się udało, coś się podobało? Ja jakoś nigdy nie potrafię tego okazać, nawet jeśli coś faktycznie sprawia mi radość. A może ja po prostu nie potrafię się cieszyć...
Wiesz, mnie od dzieciństwa uczono by nie pokazywać radości z własnych osiągnięć gdyż można wtedy sprowadzić na siebie zawiść otoczenia.
A jak by mi się coś nie daj Boże udało, nie należy okazywać radości tylko deprecjonować swój wkład w osiągnięty sukces.
ja chyba nie mam do jakiejkolwiek radości w życiu w ogóle powodów
Potrafię okazywać jedynie negatywne emocje. Tak to już jest, gdy nie urodzisz się człowiekiem, lecz chodzącą nienawiścią...
Shivani napisał(a):Jedynie z ludźmi z którymi czuje sie bezpiecznie, zdarza mi się okazywać radość.
A to bardzo fajne, co napisałaś. Takie proste, a jednak tyle w tym treści. Takie prawdziwe i takie piękne. Przepraszam, ale czasem tak mam, że jak coś zobaczę, to muszę zareagować. Od niedawna tak mam.
O Mam podobnie jak Shivani.
Trudno mi z czegoś żartować w większym gronie i okazywac radość.
Najczęściej, kiedy jestem w domu to, to potrafię.
Żartować ze znajomymi, śmiać się z czegoś, wygłupiać: tak.
Pokazywać że coś mnie cieszy, okazywać radość, zadowolenie i tak dalej: nie.
Trochę to dziwne.