PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Bycie ojcem chrzestnym
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Pare dni temu moja bratanica miala roczek
Tak sie składa że jestem ojcem chrzestnym dla niej
Najgorsze to jednak bylo wesele brata a po weselu chrzest
Musiałem zapalać swiece w kosciele o malo co bym jej nie podpalil tak sie stresowalem
No i minal rok i ponownie bylem wazny na imprezie bo ja przeciez ojciec chrzestny
Byla Msza szkola ale na szczescie nie musialem zapalać świeczki
W kosciele troche ludzi bylo a ja wyszedlem potem na srodek
Juz myslalem ze zemdleje ale dalem rade
Potem poszlismy na kolacje jakos dalem rade
A moze ktos z was tez jest ojcem.matka chrzestna?
Jak wy poradziliscie sobie z taka sytuacja,daliscie ciala czy moze daliscie rade

Pozdro :-D
z takiej socjalizacji to uciekam ; p, to nie dla mnie, ostatnio jak bylem na slubie brata to mialem dosyc, sie balem, do tego dochodzi ze jestem niewierzacy.
szczesliwie dla mnie chyba, ze mojej (srednio dalszej) rodzinie nie wpadaly pomysly do glowy, by robic ze mnie chrzestnego :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Dzięki byciu biednym jak mysz kościelna mam 100% pewności, że nikt mnie nigdy o to nie poprosi :Stan - Uśmiecha się:
Póki co to się nie daję, ale jest ciężko. Jeszcze dziecior się nie wykluł, a już mnie chcą wkręcić w bycie chrzestnym. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Nawet im nie przeszkadza, że trzymam się z daleka od kościoła - po co im takim razie taki chrzestny?
Mialem byc swiadkiem na bierzmowaniu siostry ale nawet tego sie balem i poszedl normalniejszy brat
A ja jestem Ojcem Chrzestnym. Młody w przyszłym roku idzie do pierwszej K.Ś....
Będzie się działo xD Tym bardziej, że wraz z upływem lat moja 'wiara' w dogmaty kościoła stała się całkowicie sceptyczna.

gość

Pozwolę sobie wkleić wiadomość z innego forum, po drobnej aktualizacji:
user52 napisał(a):Nie demonizujcie. Bycie chrzestnym nie jest niczym szczególne wymagającym i absorbującym. W praktyce wymaga to poświęcania czasu dziecku podczas odwiedzin i kupowania prezentów. Rodzice i dziadkowie wykonują tytaniczną pracę wychowawczą, a rodzice chrzestni, o ile są istotnie młodsi od rodziców, co najwyżej bawią się z dzieckiem i okazjonalnie, samodzielnie pomogą w najprostszych czynnościach. Jestem ojcem chrzestnym i nie mam żadnego problemu, żeby wymigać się od karmienia czy posprzątania po chrześniaku, nie wspominając już o prawdziwym wychowywaniu, a czasami sam mogę poczuć się jak dziecko oglądając wspólnie bajki albo bawiąc się nowymi, wystrzałowymi zabawkami (składanie torów wyścigowych zwiększa zdolności przestrzenne :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) Osobiście nie widzę wielu negatywnych aspektów w byciu rodzicem chrzestnym - przy założeniu, że nie jest konieczne wymaganie od samego siebie zastąpienie rodzica :Stan - Uśmiecha się: Chyba chcecie wyręczyć w obowiązkach rodziców, dziadków, przedszkolanki, nauczycieli, wychowawców itd.
Z tego co się orientuję, idea rodzica chrzestnego zakłada zastąpienie rodzica w przypadku jego śmierci, tak? Więc teoretycznie jakie oficjalne obowiązki ma rodzic chrzestny jeżeli rodzina jest kompletna?
I jak uczę małego grać na gitarze (on nie wie, że sam nie umiem), to czuję się jak pitagorejczyk :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Co do samej ceremonii: stres był, raczej dobrze nie wpadłem, ale jakoś poszło :Stan - Uśmiecha się:

Dodam jeszcze:
To miłe jak dzieciak przytula się do mnie albo mówi matce, że nie wraca do domu, bo woli zostać z wujkiem :Stan - Uśmiecha się:
Chociaż zdarzają się i mnie przyjemne sytuacji, np. jak umieram na kacu w łóżku, a mały po mnie skacze, bo chce się bawić :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

gość

Siostra pozwoliła sobie kupić prezent chrześniakowi na moje saldo.

Tak, był drogi.
Tak, jest za+:Ikony bluzgi kochać 2:.
Tak, pierwszy raz coś takiego na oczy widzę.
Tak, będę się nim bawił razem z dzieciakiem.
Tak, mam nadzieję, że go zostawi u babci.

5x tak dla bycia ojcem chrzestnym.
No ale ja widzę tam co najwyżej 4 x tak...

gość

Na dziecko pieniędzy żałujesz? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mój brat chciał żebym została matką chrzestną jego córuni, ale ja odmówiłam, bo po pierwsze samo wejście do kościoła wywołuję u mnie złość, szczególnie jak widzę mordy księży, a po drugie nie lubię bachorów nawet tych z najbliższej rodziny, jestem złą i niemiłą ciotką.
A co Ci przeszkadza w mordach księży?
Wszystko, jeszcze jakieś bezsensowne pytania?
Nie, dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.
Tak, bycie ojcem chrzestnym to nie lada wyzwanie, trzeba odpowiednio dobrać ludzi, szczególnie ważny jest zaufany consigliere, należy być dla nich twardym, surowym, ale jednocześnie opiekuńczym. Potrzebne są również kontakty i wysoko postawieni znajomi, trochę pieniędzy na sieć logistyczna, lista jest długa...

Oczywiście moi chłopcy są od czasu do czasu niegrzeczni, ale zwykle szybko się uczą, gdy znajdują swoje zwierzątka w łóżku... martwe. Trzeba ich trzymać w ryzach, o tak. Czasem jednak trafi się jakiś cwaniak, który, wielokrotnie prostowany do pionu, i tak się ugina pod ciężarem odpowiedzialności. Wtedy jest tylko jedno rozwiązanie, niestety...
Urthon napisał(a):Oczywiście moi chłopcy są od czasu do czasu niegrzeczni, ale zwykle szybko się uczą, gdy znajdują swoje zwierzątka w łóżku... martwe. Trzeba ich trzymać w ryzach, o tak. Czasem jednak trafi się jakiś cwaniak, który, wielokrotnie prostowany do pionu, i tak się ugina pod ciężarem odpowiedzialności. Wtedy jest tylko jedno rozwiązanie, niestety...
Trynkiewicz, stary zwyrolu, to Ty?
Ja będę chrzestną w tę niedzielę. Nie przeszkadza im to, że jestem niewierząca? Dziwne. A mam bardzo wierzącą rodzinę. Jestem wyjątkiem, który nie wierzy. Trochę się boję tego przedstawienia. Będę musiała bodajże nałożyć jakąś szatę na dziecko. No... i stać na środku. W sumie bardziej obawiam się przyjęcia w lokalu. Tych całych rozmów.
Rozszczepiona napisał(a):Ja będę chrzestną w tę niedzielę. Nie przeszkadza im to, że jestem niewierząca? Dziwne. A mam bardzo wierzącą rodzinę. Jestem wyjątkiem, który nie wierzy. Trochę się boję tego przedstawienia. Będę musiała bodajże nałożyć jakąś szatę na dziecko. No... i stać na środku. W sumie bardziej obawiam się przyjęcia w lokalu. Tych całych rozmów.

Bardziej dziwne jest to, że Tobie to nie przeszkadza... Jesteś ateistką (chociaż zaraz pewnie się okaże, że tak nie do końca), ale dałaś się wciągnąć w bycie chrzestną. No wybacz, ale widzę tutaj pewną niekonsekwencję w Twoim postępowaniu, jedno deklarujesz, drugie robisz.
ZagubionywCzasie napisał(a):Bardziej dziwne jest to, że Tobie to nie przeszkadza... Jesteś ateistką (chociaż zaraz pewnie się okaże, że tak nie do końca), ale dałaś się wciągnąć w bycie chrzestną. No wybacz, ale widzę tutaj pewną niekonsekwencję w Twoim postępowaniu, jedno deklarujesz, drugie robisz.

Ale ateizm to brak wiary w Boga, a nie wola walki z katolicyzmem. Jak jej nie przeszkadza bycie chrzestną to czemu miałaby nią nie być.

Michal88 napisał(a):A moze ktos z was tez jest ojcem.matka chrzestna?
Jak wy poradziliscie sobie z taka sytuacja,daliscie ciala czy moze daliscie rade

Mój chrześniak ma w tym roku komunię.
No bo chrzest jest mocno wiązany z katolickim Bogiem...

Ale dobrze wiedzieć, że te wymagania, by chrzestni byli wierzący (maja też wychować dziecko w wierze) i że muszą przystąpić do spowiedzi to bujda, wystarczy odpowiednio posmarować księdzu.... W sumie - nihil novi. Biznes to biznes.
Zas napisał(a):No bo chrzest jest mocno wiązany z katolickim Bogiem..
Tak samo jak Boże Narodzenie, a jednak nie trzeba wierzyć by ubrać choinkę, rozdać prezenty i zjeść kolację z całą rodziną, a potem dwa dni odpoczywać i objadać się bez opamiętania. Więcej w tym tradycji i sprawianiu radości innym niż prawdziwej wiary. Wiem, że chrzest to trochę inny kaliber, inna sytuacja.
Tutu napisał(a):Ale ateizm to brak wiary w Boga, a nie wola walki z katolicyzmem. Jak jej nie przeszkadza bycie chrzestną to czemu miałaby nią nie być.
Eeee... aaa... Ty tak serio :Stan - Różne - Zaskoczony: ?
Tak jak napisano powyżej, ktoś kto decyduje się na zostanie rodzicem chrzestnym bierze na siebie odpowiedzialność i obowiązek wychowywania dziecka w wierze katolickiej. Także powiedz mi łaskawie, jak do cholery osoba, która deklaruje to, że jest osobą niewierzącą może brać udział w takim obrzędzie i deklarować coś, czego nie jest w stanie wypełnić?
Jak coś takiego w ogóle nazwać?
I co, będzie trzymać to dziecko na rękach, klepać te wszystkie formułki i przysięgać przed kimś, czymś w co nie wierzy? ŻENADA.
Albo wóz, albo przewóz. Jak ktoś jest ateistą, to zdwałoby się dość oczywistym być, że w świadkowanie ani w bycie chrzestnym się na bawi...

Tutu napisał(a):Tak samo jak Boże Narodzenie, a jednak nie trzeba wierzyć by ubrać choinkę, rozdać prezenty i zjeść kolację z całą rodziną, a potem dwa dni odpoczywać i objadać się bez opamiętania. Więcej w tym tradycji i sprawianiu radości innym niż prawdziwej wiary.
Dokładnie, taka nasza tradycja, czyli nażreć się, pobawić w dawanie prezentów (ot zwyczaj jak zwyczaj), ale to jeszcze nie oznacza czczenie czegoś w co nie wierzymy, prawda?


Tutu napisał(a):Wiem, że chrzest to trochę inny kaliber, inna sytuacja
Skoro wiesz to po co się ośmieszasz?
ZagubionywCzasie napisał(a):
Tutu napisał(a):Ale ateizm to brak wiary w Boga, a nie wola walki z katolicyzmem. Jak jej nie przeszkadza bycie chrzestną to czemu miałaby nią nie być.
Eeee... aaa... Ty tak serio :Stan - Różne - Zaskoczony: ?
Tak jak napisano powyżej, ktoś kto decyduje się na zostanie rodzicem chrzestnym bierze na siebie odpowiedzialność i obowiązek wychowywania dziecka w wierze katolickiej. Także powiedz mi łaskawie, jak do cholery osoba, która deklaruje to, że jest osobą niewierzącą może brać udział w takim obrzędzie i deklarować coś, czego nie jest w stanie wypełnić?
Jak coś takiego w ogóle nazwać?
I co, będzie trzymać to dziecko na rękach, klepać te wszystkie formułki i przysięgać przed kimś, czymś w co nie wierzy? ŻENADA.
Albo wóz, albo przewóz. Jak ktoś jest ateistą, to zdwałoby się dość oczywistym być, że w świadkowanie ani w bycie chrzestnym się na bawi...

Nie wymagaj od ludzi nie wiadomo jakiego męczeństwa. Dość, że nieszczęśni ateiści muszą znosić krzyże w urzędach publicznych!
A ty mi powiedz, który rodzic chrzestny wypełnia całkowicie swoje obowiązki. Świat jest pełen rodziców chrzestnych, którzy deklarują się jako wierzący, a jednak są niepraktykujący, a swojego chrześniaka widują raz na kilka lat przy okazji większych imprez rodzinnych. "Kurde znowu trzeba coś kupić temu bachorowi." To jest dopiero żenada. W mojej opinii wystarczy, że chrzestna interesuje się swoim dzieckiem chrzestnym i dziecko zawsze może liczyć na jej pomoc i radę. Z drugiej strony wiadomo, że do tego nie potrzeba być chrzestnym. Zresztą to jest tylko moja opinia, możesz się nie zgadzać.
Stron: 1 2