PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Tracę sens wszystkiego.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nawet nie wiem od czego zacząć pisać, albo czy w ogóle mam po co tu pisać, bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta. Nie mam nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, rodzice zawsze mówili, że wszystko wyolbrzymiam, a ze mną naprawdę jest źle, i ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Moje nastroje tak często się zmieniają, i ciągłe też uczucia pustki, tęsknota za czymś, jakby mnie coś rozrywało od środka, miałam tak od kiedy pamiętam, ale jest tylko coraz gorzej, w kółko myślenie o przeszłości, nawet w nocy nie mam spokoju, śnią mi się osoby, o których chciałabym zapomnieć, czuję ciągłą zazdrość, jak widzę jakichś przyjaciół, rodzinę, ogólnie szczęśliwych ludzi z jakiegokolwiek powodu, to ta cholerna zawiść sprawia, że chcę, by coś złego stało się takim ludziom, chcę, żeby cierpieli i żeby zobaczyli, jak to jest znaleźć się na takim dnie, jak ja.
Czasem już mi wszystko jedno, co się ze mną stanie, bo wiem, że w życiu i tak niczego nie osiągnę. A potem mija jakieś pięć minut, i BAM! Nagle bez powodu humor mi się poprawia i mówię sobie, że będzie ok. I tak może mi się zmieniać w ciągu dnia z parę razy, z myśli samobójczych do raczej szczęśliwego nastroju. Nawet nie wiecie, jakie to jest męczące. W ogóle jest możliwe mieć stabilny nastrój przez cały dzień? Nie wiem czy kiedykolwiek tak miałam. No i też ciągłe uczucie napięcia/niepokoju, podskakuję na praktycznie każdy możliwy dźwięk.
No i teraz jestem praktycznie pewna, że moje symptomy na ''tylko'' fobię społeczną są zbyt poważne, więc po czytaniu dużo na temat autyzmu, myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że jestem gdzieś na spektrum. Szkoda, że nie ma jakichś forum dla autystów, chyba, że po prostu szukać nie potrafię.
No ale jestem pewna, że oprócz domniemanego autyzmu, mogę mieć też osobowość borderline albo zaburzenia schizotypowe. Wiem, że nie powinnam się sama diagnozować, no ale to bardzo prawdopodobne, że mam którąś z tych rzeczy, bo objawy to aż za dobrze pasują.
Wiem, że na pewno poradzicie mi, żebym poszła do psychologa, lub psychiatry, ale na tę chwilę po prostu nie byłabym w stanie rozmawiać z kimś takim. Na samą myśl o takiej wizycie zbiera mi się na mdłości. No więc utknęłam w martwym punkcie. 
Witaj na forum,
przykra sprawa z tym dołowaniem się i zmianami nastroju, współczuję.
A czytałaś o zaburzeniach afektywnych (choroba afektywna dwubiegunowa)? Też chyba może być coś na rzeczy.
Niedawno widziałem film o ludzikach z tymi zaburzeniami - jednej osobie mocno zmieniał się nastrój wiele razy wciągu dnia.
no, o tych zaburzeniach też czytałam, zapomniałam wspomnieć o nich.
Jest jakieś forum dla ludzi z zespołem Aspergera: http://aspi.net.pl/
Dlaczego myśl o wizycie u specjalisty wywołuje w Tobie taką reakcję?
Po prostu spotkanie z obcym człowiekiem napawa mnie tak niewyobrażalnym lękiem, z resztą byłam już u psychologa, na ostatniej wizycie byłam jakieś trzy miesiące temu, a ogólnie wizyt było może 6 lub 7. Po prostu to było dla mnie zbyt wiele, jak tortury, siedzieć przed obcą kobietą i z nią gadać o moich problemach. Czułam się osaczona, cały czas gapiłam się w podłogę, ledwo co wydukać coś mogłam, czułam odrealnienie, taka derealizacja. Przed każdą wizytą miałam okropne ataki paniki, więc w końcu dałam sobie spokój. Nawet teraz jak o tym piszę, to serce mi łomocze i ręce mi się trzęsą.
idz na terapie grupowa, moze ci pomoze, bo mi nie za bardzo
ale amcio, czy ty w ogóle doczytałeś do końca, napisałam, że na samą myśl, że miałabym pójść do psychologa, zbiera mi się na mdłości, a ty mi wyjeżdżasz z terapią grupową
Od biedy możesz się pobawić w psychiatrów i leki. U psychiatry nie trzeba jakoś specjalnie dużo gadać.
wiem, będę w końcu musiała się chyba zebrać na odwagę i powiedzieć rodzicom, żeby zapisali mnie do tego psychiatry, no ale mam okropne poczucie winy po tym, jak przestałam chodzić do psychologa, bo mój lęk urósł do niewyobrażalnych rozmiarów. Po prostu głupio mi ich o to prosić, z resztą znaleźć jakiegoś dobrego psychiatrę to też ciężko :Stan - Niezadowolony - Obraża się:
wlasnie o to chodzi zeby ten lek przezwyciezac, to jedyna droga
Polecam Ci medytacje i rozmyślanie nad tym co tak właściwie czujesz. Żeby pokonać wroga, musisz wiedzieć kto właściwie tym wrogiem jest. Spróbuj posiedzieć i pozadawać sobie pytania. Odpowiedź nie może być wyciągnięta, musi być z twojego środka. Spróbuj pomyśleć, dlaczego tak się czujesz i co zrobić, by to zmienić. Mam nadzieję, że to Ci pomoże  :Stan - Uśmiecha się - Anielsko:
Ile masz lat?