04 Maj 2007, Pią 19:56
Gość
05 Maj 2007, Sob 0:51
Nie mam o czym gadac z innymi
artur86
05 Maj 2007, Sob 15:40
wierz mi mozna to wytrenowac ! ja powoli zaczynam juz gadac o czyms, to kwestia czasu, nie probuj skakac tak daleko jak ja, wszystko w swoim czasie osiągniesz, wiedz ze to sie da zrobic, to nie jest twoja osobowosc. ty chciej tylko pokonac fobie a czesc przyjdzie automatycznie, poczatki sa trudne, poźniej to działa jak z górki. tylko trzeba nie wiem, probowac znaleźć jakies drogi, mi to sporo szukania pomocy na necie zajęło. kiedys bylo o wiele tragiczniej, a natrectwa nie dawaly mi spokoju w walce kompletnie... mimo wszystko polecam B.S.M.
12 Maj 2007, Sob 13:36
No, chyba trzeba to rozważyć.
Gość
19 Maj 2007, Sob 21:03
no ja tez wole pisac niz mowic.
25 Maj 2007, Pią 18:44
Ja lubię napisać coś i pogadać też
08 Cze 2007, Pią 23:05
tez wole pisac niz mowic, chociaz to i zalezy od stanu w jakim sie znajduje. no bo jak mnie nic nie interesuje, to czytac i odp, sie nie chce z drugiej zas jak juz pojawia sie te checi to czesto poprostu slow braknie. ogolem pisze o pisaniu, bo gadac nawet jakbym umiala to nie mam z kim
09 Cze 2007, Sob 17:17
Chyba, piszecie nieprawdę, że Was nic nie interesuje.
Przecież uczycie się czegoś, studiujecie jakiś wybrany kierunek, dlatego nie rozumiem jak można np. studiować i nie mieć żadnych zainteresowań.
Ugh, no jak nie masz z kim pogadać, przecież nie mieszkasz na bezludnej wyspie.
Przecież uczycie się czegoś, studiujecie jakiś wybrany kierunek, dlatego nie rozumiem jak można np. studiować i nie mieć żadnych zainteresowań.
Ugh, no jak nie masz z kim pogadać, przecież nie mieszkasz na bezludnej wyspie.
09 Cze 2007, Sob 17:38
fakt, mieszkam w miescie tu jest tyyylu ludzi, tylko co z tego? przecoez nie podejde do czlowieka i nie zagadam, a znajomych nie mam
09 Cze 2007, Sob 18:19
To znaczy jesteś samotną emerytką bo nie bardzo rozumiem ?
09 Cze 2007, Sob 23:46
Mam dni kiedy zagadałabym ludzi na śmierć, a czasami nawet ust mi się nie chce otworzyć
09 Cze 2007, Sob 23:55
Luzik, a czy Ty w ogole wiesz co to jest lęk? co to fobia, skoro tak niewiele rozumiesz?!
10 Cze 2007, Nie 0:11
Ugh, przecież nie pisałaś w tym poście , że tak się dzieje z powodu lęku czy też fobii, myślałam, że masz jest inny powód, że nie masz z kim pogadać, rozumiem Cię i nie denerwuj się, buziaki w policzek
19 Lip 2007, Czw 3:36
Ja również nie mam o czym rozmawiać w towarzystwie. Zazwyczaj nikt nie ma takich zainteresowań jak ja, a na innych sprawach się nie znam.
Ale nie przejmuje się tym, że się nie odzywam. Gdy jestem w towarzystwie kilku osób to zapominam, że tam jestem Oni o czymś mówią, a ja tylko przytakuję i się uśmiecham... To dziwne, ale czuję się czasami jak duch i dopiero przy pożegnaniu myślę sobie "kurczę... ja się przez cały czas ani słowem nie odezwałam" No i w sumie dopiero po fakcie zdaję sobie z tego sprawę hehehe...
Czy Wy też tak macie?
Ale nie przejmuje się tym, że się nie odzywam. Gdy jestem w towarzystwie kilku osób to zapominam, że tam jestem Oni o czymś mówią, a ja tylko przytakuję i się uśmiecham... To dziwne, ale czuję się czasami jak duch i dopiero przy pożegnaniu myślę sobie "kurczę... ja się przez cały czas ani słowem nie odezwałam" No i w sumie dopiero po fakcie zdaję sobie z tego sprawę hehehe...
Czy Wy też tak macie?
19 Lip 2007, Czw 11:49
YpkaSysia też tak czasem mam.... czasem się wolę przysłuchiwać o czym inni rozmawiają.
19 Lip 2007, Czw 17:17
Ja bardzo lubię słuchać a odzywam się jak jest ciekawy temat do rozwinięcia
20 Lip 2007, Pią 13:19
To ja się nie wyróżnię - też jestem raczej z tych słuchających. A przy większym gronie osób to już naprawdę rzadko kiedy coś wtrącę - wtedy to uczucie skupianej na mnie uwagi robi się nie do zniesienia.
U mnie dochodzi jeszcze lekki problem z jąkaniem się (ale naprawdę lekki), a właściwie z 'zacinaniem się' i jeszcze z dość słabym głosem (tzn. łatwym do zagłuszenia), przez co w wielu sytuacjach się nie odzywam, mimo że akurat mam pomysł na powiedzenie czegoś.
Nudziarstwo też nie jest mi obce .
U mnie dochodzi jeszcze lekki problem z jąkaniem się (ale naprawdę lekki), a właściwie z 'zacinaniem się' i jeszcze z dość słabym głosem (tzn. łatwym do zagłuszenia), przez co w wielu sytuacjach się nie odzywam, mimo że akurat mam pomysł na powiedzenie czegoś.
Nudziarstwo też nie jest mi obce .
22 Lip 2007, Nie 21:02
...
27 Lip 2007, Pią 8:54
stardust silver napisał(a):i jeszcze z dość słabym głosem (tzn. łatwym do zagłuszenia), przez co w wielu sytuacjach się nie odzywam, mimo że akurat mam pomysł na powiedzenie czegoś.
Też mam ten sam problem .... mój głosik też jest słaby,cichutki i wobec czego bardzo łatwo go zagłuszyć ... dlatego też czasem wolę pomilczeć.
30 Sie 2007, Czw 18:55
Witam
Niestety mam tak samo
stardust silver napisał(a):To ja się nie wyróżnię - też jestem raczej z tych słuchających. A przy większym gronie osób to już naprawdę rzadko kiedy coś wtrącę - wtedy to uczucie skupianej na mnie uwagi robi się nie do zniesienia.
U mnie dochodzi jeszcze lekki problem z jąkaniem się (ale naprawdę lekki), a właściwie z 'zacinaniem się' i jeszcze z dość słabym głosem (tzn. łatwym do zagłuszenia), przez co w wielu sytuacjach się nie odzywam, mimo że akurat mam pomysł na powiedzenie czegoś.
Nudziarstwo też nie jest mi obce .
Niestety mam tak samo
31 Sie 2007, Pią 22:52
a ja sie odzywam w grupie do 3-4 osob, nie musze wtedy nikogo przekrzykiwac i jest jakos po prostu latwiej, czasem nawet nie majac nic konkretnego do powiedzenia...w duzej grupie tylko usmiech
I mam tez tak, ze jak przebywam z bardzo towarzyskimi ludzmi to nie mowie prawie nic (nie czuje sie na silach rywalizowac) a jak mam do czynienia z niesmialymi, zamknietymi osobami to czuje sie odpowiedzialna za jakosc "spotkania" i za wszelka cene staram sie rozwijac dyskusje, podtrzymywac rozmowe .... Potem jak sie tak zastanawiam to dochodze do wniosku ze momentami zachowuje sie jak bridget johnes..trudno, przynajmniej ludziom jest weselej!
a tak a propos nudziarstwa ...myslicie ze jestesmy nudziarzami z powodu nadmiernej niesmialosci (blokowanie rozwijania zainteresowan) czy odwrotnie moze???...
I mam tez tak, ze jak przebywam z bardzo towarzyskimi ludzmi to nie mowie prawie nic (nie czuje sie na silach rywalizowac) a jak mam do czynienia z niesmialymi, zamknietymi osobami to czuje sie odpowiedzialna za jakosc "spotkania" i za wszelka cene staram sie rozwijac dyskusje, podtrzymywac rozmowe .... Potem jak sie tak zastanawiam to dochodze do wniosku ze momentami zachowuje sie jak bridget johnes..trudno, przynajmniej ludziom jest weselej!
a tak a propos nudziarstwa ...myslicie ze jestesmy nudziarzami z powodu nadmiernej niesmialosci (blokowanie rozwijania zainteresowan) czy odwrotnie moze???...
01 Wrz 2007, Sob 13:14
maLenka napisał(a):I mam tez tak, ze jak przebywam z bardzo towarzyskimi ludzmi to nie mowie prawie nic (nie czuje sie na silach rywalizowac) a jak mam do czynienia z niesmialymi, zamknietymi osobami to czuje sie odpowiedzialna za jakosc "spotkania" (...)Mam tak samo. A nawet więcej, bo wystarczy, żebym był z ludźmi 'normalnymi', czyli niegadatliwymi, żeby czuć tą odpowiedzialność, o której piszesz. Typowe przewinienie: krępująca cisza.
Cytat:a tak a propos nudziarstwa ...myslicie ze jestesmy nudziarzami z powodu nadmiernej niesmialosci (blokowanie rozwijania zainteresowan) czy odwrotnie moze???...Wydaje mi się, że to zależy od konkretnego przypadku - wszystko jest mozliwe.
01 Wrz 2007, Sob 19:39
Do ciszy w rozmowie pomiędzy dwoma osobami można przywyknąć. Lepiej się czuję gdy rozmowa toczy się pomiędzy 3- 4 osobami które znam i które mają jakieś techniczne wykształcenie Oczywiście nie na tematy poza inżynierskie.
08 Wrz 2007, Sob 0:30
Moja sytuacja wygląda po części tak, jak u pozostałych. Przy spotkaniu oko w oko z jakąś osobą nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek sensownego. Następuje okropne milczenie, które usiłuję urozmaicić gadaniem idiotycznym, wymyślanym na siłę. Z tego powodu, gdy tylko zobaczę kogoś znajomego na ulicy, chowam się gdziekolwiek i czekam, aż zniknie za horyzontem.
I tak źle, i tak nie dobrze. :-/
I tak źle, i tak nie dobrze. :-/
08 Wrz 2007, Sob 3:31
Zasada nr 1
"Muszę, to ja tylko umrzeć." W towarzystwie, jeśli ktoś z Was ma jakiekolwiek obawy i nie chce nic mówić, to nie musi. Kto lub co mu każe?
Zasada nr 2
"Konkretnie i bez owijania..." Mój ulubiony aktor, Clint Eastwood, szczególnie w westernach, stosuje tą zasadę. Mówi mało, ale jak już coś powie, to rozbraja.
Obie te zasady, od dłuższego czasu już stosuję. Z tą drugą jest różnie, bo życie to nie film. Mimo wszystko, na tym forum nie widzę ludzi, którzy by się niczym nie interesowali i kompletnie nie mieli nic do powiedzenia. Większość z Was katastrofizuje, swoje wizje, na temat swojego wyglądu wśród ludzi. Ludzie z fobią społeczną (w ogóle z zaburzeniami lękowymi), to ludzie inteligentni, szalenie towarzyscy, tylko po prostu zaszczuci przez ten nieokiełznany lęk. Sam, w towarzystwie (niedawno nie do pomyślenia) bawię się w Kabareton i parodiuje po kolei Lecha Wałęse, kumpli, znajomych, u+ i nieznośnych sąsiadów, na różnego rodzaju imprezach..
I pamiętajcie (choć wiem, że to różnie z tym bywa), że nic nie musimy.. Jeśli nie wiesz co mówić, to nic nie mów. I walić chory stereotyp, mówiący, że w towarzystwie mówić trzeba, gdyż cisza jest niedopuszczalna. W takich sytuacjach, człowiek najgorzej wypada. A wiadomo, nasza fobiczna maksyma głosi: "Doskonale albo wcale."
"Muszę, to ja tylko umrzeć." W towarzystwie, jeśli ktoś z Was ma jakiekolwiek obawy i nie chce nic mówić, to nie musi. Kto lub co mu każe?
Zasada nr 2
"Konkretnie i bez owijania..." Mój ulubiony aktor, Clint Eastwood, szczególnie w westernach, stosuje tą zasadę. Mówi mało, ale jak już coś powie, to rozbraja.
Obie te zasady, od dłuższego czasu już stosuję. Z tą drugą jest różnie, bo życie to nie film. Mimo wszystko, na tym forum nie widzę ludzi, którzy by się niczym nie interesowali i kompletnie nie mieli nic do powiedzenia. Większość z Was katastrofizuje, swoje wizje, na temat swojego wyglądu wśród ludzi. Ludzie z fobią społeczną (w ogóle z zaburzeniami lękowymi), to ludzie inteligentni, szalenie towarzyscy, tylko po prostu zaszczuci przez ten nieokiełznany lęk. Sam, w towarzystwie (niedawno nie do pomyślenia) bawię się w Kabareton i parodiuje po kolei Lecha Wałęse, kumpli, znajomych, u+ i nieznośnych sąsiadów, na różnego rodzaju imprezach..
I pamiętajcie (choć wiem, że to różnie z tym bywa), że nic nie musimy.. Jeśli nie wiesz co mówić, to nic nie mów. I walić chory stereotyp, mówiący, że w towarzystwie mówić trzeba, gdyż cisza jest niedopuszczalna. W takich sytuacjach, człowiek najgorzej wypada. A wiadomo, nasza fobiczna maksyma głosi: "Doskonale albo wcale."