Naszym głównym problemem jest to, że brakuje nam zasadniczo zdefiniowanych relacji pomiędzy nami - tak, byśmy stanowiąc jedność mogli dbać o swoje bezpieczeństwo. Fobiami są przecież nasze obawy co do innych, ale one nie mogą być bezzasadne, nie mogą mieć źródła bliżej niepojętęgo - takiego jak podłoże genetyczne...
Błedne koło zaczyna się wtedy, kiedy nie iwestując w siebie, wolimy poprzestawać na m. in. freudowskich dywagacjach, na których oparta jest nierzeczowa i nieskuteczna psychoanaliza, która nie oddaje pełnego obrazu rzeczywistości i nie jest dla nas pomocna.
Mam niemal pewność, że w pojedynkę nie uda nam się pokonać obaw, dotyczących funkcjonowania w społeczeństwie.
Od dawna podejmuję stałe działania, mające na celu przygotowanie dyspozycji do tego, by uniezależnić się od toksycznych wpływów innych, osiągając tak zadowalający stopnień niezależności.
Podkreślanie niezależności to raczej zadanie na całe życie - stałe konfrontowanie racji tak, byśmy wiedząc, czego się po sobie spodziewać, nie zradzali uprzedzeń i fobii. Manifestacja niezależności oraz definiowanie różnic pomiędzy poszczególnymi ludźmi powinno być wynikiem dojrzałości i odpowiedzialności za siebie i innych.
Słuchajcie, nie odnosi się jakichś trwale budujących sukcesów w polu walki z fobią i niepoznanym, bo okazuje się, że o tym, czy będziemy emocjonalnie stabilni, decydują również inni. Na czele wpływów uzależniających nasze zachowanie są relacje z najbliższą osobą płci przeciwnej, a uogólniając: od twałości naszych więzi zależy, czy będziemy mieć powody do tego, by podejmować się śmiałych działań. Czy będziemy mogli śmiało inwestować. Musimy budować zufanie do siebie, by wiedzieć, że podejmowany przez nas trud będzie wynikiem panowania nad tym, co niepoznane budzi nasze zniechęcenie i niecierpliwość. Musimy zabiegać o zdecydowanie głębszy sens naszej egzystencji na co dzień tak, byśmy nie poprzestając na doczesności, trwali w stnowiącej o spokoju ducha jedności, pomimo chaosu doczesnych spraw.
Błędne koło - początek.
Błędne koło zradza się z konfliktów międzyludzkich i powoduje konflikty osobowości. Zazwyczaj silne emocje powodują rozwchwianie emocjonalne, a w konsekwencji mogą doprowadzić do trwalszego rozdwojenia naszej osobowości, która próbując w perspektywie czasu potrzebnego na wyważenie niekorzystnych wpływów, może nawet bezpowrotnie utracić poczucie równowagi albo znamionować do radykalizmu. Dzieje się tak głównie przez wzgląd na sprawiedliwość społeczną, przez wzgląd na psychologiczno - społeczne prawo wyniakające z natury społecznej człowieka. Dlatego też wyważanie niesprawiedliwych wpływów i rozwiązywanie konfliktów komplikuje się, kiedy dochodzi np. do sytuacji, kiedy utracimy całe ogniwo, czyli gdy w tragicznych okolicznościach ginie człowiek... Jakkolwiek obudzisz się bądź nie, albo dopiero wtedy, kiedy niesprzymierzeni z tobą ludzie zaczną się sami błąkać, bo kiedyś zapomnieli zasad zrównoważonej współpracy. Sami też powinniśmy podejmować próby równoważenia emocji, a ujmować nasze powinności w kontekście relatywizmu. Nikt bowiem nie wierzy, że pamięć może zginąć, bo sami jesteśmy jak suma wklejanych do albumu zdjęć z wycinka rzeczywistości. Śnimy wciąż.