PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Też Was denerwuje jak ktoś zwraca się do Was w towarzystwie z takim tekstem i ...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
... gospodarze nie reagują?


Sytuacja wyglądała tak, byłem u kuzyna w moim wieku, w którym mieszka moja ciotka, wuja, młodszy kuzyn. W odwiedziny do wuja, przyjechał jakiś dawny kolega, ale my z kuzynem mamy po 22 lata, wuja 18 lat starszy, ogólnie no zwykle rozmawiamy jakbyśmy byli rówieśnikami, to zostaliśmy w towarzystwie. I też zamieniłem z tą nową przybyłą osobą, parę zdań. W końcu kuzyn musiał jechać do swojej dziewczyny na chwilę ja zostałem, bo powiedział, że przyjedzie za 1.5h i mieliśmy iść do wspólnych znajomych.


Ta nowo przybyła osoba no głównie rozmawiała ze swoim kolegą z dzieciństwa, czyli z moim wujem i jego żoną (moją ciotką). Tak jak pisałem zamieniłem z nim parę zdań, w chwili gdy np. gdzieś wuja wyszedł, lub też w rozmowie na niektóre tematy, ale wiadomo jak to starsi rozmawiają na trochę inne tematy i nie zamierzałem się wtrącać. I gdy wypili już 0.5 l na dwóch, rozmawiali tam pomiędzy sobą długi czas, ja byłem wpatrzony w telewizor. Ta osoba do mnie, z jakimiś pretensjami, że ja to nigdy się nie uśmiecham, mało mówię i w ogóle. 

Ja mu odpowiedziałem, że teraz to byłem zapatrzony w TV i nie słuchałem tego co mówili. Czekałem na reakcję gospodarza/gospodyni, bo raczej powinni zareagować i ukrócić jego niezbyt miłe "uwagi" w moją stronę. I odezwała się tylko ciotka, że ja to mam gadane jak sobie wypiję i są różne typy osobowości. 

Szczerze mówiąc mam dość takich uwag od kogokolwiek, jeszcze, że kilka chwil wcześniej przed ich długą rozmową, wymieniłem kilka zdań z tą osobą i praktycznie co kilka chwil się śmiałem/uśmiechałem. Od zawsze słyszę, że jestem nie takim jak powinienem i mam szczerze tego po dziurki w nosie, nie ważne co bym nie zrobił, zawsze znajdzie się taki delikwent, który myśli, że może zrobił tymi słowami coś dobrego.

Gość ma córkę w moim wieku, którą kojarzę, rozwodzi się teraz, w ogóle plątał się w rozmowie, bo mówił, że ogólnie był w wojsku na kontrakcie i raz, że miał jechać do Afganistanu jako kucharz, zaś niby, że jako przewodnik psa. Opowiadał, że przez 1.5 roku służby, którą odbył w 2012 i 2013 szedł na służbę 1 dzień w miesiącu, dostawał wypłatę i L4 i tak leciał cały czas.

Jeszcze brak reakcji wuja/gospodarza, ja mieszkam sam, mam tylko jednego rodzica, partnerki nie mam i zawsze muszę bronić się przed takimi osobami samemu, bo wielcy przyjaciele/ rodzina się nie odezwą, rzygać mi się chcę tym życiem i wszystkim.
Trochę chaotycznie pisajesz, ale cała sytuacja wygląda na mocno wieśniacko-penerską ^_^" 

Radzę unikać towarzystwa podpitych buraków i ogólnie nie zasiadać do stołu z patolami i wioskowym cwaniactwem.
niby trash ma rację, ale przecież socjalizacja, asertywność, normalność, walka z fobio...
swoją droga, to jest powód dla którego m.in. czuje awersje do picia i boję się pijącego towarzystwa.
picie kojarzy mi się właśnie z takim typem ludzi i takimi rozmowami
(07 Maj 2017, Nie 10:52)trash napisał(a): [ -> ]Trochę chaotycznie pisajesz, ale cała sytuacja wygląda na mocno wieśniacko-penerską ^_^" 

Radzę unikać towarzystwa podpitych buraków i ogólnie nie zasiadać do stołu z patolami i wioskowym cwaniactwem.


To moja rodzina (a jej się nie wybiera), z matką kontaktu nie mam ojciec nie żyje, to rodzina kuzyna, i nie nazwałbym ich wieśniakami, czasami wujek też potrafi opowiedzieć niestworzone historie, i co tydzień właściwie piją, ale do skrajnej patoli daleko. To bardziej ta osoba co przybyła była takim penerem, to znaczy później jej się załączyło po alko, zaczął opowiadać jak tresować psa, bo ta rodzina kuzyna, ma 6 miesięcznego Pitbulla i później praktycznie cały czas pokazywał jak psa tresować.
maja pitbulla, co tydzień pijo, opowiadają te wszystkie pozerskie historyjki, a ty mówisz, że to nie wieśniaki :Stan - Uśmiecha się:
przecież to stereotypowy wizerunek "Janusza" polaka-cebulaka :Stan - Uśmiecha się:

nie no, "no ofens", jak mówią polscy piłkarze o strategii na mecz, wiem, ze rodziny się nie wybiera i sam nie pochodzę z "inteligenckiego" domu... ale złap trochę dystansu. takich ludzi nie zmienisz

co nie znaczy, że umiejętność obcowania z takimi ludźmi, której, jak rozumiem, nie posiadasz, nie jest przydatna w życiu. dobrze byłoby ją mieć. właśnie siebie musiałbyś zmienić, nie gospodarzy - to utopia. ale nie poradzę ci, jak zdobyć wspomnianą umiejętność, sam nie mam pojęcia i czuję raczej niechęć do takich ludzi i sytuacji
Cytat:To bardziej ta osoba co przybyła była takim penerem
No głównie tego tyfusa miałem na myśli. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
(07 Maj 2017, Nie 11:10)Zas napisał(a): [ -> ]maja pitbulla, co tydzień pijo, opowiadają te wszystkie pozerskie historyjki, a ty mówisz, że to nie wieśniaki :Stan - Uśmiecha się:
przecież to stereotypowy wizerunek Janusza polaka-cebulaka :Stan - Uśmiecha się:

nie no, "no ofens", jak mówią polscy piłkarze o strategii na mecz, ale złap trochę dystansu.
co nie znaczy, że umiejętność obcowania z takimi ludźmi, której, jak rozumiem, nie posiadasz jako użytkownik tego forum, nie jest przydatna w życiu. dobrze byłoby ją mieć. ale nie poradzę ci, jak ją zdobyć, sam nie mam pojęcia i czuję raczej niechęć do takich ludzi i sytuacji


ale jakie historyjki, gdzie ja napisałem, jakie oni historyjki opowiadali, napisałem tylko, że ta nowa obca osoba, przybyła i w swojej rozmowie zaczęła się mylić, że raz niby, że miała jechać do Afganistanu jako kucharz godzinę później, że niby jako przewodnik psa, więc o jakich historyjkach mówisz? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się: ???

ja nie muszę wśród takich osób cały czas rozmawiać, oni rozmawiali we dwójkę, czterdziestoletnie osoby, jeszcze na jakieś tematy ze swojej przeszłości, więc nie zamierzałem się wtrącać, poza tym oglądałem program w TV, który lubię "Top Gear"


to prawda, że jak np. jest grill to w ich towarzystwie, nie potrafię się przebić, bo ich po prostu moja osoba nie interesuje, znają mnie od dziecka i utarli sobie w swoich głowach, że jestem nieśmiały i pewnie, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia, a w towarzyswie samego kuzyna i wspólnych znajomych bez jego rodziców różnie bywa

ale ja sam mam własnych przyjaciół z liceum, których sam zdobyłem i w którym traktują mnie na równi, w potrafię mówić i mówić, w którym organizuję nasze spotkanie, wyjazdy na wakacje, w którym czasami jestem w centrum zainteresowania, w którym ktoś co chwilę do mnie się zwraca, więc nie ma tu raczej mowy o żadnej fobii

ja sądzę, że nie mam fobii społecznej, bo ogólnie dużo przebywałem w różnych towarzystwach z różnymi obcymi osobami, ja mam 22 lata, a naprawdę no przebywałem z mnóstwem osób w różnych grupkach, w których czasami tylko trudno było mi się przebić, żeby mówić dużo, jak jestem z kimś 1 na 1 to ta osoba poświęca mi uwagę i potrafię prowadzić rozmowę, a w towarzystwie jest z tym różnie, zależnie od nastawienia towarzystwa, jeśli nie okaże mi w ogóle zainteresowania, ja to odrazu widzę i się nie otwieram, jeśli jest inaczej to rozmawiam


poza tym sam mieszkam w akademiku, czasami są imprezy/domówki z obcymi osobami z poza akademca i też jakoś się odnajduje, więc raczej tak źle ze mną nie jest i nie mam jakiejś strasznej fobii społecznej, wszystko zależy od tego jak towarzystwo w głowie wyrobiło sobie zdanie o mnie, jak takie, że jestem nieśmiały i mało mówię i ktoś do tego jeszcze powie to przy całym towarzystwie w stylu "ale ty mało mówisz" to już ma zapewnione, że do końca domówki/imprezy będzie tak nadal, bo tylko mnie zniechęcił do rozmowy z nimi i przekonał, że mają już o mnie zdanie wyrobione, a jak widze, że ktoś mnie traktuję na równi jako rozmówcę, czyli okazuje trochę zainteresowania mi, to bez problemu rozmawiam - tak to działa proste jak budowa cepa, człowiek czuje się na równi z innymi, rozmawia, czuję się poniżany/niżej od innych/odrzucony w jakiś sposób, nie otwiera się nie rozmawia - proste, prawda?

@EDIT

i nie zgodzę się z Tobą, to nie ja muszę siebie zmieniać, tylko musiałbym zmienić ich nastawienie/myślenie o mojej osobie, oni wpoili sobie, że jestem jestem niby nieśmiały/małomówny/nieciekawy jako rozmówca i tak mnie traktują, ja mam swoich przyjaciół, w których to ja prowadzę rozmowę, wymyślam tematy do rozmów, to ja zwykle mówię więcej niż inni lub tyle samo co inni, to ja organizuję nasze spotkanie/wycieczki, więc dlaczego to ja musiałbym się zmienić, dlaczego w jednym towarzystwie jestem taki, a w ich nie? Wiesz dlaczego? Bo tamci ludzie nie wpoili sobie, że jestem małomówny/nieśmiały, że nie warto ze mną gadać, nie traktują mnie z góry, uważają mnie za równego sobie, i ja to odczuwam i oni też.
No czepiał się, taka już natura podpitego prostaczka, ale czy to już powód, żeby się przejmować, usprawiedliwiać, oczekiwać wsparcia, wpadać w kompleksy? Nie jestem pewien..
"czasami wujek też potrafi opowiedzieć niestworzone historie"

a co do reszty, no to skoro jesteś normalny, masz kupę znajomych, którzy cię lubią, a przy tym wiesz, ze wuj ma po prostu o tobie takie zdanie, a poza tym jest starszy i wcale nie musisz z nim gadać, to nie rozumiem, w czym problem.
że się za tobą nie wstawił, a ciotka powinna powiedzieć "nie on, on tak tylko dzisiaj, ale ostatnio to wpadł do nas po jakiejś bibie z kumplami taki skacowany, że aż mi się go żal zrobiło"? No to już sam sobie odpowiedziałeś - skoro jesteś równy gość, musisz tylko zmienić swój obraz w oczach ciotki i wuja. może jakbyś z tym wieśniakiem pożartował, to byłby dobry pierwszy krok. rodzina widać zna cie z innej strony, myśli o tobie podobnie jak wieśniak, to go z błędu nie wyprowadzała, tylko próbowała łagodzić sytuację, żeby nie było przed wieśniakiem takiego wstydu za mruka, co siedzi i ogląda top gear.

tylko po co przejmować sie jednym wieśniakiem od tresury pitbula skoro, jak sam piszesz, masz dużę grono znajomych, odnajdujesz się w wielu środowiskach i znasz swoja wartość? :Stan - Uśmiecha się:
Popełniasz kardynalny błąd. Otóż uzależniasz swoje zachowanie, samopoczucie itp. od tego czy inni ludzie traktują Cię jak osobę równą sobie. Tymczasem byłoby dużo lepiej, gdybyś sam uważał siebie za równego wobec innych. Życie stałoby się wtedy znacznie łatwiejsze. Uzależniając się od walidacji ze strony otoczenia zatracasz własną podmiotowość i stajesz się zewnętrznie sterowaną marionetka.
Wywodzę z z podobnego środowiska. Komentarze odnośnie małomówności i skwaszonej miny są tam standardowo na porządku dziennym. Odcięłam się od nich praktycznie całkowicie, bo ewidentnie niewiele mamy wspólnego i zawsze dla nich będę dziwadłem. Bardzo pozytywnie to wpłynęło na moje postrzeganie samej siebie i samopoczucie w ogóle. Ty sam zresztą piszesz, że też nie masz większego problemu w kontaktach ze swoimi znajomym,i czy ludźmi ze studiów, więc problem leży w niekompatybilności, a nie w Tobie. Lepiej spędzać czas z ludźmi podobnymi do siebie.
Ja też nienawidzę takich komentarzy i również odcięłam się od prostackich ludzi z rodziny. Po takich słowach wzrasta poziom frustracji, pojawia się wściekłość i bezsilność, bo mamy świadomość, że tak naprawdę nie jesteśmy tacy jak o nas mówią albo po prostu wiemy, że nie robimy nikomu nic złego swoją małomównością, więc ciężko jest zrozumieć takie czepialstwo. Niby wypadałoby takie komentarze ignorować, ale ciężko jest wypracować to, o czym pisze Divine (w szczególności, gdy nie ma się pozytywnych doświadczeń, znajomych itd.), więc zignorowanie takich komentarzy powodowało, przynajmniej u mnie, wewnętrzną złość, tłumiłam emocje, a to raczej nie było dla mnie dobre. 
U mnie wujek potrafił przez pół stołu krzyczeć, że mam okropny makijaż itd. Gdy udawałam, że tego nie słyszę, to darł się jeszcze głośniej tak, żeby wszyscy słyszeli. Nie tyle przejmowałam się jego opinią na temat mojego makijażu (bo mnie się podobał), co wkurzało mnie, że jakiś stary eunuch pozwala sobie na tego typu uwagi przy innych gościach. Kiedyś mu niezbyt miło odpowiedziałam i poczułam się lepiej. Dlatego uważam, że takie chamstwo należy tępić.  
Inny przykład: Byłam na praktykach, o 8 rano przeglądaliśmy dokumenty, a baba do mnie: Czemu się nie uśmiechasz, czemu jesteś taka poważna. To jej mówię, że wstałam po 6, jestem niewyspana, więc ciężko o entuzjazm, a ona dalej swoje. Wypadałoby jej powiedzieć: Nie truj du*y babo i pacz na swoją gębę. Z niektórymi się po prostu nie da. 
Mnie się wydaje, że trzeba czasem komuś przygadać, bo inaczej tacy ludzie się nie odczepią i na głowę wejdą. Gdyby teraz ktoś z rodziny lub ich znajomych zapytał czemu nic nie mówię, to odpowiedziałabym, że nie chce mi się z nimi gadać albo że odezwę się jak uznam to za stosowne i dodałabym, żeby zajęli się sobą.
(07 Maj 2017, Nie 12:17)Divine napisał(a): [ -> ]Popełniasz kardynalny błąd. Otóż uzależniasz swoje zachowanie, samopoczucie itp. od tego czy inni ludzie traktują Cię jak osobę równą sobie. Tymczasem byłoby dużo lepiej, gdybyś sam uważał siebie za równego wobec innych. Życie stałoby się wtedy znacznie łatwiejsze. Uzależniając się od walidacji ze strony otoczenia zatracasz własną podmiotowość i stajesz się zewnętrznie sterowaną marionetka.


Trochę się rozpiszę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Niczego od nikogo nie uzależniam, ja cały czas uważam się za równego innym, ale nie mam ochoty rozmawiać na siłę z osobami, które nieuważają mnie za osobę równą im, za ciekawego rozmówcę, za osobę, którą chcą słuchać. Poza tym to nie fakt, że robią tak wprawia w zły nastrój, ale to, że najbliżsi wpoili sobie do głowy coś co jest nieprawdą, że uważają mnie za nieśmiałego, nie wartego uwagi rozmówcę. A takie usiłowanie utrzymania dobrego nastroju na siłę to dla mnie sztuczność. Nie podoba mi się taki stan rzeczy i oszukiwać siebie nie zamierzam.

Ponadto nie będę na siłę komuś lizał rowa, żeby z łaski swojej dał mi trochę atencji/okazał trochę zainteresowania. Jak próbuję się pośród takich osób dołączyć do rozmowy, to czasami zdarzy się kolejna perełka, patrzcie w końcu się odezwał, nawet jeśli mówię od jakiegoś czasu i się włączam do dyskusji, jak nie chcą żebym dołączył się do rozmowy, nie chcą ze mną rozmawiać, to nie zamierzam naciskać, i to bardzo łatwo zaobserwować w towarzystwie, czy inni uważają Cię za równego siebie, za interesującego rozmówcę, czy unikają kontaktu z Tobą i najlepiej żebyś się nie odzywał.





(07 Maj 2017, Nie 12:16)Zas napisał(a): [ -> ]"czasami wujek też potrafi opowiedzieć niestworzone historie"

a co do reszty, no to skoro jesteś normalny, masz kupę znajomych, którzy cię lubią, a przy tym wiesz, ze wuj ma po prostu o tobie takie zdanie, a poza tym jest starszy i wcale nie musisz z nim gadać, to nie rozumiem, w czym problem.
że się za tobą nie wstawił, a ciotka powinna powiedzieć "nie on, on tak tylko dzisiaj, ale ostatnio to wpadł do nas po jakiejś bibie z kumplami taki skacowany, że aż mi się go żal zrobiło"? No to już sam sobie odpowiedziałeś - skoro jesteś równy gość, musisz tylko zmienić swój obraz w oczach ciotki i wuja. może jakbyś z tym wieśniakiem pożartował, to byłby dobry pierwszy krok. rodzina widać zna cie z innej strony, myśli o tobie podobnie jak wieśniak, to go z błędu nie wyprowadzała, tylko próbowała  łagodzić sytuację, żeby nie było przed wieśniakiem takiego wstydu za mruka, co siedzi i ogląda top gear.

tylko po co przejmować sie jednym wieśniakiem od tresury pitbula skoro, jak sam piszesz, masz dużę grono znajomych, odnajdujesz się w wielu środowiskach i znasz swoja wartość? :Stan - Uśmiecha się:



Nie powiedziałem, że mam kupę znajomych. Mam trzech przyjaciół z którymi widuję się regularnię z dwa/trzy razy w tygodniu, bo w tygodniu ja studiuję w Poznaniu, a jeden z nich czeka na kontrakt na NSR zaś na zawodowego, drugi studiuje w innym mieście, bo po 2 semestrze odpadł z Poznania, jest też dwójka kolejnych przyjaciół, z którymi mieszkam w akademiku, więc z nimi widuję się od pon-pt, a z jednym z tych współlokatorów czasami spotykamy się również w te 3 dni, w które spotyka się z tamtą dwójką. Bo ogólnie cała nasza piątka się zna, bo no byliśmy przyjaciółmi w liceum, i tak zostało. Są też dwie inne osoby również z liceum, którzy studiuję w Warszawie w WAT, więc widujemy ich dużo rzadziej. W tym roku jedziemy razem na taki organizowany wyjazd dla studentów do Chorwacji, ogólnie nasza czwórka widzi się bardzo cżęsto, jeździmy razem wszędzie, w tamtym roku zrobiliśmy spontaniczny wypad pociągiem do Trójmiasta, niespaliśmy przez noc i po 40h na nogach, wróciliśmy też pociągiem. Więc to ta moja "kupa znajomych", którzy mnie lubią, przy których jestem wygadany, przy których czasami jestem liderem czy tam w centrum zainteresowania, przy których nie czuję się tak jak wczoraj w tamtym towarzystwie zmiażdżony, niechciany, nierówny z nimi. Których poznałem sam i to tylko moja zasługa i których również lubię. Do tego dochodzi z 3-4 osoby z akademika, ale z nimi widuję się tylko sporadycznie na domówkach z tymi dwoma współlokatorami, więc główna paczka znajomych liczy 7 osób ze mną, przy czym regularnie to 4 osoby ze mną.

I co do tej osoby to nie nazwałbym go wieśniakiem, gość opowiadał o Wołyniu, że jego babcia i mama stamtąd pochodzili, i uratował ich Ukrainiec, który zamordował banderowca w ich obronie, o tym, że odcinał z drzewa wisielca, którego sam osobiście znałem, ogólnie wydawał się ogarnięty, więc wieśniakiem bym go nie nazwał. Po alko zaś mu trochę odbiło i zaczął cwaniakować/penerować, więc bardziej bym go nazwał penerem po alko niż wieśniakiem.

W czym problem, a no w tym problem, że nie lubię takich uwag, i takie uwagi szybko psują mi humor, i wolałbym, żeby jednak najbliżsi poznali prawdziwego mnie, a nie zaszufladkowali mnie do "nieśmiały/małomówny/gbur/niewarty uwagi, rozmowy". I jeśli chciałbym zmienić swój obraz, to nie tylko jest wuja, ciotka, dochodzi do tego kuzyn kilku z nim wspólnych znajomych, chociaż oni akurat tak jeszcze nie są zaślepieni swoimi uprzedzeniami jak osoby starsze z rodziny, co nie zmienia faktu, że jeśli wziąć pod uwagę torzystwo rodzinno-przyjacielskie z rodzinnej miejscowości, to w oczach wszystkich osób musiałbym zmienić swój obraz, co nie jest dla mnie łatwe, właściwie jest niemożliwe.

I co do samej reakcji, to może nie było to samą reakcją na tekst tej osoby, ale trochę później wuja powiedział do niego coś w stylu, że ja to gadam jak najęty, ale jak wracam z akademika do niego z wiadrem i marychą. I ogólnie szczerze mówiąc dostrzegam w Twojej odpowiedzi trochę ironii, takiego prześmiewczego tonu, może błędnie Twoją wypowiedź interpretuję i nie ma tam grama ironii/sarkazmu/złośliwości, ale mówię jak jest Max Kolonko z tej strony :Stan - Uśmiecha się:
wow wall of text
(07 Maj 2017, Nie 21:13)Amcio napisał(a): [ -> ]wow wall of text


pomiędzy kreskami jest cytat, więc nie aż tak wiele tego tekstu 30 sekund czytania