PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Sztuczna pewność siebie spowodowana nieśmiałością
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Hej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: co sądzicie o takiej pewności siebie?
Wiadomo, że każda nieśmiała osoba stara się być pewna siebie, jednak często wychodzi to sztucznie, jakby udawało się kogoś, kim się nie jest.

Sama zmagam się z nieśmiałością i wiem jaki problem sprawia brak pewności siebie, ale zastanawiam się czy jest możliwe nabranie takiej pewności, która wygląda naturalnie i autentycznie? Pewności, która jest charakterystyczna dla osób będących od zawsze śmiałych, towarzyskich?

Ciekawa jestem też, jak są odbierane takie osoby przez innych. Z jednej strony sztuczność nie jest dobrze odbierana, ale z drugiej strony też trzeba zrozumieć osoby, których dużym problemem jest nieśmiałość i starają się z nią walczyć.

Szary

Tak, wiem coś o tym. Sztuczność niestety wychodzi bardzo szybko i przeradza się w pewnego rodzaju zażenowanie. Taką prawdziwą pewność siebie można nabyć chyba tylko poprzez uporanie się ze swoimi problemami albo zaakceptowaniem ich. Inaczej zawsze będziesz miała siebie za kogoś gorszego. Musisz sama uwierzyć, że jesteś warta tego świata / świat jest wart Ciebie. Pozdrawiam.
myślę że to problem maindsetu na bardziej ogólnym poziomie

zwróć uwagę jak wielka różnica jest w:

udaje pewną siebie, żeby nikt nie poznał, że jestem nieśmiała
vs
poudaję pewna siebie, aż poczuję się bardziej pewna siebie




w pierwszym wypadku, czujemy się coraz gorzej (przez poczucie fałszu lub z wyczerpania, kiedy już nie mamy siły udawać)

w drugim - mamy szansę pokonać strach i poczuć się takimi jaki byśmy chcieli być zawsze


zwróć uwagę jak obiektwnie takie samo zachowanie może dawac różne rezultaty jesli przyjać inną perspektywę
Jedno wiąże się z drugim. Czytałem kiedyś kolesia, który się z tym uporał. Oczywiście, że takie udawanie będzie wyglądało sztucznie, ale jak twierdził póki nie nabierze się tej właściwiej pewności siebie to nie ma innego wyjścia, bo właściwa pewnośc siebie od tak nie przyjdzie, tu się nie do pstryknąć guzik w mózgu. Nawet tzw. uwierzenie w siebie nie wystarczy jak się nie ma obycia. Po paru latach się chłop wyrobił :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
Skoro z nieśmiałością się źle człowiek czuje to czemu nie poudawać, może akurat wyjdzie na dobre.
Musisz byc jak Janusz Cebula. :Stan - Uśmiecha się:

W***** mnie czasem wasze posty.
Z udawaniem pewności siebie jest jak z udawaniem orgazmu. Trening czyni mistrza.
Tylko to wciąż udawanie i choćby nie wiadomo jak dobre to udającemu wielkiej przyjemności nie przyniesie, ale abstrahując od analogii z ruchaniem to tu jakieś jednak rzeczowe postępy powinne z czasem się pojawić. Jednak i tak nie widzę innej opcji jak udawanie przynajmniej na początku. Chocby te wszystkie ćwiczenia w stylu wyjdź na miasto i pytaj sie obcych ludzi o godzinę to nic innego jak udawanie pewnego siebie, po któryms tam razie łamiący się głos powinien nabrać odpowiedniego brzmienia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Z pewnością jest to zażenowanie, dodatkowo potęgowane przez oceniające spojrzenia innych, często mam wrażenie w stylu "ale ty jesteś beznadziejna". Mam wrażenie, że ciężko zaakceptować siebie, skoro z zewnątrz dostaje się sygnały, że jest się do niczego. Chyba że to tylko urojenia :Stan - Uśmiecha się:

Wydaje mi się, że można udawać, ale w dłuższym odstępie czasu inni i tak poznają prawdę.

Co do pytania się ludzi o godzinę - myślę że jest to raczej proste zadanie (ponieważ to tylko jedno pytanie), raczej problemy sprawiają sytuacje, które wymagają bycia spontanicznym (nie ma czasu na rozmyślanie, co chcesz powiedzieć), wyluzowanym, kreatywnym, zabawnym itd. w towarzystwie, z którym utrzymujesz regularne kontakty i które wyrabia sobie zdanie na Twój temat. To wymaga już "większych" aktorskich umiejętności :Stan - Uśmiecha się:
Kiedyś udawałem ale już przestałem bo to bez sensu, chodzi o to żeby nie udawać i czuć się pewnie samo z siebie
Udawanie miało być jedynie tymczasowym etapem, jeśli nie przynosi to zamierzonych efektów w postaci nabierania tej właściwej naturalnej pewności siebie, automatycznych odruchów to faktycznie nie ma sensu cięgnac tego na dłuższą metę. Sens jest tylko wtedy kiedy nieśmiałość stopniowo przechodzi. Poza tym nie łączył bym jednoznacznie pewności siebie z towarzyskością, spontanicznością itd.. Są ludzie spokojni, małomówni, niezbyt rozrywkowi od których niemal bije ta pewnośc siebie, budzą ogólny respekt i szacunek (tacy mi najbardziej imponują). Błyskotliwych, zagadywaczy nie cierpi, bo budzą we mnie zażenowanie. Z udawania kogos innego nic dobrego nie będzie, ale pewności siebie można jak nabrać, zaczynając choćby i od tego udawania, bo inaczej zacząc się poprostu nie da, to jest techniczne nie możliwe.
Pytanie o godzinę to pierwszy malutki kroczek, potem musi byc progres :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
Sztuczna pewność siebie połączona z przekonaniem - w dużej mierze wyolbrzymionym - o własnej erudycji, niesamowitej inteligencji i elokwencji. Pewność siebie powodująca brutalność w osądach dotyczących innych ludzi, licznych atakach personalnych (szczególnie w momencie zagrożenie/wyimaginowanego zagrożenia).
Na własnym doświadczeniu nauczyłem się, że żeby być pewnym siebie w danym momencie (pewnym siebie nie jest się na stałe) trzeba:

1. zdać sobie sprawę, dlaczego czuję strach w tej chwili
2. mówić sobie w myślach, że wiesz dlaczego nie jest okej i mówić sobie, że to jest normalne (zaakceptować to)
3. starać się "wyjść" ze swojej głowy

to proste po pewnym czasie, nic tylko trenować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: