PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Tu trzeba BUNTU!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Przedstawię tu uproszczony tok rozumowania dzięki któremu doszedłem do do tego jak istotny w procesie ustalania relacji z innymi jest bunt przeciwko nim.

Wystarczy rzut oka na to jakie relacje mam z członkami rodziny a jakie problemy mam na zewnątrz, w kontaktach z ludźmi z poza. Robimy teraz małe zestawienie moich działań w relacjach z członkami rodziny a resztą. Po stronie zewnętrza znalazło się określenie "grzeczny" a w relacjach rodzinnych nijak nie mogłem tego wpisać. I wtedy mnie olśniło. Tak w rodzinie chyba w każdej kwestii był etap buntu. Oczywiście przynosiło to cierpienie, problemy,
Właściwie nic takiego nie miało miejsca na w stosunku do innych ludzi. Zawsze byłem uważany za grzecznego, spokojnego. Tak z grzesznych dzieci wyrastają nieśmiali dorośli. Właściwie chyba od 4 klasy podstawówki nie "biłem się" z nikim. Ale o wiele więcej nigdy nie wchodziłem w otwarte konflikty, nawet słowne. Zawsze unikałem tego. I to moim zdaniem zrobiło taką różnice. W tych kłótniach z rodzicami ćwiczyłem także porozumiewanie się z nimi, wyznaczanie granic , nawyki, pewność siebie, dewaluowałem ich wartość w moich oczach. Bardzo mało było natomiast tego w relacjach z ludźmi z poza rodziny. Teraz tak. Są dwie drogi. Albo zostanie tak jak teraz jest albo przejdę taki spóźniony bunt (bo mówi się że przechodzą go nastolatkowie).
Oczywiście wiąże się z tym mnóstwo problemów (zdecydowanie więcej niż gdybym był miał np. 15 lat.) Dochodzi do tego jeszcze paniczny strach który często ogarnia mnie i "ściska" w relacjach z innymi ludźmi.

To bycie niegrzesznym (w pewnym okresie czasu) jest niezbędne w procesie ćwiczenia się chyba we wszystkim. Wytworzenie antytezy jest niezbędne do powstania syntezy.
Silento napisał(a):... niegrzesznym ...
?

Na pewno chodzi o emocje, o to że masz prawo byc o coś zły, nie zgadzać się z tym, i że nie oznacza to, że trzeba od razu na kogoś krzyczeć, ale też że może być i taka reakcja (zależy jak zły? :]). A bunt? hmm... no nie wiem. Na pewno nie dosłowny, wziąłbym kogoś takiego za niespełna rozumu.
Na bunt to już chyba za późno...
Może nie, ale jak ktoś zobaczy dorosłą osobę buntującą się, to pomyśli, że ma nierówno pod sufitem i to tylko zaszkodzi. Ale jeśli mówimy o czymś, co ma takie znaczenie, to może coś w tym jest.
Mam się zbuntować? proszę bardzo: nie zrobię obiadu, nie posprzątam, nie wyślę dzieci do szkoły, nie pójdę do pracy... Sensu to ja w tym nie widzę. Zacznę pyskować do rodziców? Uznają mnie za czubka. Do obcych? Jp
No właśnie dlatego ja nie mam na myśli buntu dosłownie, może Silento chodzi o coś takiego, żeby sobie na głowę nie dać wchodzić, postawić się, nie wiem.
dla kogoś z fobią to raczej trudne
...
Nocturnal pulse napisał(a):... Najnormalniejsze byłoby poprostu mieć swoje poglądy i je poprostu wyrażać bez obaw w każdej sytuacji.. Ale my sociofobicy czujemy się zawsze jakby atakowani przez osądy ludzi.. i wyrażanie swojego poglądu w takiej sytuacji może przybrać formę gburowatą np., nieżyczliwą, atakującą, lakoniczną, czy uproszczoną do maximum (jeśli ktoś jest trochę "niegrzeczny" mimo swojej sociofobii).. Albo nie mówimy nic. ...
No właśnie z tym mam problem, często denerwują mnie rzeczy, które uważam powinny i sądzę, że innych też denerwują, ale inni jakoś umieją sobie dać siana, a ja najczęściej nie. Z drugiej strony jest mi głupio, że inni milczą, a ja mam jakieś dziwne ale. I tej swojej niewspółmiernej reakcji też się boję, tzn. że inni ocenią, że taka jest (a oceniają tak, widzę po reakcji - tylko że to trzeba przełamuwać i mieć głęboko, co inni pomyślą).

Gość

Ja przeszedłem bunt, może nie aż tak jak inni, no ale jednak przeszedłem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Nie uciekałem z domu, nie biłem się ze wszystkimi pod blokiem, ale za to totalnie olewałem rodziców, piłem, paliłem trawę i byłem "niegrzeczny". Oj tak, bardzo niegrzeczny jeśli wziąć pod uwagę np. moje odzywki do obcych, albo zaczepianie i denerwowanie ich na ulicy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Robiłem też z kolegami wiele złych rzeczy, nie było dnia żebyśmy czegoś nie popsuli/zdemolowali/zniszczyli :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Zdemoralizowałem się i to porządnie już na początku gimnazjum, ale potem w szkole średniej jakoś się uspokoiłem i tak jest do dziś (tzn. nadal jestem zdemoralizowany i już będę do końca życia, ale przynajmniej jestem "spokojny" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:). Pieprzona fobia mnie dopadła, gdyby było inaczej byłbym teraz jak mój kolega, któremu ten bunt pozostał do dziś :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Lilith napisał(a):Zacznę pyskować do rodziców? Uznają mnie za czubka. Do obcych? Jp

He he na pewno ale trochę trzeba pokazac pazurki. to dla nas trudne no ale czasem nie można inaczej. przynajmniej jak dla mnie. zwykle jestem spokojna i dobra, ale czasem potrafię powiedziec coś naprawdę złośliwego a gdy się wściekam to lepiej zejdźcie mi z drogi. kiedy jestem wściekła nie jestem już fobiczką. oczywiście jak każdy wie ma to swoje granice.
Ja myślę, że bym ułagodził taką malutką wściekliznę. [Obrazek: chytry.gif] Myślę, że mam na to sposoby. [Obrazek: usmiech2.gif] [Obrazek: przytul.gif]

edit:
do poniżej:
Tajemnica. [Obrazek: nie_powiem.gif] [Obrazek: chytry.gif]
Jakie...? :Stan - Różne - Zaskoczony:

akurat tajemnica, pewnie nic jeszcze nie wymysliłeś :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: