Pierwsze nad czym musisz się zastanowić to, to, czy
chcesz iść, ale cię fobia "ogranicza", czy poprostu
nie chcesz iść, bo nie...
Jeżeli nie chcesz iść, to nie widzę żadnego problemu, poprostu powiedz, że "nie możesz", "nie chcesz" i tyle. A jeśli wścibscy będą sie dopytywać, dlaczego? To powiedz, ze to poprostu Twoja prywatna sprawa i nic im do tego. Mądry człowiek powinien to zrozumieć.
Jeżeli chcesz iść, ale z powodu fobii boisz się, no to zależy jeszcze od Twojego "rozmiaru" tej fobii, czy jest ona bardzo silna? Jeśli nie aż tak, to myśle, ze warto sie zastanowić, nie wyolbrzymiać wszystkiego, bo to, bo tamto... Ludzie nie zwracają, aż takiej "wielkiej" uwagi na Ciebie, to tylko głupie złudzenie (choć ja też je mam). Spróbuj się odprężyć i pomyśleć jakby to było gdybyś poszedł, dobrze się bawił, a potem wszyscy by o to Tobie mówili: "O, ten to się bardzo ładnie bawił...".
A partnerka? Zawsze można iść samemu... No, ale pytanie, czy wtedy będziesz się potrafił bawić? Gdybyś zabrał jakąś zaufaną koleżankę (bo to przecież nie musi być Twoja dziweczyna...) wtedy byś "łatwiej" miał kogo zabrać do tańca itp. Może to też być siostra, nie koniecznie rodzona, jakas stryjeczna, cioteczna... A może jakaś koleżanka z klasy nie ma partnera? Wtedy by nawet taniej wyszło.
Myślę, że warto jest iść, jeśli tylko czujesz sie na siłach. Bo takie zdarzenie jest
tylko raz w życiu, no chyba, że ktoś idzie jeszcze jako osoba towarzysząca lub nie zda...
Ja mówiłam podobnie jak ty, że nie pójdę, bo nie mam, po co... itp.
Termin zapłaty, był do jakiegoś tam piątku. Ostateczenie w czwartek powiedziałam w domu, że idę, a w piątek (ostatniego możliwego dnia) zapłaciłam, bodajże 270zł (za parę). A tak naprawdę chciałam od początku iść, tylko, że się bałam... Strach ma zawsze wielkie oczy. Ty wiesz, jak osoby z mojej klasy ucieszyły się na tę wieść, że idę? Zebrałam brata i poszłam... i chyba nie żałuję... Tańczyłam (aż sama sobie się nawet dziwie...) i nic takiego sie nie stało... Troszkę byłam hmm... nie zadowolona (?) gdy zobaczyłam siebie na płycie... ale co tam... Podobno zaskoczyłam, co niektórych, plus to, ze mówili mi, że ładnie się bawiłam...
Niektórzy odradzają pójście, bo mówią, że oni się źle czuli lub nie poszli, więc "ty też nie idź, bo po co". Jednak przypominam, że to było tylko wasze odczucie... a u kogoś innego może być inaczej... Nie powinno się w sumie odradzać czegoś, komuś tylko dlatego, że ja się źle czułem... zwłaszcza jeśli się nie zna tej osoby.
magik napisał(a):Jak ci z rodziców ktoś mówi, że masz iść to
Nikt nikogo do niczego nie powinien zmuszać. Nie ma "Masz"! Jest tylko "chcesz" bynajmniej w takiej sytuacji jak ta. Rodzice moga tylko zachęcać, ale nie mogą na siłę zmuszać.
antyk napisał(a):NIENAWIDZĘ DURNYCH TAŃCÓW I ZABAW TEGO TYPU!!!
A nie za "wulgarnie" trochę? 8) dla mnie by tak było... Bo tańce i zabawy "tego typu" (e?) nie są durne, tylko ty ich nie lubisz... i tyle.
Sugar Sweet napisał(a):jeśli chodzi o czołówkę na płytę ze studniówki to są zwykle beznadziejne i nie wiem kto to wymyślił.
Mnie się tam akurat podobają i uważam to za fajne wstawki, potem jak za parę lat zobaczsz swoją klasę, to będziesz mieć "radochę"
Ehh, znowu wszyszło mi wypracowanie
Jak komuś w ogóle będzie sie to chciało czytać, niech da znać
[Obrazek: jezyk1.gif]