PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Co zamiast studiów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Sześć razy podchodziłam do studiów, za każdym razem było to samo. Nie mam fobii społecznej, ale lęki i zaburzenie schizoafektywne. Moim marzeniem było zostać tłumaczem, ale jeszcze większym marzeniem ukończyć jakikolwiek kierunek studiów. Choroba ujawniła się w klasie maturalnej. Ukonczyłam kurs dwuletni kosmetyczny( nie chce nic robic w tym kierunku bo ręce się trzęsą i się boję kontaktu z drugim człowiekiem.)Teraz odpowiadam sobie na pytanie co zamiast studiów w ten sposób, żeby iść na terapię dzienną.Moim marzeniem były studia dlatego tak długotrwale podchodziłam do nich.Jesli chodzi o prace, to nigdy nie pracowałam, za to wkrzykiwałam obelgi do rodziców i sama grałam w podchody, wdawałam się w niebezpieczne relacje,nigdy nie było przymusu ze strony rodziców zebym szła do pracy.Teraz już relacje z rodzicami są dobre, zajmuje się tym co rowiesnicy, ale nadal siedze w domu i nie koncze co zaczynałam.
Sześć razy? Niezły upór. Ja dopiero za trzecim razem się w miarę ogarnąłem i teraz jestem już na trzecim roku, więc pewnie je skończę. Ale też mam ogromny problem ze zrobieniem jednej rzeczy do końca. To jedna z tych wad, nad którą muszę bardzo pracować.

Co zamiast studiów? Kursy, szkolenia. Na pewno są w twoim mieście dla osób bezrobotnych.
Ja planuję na początku przyszłego roku iść do policealnej, jeszcze nie wiem jaki kierunek, zostałabym do końca 1 roku tych studiów na których obecnie jestem, ale po co mam płacić prawie 2 tys zł za drugi semestr jak jestem pewna, że nie będę chciała ich kontynuować.
fobik90 napisał(a):Sześć razy podchodziłam do studiów, za każdym razem było to samo. Nie mam fobii społecznej, ale lęki i zaburzenie schizoafektywne. Moim marzeniem było zostać tłumaczem, ale jeszcze większym marzeniem ukończyć jakikolwiek kierunek studiów. Choroba ujawniła się w klasie maturalnej. Ukonczyłam kurs dwuletni kosmetyczny( nie chce nic robic w tym kierunku bo ręce się trzęsą i się boję kontaktu z drugim człowiekiem.)Teraz odpowiadam sobie na pytanie co zamiast studiów w ten sposób, żeby iść na terapię dzienną.Moim marzeniem były studia dlatego tak długotrwale podchodziłam do nich.Jesli chodzi o prace, to nigdy nie pracowałam, za to wkrzykiwałam obelgi do rodziców i sama grałam w podchody, wdawałam się w niebezpieczne relacje,nigdy nie było przymusu ze strony rodziców zebym szła do pracy.Teraz już relacje z rodzicami są dobre, zajmuje się tym co rowiesnicy, ale nadal siedze w domu i nie koncze co zaczynałam.

moim marzeniem też było (i jest dalej) zostać tłumaczem :Różne - Serce: akurat się kształcę w tym kierunku i idzie jakoś.

alternatywa dla studiów... jak już pisałam kiedyś - szkoła policealna. nie wiem gdzie mieszkasz, w moim mieście jest dużo bezpłatnych (państwowych szkół policealnych), nauka trwa od roku do dwóch w zależności od kierunku. a jak nie to, to jakieś kursy organizowane przez Cosinusy i tym podobne szkoły.
btw. masz 26 lat i nigdy nie pracowałaś...? :Stan - Różne - Zaskoczony:
kitty napisał(a):alternatywa dla studiów... jak już pisałam kiedyś - szkoła policealna. nie wiem gdzie mieszkasz, w moim mieście jest dużo bezpłatnych (państwowych szkół policealnych), nauka trwa od roku do dwóch w zależności od kierunku. a jak nie to, to jakieś kursy organizowane przez Cosinusy i tym podobne szkoły.
btw. masz 26 lat i nigdy nie pracowałaś...? :Stan - Różne - Zaskoczony:
Szkoła policealna alternatywą dla studiów? No bez przesady...
Są pewnie jakieś w miarę dobre dzienne, policealne i państwowe uczelnie, zwłaszcza z jakimiś medycznymi kierunkami, ale szkoda czasu na coś takiego i tak.
I co Cię tak niby dziwi z tym, że nie pracowała jeszcze w wieku 26 lat?
Zapomniałaś na jakim forum jesteś czy jak?
ZagubionywCzasie napisał(a):Szkoła policealna alternatywą dla studiów? No bez przesady...
A czemu by nie? Trwa krócej, jest mniej wymagająca, a do tego masz od razu zawód.
ZagubionywCzasie napisał(a):I co Cię tak niby dziwi z tym, że nie pracowała jeszcze w wieku 26 lat?
Zapomniałaś na jakim forum jesteś czy jak?

ok, rozumiem, forum... po prostu dla mnie to dziwne nigdy wcześniej nie pracować mając 26 lat. sama mam problemy, ale różne prace w życiu podejmowałam, nawet mimo nerwowego bólu brzucha przed każdym kolejnym dniem pracy. ale spoko, jeśli ktoś ma rodziców, którzy nie mają problemu z utrzymaniem dorosłego już dziecka to okej.
kitty napisał(a):A czemu by nie? Trwa krócej, jest mniej wymagająca, a do tego masz od razu zawód.
Czy muszę tłumaczyć ile zazwyczaj wart jest taki świstek papieru? Prawdziwy zawód zazwyczaj zdobywa się w zawodówkach.
Najczęściej jest to zawód w postaci straconego czasu, pieniędzy (choćby na dojazdy) i niepotrzebnych nadziei z tym związanych.
Piszę to ze swojej perspektywy i wszystkich znajomych, którzy pokończyli takie szkoły.

kitty napisał(a):ok, rozumiem, forum... po prostu dla mnie to dziwne nigdy wcześniej nie pracować mając 26 lat. sama mam problemy, ale różne prace w życiu podejmowałam, nawet mimo nerwowego bólu brzucha przed każdym kolejnym dniem pracy. ale spoko, jeśli ktoś ma rodziców, którzy nie mają problemu z utrzymaniem dorosłego już dziecka to okej.
No dla mnie bardziej dziwne jest to, że masz tu konto od paru lat i jeszcze
dziwią Cię takie sytuacje. Ja wiem, że nie można zwalać zawsze wszystkiego na problemy zdrowotne i usprawiedliwiać tym wszystkich porażek, ale fajnie byłoby mieć jednak ciut więcej empatii i zrozumienia dla różnych przypadków. Dzisiaj dziwi nas to, że ktoś nie pracuje, jutro to, że ktoś nie miał dziewczyny przez 25 lat swojego życia, a pojutrze to, że ktoś głosował w wyborach na PSL...

kitty napisał(a):ale spoko, jeśli ktoś ma rodziców, którzy nie mają problemu z utrzymaniem dorosłego już dziecka to okej.
No widuję tu takie przypadki i w sumie mnie nie dziwią. Jeśli rodzice mają kasę, a ich dziecko miałoby i tak zasuwać za marne grosze i być dymane na każdym kroku (a mając to szczęście i mieszkając na totalnym zadupiu jest to zazwyczaj chleb powszedni), to w sumie... czemu nie.
I tak zresztą masa młodych ludzi, (także stąd) leci sobie w kulki studiując jakiś losowy kierunek dla samego studiowania. Dobrze zdają sobie przy tym sprawę, że nie będą mieli po nich dużo większych szans na robotę od tych, którzy ich nie mają. Część z tych osób zresztą w ogóle tych studiów nie ukończy. No ale oczywiście to co innego, bo przecież takie osoby studiują, "uczą się", starają, myślą o przyszłości...
ZagubionywCzasie napisał(a):Czy muszę tłumaczyć ile zazwyczaj wart jest taki świstek papieru? Prawdziwy zawód zazwyczaj zdobywa się w zawodówkach.
Najczęściej jest to zawód w postaci straconego czasu, pieniędzy (choćby na dojazdy) i niepotrzebnych nadziei z tym związanych.
Piszę to ze swojej perspektywy i wszystkich znajomych, którzy pokończyli takie szkoły.

tak? to ciekawa jestem jakie to są kierunki.
bo ja ukończyłam szkołę policealną i mam bardzo rozchwytywany zawód
kitty napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):Czy muszę tłumaczyć ile zazwyczaj wart jest taki świstek papieru? Prawdziwy zawód zazwyczaj zdobywa się w zawodówkach.
Najczęściej jest to zawód w postaci straconego czasu, pieniędzy (choćby na dojazdy) i niepotrzebnych nadziei z tym związanych.
Piszę to ze swojej perspektywy i wszystkich znajomych, którzy pokończyli takie szkoły.

tak? to ciekawa jestem jakie to są kierunki.
bo ja ukończyłam szkołę policealną i mam bardzo rozchwytywany zawód
Te kierunki to: większość takich kierunków.

O, to miło słyszeć. Jesteś bez wątpienia chlubnym wyjątkiem.
Mogę zapytać co to za kierunek i co to była za szkoła (prywatna/państwowa.? tryb dzienny czy zaoczny?"
ZagubionywCzasie napisał(a):Te kierunki to: większość takich kierunków.

Przykłady?


ZagubionywCzasie napisał(a):O, to miło słyszeć. Jesteś bez wątpienia chlubnym wyjątkiem.
Mogę zapytać co to za kierunek i co to była za szkoła (prywatna/państwowa.? tryb dzienny czy zaoczny?"

protetyk słuchu, szkoła państwowa, tryb zaoczny. nauka nie kosztowała ani grosza (chyba, że ktoś wpłacał dobrowolne składki), wiek osób w mojej klasie rozciągał się od dwudziestego do około 60. roku życia.
Kitty ma rację co do tej szkoły policealnej, ale jest jeden warunek - ten kierunek musi Cię naprawdę interesować. W 2012 roku poszedłem na "technik informatyk" do właśnie takiej szkoły i poznałem tam kolegę w wieku 27 lat. Facet miał już ogromną wiedzę z informatyki i teraz potrzebował tylko papierka, by robić coś dalej. W 2014 roku zdał egzamin zawodowy i powiedział mi, że dzięki temu znalazł dużo lepszą pracę niż wcześniej. A ostatnio nawet zdecydował się pójść na studia do tej samej uczelni co ja.

W takich szkołach dobre są kierunki medyczne, a także typowo techniczne. Osobiście uważam, że ukończenie takiej szkoły i zdanie egzaminu zawodowego, może człowiekowi dać więcej niż nie jedne studia. Szczególnie te bezpłciowe humanistyczne kierunki.

Niestety w szkołach policealnych często występuje jeden problem, która utrudnia zakończenie kierunku. A mianowicie często klasy są tam rozwiązywane, ze względu na zbyt małą liczbę osób. Wszystko zależy od szczęścia, ale nie raz słyszałem takie przypadki. Na szczęście akurat u nas udało się dokończyć drugi rok w tej szkole bez konieczności rozwiązania grupy. Mam tytuł technika i mogę powiedzieć, że zdanie egzaminu zawodowego wcale nie było łatwe.
kitty napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):Te kierunki to: większość takich kierunków.

Przykłady?
Technik informatyk, bhp, administracji itp. Nawet po dziennej szkole medycznej też spora część pracy znaleźć nie może. No ale ja mówię to
wszystko z perspektywy 70-tysięcznego miasta, gdzie ogólnie z robotą zawsze było kiepsko.
Zdaję sobie sprawę, że w Warszawie jest mnóstwo takich szkół do wyboru
i perspektywy znalezienia po niej pracy o wiele większe.

kitty napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):O, to miło słyszeć. Jesteś bez wątpienia chlubnym wyjątkiem.
Mogę zapytać co to za kierunek i co to była za szkoła (prywatna/państwowa.? tryb dzienny czy zaoczny?"

protetyk słuchu, szkoła państwowa, tryb zaoczny. nauka nie kosztowała ani grosza (chyba, że ktoś wpłacał dobrowolne składki), wiek osób w mojej klasie rozciągał się od dwudziestego do około 60. roku życia.
A wiesz ile osób z roku oprócz Ciebie znalazło pracę w zawodzie?

verti napisał(a):Kitty ma rację co do tej szkoły policealnej, ale jest jeden warunek - ten kierunek musi Cię naprawdę interesować. W 2012 roku poszedłem na "technik informatyk" do właśnie takiej szkoły i poznałem tam kolegę w wieku 27 lat. Facet miał już ogromną wiedzę z informatyki i teraz potrzebował tylko papierka, by robić coś dalej. W 2014 roku zdał egzamin zawodowy i powiedział mi, że dzięki temu znalazł dużo lepszą pracę niż wcześniej. A ostatnio nawet zdecydował się pójść na studia do tej samej uczelni co ja.
Akurat w tym samym roku co Ty zacząłem taki sam kierunek.
Była to jedynie kilkuosobowa grupa, bo to był wiosenny nabór, ale powiedzieli nam, że najwyżej będziemy "zawieszeni" na jeden semestr, tylko po to żeby poczekać na następną grupę, która dopiero zacznie ten kierunek. No dobra, trudno się mówi, liczyliśmy się z tym, zaliczyliśmy wszystko co trzeba było i wakacje...
Po wakacjach okazało się, że jednak kierunek będzie rozwiązany, bo wchodzi nowa podstawa programowa, która głównie zakładała rozbicie egzaminu zawodowe na 3 pomniejsze specjalizacje... Czyli pół roku kompletnie w ... Teraz łapie mnie wku...w ostry, bo te zmiany z dnia na dzień nie weszły i szkoła o nich raczej wiedziała. Dzisiaj bym tego tak nie zostawił...

No ale zacząłem ten kierunek jeszcze raz, zapisałem się ponownie i wtedy spotkałem na przystanku dobrego kolegę z liceum, który akurat też się tam zapisał z kilkoma innymi znajomymi ze szkoły z młodszego rocznika, do tego doszedł jeszcze jeden kolega z tego zmarnowanego semestru.
Tak więc towarzystwo było udane i chyba tylko to mnie motywowało do chodzenia na zajęcia, bo poziom nauczania... bez komentarza.
Ostatecznie tytułu nie mam, bo jakiegoś egzaminu tam nie zdałem z racji braku wiedzy, której w szkole nikt nam nie przekazał. W ogóle żeby zdać durny egzamin na Linuxie, (bo tak cholernie ciężko było zorganizować to na miejscu...) trzeba było zasuwać do miasta odległego o 100km... Nawet Ci egzaminatorzy tam na miejscu łapali się za głowy i tylko współczuli.


verti napisał(a):Facet miał już ogromną wiedzę z informatyki i teraz potrzebował tylko papierka, by robić coś dalej. W 2014 roku zdał egzamin zawodowy i powiedział mi, że dzięki temu znalazł dużo lepszą pracę niż wcześniej
Tylko z tym papierkiem jakiejś super pracy i tak się nie dostanie.
Nawet do głupiego sklepu komputerowego chcą z wyższym.
No raz może znalazłem ofertę, gdzie wprost napisali, że potrzebują osobę z tytułem technika, chociaż zakres umiejętności był tam akurat spory.

verti napisał(a):A ostatnio nawet zdecydował się pójść na studia do tej samej uczelni co ja.
No i bardzo dobrze, bo i tak spora część pracodawców zawsze będzie patrzyła na ten papierek, chociaż nie ma on większego znaczenia.
Jak ktoś jest programistą, grafikiem czy administratorem sieci to skończenie informatyki nie jest mu do tego niezbędne, liczą się i tak umiejętności, które nabywa się samemu. Ok, może w przypadku programistów studia jeszcze mają jakiś sens, ale to tylko dodatek.
Sam znam ludzi po informatyce, którzy cholera wie czym się w ogóle zajmują, bo ani o programowaniu pojęcia nie mają ani w żaden innej specjalności nie siedzą.
ja byłam już na finiszu, skończyłam 5 rok, została mi do napisania "tylko" praca mgr. I wtedy mi się wszystko nasiliło, ataki paniki codzienne, potem było gorzej i gorzej. I nie dałam rady tego napisać, minęły 2 lata do kiedy mogłam się bronić i tak przepadło mi wszystko :Stan - Niezadowolony - Płacze:
ZagubionywCzasie napisał(a):A wiesz ile osób z roku oprócz Ciebie znalazło pracę w zawodzie?

Większość pracowała już w trakcie szkoły (w tym zawodzie)
Z tego co się orientuję, to wszyscy którzy dotrwali do końca nauki pracują w zawodzie.
kitty napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):A wiesz ile osób z roku oprócz Ciebie znalazło pracę w zawodzie?

Większość pracowała już w trakcie szkoły (w tym zawodzie)
Z tego co się orientuję, to wszyscy którzy dotrwali do końca nauki pracują w zawodzie.
No to miło to słyszeć. Nie ukrywam, że każda szkoła policealna kojarzyła mi się z takim samym badziewiem i wyciąganiem dotacji przez tego typu szkoły (prywatne głównie). Sam żałuję swoich wyborów, ale i tak nie miałem wtedy lepszych perspektyw. No na początku chciałem pójść do dziennej szkoły medycznej na ratownika medycznego, pewnie i to by nie wypaliło, a jeśli już, to i tak nie dałbym rady w tak wymagającym zawodzie (chociaż nigdy nie mów nigdy), chociaż może jakaś wiedza w głowie by została.
Pippitröja napisał(a):ja byłam już na finiszu, skończyłam 5 rok, została mi do napisania "tylko" praca mgr. I wtedy mi się wszystko nasiliło, ataki paniki codzienne, potem było gorzej i gorzej. I nie dałam rady tego napisać, minęły 2 lata do kiedy mogłam się bronić i tak przepadło mi wszystko :Stan - Niezadowolony - Płacze:
:Stan - Niezadowolony - Smuci się: To były studia jednolite magisterskie?

gość

Pippitröja napisał(a):ja byłam już na finiszu, skończyłam 5 rok, została mi do napisania "tylko" praca mgr. I wtedy mi się wszystko nasiliło, ataki paniki codzienne, potem było gorzej i gorzej. I nie dałam rady tego napisać, minęły 2 lata do kiedy mogłam się bronić i tak przepadło mi wszystko :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Możesz jeszcze wznowić studia, zaliczyć różnice programowe i ponownie podejść do obrony.
Vesanya, nie, to nie były jednolite.

user52, no teoretycznie tak, ale hmmm...no rodzice już nie chcą żebym bawiła się w studiowanie dzienne bo "i tak nic z mojego studiowania dziennego nie wyjdzie". No i ja jestem w takim stanie na razie że nie wychodzę nigdzie.

gość

Pippitröja napisał(a):user52, no teoretycznie tak, ale hmmm...no rodzice już nie chcą żebym bawiła się w studiowanie dzienne bo "i tak nic z mojego studiowania dziennego nie wyjdzie". No i ja jestem w takim stanie na razie że nie wychodzę nigdzie.
Możesz wznowić w trybie zaocznym :Stan - Uśmiecha się:
Piszecie tutaj o szkole policealnej. Chodziłam do medycznej szkoły policealnej. Jest mega ciężko. Moim zdaniem nie jest to alternatywa dla studiów. Są tak samo wykłady, ćwiczenia, zaliczenia ustne. Myślę, że kursy już bardziej wchodzą w grę, takie gdzie egzamin jest pisemny.
ZagubionywCzasie napisał(a):No na początku chciałem pójść do dziennej szkoły medycznej na ratownika medycznego, pewnie i to by nie wypaliło, a jeśli już, to i tak nie dałbym rady w tak wymagającym zawodzie (chociaż nigdy nie mów nigdy), chociaż może jakaś wiedza w głowie by została.
Akurat na ratownika to bym odradzał. Pracy po tym nie ma nawet dla tych co skończyli studia
ja w tym roku skończyłem 30 lat i dopiero obroniłem mgr prawa wiec wszystko jest możliwe. 2 razy zmienialem promotora, 3 lata repetowalem z powodu cieżkich egzaminow ale udalo się. a z zawodu jestem i tak kierowcą :Stan - Uśmiecha się:
wujoo3 napisał(a):ja w tym roku skończyłem 30 lat i dopiero obroniłem mgr prawa wiec wszystko jest możliwe. 2 razy zmienialem promotora, 3 lata repetowalem z powodu cieżkich egzaminow ale udalo się. a z zawodu jestem i tak kierowcą :Stan - Uśmiecha się:
Pytanie tylko czy było warto i czy zamierzasz iść w tym kierunku? Akurat w rodzinie i znajomych mam trochę takich przypadków skończenia tego ciężkiego kierunku po którym... jest jak jest.
A pisał już ktoś, żeby zostać Ninja?
Nigdy nie jest na nic za późno więc nie należy się przejmować:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Stron: 1 2