PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Dziewczyna + Nieśmiałość + Fobia Społeczna = Niewypał ?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Od ok. 3 lat (z przerwami, z powodu braku nadzieii) jestem zauroczony pewną dziewczyną - dla niektórych to pewnie śmieszne, że jeszcze nie odważyłem się jej tego powiedzieć ale inni pewnie rozumieją. Próbowałem wiele razy chciałem zaangażować spotkanie ale w decydującym momencie jakoś "nie mogłem" i zazwyczaj dziwnie to wyglądało. Z natury zawsze byłem nieśmiały i jakoś obawiam się dziewczyn, boję się że będę nietaktowny a pozatym jestem mało rozmowny, zazwyczaj nawiązuje dialogi jak chce się czegoś dowiedzieć, a jak ktoś się mnie czegoś pyta staram się odpowiedzieć zwięźle i na temat bez zbędnych słów, więc jestem słabym materiałem na osobę do rozmowy. Kiedyś zapytała mnie czy nie pomógł bym jej z pewnego przedmiotu, jeszcze pamiętam ile mnie kosztowało napisanie prostego słowa że się zgadzam, odziwo spotykaliśmy się wiele razy czasami ledwo potrafiłem powiedzieć i sklecić zdanie, zdarzało mi się że głos normalnie mi się wieszał ale po paru godzinach jakoś się rozkręcałem - jej szło coraz lepiej więc po pewnym czasie i z braku czasu jej i mojego przestaliśmy się spotyka, kilka razy proponowała mi ognosko z paroma innymi jej znajomymi ale strach mnie zżerał że spotkam tyle (bo aż 4!) nieznajomych osób, bede siedział sam jak patyk nic nie mówiąc a ona jeszcze będzie do tego przy tym wszytkim. Gdy byłem przy niej byłem bardzo szczęśliwy w środku, ale na zawnątrz chyba nie było tego tak widać, często zbaczała z tematu gdy jej pomagałem, teraz wydaje mi się że chciała nawiązać jakiś inny dialog ale ja za bardzo przykładałem się by jej pomóc i nie byłem zbyt rozmowny na inne tematy, często jej krótko odpowiadałem i kończyłem pytaniem odnośnie przedmiotu. Naukę kończyliśmy późno i zazwyczaj szliśmy prosto do domów, w przeciwnych kierunkach.Po zakończeniu szkoły każdy udał się w inną strone i już się nie widzimy tak często. Czasami prowadzimy jakieś sporadyczne dialogi przez internet ale ostatnio coraz rzadziej, wydaje mi się że tracę coś dla mnie ważnego czuję się fetalnie i do tego całkowicie bezradny i bezsilny. Czasami chce do niej coś napisać, czasami chciałbym się z nią spotkać, powiedzieć jej o wszystkim ale boje się, że stane przed faktem i nie będe w stanie odezwać się słowem i wyjdę na idiotę. Teraz jak uda mi się porozmawiać z nią z 30 minut na tydzień (oczywiście nie w realu...) to jest to wielki sukces, zawsze myślałem że może się jakoś ułoży ale byłem poprostu naiwny czekając i nie podejmując żadnych decyzji a teraz jest już tylko gorzej. Ona natomiast była bardzo radosną osobą -w przeciwieństwie do mnie,zawsze przegnębiony i przybity - bardzo mi się podobała zarówno z wyglądu jak i charakteru, jeżeli kiedykolwiek chciałbym mieć dziewczyne to ona była by dla mnie idealna pod każdym względem. Kiedyś powiedziała mi że lubi ze mną pisać i że woli to niż pisanie i rozmawianie z wieloma innymi ludźmi, bardzo byłem wtedy szczęśliwy ale i tak brakowało mi odwagi i tak ciągnie się do teraz. Mam już prawie 18 lat i ciągle sobie tłumacze że jeszcze mam czas na miłość ale wydaje mi się że to tylko głupi wymówka by usprawiedliwić swoje głupie działanie i brak odwagi aby spotkać się z nią i powiedzieć jedno, a jakże trudne do wypowiedzenia zdanie.
Tak – jesem nieśmiały a ostatnio odkryłem to forum i dodatkowo dowiedziałem się że mam forbię społeczną, jaki to był dla mnie szkok że coś takiego jak fobia społeczna istnieje. Nazywam się Dawid mam fobię społeczną, jestem nieśmiały i boję się dziewczyn jak ognia – tak, to ja i pozdrawiam was – mam nadzieję że znajdę tu jakąś ucieczke od szarej rzeczywistości. Tą wiadomość pisałem ponad 5 godzin, jestem już zmęczony ale czuję się lepiej, że odważyłem się na napisanie czegoś takiego.

Gość

Cześć, dla mnie odkrycie u siebie fobii też było szokiem, ale już mi przeszło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dziewczyny nie mam i nigdy nie miałem, nie tylko przez fobię i nieśmiałość. Nie mam się do kogo przytulić, z kim porozmawiać, ale już przestałem o tym myśleć non-stop, bo to niczego nie zmieni i jedynie będę się niepotrzebnie smucił i wkurzał. Kiedyś będzie lepiej, czego obu nam życzę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cześć Dawid.

Znam osobę, która 20 lat żyła z nieodwzajemnionym uczuciem.

A co byś powiedział, gdyby ktoś podesłał na gg Twojej oblubienicy ten post? A tak tylko, ale byłby to dobry pomysł.

Ja Ci mogę tylko napisać, to co wiesz: powiedz jej to w końcu, bo najprawdopodobniej jest Ci przychylna!
Lubię czytać takie historie, sam nie wiem czemu. Widocznie wypełniają one choć trochę moją pustkę w kontaktach. I tak jesteś w lepszej sytuacji niż ja, bo przynajmniej dziewczyna lubi i chce z Tobą rozmawiać. Takiej okazji nie można zmarnować, szczególnie że więcej może się ona nie powtórzyć (btw nie ma sobie co mówić, że "jeszcze czas na miłość", zwłaszcza jak się jest nieśmiałym).

W każdym razie powodzenia, może kiedyś wejdziesz na to forum i powiesz nam, że jesteś w szczęśliwym związku :Stan - Uśmiecha się:

antyk napisał(a):Cześć, dla mnie odkrycie u siebie fobii też było szokiem
Dla mnie za to niemal w ogóle, przyjąłem to raczej z ciekawością i spokojem niż przerażeniem. W pewnym sensie nawet się ucieszyłem, bo wcześniej pojawiały się myśli, że może ja jestem upośledzony społecznie...
antyk napisał(a):Cześć, dla mnie odkrycie u siebie fobii też było szokiem, ale już mi przeszło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dziewczyny nie mam i nigdy nie miałem, nie tylko przez fobię i nieśmiałość. Nie mam się do kogo przytulić, z kim porozmawiać, ale już przestałem o tym myśleć non-stop, bo to niczego nie zmieni i jedynie będę się niepotrzebnie smucił i wkurzał. Kiedyś będzie lepiej, czego obu nam życzę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Oczywiście, że tak. Jeśli nie będziecie na siłę szukac miłości to pewnego dnia sama do Was przyjdzie. Wszystko samo przychodzi, gdy się na to nie czeka.

Ja się zgadzam z Michałem, żeby przesłac jej link do tego posta. ja już raz zrobiłam coś podobnego nic to nie zmieniło, ale przynajmniej to dało mi spokój, wiedziałam, że nie stanęłam pod ścianą, tylko coś zrobiłam i pozwoliło mi zrozumiec, że ludzie, którzy mnie do tej pory otaczali nie są mnie warci. I tyle. A mnie się wydaje jeszcze, że ta dziewczyna jest sympatyczna i rozumna i na pewno zrozumie to co napisałeś szczególnie, że zrobiłeś to tak szczerze. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Sugar Sweet napisał(a):... Jeśli nie będziecie na siłę szukac miłości to pewnego dnia sama do Was przyjdzie. Wszystko samo przychodzi, gdy się na to nie czeka. ...
Szkoda, że u mnie to tak nie funkcjonuje. [Obrazek: smutny.gif]
Nie wydaje się że podsyłanie linków załatwiłoby problem, a co za tym idzie to jest trochę niepoważne żeby w taki sposób przekazywać coś takiego - zupełny nietakt, przynajmniej jeżeli ktoś by mi coś takiego napisał to bym miał mu to za złe, nawet gdyby usprawiedliwiał się niewiadomo czym. Już wolałbym napisać list, maila a najlepiej byłoby w realu, ale ja mam problem zagadać na gg a co dopiero jakaś z tych opcji ... często usiłuje wymyślić coś wmiare wykonalnego i przystępnego ale zazwyczaj nic z tego nie wychodzi, a jak coś wyjdzie to kończy się na pomyśle. Podsumowywując mam dylemat, który ma banalne rozwiązanie, ale jednocześnie mnie przerasta.
Co do całej fobi to ździwieniem było dla mnie to, że jest jakaś choroba która ogranicza życie społecznie, ja to przyjąłem raczej ze spokojem bo od dawna swoje zachowanie określałem jako nie normalne. A w miłość pukającą w drzwi to dla mnie beznadziejna wymówka by usprawiedzliwić swoje nieracjonalne działanie ... Pozdrawiam
Z tym, że to nienajodpowiedniejsza metoda, to coś w tym jest, ale jest to też kwestia podejścia do tej sprawy (oceny). Zobacz, że i Sugar Sweet i ja tak nie pomyśleliśmy.

"Nie ma rzeczy złych lub dobrych, to myśl czyni je takimi."
Szekspir

Axyz napisał(a):... A w miłość pukającą w drzwi to dla mnie beznadziejna wymówka by usprawiedzliwić swoje nieracjonalne działanie ...
Tego nie zrozumiałem.
nie wydaje mi się to nietaktem. zupełnie nie. Matko, niby dlaczego? rozumiem, że jesteś szlachetny i masz zasady ale nie widzę żadnej różnicy między napisaniem maila i wysłaniem tego. z resztą skąd wiesz co ona by pomyślała? na pewno by się nie obraziła. musiałaby byc stuknięta. a mógłby to byc początek jakiejś komunikacji między Wami. nie mówię, żebyś bez słowa przesyłał sam link, gdybyś dodatkowo napisał dwa zdania wyjaśnienia po co to pewnie nic złego by się nie stało. to jest oczywiście sugestia, od początku była. jeśli nie chcesz tego zrobic to nie, przecież wiem, że może to Ci się nie podobac. możesz liczyc na cud, że sama przypadkowo wpadnie na to forum i przeczyta akurat Twój temat, slbo "pomóc" losowi. w sensie: to nie zrobi nikomu nic złego. ograniczenia rodzą sie w naszej głowie. przecież, kto jak kto ale Ty powinieneś to wiedziec. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Aha, i zobacz, że napisałam, że nie uważam jakoby to miało rozwiązac Twój problem chyba nie bardzo to zrozumiałeś. swój problem musisz rozwiazac sam, to miał byc początek tego.
List myślę byłby najwłaściwszy, taki w kopercie. Nie ozdobnej i nie wyszukanej. List napisany piórem na czystej kartce oczywiście, tak jak list powinien wyglądać. Bo zajmuje on więcej czasu niż napisanie maila i więcej z nim trudności. Wręczony, nie wysłany pocztą (rodzice lub rodzeństwo). Ja sam na taki list nigdy się co prawda nie zdecyduję bo ciężko mi napisać cokolwiek o swoich planach i uczuciach, ale probuj.
Próbuj człowieku, bo miłość sama nie przyjdzie.Nie ma co liczyć na uśmiech losu.Trzeba brać życie w swoje ręce, bo nikt inny za nas tego nie zrobi.Najgorsze co można zrobić to biernie czekać.Ja też nie mam dziewczyny, a mam już prawie 22 lata.Też myślałem że to przyjdzie samo, że cośtam,że cod może sie zdarzy.Nic z tych rzeczy.Nie ma lekko ale nie można się poddawać.Oczywiście wiem że łatwo radzić, ale nic innego mi w tym momencie do głowy nie przychodzi.Życzę szczęścia Tobie i sobie równierz....
Daj Mi jej gg...Oświadcze jej to kilkoma zdaniami,niepodam twoich personali,ale uczynie to tak...ze otworzy oczy..na miłości...
:Stan - Niezadowolony - W szoku: Muszę uważać, żebyś nie wyciągnął ode mnie hasła do konta bankowego. [Obrazek: jezyk1.gif]
...
Mizantrop, moim zdaniem, jeśli dziewczyna mówi Ci że nie widzi jej się związek na odległość, to ta gra nie jest warta świeczki. Ja dla przykładu jestem w związku na odległość jakichś 250 km, i ta odległość nie ma dla obu stron żadnego znaczenia.
Mizantrop

Może wyszedłeś na desperata wyznając uczucia w zbyt gwałtowny i nieoczekiwany sposób. Tak chyba po prostu jest, że gdy pokazujesz zbytnio jak Ci zależy to efekt jest odwrotny do zamierzonego czyli stworzeniu więzi. Wręcz poziom atrakcyjności spada drastyczni. Wyznanie miłości nie może być aktem desperacji tylko oświadczeniem, że jest się gotowym stać się kimś jeszcze lepszym dla kogoś i poświęcić wszystko.

Jak gdzieś kiedyś przeczytałem najpierw trzeba stworzyć fundamenty pod związek i całą resztę życia czyli najważniejsza jest "sfera JA" czyli samego siebie. Jeżeli uważasz, że dziewczyna uratuje Twoje życie to znaczy, że jeżeli Ci na niej zależy to najlepiej zrobisz dając sobie więcej czasu żeby móc jej dać to co w Tobie najlepsze i może potrzebować.

Na pewno jesteś super facetem ale zapamiętaj taki bardzo ważny cytat z Batmana:

"Nie to, kim jesteś pod spodem, tylko to, co robisz cię określa. "

Przepraszam za chaotyczną wypowiedź ale mam nadzieję, że była zrozumiała :Stan - Uśmiecha się - LOL:
...
No akurat z mojej strony bierność chyba zawsze była cechą dominującą. Walka o coś była dla mnie abstrakcją, więc spróbowałem i chciałem zobaczyć co z tego wyjdzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Cholera jasna. Niby często mówię sobie, że niczego dobrego w życiu już się nie spodziewam, ale od czasu do czasu podobny kwiatek się pojawi i wszystko sobie uzmysławiać od początku.
Kurde, ale co my, przeklęci od samego startu jesteśmy? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Skoro nie jesteśmy w stanie nic wywalczyć, a biernie przyglądając się zdziałamy jeszcze mniej, naprawdę solidnie tutaj kwestionować sens istnienia można. No, ale to już taniochą zaleciało :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:A zwlekać w nieskończoność nie mogłem, bo dziewczyna właśnie z jakiegoś powodu od niedawna na zainteresowanie kolesi z zewnątrz narzekać nie może. Nie chciałem, żeby po prostu sprzątnął mi ją sprzed nosa ktoś, kto nie byłby w stanie jej docenić. Zwyczajnie innego wyjścia nie widziałem. Przecież wyznania przez telefon czy gadu w grę nie wchodzą.

Nie jestem specjalistą ale to chyba jest właśnie złe myślenie i niska samoocena :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Bo gdybyś znał swoją wartość to byś nie myślał w kategoriach "za wszelką cenę", "wszystko albo nic", "teraz albo nigdy". Wiedziałbyś, że to co sobą reprezentujesz zasługuje na uwagę, miłość i szacunek ale my wierzymy i myślimy inaczej przez co urealniamy negatywny obraz naszej osoby i się marnujemy.

Dobra dość truizmów :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
...
No ale możliwości wykluczyć nie możemy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ach te czarne scenariusze. Choć no, pod uwagę wezmę na pewno. Mam tendencję do niezauważania takich istotnych detali.
To mówisz, też przerabiałaś etap fascynacji "tym jedynym, u którego boku chcę spędzić resztę życia", co? Głupie pytanie, bo kto nie przerabiał? Muszę na słowo wierzyć, że przejdzie, bo na obecną chwilę na dreptanie po świecie przeszła mi jakakolwiek ochota :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Tośka, może i marzeniami nie można żyć zwłaszcza tymi mało realnymi i nie będącymi w pełni pod naszą kontrolą (na przykład marzenia spędzenia z kimś życia kto ma inne plany) :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Ale jednak bez marzeń ja już dawno mógłbym podpisać pakt z diabłem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Chyba powinno się walczyć o coś tak długo i wytrwale aż będziemy w 100% pewni, że dalej nie warto.
Ja już się nie wypowiadam, w końcu mam skrzywione spojrzenie na świat :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Chociaż w dużej mierze to co piszę opieram na tym co przeczytałem a trochę już tego było.

Trzeba się kierować sercem jak rozum nie pomaga :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


EDIT: to wszystko takie skomplikowane :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: no ale chyba powinno się o kogoś walczyć na kim Ci zależy dopóki się nie ma 100% pewności że to nie ma sensu bo inaczej później mogłoby się mieć wyrzuty sumienia, że się tego nie zrobiło a to może zepsuć resztę życia
Pewnie że rozumem. Serducho to naiwniak jakich mało. Takie dziecko, które nigdy nie dorasta :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale dobra, dość tej hipokryzji, wiadomo że nikt rozumu nie słucha w takich sytuacjach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Choćbym z siebie miał wyjść to zawsze serducho głośniej się drze do ucha.
Stron: 1 2