PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Alkohol - czy pomaga?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Macie trochę tak, jak Rajesh z Big Bang Theory? Jesteście bardziej śmiali po alkoholu? Długo miałam problem z płcią przeciwną i choć najpierw najzwyczajniej się z tego serialu śmiałam, to w pewnym momencie się okazało, że to rzeczywiście działa. Nie tylko płeć przeciwna została okiełznana, ale także strach przed byciem w spotlighcie.

Tzn. do momentu, w którym włącza mi się kryzys egzystencjalny i dociera do mnie wszystko to, co do tej pory było represjonowane na rzecz codziennych obowiązków, hobby, muzyki, znajomych, rodziny...

Nie umiem jeszcze do końca poznać kiedy nadchodzi ten moment (to znaczy, ile alkoholu muszę wypić), ale to idzie fazami - najpierw piję dla zabicia niezręczności, odruchowo, podobnie do drapania się po nosie czy układania włosów. Następnie jest moment "spoko", gdzie mówię co myślę, robię co chcę i naprawdę mam w dup*e co myślą inni. Jedyna wada, to dość mocne ogłuszenie alkoholem, więc jeżeli mówią więcej niż 3 osoby naraz ciężko mi ogarnąć, co się dzieje. Ostatnia faza to właśnie kryzys, gdzie dostaję jakieś pieprzonej derealizacji i patrzę na tych wszystkich "bawiących się" ze mną ludzi z dystansu, jak przez szybę. Znikam z tej imprezy, choć nigdzie się nie ruszałam. Przypominają mi się wszystkie życiowe porażki i dobitnie czuję, jak bardzo nie pasuję do tu i teraz. Jak bardzo nigdy nie będę normalna. Nigdy nie będę częścią tej konformistycznej, naturalnej całości. Już nie mówiąc o potrzebie drugiego człowieka, która mi się włącza, a nie może zostać zaspokojona, ze względu na zbyt mały poziom zażyłości z uczestnikami spotkania. To jak machać kawałem mięsa przed wygłodniałym pitbullem. Zawsze mam wtedy ochotę uciec do zacisza i krzyczeć, płakać długo i żałośnie.
Nikt się nigdy nie zorientował.

 
Konkluzja = alkohol do pewnego momentu działa nawet terapeutycznie...  Alkoholizm już mniej spoko....
Raczej nie, na fazie może i trochę hamulce puszczają (co akurat niekoniecznie jest dobre) ale pewność siebie lub poczucie własnej wartości nie wzrastają jakoś szczególnie. W sumie to słabo pamiętam picie w towarzystwie bo jakieś sporadyczne przypadki były bardzo dawno temu a poza tym, choć nie jestem abstynentem, to pijaństwa nie lubię.
To zależy od człowieka. Generalnie alkohol raczej poglębia odczucia jakie się ma w danej chwili. Nie zrobi z słabego humoru dobry, wręcz go pogorszy. Więc ja w tej kwestii nie polegałabym na nim :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Plus jednak nie powinno się bazować na nim w sytuacjach lękowych, bo może to doprowadzić do uzależnienia. Jakby nie było uzależniamy siebie od łagodzenia lęków w ten sposób.
Cytat:Generalnie alkohol raczej poglębia odczucia jakie się ma w danej chwili
No takie ryzykowne i widzimisiowe stwierdzenie, niepoparte charakterystyką działania alkoholu. Ja np. miewam tak, że skutkiem picia "na smutno" jest poprawa nastroju i chęć do działania, choć bardzo bym chciał być fajnym maczo menem pijącym depresyjnie do lustra, słuchając Matta Elliotta.
No pewno, że pomaga, tylko trzeba wypić dużo, a nie jakieś 2 piwa czy 2 lampki wina.
Pomaga, i to jak
Mnie leczy, jak bym nie miał z*ebanych jelit, to już byłbym alkoholikiem.
Zdecydowanie przeszkadza, przynajmniej w moim przypadku. Szybko zrywa mi się film, potem nic nie pamiętam. Problem mój jest taki, że o ile piję rzadko, o tyle nie mam umiaru. Potem takie picie długa odbija mi się "czkawką". Fatalne samopoczucie, głupie myśli, itd.
Oczywiście nie każde moje picie alkoholu kończy się w ten sposób. Czasem piję sobie jedno czy dwa piwa i to wszystko, wtedy jest ok. Niestety ja bardzo szybko łapię tzw. smaki. Czasem nawet to potrafi być przy drugim czy trzecim piwie. I to jest moja zguba, nie cierpię tego. Po takim większym piciu potrafię mieć długie przerwy, czasami nawet całkowitej abstynencji, od alkoholu. Ale mimo wszystko po jakimś czasie znów mnie ciągnie żeby się napić i wyluzować. Nie chcę mi sie wierzyć by był to jakiś stopień alkoholizmu bo ja potrafię i przez 2 albo 3 miesiące nie wypić praktycznie ani kropelki.
Coś tam pomaga hmmm może nie jestem jakoś specjalnie weselszy po nim , ale napewno bardziej zrelaksowany i mam np gdzieś czy ktoś się wtedy na mnie dziwnie patrzy np także po alkoholu raczej na plus :Stan - Uśmiecha się:
Czasem bardziej zmula a czasem napady smiechu niekontrolowanego

Użytkownik 19221

Pomaga, przynajmniej mnie częściowo odblokowuje, choć niekoniecznie zawsze w dobrą stronę. Zaczęłam mówić o swoich emocjach i aktualnych zmartwieniach, czego nie zrobiłabym gdybym była odblokowana na trzeźwo.
Mi również pomaga. Jestem od razu wyluzowana i rozmowna. Ogólnie piję sporadycznie, przy jakiś okazjach i nie za dużo.
Indywidualna sprawa. Ja generalnie jestem abstynentką i po dwóch mocniejszych drinkach delikatnie kręci mi sie w głowie i zwyczajnie chce spac, trochę łapie mi mowę i żadnego innego działania na mnie alkohol nie ma.
alkohol pomaga ale zależnie od ilości. w moim przypadku im więcej tym jest gorzej. w takim sensie, że na przykład zaczyna mi być bardzo smutno, aż w końcu zaczynam płakać, tak po prostu przy ludziach. a ci nie wiedzą jak mi pomóc, bo nie da sie mnie uspokoić przez dłuższy czas.
Mi pomaga głównie w Internecie.... ile to problemów mam czasem by odczytać meila... a wychyle piwko i odpisze... Czy też na forach pisze mi się łatwiej po jednym czy dwóch piwkach
Pomaga w małych ilościach, w większych natomiast bardziej szkodzi, działa na mnie depresyjnie, czuję się niedopasowana do towarzystwa w jakim jestem. Wtedy zazwyczaj znikam z fatalnym samopoczuciem.
Nie pomaga, nie ważne ile w siebie wleję to nie jest wystarczająco ;w;
A i w ogólę to piwo i większość tych alkoholi śmierdzi i nie da się pić, najgorzsza trucizna ever
(03 Sie 2017, Czw 17:32)Kylar napisał(a): [ -> ]Mnie leczy, jak bym nie miał z*ebanych jelit, to już byłbym alkoholikiem.
Trzeba szukać pozytywów w życiu, c'nie? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


(04 Sie 2017, Pią 12:45)araya napisał(a): [ -> ]Ale mimo wszystko po jakimś czasie znów mnie ciągnie żeby się napić i wyluzować. Nie chcę mi sie wierzyć by był to jakiś stopień alkoholizmu bo ja potrafię i przez 2 albo 3 miesiące nie wypić praktycznie ani kropelki.
Zerknij sobie na kryteria diagnostyczne alkoholizmu, nie chodzi o częstość, chodzi o brak kontroli w trakcie i głód alkoholowy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: nie no, tak tylko straszę, jeżeli to się nie odbija na Twoim życiu to wszystko ok.

(16 Sie 2017, Śro 21:25)veronicatak napisał(a): [ -> ]alkohol pomaga ale zależnie od ilości. w moim przypadku im więcej tym jest gorzej. w takim sensie, że na przykład zaczyna mi być bardzo smutno, aż w końcu zaczynam płakać, tak po prostu przy ludziach. a ci nie wiedzą jak mi pomóc, bo nie da sie mnie uspokoić przez dłuższy czas.
Witaj w klubie. Z tym że mnie nikt nie uspokaja, tylko patrzą z zażenowaniem i idą się bawić gdzieś... z daleka ode mnie. Właśnie sobie uświadomiłam, jak bardzo ludzie mają mnie w dup*e :Kitty - Szok: Great

(19 Sie 2017, Sob 12:48)Chorong napisał(a): [ -> ]Mi pomaga głównie w Internecie.... ile to problemów mam czasem by odczytać meila... a wychyle piwko i odpisze... Czy też na forach pisze mi się łatwiej po jednym czy dwóch piwkach
Wow, nawet nie sądziłam, że można mieć problem z samym odczytaniem maila :Stan - Różne - Zaskoczony:  serio, są aż tak poważne fobie? Możesz opowiedzieć coś więcej?

(19 Sie 2017, Sob 17:53)leliana napisał(a): [ -> ]Pomaga w małych ilościach, w większych natomiast bardziej szkodzi, działa na mnie depresyjnie, czuję się niedopasowana do towarzystwa w jakim jestem. Wtedy zazwyczaj znikam z fatalnym samopoczuciem.

To trochę okropne z mojej strony, ale cieszę się, że są ludzie, którzy mają tak jak ja :-)
(19 Sie 2017, Sob 13:03)OtoJa napisał(a): [ -> ][Obrazek: g0fM3nj.png]

To nie mit, to prawda ;x
Oczywiście, że alko pomaga. Ja w każdy weekend jestem narąbany i tylko dzięki temu mogę wychodzić do ludzi i się normalnie zachowywać. Fobia przechodzi wówczas całkiem, alko ratuje moje życie towarzyskie
(22 Sie 2017, Wto 20:51)Themist napisał(a): [ -> ]Wow, nawet nie sądziłam, że można mieć problem z samym odczytaniem maila Zaskoczony serio, są aż tak poważne fobie? Możesz opowiedzieć coś więcej?

No cóż.... Nie jest łatwe to pisać... ale najbliższe prawdzie będzie chyba stwierdzenie że obawiam się wszelkiej krytyki, wtedy moja praca nad sobą i samooceną spada na samo dno... Te meile dotycza wielu spraw.... na jednym forum, na wiadomość będącą odpowiedzią na moje ogłoszenie odpisałem po prawie miesiącu bo sie bałem.... różnych rzeczy, że zanudze, że nie bede w stanie rozmawiać normalnie itd
Mi alkohol pomaga się odstresować , zrelaksować , działa "rozweselająco" i pozwala patrzeć na niektóre sprawy z dystansem. Chciałabym się czuć cały czas ,tak jak po alkoholu.. ale staram się dbać o zdrowie no i niestety zawsze po nim chce mi się spać.
Ja to mógłbym całymi dniami chodzić nawalony bo po alko się odblokowuję i jest najlepiej
Mnie pomaga aż za bardzo, ale tylko na krótką metę, dlatego zrezygnowałem z niego.
Po alko często stawałem się kimś, kim chciałbym być na co dzień. Moje życie towarzyskie było fajne, sporo się działo. Potrafiłem poznawać ludzi. Zdarzało mi się w drodze z jakiejś imprezy zagadać obcą dziewczynę w metrze czy autobusie i przegadać z nią potem do rana gdzieś w parku. Niestety następne spotkanie "na trzeźwo" było zawsze ostatnim, bo wtedy cały czar pryskał. Z Supermana stawałem się Clarkiem Kentem i to takim wyjątkowo żałosnym. Bez alkoholu nie potrafiłem właściwie normalnie funkcjonować towarzysko, ciągle byłem spięty.
W końcu stwierdziłem, że za bardzo sobie nim pomagam i postanowiłem nie pić wcale. Teraz już nie bywam supermanem, ale przynajmniej wiem, że jestem sobą. Alko pomaga się wyluzować, ale to nie jest przyszłościowy sposób.
Stron: 1 2 3 4 5