PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobik z zoperowaną wadą serca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Oprócz fobii społecznej jestem po operacji serca.Wstawiono mi zastawkę mechaniczną,bez przerwy słyszę glośne kłapanie tej zastawki,czasami jest ono tak silne,że trudno to wytrzymać,mam obawy że któregoś dnia nie wytrzymam i zwariuje,lepsza by była dla mnie śmierć,ale boje się jej strasznie,gdybym mial troche odwagi,a tak to trzeba ciągnąć ten wózek dalej.Jak to się ma do mojej fobii a no tak że inni też słyszą to kłapanie i dla mnie jest tylko gorzej...........;nie ma ratunku
Może z czasem to minie... jak się wszystko zagoi itd. A jak nie to pewnie przywykniesz. A jeśli chodzi o fs, to to się l e c z y u lekarza psychiatry i można z tego wyjść przy pomocy leków i terapii. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Jakoś będzie.
Cytat:Może z czasem to minie... jak się wszystko zagoi itd.

wiem, że chcialeś byc mily, a teraz bądź realistą :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Goguś, dostałeś nowe serducho i teraz piszesz, że lepsza była by dla Ciebie śmierc! Wiesz ile osób chciało by byc na Twoim miejscu?
Ja jestem realistą... nie znam się na takich operacjach, ale możliwe, że taki nowy mechanizm pracuje głośno czy coś. A po jakimś czasie może przycichnie, a goguś się przyzwyczai.
wiem, że chcialeś byc mily, a teraz bądź realistą :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Goguś, dostałeś nowe serducho i teraz piszesz, że lepsza była by dla Ciebie śmierc! Wiesz ile osób chciało by byc na Twoim miejscu?[/quote]

Tylko mi nie mów że chcesz być na moim miejscu.Powiedz Ty mi a kto by chcial miec operacje serca bo chyba nie ma takiego głupiego
A cóż możemy Ci poradzić? Możesz się cieszyć, że żyjesz.
Chodziło mi osoby z chorym sercem, którym załużmy grozi śmierc lada dzień a ich życie zależy od kaprysu losu czy szczęścia, a oni bardzo chcą dalej życ. Ty dostałeś zastawkę, a teraz wybrzydzasz, że wolałbyś umrzec. Zachowujesz się trochę bezmyślnie i egoistycznie.
no niewiem kto sie3 bezmyślnie zachowuje spójrz lepiej na siebie,ja przed operacja mialem w miare normalne życie,jesli chodzi o serce czułem sie wyśmienicie,biegałem uprawiałem sporty nic mi nie przeszkadzalo,a to że dałem sie namówić na operacje masz racje to bezmyślność
Cytat:a to że dałem sie namówić
odpowiadasz za siebie, chyba że jesteś jakiś niepełnosprawny intelektualnie (może i tak jest, niektórzy ludzie nie są zdiagnozowani)
tutaj chyba sie z nikim nie dogadam widać że sami psychole
mi przynajmniej nic nie terkocze w ciele
goguś napisał(a):no niewiem kto sie3 bezmyślnie zachowuje spójrz lepiej na siebie,ja przed operacja mialem w miare normalne życie,jesli chodzi o serce czułem sie wyśmienicie,biegałem uprawiałem sporty nic mi nie przeszkadzalo,a to że dałem sie namówić na operacje masz racje to bezmyślność
Przykro mi goguś :Stan - Niezadowolony - Płacze: Ale w tym momencie płakanie nad rozlanym mlekiem nic nie da, musisz sie nauczyć żyć z nowym sercem tak jakby to było twoje jedyne serce jakie miałeś. Myślę, że można się do tego przyzwyczaić, nie wiem jak długo to masz założone, ale minimum pół roku musi minąć żeby się organizm zaadoptował do nowej sytuacji.

Żeby Cię pocieszyć to powiem Ci że ostatnio czytałem, że np. ludzie którzy stracili np. wzrok, nogi, ręce, czy zostali sparaliżowani po pewnym okresie adoptują się do nowej sytuacji i wcale nie są mniej szczęśliwi. Naukowcy badali ich mózgi przed i po tego typu zdarzeniami i takie wyniki uzyskano.
Więc jeżeli teraz się czujesz gorzej, to wiedz, że mózg jest na tyle elastyczny (w zasadzie neuroplastyczny), że zaadoptuje się do nowej sytuacji po jakimś czasie (ok. 6 miesięcy). :Stan - Uśmiecha się:

Podobnie badano też ludzi, którzy byli biednymi i nagle stali się milionerami. Okazuje się, że w ich mózgach nie zaobserwowano znaczęcej zmiany wpływającej na poczucie szczęścia, po prostu fakt, że stali się bogaci tylko na pewien okres ich uszczęśliwił, ale potem wszystko opadło i wróciło do normy.
Podobnie dzieje sie z rzeczami które nas unieszczęśliwiają. Gdyby tak nie było, gdybyśmy "nie dochodzili do siebie", to życie byłoby nieznośne, na starość bylibyśmy bardzo smutni, a przecież tak nie jest, wszystko zazwyczaj wraca do normy.

Należy tu nadmienić, że dotyczy to raczej dorosłych ludzi, bo inaczej reaguje dziecko, ktore ma nieustabilizowany mózg czy osoba w wieku dojrzewania, a inaczej człowiek dorosły, którego mózg jest już w pełni ukształtowany (być może taką pełną dojrzałość uzyskuje się w wieku 25-26 lat => gdzieś tak wyczytałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:)
mc napisał(a):Żeby Cię pocieszyć to powiem Ci że ostatnio czytałem, że np. ludzie którzy stracili np. wzrok, nogi, ręce, czy zostali sparaliżowani po pewnym okresie adoptują się do nowej sytuacji i wcale nie są mniej szczęśliwi.

Cool.

Cytat:
tutaj chyba sie z nikim nie dogadam widać że sami psychole

Tylko dlatego, że nikt nie chce ryczec z Tobą tylko dac Ci do zrozumienia, że nie powinnieneś się poddawac czy coś jeszcze?
...