PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: jak wrocic do zycia?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Niedawno zaczelam terapie wiec mam pytanie do ludzi którzy dłużej się lecza (terapia/leki).
Ogolnie boje się jak to będzie kiedy juz sie wylecze - czy uda mi się wrocic do normalnego zycia czy w ogole będę jeszcze umiala zyc (jakis patos wyszedl ale co zrobic). teraz nie chodze do szkoly, nie spotykam sie z przyjaciolmi i boje sie ze przyzwyczajenie do takiego stanu bedzie silniejsze niz fobia i bedzie je trudniej pokonac.
Jak to było /jest u Was? Czy mimo poprawy stanu psychicznego macie jeszcze jakies problemy np. z wróceniem do zycia towarzyskiego, zawodowego, z rozpoczęciem pracy, nauki, z chodzeniem na imprezy, spotykaniem sie ze znajomymi itd?
I drugie pytanie: jak to jest z lekami- jak dlugo musieliście je brac? rok, dwa czy dłużej? czy po odstawieniu lekow mieliscie nawroty fobii/lekow i musieliście do nich wracac?
czy nawet jeśli się wylecze te stany prędzej czy pozniej znowu musza wrócić?
Wiesz terapia plus leki dają jakieś rezultaty ale wątpię żeby ktoś dał ci 100%gwarancje że po terapi będzie lepiej. Czasem trzeba przejść nie jedna terapię bo ogólnie się mówi że fobia ma gdzieś swoje podłoże psychiczne i trzeba je znaleść. Ważne aby się nie poddać i walczyć o to aby jutro było lepsze.
ja juz mecze sie z tym 5 lat a rezultatow niewidze zadnych czasami mysle ze jestem skazany na takie zycie i nikti ni nic niejest mi wstanie pomuc mysle ze powoli przyzwyczajam sie do takiego zycia z dnia na dzien poprostu waypalam sie jak 90 latek a sumie to dopiero poczatek mojego zycia jesli mozna to nazwac zycie codziennnie ppowtarzam sobie ze sie otrzasne ze dam rade ze to minie ale ta agonia trwa zbyt dlugo "nie mam siły na nic... już nawet nie mam siły udawać że jest dobrze..."
Ale udawanie że jest dobrze do niczego dobrego nie prowadzi. To jest kłamstwo,oszukujesz otoczenie a przede wszystkim siebie. Akceptacją takiego stanu też do niczego dobrego nie prowadzi. Wiem że łatwo się mówi wstań i walcz ale niestety nie ma innego wyjści jak walczyć, oczywiście nic na siłę bo wtedy straci się niepotrzebnie dużo energi. Najpierw trzeba nastawić się psychicznie i powiedzieć sobie głośno'NIE CHCE TAK ŻYĆ' później trzeba zacząć iść w tym kierunku małymi kroczkami
hehe, ludzie mi się dziwią, że nie boję się chodzić po nocach w okolicach gdzie nie ma ludzi, a ja się dziwię ludziom, którzy bez żadnego strachu chodzą w biały dzień w miejscu, gdzie się roi od innych ludzi :Stan - Uśmiecha się:
MK napisał(a):hehe, ludzie mi się dziwią, że nie boję się chodzić po nocach w okolicach gdzie nie ma ludzi, a ja się dziwię ludziom, którzy bez żadnego strachu chodzą w biały dzień w miejscu, gdzie się roi od innych ludzi :Stan - Uśmiecha się:
to tak jak u mnie mieszkam w starej kamienicy i sasiedzi zastanawiaja sie dlaczego stercze w ciemnej bramie po nocach
Trzeba się spróbować spotkać z ludźmi. Jak masz obawy, to może zacznij od takich ktorzy maja podobne problemy jak ty. Powinno być łatwiej... Może uda Ci się znaleźć takich w swojej okolicy. Ja narazie mam z tym problem.

Co do leczenia, to dopiero zaczałem wiec nie wiem jak długo będę brał leki i co będzie gdy je odstawie. Ale wierze że wszystko będzie dobrze!
dzieki za odpowiedzi chociaz ogolnie nie brzmicie zbyt optymistycznie. ale przynajmniej wiem ze powinnam sie nastawic raczej na lata a nie miesiace leczenia, tym bardziej bede sie starala robic wszystko zeby z tego wyjsc.
Agnieszka1970- dzieki za wskazowki, Poteyto- rozumiem Cie mam identyczne odczucia ale musisz wierzyc ze da sie to przerwac, chociaz to wymaga ogromnego wysilku. ja tez staram sie wierzyc i walczyc.
Lochfyne- to jest wlasnie najtrudniejsze boje sie spotykac nawet z tymi, ktorych znam od lat i ktorzy zawsze mnie w pelni akceptowali... niestety nie mam nikogo z podobnymi problemami, a szkoda bo znajomym wstydze sie powiedziec o mojej fobii...
ale jesli ktos chce sie spotkac w ramach cwiczen z przelamywania leku albo tak po prostu to ja mieszkam w warszawie :Stan - Uśmiecha się:
hih tez lubie jak jest ciemno i czasem wychodze sobie przed dom np o 1 w nocy hihi zeby miec gwarancje ze nikogo nie spotkam. nawet sie ciesze jak jest zima i robi sie wczesnie ciemno, bo wtedy latwiej mi wychodzic.
nenette napisał(a):Lochfyne- to jest wlasnie najtrudniejsze boje sie spotykac nawet z tymi, ktorych znam od lat i ktorzy zawsze mnie w pelni akceptowali... niestety nie mam nikogo z podobnymi problemami, a szkoda bo znajomym wstydze sie powiedziec o mojej fobii...
ale jesli ktos chce sie spotkac w ramach cwiczen z przelamywania leku albo tak po prostu to ja mieszkam w warszawie :Stan - Uśmiecha się:
hih tez lubie jak jest ciemno i czasem wychodze sobie przed dom np o 1 w nocy hihi zeby miec gwarancje ze nikogo nie spotkam. nawet sie ciesze jak jest zima i robi sie wczesnie ciemno, bo wtedy latwiej mi wychodzic.

Heheh wypisz wymaluj moj przypadek :Stan - Uśmiecha się: Tez odechcialo mi sie spotykac z moimi najlepszymi znajomymi, takimi co to nasza przyjazn jest na dobre i na zle :Stan - Uśmiecha się: Najpierw nie odzywalem sie na gg, potem potem nie odbieralem tel, a potem udawalem ze nie mam mnie w domu :Stan - Uśmiecha się: Ale ze byli to tacy ludzie ktorzy na prawde sie o mnie martwili to dazyli do skontaktowania sie ze mna i dowiedzenia sie co sie dzieje za wszelka cene.

W koncu stwierdzilem ze tego juz za wiele, fobie mialem od dziecka, ale jeszcze nigdy nie zaczela tak paralizowac moje zycia bym zachowywal sie tak jak sie zachowywalem. Postanowilem ze dosc tego! Czas cos z tym zrobic! Oddzwonilem do wszystkich znajomych, przeprosilem za nieodzywanie sie, zapewnilem ze ze mna wszystko wporzadku. Troszke sklamalem na temat powodow, ale tylko po to by ich nie martwic. I postanowilem zaczac dzialac.

Najpierw wizyta u lekarza. Psychologa sobie darowalem, poszedlem od razu do psychiatry. Niekotrzy pisza ze zle, ale ja twierdze ze dobrze. Diagnoza potwierdzona - fobia spoleczna, ciezkim przypadkiem nie jestem, ale leki dostalem. Biore je juz ponad tydzien, czuje sie lepiej, leki zniknely, choc wiadomo ze z dnia na dzien dusza towarzystwa sie nie stane, bo na to nie ma leku tylko trzeba miec odpowiedni charakter.

Niebawem kolejny krok. Spotkam sie z rodzicami i najblizsza rodzina, by wyjasnic im co mi dolega. Zeby sie nie martwili, przy okazji pokaze ze daje sobie z tym rade, bo decyzja o podjeciu leczenia podjalem w pelni sam.

Nastepnie tak jak juz Ci pisalem zamierzam sie spotkac z ludzmi o podobnych problemach. Z tego co wiem w Warszawie jest specjalna grupa terapeutyczna tylko dla ludzi z FS. Wiec jestes w komfortowej sytuacji, jesli tylko dojrzejesz do podjecia decyzji o udaniu sie tam. Ja mam troszke gorzej, bo w krakowie niczego takiego nie ma. Sam w temacie powitalnym zaproponowalem spotkanie, ale bez odzewu. Poszperalem za to na forum i znalazlem osobe z Krakowa ktora tez chciala zorganizowac takie spotkanie, wiec chyba jest nas juz dwoje.

http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...,1419.html

Jak dobrze pojdzie moze jeszcze sie ktos podlaczy i bedzie mala grupka terapeutyczna, jak wyjdzie to nie wiem, ale moze sobie porozmawiamy :Stan - Uśmiecha się: Odleglosc daleka, wiec pewnie nic z tego ale jak cos to zapraszam :Stan - Uśmiecha się:

No i co Ci moge jeszcze droga kolezanko napisac... Glowa do gory, piszesz ze odnioslas zle wrazenie z tego co ludzie tutaj pisza. Wiedz ze ja wierze ze sie wylecze, juz sie lepiej czuje, a biore leki niewiele ponad tydzien. To nie choroba, tylko fobia. Jedni boja sie myszy, my sytuacji spolecznych :Stan - Uśmiecha się: Jeden i drugi strach to glupota, wymysl naszego umyslu. Troche pracy nad soba, troche pomocy specjalisty, troche lekow, troche kontaktu z ludzmi i wierze ze nasze zycie bedzie piekne :Stan - Uśmiecha się:
Lochfyne dzieki, bardzo podoba mi sie Twoje podejscie do problemu :Stan - Uśmiecha się:. I wielkie dzieki za info o tej grupie dla ludzi z FS, bo nie wiedzialam ze takie cos jest. Na pewno skorzystam jak tylko bede gotowa.
Heh ja tez nie odbieram telefonow co gorsza umawiam sie, nie przychodze i wylaczam telefon, a kiedy znajomi w koncu przyszli pod moj dom kazalam rodzinie powiedziec ze mnie nie ma. Musze w koncu to zalatwic tak jak Ty, czyli zadzwonic i powiedziec jak jest.
W kazdym razie dzieki jeszcze raz, jestes fajny.
Miło mi że choć tak mogłem Ci pomoc :Stan - Uśmiecha się: Zadzwoń, przeproś, jeśli to dobrzy znajomi, na pewno zrozumieją - moi zrozumieli. A poza tym jak kiedyś będziesz w Krakowie i w ramach przełamywania lęków zechcesz się spotkać z jakimś fobikiem to zapraszam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: