PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Kontakt w pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chciałbym tutaj opisać swój problem i zapytać czy ktoś ma/miał taki problem i jak sobie z nim radzi.
W przeszłości moim problemem był lęk przed ludźmi, bałem się wychodzić z domu, a co dopiero rozmawiać z kimś obcym. Z czasem udało mi się to zwalczyć od kiedy poszedłem do pracy. Dalej jest to dla mnie bardzo stresujące, ale już nie na tyle żebym uciekał przed tym. Niestety teraz zauważyłem u siebie inny problem. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi.
Rozmowa w sprawach służbowych przebiega w miare ok, gorzej z niezobowiązującą rozmową. W pokoju jestem akurat z jedną osobą która pracuje w innym dziale niż ja i jedynie co do niej zwykle mówię przez te 8h to część. Największym problemem jest dla mnie to, jakie tematy mógłbym poruszać w rozmowie z daną osobą.
Czy ktoś z Was spotkał się z takim problemem? Jak sobie z tym radziliście/radzicie?
sporo osob z fs ma ten problem

mysle ze mozna wyroznic dwie glowne przyczyny:

-strach przed wyborem glupiego tematu, ktory powoduje ze ma sie pustke w glowie = trzeba poradzic sobie z tym lękiem
-brak wyrobienia -tj brak wiedzy jakie sa typowe tematy smal talk i umiejetnosci ciagniecia rozmowy = trzeba sie nauczyc o czym ludzie gadajo, nauczyc sie ciagnac rozmowe (latwo znajsc jakeis podstawowe tipy w necie) i nabrac wprawy
Ja bym dał jeszcze trzecią możliwą przyczynę:
-nie chce się gadać z ludźmi, z którymi mam wspólne tylko miejsce pracy

Czyli z grubsza introwertyzm. No ale to wtedy nie przeszkadza, tylko trzeba zaakceptować swój brak potrzeby kontaktu z losowymi ludźmi.
"-brak wyrobienia -tj brak wiedzy jakie sa typowe tematy smal talk i umiejetnosci ciagniecia rozmowy = trzeba sie nauczyc o czym ludzie gadajo, nauczyc sie ciagnac rozmowe (latwo znajsc jakeis podstawowe tipy w necie) i nabrac wprawy"

a potem to polubić i przyjąć jako część siebie. inaczej to będzie takie pie...e dla pier....a, zupełnie obok nas...
no a ludzie ponoć widzo nieszczerość itp.
Wszyscy tylko ostatnia gadają o tym, co trzeba zaakceptować...
A czy masz jakieś swoje własne wyobrażenie, swoją własną fantazję, na temat, co by się mogło stać, gdybyś po prostu nieprzygotowany, zaczął z kimś rozmowę ot tak, ad hoc?
Ja to jakoś znosze
co do zaakceptowania to zależy od tego czy to jest i po co potrzebne.
ja najbardziej nie lubię jak ludzie nie akceptują mojego introwertyzmu, tylko pytają czemu nic nie gadam.
najśmieszniejsze jest to, że ci sami ludzie nie podają żadnego tematu do rozmowy, tylko denerwują głupimi pytaniami.
ale zdarza się, że chcę coś powiedzieć, albo muszę coś załatwić i wtedy zdało by się przełamać (ostatnio dosyć często udaje się, chociaż nie zawsze).
Cytat:Czy ktoś z Was spotkał się z takim problemem? Jak sobie z tym radziliście/radzicie?
Na początku jest teoretycznie najłatwiej jesli chodzi o tematy. Dużo pytałam o pracę ściśle teoretyczne rzeczy jak coś wykonać itd. Ogromnym problemem było dla mnie wprowadzenie jakichś innych bardziej luźnych rozmów, ale zmuszałam się do tego. Mówiłam dziwnym głosem i czasem cokolwiek byle tylko mówić skoro dla ludzi jest to aż tak ważne.
Bardzo męczyła mnie cisza panująca w pokoju bo miałam take przekonanie, że to ja jestem odpowiedzialna, za to, że nikt nic nie mówi.
Po pewnym czasie się unormowało. Część ludzi nawet mnie lubiła bo ich nie unikałam chyba zaakceptowali moją introwertyczną naturę, chociaż generalnie ja się starałam.
Po roku, już mniej więcej ludzie mnie znają i czuję się tam nawet bezpiecznie co nie równa się dobrze. Więc mogę powiedzieć że mi pomogło chyba przełamywanie się i może to, że jak zaczynałam pracę to nie byłam jedyną nową osobą.