PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: sklepy, kupowanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Jednym z moich objawów fobii jest to, ze nie znosze kupować w sklepach, szczególnie odzieży. Moje samodzielne zakupy ubrań można policzyć na palcach jednej ręki. Natomiast nie mam aż tak dużych problemów z kupowaniem innych rzeczy. Chodzi chyba o to, że ubrania muszę wybrać jakie chce, a jest tego tyle i nigdy nie wiem na jakie mam się zdecydować. Do tego dochodzi przymierzanie, patrzenie na siebie w lustrze (a tego tez nie znosze) i jeszcze nierzadko ocenianie przez sprzedawcę czy mi w danej rzeczy dobrze czy nie. W sumie najlepszym wyjściem byłoby kupowanie w supermarketach, ale przed tym też mam jakieś lęki. Nie wiem juz co robić, tym bardziej ze na zakupy raczej nikt ze mna nie pójdzie. Z resztą to nie chciałabym żeby ktoś zobaczył moje paniczne lęki w sklepie i dziwne zachowanie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:. Nie jest to chyba normalne, tym bardziej że jestem dziewczyną. A jak to u was z tym jest ?
U mnie jest to samo... Nie przepadam za zakupami. Gdy na przykład czegoś nie wiem, boję się zapytać o cokolwiek sprzedawcy. Czuje ogromny stres przy kupowaniu czegos, a szczegolnie ciuchow :Stan - Niezadowolony - Obraża się: No a przeciez dla normalnego człowieka zakupy to nic strasznego... I zawsze jestem niezdecydowana. Sama nie wiem co chcę kupić, jeżeli chodzi o ciuchy. Czasami mi się wydaje, że przez fobię zatraca się całkowicie moje zdanie. Na większość pytań odpowiadam: "nie wiem" albo "mi to obojętne". A przeciez nie chce byc na wszystko obojetna.., tylko jakos nie potrafie wyrazic wlasnego zdania. No i moze to rowniez dlatego ze caly czas mam takie chore mysli: ze przeciez i tak nikt sie z moim zdaniem nie liczy i nikogo to nie obchodzi. A przeciez moze tak wcale nie jest... No ale nie umiem wyrzucic tych mysli z siebie...
W moim wypadku w miarę ilości ćwiczeń strach ustabilizował się na znośnym poziomie. Swangoz częściej nawet sprawia mi to przyjemność. Choć nadal zdarza się panika, jak ostanio gdy oglądałem buty pani której wcześniej nie zauważyłem zapytała (notabene bardzo miłym głosem) Czy mogę w czymś pomóc? Aż zdrętwiałem, z wpatrzonym w buta wzrokiem burknąłem że tylko oglądam.
Problematyczne też są promocje w hipermarketach, najczęściej omijam je szerokim łukiem (no bo przecież trzeba będzie coś odpowiedzieć jak zagadną!)
Z cichami jest natomias taki problem że na wieszaku czy na innych to wygląda dobrze a gdy ja się w to ubiorę to to jest :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ale chyba najlepszą strategia jak już koleżanka wspomniała jest, pomyśleć sobie że przecież nikt za nas tego nie zrobi a trzeba sie w coś ubierać. Wspomnieć to że przecież przecież w przeszłości i w tym mieliśmy jakieś małe sukcesy. Za każdym razem będziemy mieli doczynienia z jakąś inną sytuacją i w jakiś sposób się z nią oswoimy. A więc następnym razem będzie łatwiej.
Poza tym wcale nie musimy chodzić sami.
Silento napisał(a):... Czy mogę w czymś pomóc? ...
A ja zawsze odpowiadam nie na temat np.: Tak dać mi $100 000 000. [Obrazek: zeby.gif]
....
A ja w samach zawsze mam taką czacze ze zdaje m sje ze jak przejde przez bramke przy kasie to zacznie pikac :Stan - Uśmiecha się - LOL:
.....
Ja parę razy musiałem iść do hipermarketu. Starałem się aby było to w południe a już na pewno przed 16 nastą kiedy ludzie wyjdą z pracy. I od razu lista, żeby nie kręcić sie i nie oglądać :Stan - Uśmiecha się: Dobrze, że orientuję się mniej więcej w rozkładzie towarów więc wybierałem jak najkrótsze trasy. I kiedy przechodziłem przez bramkę przy wyjściu czułem ciepło i takie przenikające mnie pole :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Gość

Nienawidzę zakupów, szczególnie na jakichś bazarach czy supermarketach, gdzie jest dużo ludzi. I również najbardziej nienawidzę kupować ciuchy.
lepiej chodzic obdartym no nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

o wyzej to zart zeby se ktos nie pomyslal :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

ja wlasnie wole kupowac w marketach gdzie jest duzo miejsca i ciuchy np:Stan - Niezadowolony - Martwi się:a w koszach

gdy pojade do jakies galerii albo pasazu gdzie Np: jest maly sklep nike i chce poogloaac rzeczy to normalnie chce juz wyjsc nie zobaczywszy niczego mam taki dziwne uczucie ze kazdy patrzy na moje ruchy na co patrze sklepikarz patrzy czy czegos nie krade.....

osobowscie wole male przestrzenie bo duzych sie panicznie boje :Stan - Różne - Zaskoczony:

ale w tym przypadku wole kupowac w wikszych pomieszczeniach
i lubie kupowac nowe ciuchy sprawia mi to przyjemosc :Stan - Uśmiecha się: ale chyba bardziej w domu juz po kupieniu
Ja bardzo lubię robić zakupy. To należy do moich obowiązków domowych. Różnie czasem chodzę do małych sklepików niedaleko domu, jak mam więcej czasu to wybieram się do jakiegoś Centrum Handlowego lub Galerii.

Uwielbiam sobie kupować nowe ciuchy i kosmetyki :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Lubię też coś kupować dla znajomych, przyjaciół, ukochanych mi osób ... jakieś prezenty :Stan - Uśmiecha się:.

Przyznam jednak,że kiedyś tak nie było :Stan - Niezadowolony - Smuci się: ... miałam lęki i nie lubiłam takich rzeczy. Koszmarem było kupno jakiegoś ciucha lub bielizny.

Na szczęście już mi to minęło :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Teraz to dla mnie czysta przyjemność :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:.
dla mnie koszmarem jest lodzka manufaktura....nie nawidze takich przestrzeni :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

ale czasem mi sie trafi tam isc i mam troche stresa
Ja wybieram Tesco z tego powodu, że jest czynne całą dobę. Jadę tam koło północy, wychodzę koło 2. Mało ludzi, dużo miejsca, no i nikt nie próbuje rozjechać mnie wózkiem. Staram się kupować tam wszystko, co potrzebuję. A po ciuchy idę z siostrą, to taka moja obstawa
tez lubie tesco bo wiem wszystko gdzie lezy, wiec biore to czego potrzebuje nie zbaczjąc z toru płace i papapapa
O! Ja też tak mam, choć nie z Tesco. :Stan - Uśmiecha się:
Duże samoobsługowe sklepy typu Tesco, MediaMarkt, Real, ElectroWorld oki, ale małe sklepiki są dla mnie bardzo stresuące i najczęściej ich unikam.

BTW:bilet na tramwaj mam miesięczny, bo tylko raz się kasuje w miesiącu, nawet kasowanie biletu jest dla mnie bardzo stresujące..
Ta fobia to koszmar
Musze przyznać, że zakupy to dla mnie też stresujące przeżycie. Zawsze wole wybierać sklepy samoobsługowe, bo w nich możesz kupić co ci potrzeba i nawet nie musisz odzywać. Kupowanie ubrań to również stresujący temat (chyba najbardziej). Nie lubie wchodzić do sklepów z ubraniami, ze względu na ekspedientki, które od razu przybiegają z pytaniem: w czym moge pomóc. Zazwyczaj odpowiadam, że po prostu oglądam, choćby nawet wtedy kiedy chciałbym o coś spytać (po prostu panikuje i odpowiadam wyuczoną regułkę: "Narazie tylko oglądam" :Stan - Uśmiecha się - LOL: ).
Najlepiej chodzić na zakupy ze znajomymi. I to jest raczej rzeczą oczywistą (nawet dla ludzi bez fobii), że biorą ze sobą znajomych, żeby doradzili, żeby się pośmiać, powygłupiać, dobrze bawić...
Jeśli chodzi o mnie to zawsze biorę kogoś ze sobą, wtedy wszystkie lęki mijają. Zresztą mam tak w każdej sytuacji, że jak mam kogoś pod ręką to zapominam o lękach i o tym co sobie ludzie pomyślą.
No właśnie, chyba największy nasz problem to przesadne przejmowanie się zdaniem innych. Myślimy, że jak zrobimy coś nie tak, powiemy coś nie tak to świat się zawali i ludzie będą o nas źle myśleć, dlatego rozważamy każde wypowiedziane słowo, zwracamy uwagę na każdy swój ruch, gest, zachowanie... i jak tu jeszcze znaleźć miejsce na komunikacje z innymi i załatwianie innych spraw, skoro tyle już mamy na głowie :Stan - Uśmiecha się:
Staram się do każdego posta dołączać rozwiązanie, które mi przynosi wymierne rezultaty. Otóż nie pozbędziemy się fobii przed danymi sytuacjami, jeśli będziemy ich nagminnie unikać. To, że nie pójdziesz do tego małego sklepiku gdzie ekspedientka spyta od razu "w czym pomóc" tylko wybierzesz duży supermarket gdzie do nikogo nie będziesz się odzywał da ci tylko złudne poczucie bezpieczeństwa, ominie cię ten stres, ale to nie rozwiąże twoich problemów na dłuższą metę.
Ja postanowiłem, że coś z tym trzeba zrobić. Zazwyczaj chodziłem do większego sklepu spożywczego z samoobsługą, choć był dalej i omijałem mały sklepik gdzie "trzeba coś powiedzieć żeby kupić" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: . Postanowiłem to zmienić, bo nie chcę w "tym" dłużej tkwić. Zacząłem od tego, że zebrałem się na odwagę i zakupy zacząłem robić w tym drugim sklepie. Postanowiłem również, że nie będę unikać rozmów z ekspedientką, nie bedą ich ograniczać jedynie do przedstawienia listy zakupów. Zacząłem od mówienia zwykłego "dziękuję i do widzenia" gdy już opuszczałem sklepik (nigdy wcześniej tego nie robiłem) - i to nie tak powiedzianego, żeby nikt nie słyszał, tylko wyraźnie i głośno. Później zacząłem dodawać inne wstawki typu: "No niestety nie mam drobnych, ja nosze przy sobie tylko grube pieniądze :Stan - Uśmiecha się: ", albo gdy ona mówi że nie ma wydać grosika "oo no nie wiem, grosz do grosza jak to mówią, chyba zgłoszę się po niego następnym razem" :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: I oczywiście popracuj nad swoim językiem ciała jak wchodzisz do sklepu. Poćwicz przed lustrem jak powinieneś wejść do sklepu, żeby pokazać, że jesteś pewny siebie. Oczywiście klata do przodu, głowa do góry, ruchy płynne, powolne, no i najważniejsze to UŚMIECH - niech on nigdy nie schodzi z twojej twarzy. Uśmiechaj się do ekspedientki, a ona napewno się tobie odwdzięczy w ten sam sposób i od razu poczujesz się lepiej.
Język ciała i umysł są ze sobą silnie powiązane. Jeśli jesteś zestresowany, to twoja postawa, gesty, mimika, pokazują wszystkim na około, że tak jest. Ale zgadnij co.., to działa również w odwrotną stronę. Jeśli zmienisz swój język ciała, np gdy się stresujesz, usiądz wygodnie, rozszerz troche nogi, ręce połóż szeroko na oparciu kanapy, tak jak siadają ludzie bardzo pewnie siebie (np. tacy co w autobusie zajmują dwa miejsca choć są szczuplejsi od ciebie :Stan - Uśmiecha się - LOL: ) i od razu poczujesz zmiane. Praca nad językiem ciała to według mnie jeden z ważniejszych elementów walki z nieśmiałością i fobią. Zacznij naśladować ludzi bardzo pewnych siebie (ich język ciała), a być może wkrótce staniesz się taki jak oni :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Excuser, grubo przesadzasz :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zastanowiłeś się, że piszesz o wizycie w sklepie? :Stan - Uśmiecha się - LOL: A to, co tutaj naskrobałeś brzmi jak przygotowanie prezydenta do wizyty w Białym Domu... Groteska, jakby nie patrzeć :Stan - Uśmiecha się:


excuser napisał(a):Najlepiej chodzić na zakupy ze znajomymi. I to jest raczej rzeczą oczywistą (nawet dla ludzi bez fobii), że biorą ze sobą znajomych, żeby doradzili, żeby się pośmiać, powygłupiać, dobrze bawić...
Ji oeśli chodz mnie to zawsze biorę kogoś ze sobą, wtedy wszystkie lęki mijają. Zresztą mam tak w każdej sytuacji, że jak mam kogoś pod ręką to zapominam o lękach i o tym co sobie ludzie pomyślą.
A ja mam akurat zupełnie odwrotnie, jeśli jestem sam na zakupach, wtedy czuję się pewnie i nie ma stresu, kupuję to co chcę, nie czuję się skrępowany i tyle. A jak mam iść do sklepu np. z mamą, kolegami itd. to po prostu unikam tego jak mogę. Nie znoszę znajomych przy sobie, którzy będą komentować to, co kupuję, robię itd. A ekspedientki lubię, bo przynajmniej wykonują swoją pracę a nie przy***rdalają się do Ciebie, że to albo tamto "nie pasuje" albo "za drogie" itd.

excuser napisał(a):Język ciała i umysł są ze sobą silnie powiązane. Jeśli jesteś zestresowany, to twoja postawa, gesty, mimika, pokazują wszystkim na około, że tak jest. Ale zgadnij co.., to działa również w odwrotną stronę. Jeśli zmienisz swój język ciała, np gdy się stresujesz, usiądz wygodnie, rozszerz troche nogi, ręce połóż szeroko na oparciu kanapy, tak jak siadają ludzie bardzo pewnie siebie (np. tacy co w autobusie zajmują dwa miejsca choć są szczuplejsi od ciebie :Stan - Uśmiecha się - LOL: ) i od razu poczujesz zmiane.
Ja tak zazwyczaj się zachowuję, tzn. nie da się po mnie poznać, że jestem zestresowany, zazwyczaj jeśli ktoś mnie zaczepia, to mówi, że wyglądam na znudzonego, znużonego. Ale w kontaktach z ludźmi to mi nijak nie pomaga.


Wiesz co myślę, czytając twoje posty? Że jesteś ekstrawertykiem chorującym na fobię. Bo zachowujesz się jak typowy ekstrawertyk, z kimś na zakupy, obecność znajomych pozwala Ci pokonać lęki, itp. A najlepiej to obrazuje podpis "zabawa to najlepsza forma rozwoju, więc baw się dobrze". Dla introwertyka, jakim jestem, zabawa nie jest najlepszą formą rozwoju.

To wszystko oczywiście nie jest złe, ale na pewno żadnemu introwertykowi swoimi radami nie pomożesz :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Emperor napisał(a):Excuser, grubo przesadzasz :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zastanowiłeś się, że piszesz o wizycie w sklepie? :Stan - Uśmiecha się - LOL: A to, co tutaj naskrobałeś brzmi jak przygotowanie prezydenta do wizyty w Białym Domu... Groteska, jakby nie patrzeć :Stan - Uśmiecha się:
Hej, wcale nie uważam, że przesadzam. Może dla kogoś wyjście do sklepu jest tak samo stresujące jak dla prezydenta wizyta w Białym Domu. Zresztą, to co napisałem to nie przygotowania do pojedynczego wypadu na zakupy. To strategia, która pomaga mi w pozbywaniu się lęków przy każdych zakupach i lęków ogólnie, w końcu zakupy to też rodzaj kontaktu z innymi. To co napisałem o języku ciała, staram się stosować zawsze, a nie tylko kiedy ide po bułki do spożywczaka.

Jeśli chodzi o to, że wolisz samemu chodzić na zakupy to jeszczem szczerze zaskoczony. Zawsze myślałem, że nieśmiali ludzie wolą jednak mieć kogoś pod ręką żeby było raźniej. Przynajmniej ja tak mam o czym napisałem. I to w sumie też jest dla mnie problem, bo zbyt uzależniam się od innych. Jak nie znajde kogoś kto by poszedł gdzieś ze mną coś załatwić, to często rezygnuję. Staje się przez to mało samodzielny :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Nawiązując do tego co napisałeś o swoim języku ciała, mianowicie że wyglądasz na znudzonego, znużonego. Ja też tak często się maskowałem, i bardzo dobrze mi to się udawało, z pewnością nikt z moich znajomych nie przypuszczałby nawet że mógłbym w tym momencie się stresować. Zawsze udawałem niewyspanego, zmęczonego i tak w rzeczywistości się czułem. Teraz właśnie staram się żeby nie wyglądać na takiego. Trzeba się uśmiechać, mieć cały czas pogodną minę. Teraz jak przyłapuje się na tym, że jestem "niewyspany" to od razu to zmieniam i automatycznie moje samopoczucie się zmienia. Dla mnie to jak najbardziej działa i pomaga w kontaktach z innymi, bo tylko ludzie pogodni, optymistycznie nastawieni przyciągają innych i zarażają ich swoją pogodą ducha, a nie ludzie znudzeni, ciągle "niewyspani", bo tacy wyglądają na nudnych i nie interesujących (i tak zapewne się czują :Stan - Uśmiecha się: )

Aha i napewno nie jestem ekstrawertykiem, spytaj się mojej mamy, ona ma inne zdanie na ten temat :Stan - Uśmiecha się - LOL: Jestem nowy na tym forum, myślałem, że takimi postami, takim optymistycznym podejściem wywołam troche entuzjazmu i zainteresowania w użytkownikach tego forum. Takiego podejścia właśnie sam się nauczyłem z różnych szkoleń które oglądałem na DVD i słuchałem na mp3 i dla mnie to skutkuje, i jest już coraz lepiej, choć na początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego wszystkiego.
Jakoś w pierwszym momencie nie przyszło mi to do głowy, ale ja mam taką rysę, że w pewnym sensie zdradzam siebie. Mianowicie mimo, że jest mi źle to na zewnątrz pokazuję innym, że jestem wesoły. Bardzo mnie to męczy, taka nieszczerość względem siebie. Bo jak jest mi źle, jest do tego powód, to potrzebne jest w pewnym zakresie i smucenie się i pomoc, czy pocieszenie innych. A ja nie umiem tego okazać na zewnątrz. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
To takie zachowanie jeszcze z czasów, kiedy ludzie zeszli z drzew, facet musi być silny, choćby nie wiem co się działo
Michał napisał(a):Jakoś w pierwszym momencie nie przyszło mi to do głowy, ale ja mam taką rysę, że w pewnym sensie zdradzam siebie. Mianowicie mimo, że jest mi źle to na zewnątrz pokazuję innym, że jestem wesoły. Bardzo mnie to męczy, taka nieszczerość względem siebie. Bo jak jest mi źle, jest do tego powód, to potrzebne jest w pewnym zakresie i smucenie się i pomoc, czy pocieszenie innych. A ja nie umiem tego okazać na zewnątrz. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Też tak mam, tylko że ja nie pokazuje radości.Ja nic nie pokazuje, udaje że nic się nie stało, nie mówie prawie nigdy na głos o swoich problemach.I też mnie męczy ten brak otwartości.Z drógiej strony jakbym zaczol rozmawiać o problemach i o tym co mnie boli to ludzie uznaliby mnie za przewrazliwionego.
Michał napisał(a):Jakoś w pierwszym momencie nie przyszło mi to do głowy, ale ja mam taką rysę, że w pewnym sensie zdradzam siebie. Mianowicie mimo, że jest mi źle to na zewnątrz pokazuję innym, że jestem wesoły. Bardzo mnie to męczy, taka nieszczerość względem siebie. Bo jak jest mi źle, jest do tego powód, to potrzebne jest w pewnym zakresie i smucenie się i pomoc, czy pocieszenie innych. A ja nie umiem tego okazać na zewnątrz. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Twardym trza byc nie miekkim
Dla mnie duże sklepy są o tyle lepsze,że czuję się w nich bardziej anonimowa niż w małym sklepie.
Emperor napisał(a):Excuser, grubo przesadzasz :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ...
Opowiedział na pewno barwnie, też tak pomyślałem, ale od razu tak, że powinien pracować przy kreowanie wizerunku jakichś osobistości. [Obrazek: krzywy.gif]
Stron: 1 2 3 4