PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Lęk przed pierwszym krokiem.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Witam wszystkich.
Mam pewien problem dotyczący relacji międzyludzkich. Ogólnie rzecz biorąc jestem człowiekiem nieśmiałym, ale na ogół miałem chociaż 1 osobę, z którą mogłem się spotykać itd. Problem dotyczy węższego tematu. Od pewnego czasu zacieśniłem kontakt ze znajomą ze studiów, którą im bliżej poznawałem tym bardziej mi zawracała w głowie. Można powiedzieć, że wpadła mi w oko. Nie mam jakichś większych problemów, żeby gdzieś się z nią spotkać, pogadać. Owszem, ze względu na moją nieśmiałość jestem trochę spięty i roztargniony, ale nie dostaje ataków paniki i wszystko wygląda normalnie. Niestety nie umiem się przełamać, żeby popchnąć tą znajomość na bardziej jednoznaczne tory. Dla mnie krępujące jest samo prawienie komplementów, a co dopiero spróbować ją dotknąć. Możliwe, że się domyśla, o co mi chodzi (w końcu kobiety z mowy ciała wyczytają najwięcej ), w każdym razie musi mieć o mnie dobre zdanie skoro spotkania czy zwykły czat wychodzą też z jej strony. Dziękuję za każdą pomoc w przełamaniu tej blokady. Wiem, że muszę to zrobić sam, ale boję się reakcji. Z jednej strony mogę coś ugrać, a z drugiej szkoda mi też znajomości z taką interesującą kobietą. Nie chciałbym, żeby czuła się osaczona. Jeszcze raz dziękuję za odzew.
Trudno tu o rady, bo przelamywanie sie to nigdy nie jest latwa do zglebienia materia, ale moze po prostu z nia o tym porozmawiac szczerze? Odnosze wrazenie, ze jestes taka spokojna, ulozona i rozsadna osoba, ze mogloby to fajnie wyjsc. Wiesz, cos w stylu otworzenia swojego serca, jesli czujesz jakas wzajemnosc - powiedziec jej - no jestem taki sobie troche niesmialy jegomosc, sytuacja jest taka oto, jesli to byloby nie do przeskoczenia to, hm, no mozna pewnie ugryzc temat z roznych stron, nie wiemy co powoduje Twoj lek. Wiadomo, ze to nie jest sytuacja zbyt latwa, wymaga wyjscia ze strefy komfortu i tak naprawde to sam powinienes zadac sobie pytanie, czy latwiej bedzie z nia pogadac np w sieci (moze po drobnym znieczuleniu sie alkoholem, bez przegiec i wypisywania okurrde wezslicznue dzis wygladazsz itp), czy latwiej byloby po prostu dotknac jej wlosow i subtelnie je przeczesac, czy porozmawiac na zywo, generalnie odpowiedz sobie na pytanie kiedy czujesz sie najswobodniej i wtedy w jakims stopniu dzialaj.

Nie musisz mowic wprost, mozesz powiedziec, ze powoli budujesz relacje z ludzmi i powoli sie otwierasz, kobiety maja to do siebie, ze pewne subtelne sugestie i aluzje potrafia dobrze odebrac. Tak naprawde wazne jest tez to, co to za dziewczyna, czy podobna Tobie (czy tez mojemu wyobrazeniu spokojnego i ulozonego Ciebie), czy rownie zamknieta, czy taka bardziej otwarta, bo rozne osoby roznie reaguja na rozne bodzce, takze jesli mozesz i czujesz sie z tym swobodnie to napisz cos wiecej o tej relacji, o sobie i o tej dziewczynie, a moze odpowiedzi jakos Cie zainspiruja :Stan - Uśmiecha się:

Tak czy inaczej - powodzenia.
Ja bym nie wyskakiwała od razu z poważnymi deklaracjami. Najpierw lepiej zbadać teren. Sprawdź jak reaguje na kontakt fizyczny. Czy jeśli jesteś blisko, to odsuwa się od Ciebie? Może wręcz przeciwnie, subtelnie dąży do zmniejszenia dystansu? Spróbuj jej dotknąć w nienachalny sposób i obserwuj reakcję.
W sumie to w jakimś stopniu jesteśmy podobni. Ja jestem nieśmiały, ale nie zawsze i nie ze swej natury, kiedy rozmawiam z rówieśnikami, nie dałem się raczej poznać jako ktoś zamknięty. Na studiach nie utrzymuję na ogół bliższych relacji, ale głupie pogawędki mi wychodzą jak szaremu człowiekowi, choć nie prowadzę wielce ożywionego życia towarzyskiego. Serio, tak to wygląda kiedy spojrzę na siebie z perspektywy 3 osoby. Dlatego też wątpię, żeby ona patrzyła na mnie jak na zamkniętą osobę chyba, że już podłapała co mi siedzi w głowie. Co do niej... Sama stwierdziła, że nie jest najlepsza w kontaktach z ludźmi choć jest bardzo serdecznym i pogodnym człowiekiem. Spojrzenie na samych siebie czyni nas podobnymi. Spróbuję też zobrazować całość problemu czyli historii mojego życia. W wielkim skrócie to wyglądało tak: odkąd pamiętam, rówieśnicy w przedszkolu i na podwórku uważali mnie za głupiego i dziwnego. Prawdopodobnie dlatego, że dość szybko nauczyłem się czytać i mówiłem innym to, co przeczytałem. Przez to nie miałem grona jako brzdąc, potem w podstawówce nie miałem punktu zaczepienia, bo nie powstało grono wcześniej. Oczywiście na ogół nikt mnie nie atakował, tym bardziej, że z czasem zwyczajnie dojrzeliśmy. Jednak te białe plamy w historii moich relacji międzyludzkich spowodowały, że nie wiedziałem jak zbudować życie towarzyskie. Nie umiałem ( nie to, że nie chciałem ) zacząć rozmowy o niczym, a potem zamienić to na propozycję gry w piłkę, rundki na x-boxie itd. W gimnazjum było najgorzej. Byłem bardzo wycofany i każda przerwa polegała na siedzeniu w samotności pod ścianą. Mniej więcej od końca podstawówki też wkracza nowa sfera, która mnie przywiodła tutaj czyli relacje damsko-męskie. Na początku byłem bardziej spontaniczny, ale i infantylny. Też jako dziecko zaczepiałem koleżanki, ale nie towarzyszyły temu normalne rozmowy, bo tego nie umiałem tak jak większość. W liceum już się otworzyłem dużo bardziej, bo poznałem dobrego kolegę, z którym utrzymuje kontakt do dziś. Sęk w tym, że wśród kolegów, było mało dziewczyn, kobiet. Najpierw pojawiała się frustracja przez brak znajomych, a z czasem przez brak partnerki. Nie chodzi mi o to, że chcę dziewczynę na siłę bo tak ma być tylko niejednokrotnie chciałem, różne kobiety mi wpadały w oko, ale ja nic z tym nie robiłem. Frustracje widzieli najlepiej moi najlepsi przyjaciele - rodzice. Czasami oni stawali się ich przedmiotem ( nie to że byłem serialowym Januszkiem, ale potrafię się czasem na nich unieść i rzucić w nich mięsem). Po prostu boję się, że zawsze będę sam, skończę jako grób opłacony po pogrzebie komunalnym albo poznam kogoś dopiero jako nieco starszy człowiek (powiedzmy 25, 30 czy 35 lat). Uważam, że są kobiety, które przymknęły by oko na brak obycia, ale to już nie to samo co takie młodzieńcze chodzenie bez martwienia się o spłatę kredytu i dylemat randka vs. nadgodziny w pracy. Nie śmiałbym się kompromitować swoimi brakami w flircie itd. Tu już nie chodzi o zdanie drugiej osoby, ale przed samym sobą się kompromituje i grozi mi kryzys męstwa.
No dzieki za otworzenie sie, ale skupmy sie tu glownie na tej Twojej relacji z nia, Ty masz poczucie, ze mozesz sie zblizac do niej i wykonywac jakies gesty czujac, ze nie bedziesz odrzucony (bo to sie czuje) czy masz pewne obawy? I czy one, jesli sa, sa racjonalne? Bo to moze byc rzeczywiscie tutaj kluczowe, wykonanie pewnych gestow moze sprawic, ze popsuje sie Wam ta relacja w jakims stopniu, co zauwazyla Wiesia :Stan - Uśmiecha się: Rozumiem, ze Ty znasz ja dluzej niz te kilka dni ostatnich (czyt. nie jestescie na pierwszym roku)?

No i ja nie polecam osobiscie podejscia takiego w stylu, ze to dla Ciebie taki big deal, ze musisz teraz, natychmiast, bo presja rodzicow, bo cos innego, nakrecanie sie rzadko daje dobry efekt, a motywacji chyba Ci nie brakuje ze potrzebujesz jej wiecej nakreconej sztucznie przez presje :Stan - Uśmiecha się: Po prostu na ile umiesz na tyle zadbaj o luzne podejscie do calej sytuacji, tak bez spinania sie.

Moze tez wyprowadz mnie z bledu, ale z tego, co napisales, nie chodzi o to, ze to ta jedyna, najcudowniejsza, tylko z nia masz po prostu kontakt i podoba Ci sie, ale bez cisnienia, ze to musi byc ta, albo zadna inna? Bo to tez, wiesz, ma znaczenie o tyle, ze wtedy lek, ze sie cos sie zepsuje, jest olbrzymi. I tez nie bede wtedy sam probowac przekonywac Cie do tego bys dzialal, a tez raczej bys wtedy bardzo zwolnil (:
Nie jestem głupcem, żeby od razu się tak nakręcać. Tak, mam z nią kontakt i zwyczajnie mnie coraz bardziej interesuje. Rozróżniam zakochanie od zauroczenia. Na to pierwsze ktoś musiałby mi pozwolić. Znam ją dłużej ale długo nie utrzymywaliśmy bliższych kontaktów. Dopiero od paru miesięcy to się zaczęło nasilać. Mnie boli po prostu świadomość blokady. To jest niezdrowe, że mam takie zahamowania. O to mi chodzi. Przez to nigdy się nie dowiem po jakim stąpam gruncie. Chcę nie mieć oporów i tyle. Nie martwcie się o moją potencjalną desperację. Czy ona zmniejsza lub zwiększa dystans ? Czasami wysilałem się na niby przypadkowy dotyk kiedy np. coś sobie pożyczamy, ale z mojej perspektywy to nie ma dużego znaczenia. Jednak mam wrażenie, że czasem rzucała aluzję, które mogłyby sugerować, że chodzi jej o coś konkretnego, raz jej chodziło o kino, potem o wino, innym razem bodajże na początku wakacji sama się niepokoiła chwilowo urwanym kontaktem internetowym (mieszkamy w różnych miastach). Kiedy przyjechała na kilka godzin do mojego miasta w sprawach formalnych sama wyszła z inicjatywą. Co do tego lęku o zawalenie sytuacji jest on istotny, bo w moim życiu nie ma dużo koleżanek, a tym bardziej takich, z którymi utrzymywałbym regularny kontakt i jednocześnie wpadałyby mi w oko. Coś takiego rzadko się zdarza w moim życiu i nie chcę, żeby takie chwile były psute przez moje irracjonalne blokady. Mam nadzieję, że wszystko zrozumieliście.
Hm, no nikt nie uwaza Cie za glupca, a ja na pewno nie, pewne rzeczy sa naturalne i oczywiscie nie wszystko, co napisze, bedzie sie odnosic do Ciebie personalnie, nie znam Cie kompletnie, wiec celuje niejako w ciemno, moze cos wezmiesz do siebie i na cos jakas uwaga sie przyda, a moze nie :Stan - Uśmiecha się: Wiesz, zwyczajnie tak rozni sa ludzie i z roznymi rzeczami mamy problemy.

Jesli byla sugestia z jej strony o winie - po prostu skorzystaj z okazji, stworz ja, kup dobre wino i wypijcie, spedzcie razem czas, zauwazy, ze jej sluchasz, mozesz przy okazji powiedziec, ze powoli budujesz relacje i masz swoje tempo. Co przeciez bedzie zgodne z prawda. Chcesz nie miec oporow, jak mowisz. No to jedyna rada mozliwa - przelamuj sie, wychodz ze strefy komfortu i nastepnym razem nie bedziesz ich miec, albo beda odpowiednio mniejsze, w zaleznosci od tego, czego beda dotyczyc :Stan - Uśmiecha się: Ale miej swiadomosc, ze takie rzeczy sa naturalne, zupelnie normalne, najwazniejsze bys sie czul swobodnie i przekraczal pewne granice, nawet niech to beda drobne rzeczy (choc dla Ciebie takie drobne nie sa), jakis komplement, po ktory nie siegales, pracuj nad tym, nie musisz wszystkiego dostac od razu. No i ciesz sie tym, przeciez to piekne, budowanie relacji to cos dobrego, zwlaszcza takiej, dbaj o to, pielegnuj to i przelamuj sie, starajac przy tym cieszyc sie tym, bo to ma Cie cieszyc, a nie stresowac. A te emocje w takiej sytuacji, coz, to cos dobrego, pieknego i wyjatkowego, nie traktuj ich jako swojego wroga :Stan - Uśmiecha się:
Nie możesz wchodzić w głębszą relacje z niedostatku, bo na każde jej zdanie, na każde słowo, każde zachowanie będziesz reagował zbyt emocjonalnie, będziesz zbyt reaktywny, co z koleji będzie generować niezdrowe, negatywne myśli i zachowania.

Najlepszym rozwiązaniem tutaj będzie poznawanie większej ilości kobiet, nabieranie obycia, oswojenia. Dzięki temu już żadnej kobiety nie postawisz na piedestale i wszelkie opory same znikną
No powiem Ci Mocart, że kolejny raz masz racje. W moim wypadku poznawanie kobiet, zbijanie ich z piedestału spowodowało to, że już mnie do nich nie ciągnie, nie zależy mi ani na poznawaniu, ani na zabieganiu jak juz kogoś poznam. Poprostu takie wyobcowanie emocjonalne, a tak mi kiedyś zależało... ehh, ale z dwojga złego wolę to drugie, łatwiej.
Wiem, że może ktoś pomyśleć, że stawiam ją na piedestale, ale nie przesadzajmy. Po prostu nie mogę się przemóc do dotyku bądź sugestii. I tu nie chodzi o tą kobietę, o której piszę tylko w ogóle. Zawsze miałem pod tym względem hamulce i przez to tracę dużą część życia. Jedynie świadomość przyzwolenia pozwala mi na ciągnięcie tematu.
Jest wyjście...dziwki! Jak się boisz dotknać kobiete to idź sobie do takiej, poużywaj i Ci powinno przejść przynajmniej z dotykiem :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Grego a Ty byłeś kiedykolwiek u prostytutki ?
Pytam poważnie...
grego napisał(a):W moim wypadku poznawanie kobiet, zbijanie ich z piedestału spowodowało to, że już mnie do nich nie ciągnie[...] ehh, ale z dwojga złego wolę to drugie, łatwiej.
Zeby zycie mialo smaczek :Memy - Cool Doge:
grego napisał(a):Jest wyjście...dziwki! Jak się boisz dotknać kobiete to idź sobie do takiej, poużywaj i Ci powinno przejść przynajmniej z dotykiem :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Nie brzydzisz się nimi? I jaką masz gwarancję, że będą równie atrakcyjne co zwykłe dziewczyny?
robroy111 napisał(a):Po prostu nie mogę się przemóc do dotyku bądź sugestii. .

Dotyk moze być nachalny lub naturalny, seksualny, albo przyjacielski, jedynie wystrzegaj sie tego pierwszego.

Zaczynaj od najprostrzego przywitania, zamiast podając jej martwego śledzia połóż ręce na jej barkach przyblizajac do siebie i dając buziaka w policzek, potem w trakcie rozmowy, możesz chwycić jej dłoń mówiąc o czymś dla Ciebie ważnym, przejmującym, potem serdecznie klepiąc ją w ramie lub bark chwaląc za coś (za prawidłowe parkowanie lub wzorowe odróżnienie prawej strony od lewej)

Aż w końcu wejdzie Ci to w nieświadomy nawyk
Cytat:Nie brzydzisz się nimi? I jaką masz gwarancję, że będą równie atrakcyjne co zwykłe dziewczyny?

To była pół ironia z mojej strony..:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, ale skoro tak na poważnie to wzieliście... to jedziemy z tym koksem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

Sie płaci sie wymaga :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: , o atrakcyjność to bym się akurat nie martwił to akurat ich duży plus :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, jak dobrze poszuka to będzie miał wręcz modelkę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. Nikt nie karze się w niej zakochiwać, a raczej przełamać pewną barierę psychologiczną hehe. Czy taka dziwkarska terapi pomoże tego nie wiem, bo inczej mi to było dane.

Zacytuje Korzyńskiego (autora scenariusza Chłopaków nie płaczą, taki film :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:) :
"Zawsze intrygowały mnie w filmach i literaturze postacie prostytutek i ich nieoceniona pomoc w inicjacji dojrzewających mężczyzn." :Stan - Niezadowolony - Diabeł: Cos w tym musi być...:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Z tego co czytałem to kiedyś właśnie w taki sposób młode chłopaki traciły prawictwo, bo z żonką do po ślubie.
Wydaje mi się, że Lloyd miał coś innego na myśli, mówiąc o "atrakcyjności".
Potraktowałeś to zbyt dosłownie.
Czyli mam rozumieć, że nie korzystałeś ?! Tak jakbyś nie mógł powiedzieć wprost.
Skoro nie masz takich doświadczeń, to dlaczego proponujesz młodemu chłopakowi, by przeszedł inicjację seksualną z obcą, obojętną mu babą, w dodatku za pieniądze. Wyobracaną przez wielu..bleee
Przecież to mogłaby być trauma i uraz do seksu na długie lata.
Btw śmiem twierdzić, że w przypadku prawiczka i tak nic by z tego nie wyszło.
Dosłownie i w przenośni :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
mocart napisał(a):Dotyk moze być nachalny lub naturalny, seksualny, albo przyjacielski, jedynie wystrzegaj sie tego pierwszego.

Dotyk przyjacielski:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:źgnij ją łokciem w żebra, walnij dłonia po plecach. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
ananas filozoficzny napisał(a):walnij dłonia po plecach. :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Tiaaa, mówiąc przy tym: "ty byku ty!" :Stan - Uśmiecha się - LOL:
soulmates napisał(a):Wydaje mi się, że Lloyd miał coś innego na myśli, mówiąc o "atrakcyjności".
Potraktowałeś to zbyt dosłownie.
Czyli mam rozumieć, że nie korzystałeś ?! Tak jakbyś nie mógł powiedzieć wprost.
Skoro nie masz takich doświadczeń, to dlaczego proponujesz młodemu chłopakowi, by przeszedł inicjację seksualną z obcą, obojętną mu babą, w dodatku za pieniądze. Wyobracaną przez wielu..bleee
Przecież to mogłaby być trauma i uraz do seksu na długie lata.
Btw śmiem twierdzić, że w przypadku prawiczka i tak nic by z tego nie wyszło.
Dosłownie i w przenośni :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Doskonale zrozumiałem o co mu chodziło z tą "atrakcyjnością", ale nie mogłem się powstrzymać od tej prostoliniowości, wybacz mi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: :Stan - Niezadowolony - Diabeł:.
Przypomnę, że mówiłem to półżartem...., ale teoretycznie wybierzmy bramkę nr. 2 czyli nie żart.
On się boi podać rękę dziewczynie, złapać ją za plecy, a gdziem tam dopiero mówić o czymś więcej... tak ma do wszystkich kobiet i to jest dość poważny problem. W szkole chłopaki z dziewczynami się przepychają, obściskują, siedzą sobie na kolanach itd. On widac tego nie miał. Śmiem twierdzić, że dziwka mogła by mu pomóc sie przełamać. Po drugie nie musi dziwki od razu ruchać, zdziwiła bys się po co niektórzy faceci tam chodzą...., mógłby ją sobie tylko podotykać, rozebrać , porozmawiać tp. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Przecież wy kobiety oczekujecie pewnego siebie faceta, który wie jak sie z wami obchodzić, nieprawdaż? Kiedyś mężczyznę z chłopaka robiło wojsko i dziwki na które tam chodzili, sam się z tego popularnego stwierdzenia śmiałem, ale coś w tym jednak musiało być...
Nie jedna już tu pisała, że nie chciała by mieć prawiczka...

No mogło by mu nie "wyjść" za pierwszym razem, ale czy tak nie mogło by sie zdarzyć i z normalną kobietą? I to dopiero mogła by byc prawdziwa trauma..., a z dziwką to co, miały miec wyrzuty sumienia, że jej nie zadowolił? Ona będzie z tego powodu jeszcze szcześliwsza :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Grego, skąd masz tyle informacji nt. pań lekkich obyczajów?
Byłeś już u jakiejś? :]
grego napisał(a):No mogło by mu nie "wyjść" za pierwszym razem, ale czy tak nie mogło by sie zdarzyć i z normalną kobietą? I to dopiero mogła by byc prawdziwa trauma...
To akurat zależy od kobiety, jeśli jest cierpliwa, wyrozumiała i dostatecznie dojrzała to wielkiej lipy nie będzie. Ona już będzie wiedziała co robić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Btw uważasz, że kilka wizyt u prostytutki zrobi z chłopaka "prawdziwego" mężczyznę ?
Wydaje mi się, że mimo wszystko "pójście na dziwki" wymaga więcej odwagi i pewności siebie niż pierwszy seks z ukochaną.
Muszę wam wyjaśnić pewien paradoks. Dziwek się nie boję. W sytuacji umówienia wiem że mam na coś przyzwolenie. Mam podparcie dowodowe, żeby tak pisać. A co do podania ręki dziewczynie w okolicznościach bardziej typowych... Bez przesady. Umiem poznając kobietę, po ludzku uścisnąć jej dłoń.
soulmates napisał(a):Wydaje mi się, że mimo wszystko "pójście na dziwki" wymaga więcej odwagi i pewności siebie niż pierwszy seks z ukochaną.
Na ukochanej nam zależy, przejmujemy się jej reakcją, chcemy dla niej najlepiej.
Na dziwce nam nie zależy, nie obchodzi nas, jak zareaguje, chcemy dla siebie jak najlepiej.
soulmates napisał(a):Wydaje mi się, że Lloyd miał coś innego na myśli, mówiąc o "atrakcyjności".
Prostolinijny Lloyd miał na myśli obrzydzenie do samego siebie, które odczuwa na samą myśl skorzystania z takich usług. Co absolutnie nie wynikało z jego postu. A może po prostu Lloyd nie zna tych pięknych prostytutek, o których tyle się mówi, kręci filmy lecz nikt ich nie widział.
Stron: 1 2 3