(27 Wrz 2017, Śro 19:58)yyyeee napisał(a): [ -> ] (27 Wrz 2017, Śro 17:31)klocek napisał(a): [ -> ]Nic nie ukrywaj. Po prostu szukaj.
Mówisz z doświadczenia, czy tak sobie teoretyzujesz?
Mówię z doświadczenia.
Nieważne, co byś robił, zawsze znajdzie się firma, która przyjmie Cię do pracy. To tylko kwestia prawdopodobieństwa.
Jak jesteś dobry, to masz szansę jak 1:5. Jak gorszy, to 1:10. Jak jeszcze gorszy, to 1:50. Ale nigdy nie jest to zero.
Możesz iść nawet na stanowiska, gdzie nie spełniasz wymagań. To zmniejsza Twoje szanse, ale nie do zera.
Zawsze istnieje pewna szansa, że Cię przyjmą. Realna szansa. Nie mówię o szansie jeden do miliona, tylko duża szansa, którą warto brać pod uwagę.
Ty nie chcesz mówić o tym, co było przez ostatnie 4 lata. No to nie mów. Nie wiem, czy byłeś w więzieniu, czy byłeś chory, czy po prostu bimbałeś, ale to nie ma znaczenia. Nie chcesz, to nie mów. Zapytają, to odpowiesz, że nie chcesz o tym mówić. Nie ich sprawa. A i tak znajdzie się firma, która Cię przyjmie.
Rozmawiałem kiedyś z jedną kobietą, która zatrudniała tylko murarzy do firmy budowlanej. Zadawała im tylko dwa pytania:
- Pijesz?
Jak odpowiadał, że nie, to wyrzucała delikwenta, bo kłamie
. Jak odpowiedział, że tak, to pytała:
- Ile?
Jak mniej, niż dwie flaszki dziennie, to przyjęty.
Ludzie sobie wyobrażają, że pracodawcy mają Bóg wie jakie wymagania, a tak naprawdę oni zatrudniają zwykłych ludzi, jak Ty i ja.
Jeżeli coś złego się działo z Tobą przez ostatnie 4 lata, to możesz wręcz trafić na pracodawcę, który będzie Cię chciał zrehabilitować, przywrócić społeczeństwu albo co. Ten fakt niepracowania może wręcz stać się przyczyną zatrudnienia, jeżeli trafisz na miłosiernego Samarytanina.
Także próbuj.