PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie sądzicie, że żeby być szczęśliwym i wesołym, nie można interesować się sprawami..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
jak np. śmierć Magdaleny Żuk?

Ja nie oglądam TV, dziś powstał temat na forum o tej sprawie i się w nią zagłębiłem bardzo mocno, poświęciłem temu ostatnie 4 godziny. 

I nie mogę chyba tego robić, nie mogę interesować się takimi negatywnymi rzeczami, bo zaraz pojawiają się we mnie skrajnie negatywne emocje jak złość/smutek/agresja przeciw islamowi/bezradność itd. Bo tak naprawdę każdy z Nas wie, że istnieje handel ludźmi, istnieją bogaci ludzie, którzy wynajmują młode dziewczyny (czyjeś córki) do grupowego sexu, każdy z Nas o tym wie i każdy z Nas równie dobrze wie, że wszyscy oni stoją zbyt wysoko, żeby dosięgła ich sprawiedliwość.

I to jest przytłaczające. Jeszcze jak taka osoba jak ja, młoda osoba, musi myśleć o swoim życiu, o swoich finansach (których nie mam za wiele), o ułożeniu sobie życia (poszukania dziewczyny), o tym, że ma na głowie naukę (studia) i wielu innych sprawach, to w momencie zainteresowania taką sprawą, czuje się w głębi, że nie powinno się tego robić z uwagi na takie przeczucie bezradności/nie posiadania wpływu na tą sprawę i przez to marnowania naszego czasu i do tego dochodzą negatywne emocje wyzwalane w Nas, a z uwagi na to, że mam wiele innych zmartwień, jest to bardzo niepożądane.

Zatem czy żeby być szczęśliwym i wesołym nie można zagłębiać się w takie sprawy, trzeba siebie oszukiwać i być jakby to nazwać głuchym/nieczułym na takie sprawy? Czy tak ten świat musi funkcjonować, że daną sytuacją muszą przejmować się tylko osoby najbliższe, a inni nie powinni? 

Szary

Ja mam zasubskrybowanych wiele kanałów na YT dotyczących spraw kryminalnych - morderstw, porwań, gwałtów. Ale ja to czasem mam wrażenie, że jestem odporny na takie wieści, co mnie samego przeraża.
(14 Maj 2017, Nie 17:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]Zatem czy żeby być szczęśliwym i wesołym nie można zagłębiać się w takie sprawy, trzeba siebie oszukiwać i być jakby to nazwać głuchym/nieczułym na takie sprawy? Czy tak ten świat musi funkcjonować, że daną sytuacją muszą przejmować się tylko osoby najbliższe, a inni nie powinni?


A pomyśl, że są jeszcze różne hieny, jak pewien samozwańczy detektyw na R., który podłącza się pod każdą tego typu sprawę, aby nabijać sobie fejm.
Oboje macie rację. To zależy od osoby do której do trafia. Jedni reagują na to tak, że te zdarzenia im się udzielają i wpadają w negatywny nastrój. Po innych natomiast to spływa. Trzeba sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, do której grupy osób należymy.
(14 Maj 2017, Nie 17:06)Divine napisał(a): [ -> ]
(14 Maj 2017, Nie 17:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]Zatem czy żeby być szczęśliwym i wesołym nie można zagłębiać się w takie sprawy, trzeba siebie oszukiwać i być jakby to nazwać głuchym/nieczułym na takie sprawy? Czy tak ten świat musi funkcjonować, że daną sytuacją muszą przejmować się tylko osoby najbliższe, a inni nie powinni?


A pomyśl, że są jeszcze różne hieny, jak pewien samozwańczy detektyw na R., który podłącza się pod każdą tego typu sprawę, aby nabijać sobie fejm.

Zobacz sobie jak się bawił Rutkowski po wywiadzie dla prasy od 4:23 -> https://www.youtube.com/watch?v=zkAeRfTYE-s

(14 Maj 2017, Nie 17:07)verti napisał(a): [ -> ]Oboje macie rację. To zależy od osoby do której do trafia. Jedni reagują na to tak, że te zdarzenia im się udzielają i wpadają w negatywny nastrój. Po innych natomiast to spływa. Trzeba sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, do której grupy osób należymy.

A nie sądzisz, że osoby po których to spływa, robią dokładnie to o czym napisałem (to taka reakcja obronna organizmu), że trzeba robić, czyli po prostu no być nieczułym na te rzeczy, być nieempatycznym i być głuchym na tego typu sytuację. Chociaż ja po prostu nie mogę oglądać takich rzeczy, bo trudno mi nie być empatycznym.


Bo np. u mnie po obejrzeniu tych wszystkich wiadomości pojawiają się takie przemyślenia: "Nad czym tu niby się zastanawiać? Nad tym, że te wiadomości są smutne i przygnębiające i, że jesteśmy nic nie znaczącym człowiekiem na tej planecie, która nic w tej sprawie nie może zrobić i, że zło i pieniądze rządzą tym światem?"








I czy po takich sprawach Wasza wiara w Boga maleje? Jaki macie do tego stosunek?
Dlatego od lat nie oglądam wiadomości, ani nie czytam serwisów informacyjnych, nawet nie wiem o co chodzi i nie chcę wiedzieć. : P Swojego czasu lubiłem się tym katować, potem zacząłem też wchodzić na strony i fora z materiałami z miejsc zbrodni, wypadków, egzekucji itd., a potem jakoś przestałem i dobrze mi z tym. Pamiętam nawet próbowałem kiedyś znaleźć serwis informacyjny z samymi pozytywnymi wiadomościami, nawet coś tam znalazłem, tylko że to ledwo żyło.
Spróbuj ASZdziennika :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jeszcze do tematu: mną szczególnie ostatnio wstrząsnęła śmierć profesora Vetulaniego. Wciąż mi przykro z jego powodu.
meh, jakoś przestało mnie interesować co siem na świecie dzieje, ograniczam się do serwisów informacyjnych o grach : P
"Zatem czy żeby być szczęśliwym i wesołym nie można zagłębiać się w takie sprawy, trzeba siebie oszukiwać i być jakby to nazwać głuchym/nieczułym na takie sprawy?"

Jak chce się zostać amebą to można spróbować, ale świat się przez to nie zmieni. Francja i tego typu kraje, które mają problem z przybyszami i wzrost przestępczości właśnie obrała taktykę odwracania wzroku od tego co złe i skupiania się tylko na tym co dobre. Uważam, że taka postawa (zresztą jak każda skrajność) prowadzi do niezdrowych sytuacji i potwierdzenie tego widzę w świecie.

Oczywiście, moim zdaniem, nie ma sensu katować się tragicznym wydarzeniem i poświęcać mu nadmierną uwagę jeśli ma za tym nic nie iść. Jeśli człowiek wie, że nie podejmie żadnych działań z tym związanych, albo nie wykorzysta tego do zrozumienia siebie/świata, a po prostu zadręcza się myślami i tonie w strachu dla samego tonięcia to nie jest to najlepsza droga. Myślę, że gdy trafiają do nas złe wieści, należy zachować pewien spokój i rozsądek, by nie porwać się z nurtem nienawiści, ale też nie zmieniać się w nieczułego robota, który nie chce zaakceptować realiów świata. To trudne, wiem. Staram się jednak utrzymać taką równowagę i trzeźwe spojrzenie na to jak się sprawy mają, by nie wpakować się niepotrzebnie w kłopoty. Raz wychodzi to lepiej, raz gorzej.

TV również nie oglądam. Panuje tam przesyt negatywnych informacji, które osłabiają człowieka i wpędzają go w poczucie bezradności, złości itp. a brak jest informacji pozytywnej, która by go budowała i rozwijała. =/

(a Boga w to wszystko nie mieszam, przynajmniej nie tak jak osoby, które wierzą w Boga osobowego, który bawi się światem jak klockami lego. To ludzie mają w końcu dorosnąć i podjąć decyzje co ze sobą zrobić.)
(15 Maj 2017, Pon 11:28)Nef napisał(a): [ -> ]...

Ja tu piszę o zachowaniu jednostki, czyli nas, a nie całego państwa/polityków, bo o ile Ci drudzy mają wpływ na te wydarzenia, my nie mamy żadnego.
chyba zależy od osoby, jeśli źle wpływają, to nie czytaj i tyle. na mnie nie wpływają źle (długofalowo, i nie powodują, że odnoszę je do siebie, personalnie), więc czytam.
Ja czytam takie wiadomości i nie robią na mnie wrażenia, codziennie ktoś umiera, śmierć jest powszechna, moim zdaniem ona została zgwałcona i zamordowana. Nie powinna była sama wyjeżdżać z Polski.
Nadmiar empatii też bywa patologiczny, bo człowiek zbyt łatwo daje brać sie na litość (co wykorzystują inni). Z resztą ilość nie zawsze przechodzi w jakość . Śmierć jednego człowieka to tragedia, milion to statystyka- jak mawiał klasyk. Codziennie dzieją sie straszne rzeczy, umierają dzieci itd. Ale o tym sie nigdy nie dowiemy, bo akurat w telewizorni nie puścili. Także troche dystansu easypeasy, żyj swoim życiem
I czy po takich sprawach Wasza wiara w Boga maleje? Jaki macie do tego stosunek?

Nie mieszajmy w to Boga, to człowiek podejmuje samodzielne decyzje, nigdzie nie jest napisane, że Bóg będzie naprawiał każdy błąd człowieka. Zresztą nawet gdyby zaczął to robić, to człowiek zacząłby odczuwać brak wolności i samodzielności, co również by mu przeszkadzało. Nie ma na to złotego środka.
Nie oglądam tv, nie mam pojęcia o co chodzi z tą Magdaleną Żuk.
A i tak nie jestem ani wesoły ani szczęśliwy. :/  To chyba tak nie działa.
(22 Maj 2017, Pon 18:55)Beatrycze napisał(a): [ -> ]I czy po takich sprawach Wasza wiara w Boga maleje? Jaki macie do tego stosunek?

Nie mieszajmy w to Boga, to człowiek podejmuje samodzielne decyzje, nigdzie nie jest napisane, że Bóg będzie naprawiał każdy błąd człowieka. Zresztą nawet gdyby zaczął to robić, to człowiek zacząłby odczuwać brak wolności i samodzielności, co również by mu przeszkadzało. Nie ma na to złotego środka.

:Różne - Koopa: prawda, a jak słyszę słowa "nigdzie nie jest napisane" to wymiotować mi się chce, nigdzie nie jest napisane, że Bóg nie powinien reagować, jest za to napisane, że jest wielce miłosierny i litościwy, więc pora pozbyć się tej bujdy na resorach. A co Twojego "cienkiego"/"słabego" argumentu "
[quote pid='702549' dateline='1495475742']
 Zresztą nawet gdyby zaczął to robić, to człowiek zacząłby odczuwać brak wolności i samodzielności, co również by mu przeszkadzało. Nie ma na to złotego środka."
[/quote]
To może spójrz na więźniów, to oni odczuwają brak wolności, my osoby, które nie zostały ukarane jakoś nie, pomimo tego, że policja/sądy działają dookoła Nas i się wtrącają w codzienne sytuacje, więc argument z tak zwanej d*py.
Spokojnie EasyPeasy... "Bóg" to nie kurczak, którego każdy przechodzień może zobaczyć, pogonić i stwierdzić - "no, to kurczak, właśnie wpiernicza dżdżownice". To co wiecie o "Bogu" jest mieszanką czyjegoś i własnego widzimisię, które często przybiera formę bardzo wygodnego gniazdka, z którego można narzekać i psioczyć na wyższą siłę. Smutne. 0 zrozumienia i refleksji nad na prawdę poważnymi problemami takimi jak właśnie stworzenie od podstaw wolnej woli. Eh, czemu ludzie są tak bardzo zainteresowani tym, by ktoś z góry ich ratował i naprawiał świat, podczas gdy sami nie mają na tyle zapału, miłości, ciekawości, by wyruszyć w nieznane i go "poznać". Jakbym miała takie dzieci to też bym się nie odzywała, bo ręce opadają. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(26 Maj 2017, Pią 9:39)Nef napisał(a): [ -> ]Spokojnie EasyPeasy... "Bóg" to nie kurczak, którego każdy przechodzień może zobaczyć, pogonić i stwierdzić - "no, to kurczak, właśnie wpiernicza dżdżownice". To co wiecie o "Bogu" jest mieszanką czyjegoś i własnego widzimisię, które często przybiera formę bardzo wygodnego gniazdka, z którego można narzekać i psioczyć na wyższą siłę. Smutne. 0 zrozumienia i refleksji nad na prawdę poważnymi problemami takimi jak właśnie stworzenie od podstaw wolnej woli. Eh, czemu ludzie są tak bardzo zainteresowani tym, by ktoś z góry ich ratował i naprawiał świat, podczas gdy sami nie mają na tyle zapału, miłości, ciekawości, by wyruszyć w nieznane i go "poznać". Jakbym miała takie dzieci to też bym się nie odzywała, bo ręce opadają. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:'''

Ja jakbym miał takie dzieci to czułbym się za nich odpowiedzialny i nie siedziałbym jak naburmuszony Pan oczekując od wszystkich szacunku i uwielbienia za to, że siedzę na dupsku i nic nie robię. I sami codziennie wyruszamy w nieznane by go "poznać" (świat) wstając codziennie rano z łóżka i mierząc się z problemami dnia wczorajszego, to już bardziej odważne niż siedzenie na dupsku i nic nie robienie i oczekiwanie na uwielbienie. Tyle w temacie.
@EasyPeasy
Plus za poruszenie tematu.

Myślę, że całkowite nieinteresowanie się światem może zakończyć się tragicznie. Jestem niemal pewna, że Magdalena Żuk miała takie właśnie podejście, optymistyczno-beztroskie, bo inaczej nie pojechałaby tam sama. Niech tylko teraz nikt tego nie zrozumie jako obwinianie ofiary, absolutnie, winni są ci, którzy jej to zrobili. Ale musimy dbać o swoje życie i zdrowie, dlatego koniecznością jest interesowanie się co przydarza się innym – by podobnego losu uniknąć.

U mnie się zaczyna robić podobnie jak u Szarego, za dużo już tego wszystkiego czytałam, by nadal każdą sprawą tak mocno się przejmować. Przyjmuję do wiadomości, mówię co myślę, ale już nie płaczę wewnętrznie nad każdą ofiarą zamachu. No może czasami.

To nie jest prawda, że informacje z tv nie mają żadnego związku z naszym życiem.
Jestem zdania, że portale antyislamskie z dużym prawdopodobieństwem uratowały mi życie poprzez systematyczne informowanie o przestępstwach (gwałtach, morderstwach) dokonywanych przez uchodźców.

Dostałam ofertę pracy, w zawodzie, wydawałoby się fajną, ale z młodymi uchodźcami, z którymi miałabym przez kilka godzin przebywać sama. Gdyby nie to wszystko co wcześniej przeczytałam, jest duża szansa, że przyjęłabym tę propozycję. Jakby się to skończyło? Możliwe, że bardzo źle, ale ucząc się na błędach innych nie popełniłam takiej głupoty.

Inna sytuacja, znałam z pracy uchodźcę muzułmanina, wybrałam się z nim dwa razy do muzeum, bo niestety nie znam osób, które interesowałyby się takim sposobem spędzania czasu, a on zaproponował, więc poszłam. Jednak zauważyłam, że wyobraża sobie naszą znajomość jako coś zupełnie innego, niż ja. Zerwałam kontakt, bo nie chcę skończyć jak pani Jola zamordowana nożem do kebaba ani jak inne Polki które zginęły z rąk muzułmanów. Gdybym nie wiedziała, jak działa idea honoru u tych panów, pewnie sądziłabym, że wystarczy zwykła rozmowa i wyjaśnienie, że dla mnie jest tylko kolegą.

I pewnie wiele innych sytuacji, których już nawet nie rejestruję, bo pewne reakcje stały się częścią mojej osobowości.

Podsumowując, wiedzieć - tak. Przeżywać, wczuwać się - w miarę możliwości nie.
(26 Maj 2017, Pią 11:13)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]Ja jakbym miał takie dzieci to czułbym się za nich odpowiedzialny i nie siedziałbym jak naburmuszony Pan oczekując od wszystkich szacunku i uwielbienia za to, że siedzę na dupsku i nic nie robię. I sami codziennie wyruszamy w nieznane by go "poznać" (świat) wstając codziennie rano z łóżka i mierząc się z problemami dnia wczorajszego, to już bardziej odważne niż siedzenie na dupsku i nic nie robienie i oczekiwanie na uwielbienie. Tyle w temacie.

Gdybyś miał własne dzieci to też naprawiałbyś za nie każdy błąd, który popełnią, zamiast pozwolić im się uczyć na własnych błędach? Odpowiedzialność nie polega tylko i wyłącznie na naprawianiu każdej najmniejszej rzeczy, która Ci się nie podoba, ale również na tym, by dać dziecku samodzielnie myśleć i kształtować własne postawy moralne. Jeśli wszystko robiłbyś za nie, to tak naprawdę dziecko nie nauczyłoby się niczego. A odnośnie tego "siedzenia na dupsku" to nie zgadzam się z tym. Wiele ludzi odczuwa codziennie działanie Boga w swoim życiu, wiem, że większość z nas chciałaby, żeby Bóg zszedł na Ziemię, przedstawił się i powiedział co i jak, ale to tak nie działa. Bóg działa małymi krokami, ale jeśli ktoś serio chce, to widzi pewne rzeczy.  Inna sprawa, że jeśli ktoś nie chce, to nie uwierzy, choćby podawać nie wiem jakie argumenty. Istnienie Boga od zawsze było kwestią sporną i tak pozostanie, ale na tym polega kwintesencja wiary - żeby po prostu wierzyć.
(29 Maj 2017, Pon 15:04)Beatrycze napisał(a): [ -> ]
(26 Maj 2017, Pią 11:13)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]Ja jakbym miał takie dzieci to czułbym się za nich odpowiedzialny i nie siedziałbym jak naburmuszony Pan oczekując od wszystkich szacunku i uwielbienia za to, że siedzę na dupsku i nic nie robię. I sami codziennie wyruszamy w nieznane by go "poznać" (świat) wstając codziennie rano z łóżka i mierząc się z problemami dnia wczorajszego, to już bardziej odważne niż siedzenie na dupsku i nic nie robienie i oczekiwanie na uwielbienie. Tyle w temacie.

Gdybyś miał własne dzieci to też naprawiałbyś za nie każdy błąd, który popełnią, zamiast pozwolić im się uczyć na własnych błędach? Odpowiedzialność nie polega tylko i wyłącznie na naprawianiu każdej najmniejszej rzeczy, która Ci się nie podoba, ale również na tym, by dać dziecku samodzielnie myśleć i kształtować własne postawy moralne. Jeśli wszystko robiłbyś za nie, to tak naprawdę dziecko nie nauczyłoby się niczego. A odnośnie tego "siedzenia na dupsku" to nie zgadzam się z tym. Wiele ludzi odczuwa codziennie działanie Boga w swoim życiu, wiem, że większość z nas chciałaby, żeby Bóg zszedł na Ziemię, przedstawił się i powiedział co i jak, ale to tak nie działa. Bóg działa małymi krokami, ale jeśli ktoś serio chce, to widzi pewne rzeczy.  Inna sprawa, że jeśli ktoś nie chce, to nie uwierzy, choćby podawać nie wiem jakie argumenty. Istnienie Boga od zawsze było kwestią sporną i tak pozostanie, ale na tym polega kwintesencja wiary - żeby po prostu wierzyć.

Jesteś głupia? :Różne - Koopa: wiesz o wychowywaniu dzieci, co ty w ogóle porównujesz? Powiedzmy, że dziecko może uczyć się jeździć na rowerze samemu, popełnić błąd z pierwszą miłością. Ale ja mówię o braku reakcji Boga na zło najgorszej postaci, na niesprawiedliwość jak choroby genetyczne, kataklizmy, osoby które zabiły miliony osób, broń chemiczna, gdybym miał dzeci, po pierwsze czułbym się za nie odpowiedzialne i nie siedziałbym na dupsku jak gbur i nie prosił o pokłony spaczona katoliczko. Poza tym ty proponujesz jedną wiarę we właściwego Boga miłosiernego, nie dopuszczając możliwości, że inni mogą sobie wierzyć w to, że Bóg istnieje, ale jest patałachem, który jest egoistą i zarozumiałym gościem.

Gdy ja nie pomogę jakiejś osobie po wypadku, grozi mi więzienie, gdy taki gbur zarozumiały nie zareaguje grozi mu co najwyżej uwielbienie przez osoby Twojego pokroju, nie potrafiące samodzielnie myśleć.
@EasyPeasy , dostajesz ostrzeżenie za powyższego posta. Proszę żebyś nie używał wobec użytkowników obraźliwych określeń.
(29 Maj 2017, Pon 19:14)vesanya napisał(a): [ -> ]@EasyPeasy , dostajesz ostrzeżenie za powyższego posta. Proszę żebyś nie używał wobec użytkowników obraźliwych określeń.


Jesteś głupia? to pytanie, a nie stwierdzenie ...
"Spaczona katoliczko" jest stwierdzeniem.
(29 Maj 2017, Pon 19:06)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]Jesteś głupia? :Różne - Koopa: wiesz o wychowywaniu dzieci, co ty w ogóle porównujesz? Powiedzmy, że dziecko może uczyć się jeździć na rowerze samemu, popełnić błąd z pierwszą miłością. Ale ja mówię o braku reakcji Boga na zło najgorszej postaci, na niesprawiedliwość jak choroby genetyczne, kataklizmy, osoby które zabiły miliony osób, broń chemiczna, gdybym miał dzeci, po pierwsze czułbym się za nie odpowiedzialne i nie siedziałbym na dupsku jak gbur i nie prosił o pokłony spaczona katoliczko. Poza tym ty proponujesz jedną wiarę we właściwego Boga miłosiernego, nie dopuszczając możliwości, że inni mogą sobie wierzyć w to, że Bóg istnieje, ale jest patałachem, który jest egoistą i zarozumiałym gościem.

Gdy ja nie pomogę jakiejś osobie po wypadku, grozi mi więzienie, gdy taki gbur zarozumiały nie zareaguje grozi mu co najwyżej uwielbienie przez osoby Twojego pokroju, nie potrafiące samodzielnie myśleć.

Okej haha

Nie przeszkadza mi, że mnie obrażasz ani że masz inne poglądy niż ja. To byłoby nudne gdyby wszyscy ze sobą się zgadzali. Po prostu staram się wyjaśnić mój punkt widzenia i sposób w jaki ja widzę konkretne kwestie. Nie rozumiem co prawda dlaczego wiara w Boga, który jednak nas kocha od razu przyznaje mi nalepkę "spaczonej katoliczki", bo równie dobrze mogłabym powiedzieć, że jesteś niemyślącym ignorantem według mnie jako, że "nie akceptujesz i nie chcesz zauważyć oczywistych faktów, świadczących o tym, że Bóg nas jednak kocha", ale okej.
A odnośnie pytania o mój poziom inteligencji, to być może faktycznie nie dorównuje niektórym ludziom, ale jestem blondynką, także musisz mi wybaczyć. Wszakże nie jest to przecież moja wina, ale Boga, prawda?