PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Ojciec=Masakra
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zawsze słabo dogadywałem się z tatą, ale czuję, że z roku na rok jest coraz gorzej. Najbardziej nienawidzę jego wymagań, co do ''męskości'',''siły'', niestety, jestem szczupły, co jakby pogarsza sytuację ''chuchro'', ''zdechlak'', ''chudzielec'', to wyśmiewanie się i to w sposób jakby dozwolony, to słyszę codziennie, albo widzę po wyrazie twarzy... Raz jest lepiej, jakoś tam w dziwaczny sposób się godzimy, na... max. jeden dzień. Porażka. Trochę śmieszne, że ja akceptuję siebie, jestem jaki jestem, każdy jest sobą( powtarzam to co chwilę), ale to traci na sile w starciu z nim. Czasem dochodzą okropne afery, że jestem dziwny, mam dziwne zainteresowania, a co najgorsze, że nie jem ''normalnie''...( Sam przyrządzam sobie większość jedzenia i do tego zdecydowałem się nie jadać mięsa za często, coś jak semi-wegetarianizm, tak po prostu), ale okropnie ciężko być buntownikiem, mieć relatywnie dziwne hobby i mieć fobię społeczną. No bo weź tak broń swoich poglądów, dyskutuj z ludźmi. I czuję, że sporo już udało mi się osiągnąć, nawet zaczynam rozmawiać z ludźmi, czuć się NIECO bardziej swobodnie... i d*pa, cholerny ojciec, niszczy: 1) pewność siebie, 2) wszelkie moje argumenty, 3) poglądy, 4) własne zdanie, 5) poczucie własnej wartości, 6) psuje dzień, 7) zaostrza fobię. 
 A na koniec wisienka na torcie- mój ukochany tato załatwił mi pracę w swojej firmie. I nie byłoby w tym nic złego, w ogóle szacunek za troskę, praca nawet nie aż taka zła( choć to jeszcze nie to), ale już pierwszy dzień pracy to jakaś rzeźnia. Zostałem wplątany w całe ogromne towarzystwo znajomych, współpracowników, kierowników, majstrów i innych z którymi musiałem się witać patrząc na ich głupawe uśmieszki i słuchając docinek. Czuję się cholernie niezręcznie. Chyba sam sobie znajdę robotę, a jutro na pewno tam nie idę. Do tego ciągłe pitolenie o szopenie- szef coś gada, że jak ty sobie poradzisz, bo takie chuchro, ktoś tam coś tam, weź się w garść, jedz normalnie, nie zajmuj się bzdurami, bądź normalny( czytaj: masz być koniecznie jak inni, podporządkuj się, nie wyróżniaj się, absolutnie swoje dziwactwa wybij sobie z głowy, w ogóle waż 60 kilo, zwiększ poziom masy mięśniowej żebyś nie robił wstydu, pij alkohol jak inni piją, NIE BĄDŹ SOBĄ KU*WA, TYLKO TAKIM JAKIM JA CHCĘ ŻEBYŚ BYŁ, SPEŁNIAJ PIEPRZONE WYMAGANIA SPOŁECZEŃSTWA!)... 

Chwilowo znowu nienawidzę rasy ludzkiej i straciłem do niej cierpliwość.
Tato potrzebuje zobaczyć, że do sukcesu prowadzą różne drogi, niekoniecznie ta jedna którą on uważa za słuszną.
Cytat:cholerny ojciec, niszczy: 1) pewność siebie, 2) wszelkie moje argumenty, 3) poglądy, 4) własne zdanie, 5) poczucie własnej wartości, 6) psuje dzień, 7) zaostrza fobię.

Jak bym o swoim czytała. Wszystko ma być jak on chce...Ostatnio jak się z nim próbowałam kłócić, to mi wygarnął, że chyba za dużo "nie" mówię. Za dużo się sprzeciwiam itd. w wieku prawie trzydziestu lat.

@Aloha123 szukaj lepiej innej pracy, bo w tej będziesz spalony, stracisz tylko zdrowie i nerwy, i jakkolwiek nie będziesz się starał, to ojciec zadba o to, żeby wszyscy mieli o Tobie i tak jak najgorsze zdanie, lub przynajmniej takie jak on. Już im zasugerował na wejściu, że jesteś taki i owaki, a, że to on jest ich kumplem, to będą zachowywać się w stosunku do Ciebie w ten sam sposób.
@Dziwna‍ dzięki wielkie za odp. jakoś dodało mi to trochę otuchy  ":Stan - Uśmiecha się - LOL: na pewno nie chcę tam pracować, tylko teraz mu się znowu sprzeciwić... jak coś idzie nie po jego myśli( lub niezgodnie z zakodowanym w głowie schematem) to jest afera, tak jak już wspomniałem ze słynnym ''wydziwianiem''. To słowo znienawidziłem już od najmłodszych lat. Zawsze trochę zajmowałem się tematami ''niepasującymi'', ''niemęskimi'', a to takie straszne tabu, no i od dziecka szyderstwa( oczywyście w dozwolony przez rodzinę sposób) Ile ja się przez to stresu najem.
Stresu się najesz tak czy siak. Lepszy stres który prowadzi do czegoś(zmiana pracy, na taką jak chcesz), niż ten co przeżyjesz zostając tam.

Jak znajdziesz inną pracę, to na pewno ojciec będzie znów mówił o wydziwianiu, ale jednocześnie pokażesz mu, że sam też coś potrafisz. Im szybciej zaczniesz się stawiać(co jest mega ciężkie), tym łatwiej będzie z każdym następnym razem. Pewnie coś poburczy,że czego szukasz, skoro już masz pracę, jego, więc najlepsza, bo on jest naj... Przynajmniej mój się tak zachowuje, ale z czasem mu przechodzi.




*Wydziwianie, lubię to słowo. Zajmuje wysokie miejsce tuż obok słowa dziwadło. Dziwoląg, to też jest dobre.
Jeszcze: ''co ty tworzysz?'', ''cudować'', ''cudaczyć'', ale i tak wydziwianie najlepsze :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A może to wina jakiejś takiej polskiej zachciankowości, strachu przed innością? Cała moja rodzina tak ma. A może cały naród. :-  Czas wybrać inne miejsce do życia( może w innym życiu)
 Boję się, że niedługo mnie wyrzucą z domu za te odbiegające nieco od normy zwyczaje i poglądy. A chętnie bym żył na własną rękę, ale to póki co ciężki orzech do zgryzienia... Jestem poniekąd od nich zależny.
To i ja dorzucę.

- skrajny brak umiejętności przekazywania wiedzy (nauka przez strach, włączając agresję fizyczną np. do dziś ze szczegółami pamiętam w podstawówce "naukę" z nim w domu - w dużej mierze to doprowadziło do stanu obecnego).
- wytykanie braku zainteresowań (choć jest przeciwnie),
- niszczenie motywacji do robienia tego co lubię,
- wyzwiska,
- krytyka niemal każdego mojego ruchu, często też przy całej rodzinie,
- motywowanie do wyjścia z domu w formie terroru ("jak się sam nie wyniesiesz, wykopię cie za drzwi", będę wolał w domu żula od ciebie", to jedne z ładniejszych określeń)
- brak możliwości prowadzenia z nim dyskusji (jakakolwiwiek opinia inna niż jego prowadzi do wybuchu agresji )
- ataki słowne na Matkę i jej rodzinę,
- przypisywanie moich sukcesów sobie, a wszystkie moje porażki to moja wina
- totalny brak prywatności

Nie można z nim swobodnie pogadać, jest nieobliczalny, moje słowa wtedy krążą między wyzwiskami wiszącymi w powietrzu. Jak koza na polu minowym. Zupełnie nie mam w nim oparcia, nie mogę się go o nic poradzić. Traktuje go jako zło konieczne.


Już dawno przestałałem z nim gadac, a wszelkie jego próby nawiązania kontaktu ze mną kończą się "mhm", "no", "nie" z mojej strony. Traktuje mnie czasami za niedorozwoja, ale mam to totalnie w dup*e.

Żeby nie było są też plusy, uwaga aż 3 !


- wsparcie finansowe,
- dobry wybór studiów,
- pokazanie niektórych rzeczy.


Nie zmienia to faktu, że go nienawidze z całego serca.
Jak bym ja napisał o swoim ojcu i matce, to by wam kopary opadły, jaka to patologia i :Ikony bluzgi mama:, ale podejrzewam że nawet jak to napiszę to i tak mi nikt nie będzie chciał uwierzyć.

Szary

(31 Maj 2018, Czw 0:43)Odmieniec napisał(a): [ -> ]Jak bym ja napisał o swoim ojcu i matce, to by wam kopary opadły, jaka to patologia i :Ikony bluzgi mama:, ale podejrzewam że nawet jak to napiszę to i tak mi nikt nie będzie chciał uwierzyć.

Daj nam chociaż szansę. To forum już wieke przyjęło.
(25 Paź 2017, Śro 19:09)Aloha123 napisał(a): [ -> ]cholerny ojciec, niszczy: 1) pewność siebie, 2) wszelkie moje argumenty, 3) poglądy, 4) własne zdanie, 5) poczucie własnej wartości, 6) psuje dzień, 7) zaostrza fobię.

Czytając te słowa,też mam wrażenie że to u mnie się dzieje.Kiedy jest w domu to cały czas mnie prześladuje,a to żeby mu w czymś pomóc (choć większości przypadków to tak naprawdę przychodzę tylko po to żeby przy nim postać,żeby nie było mu głupio że on coś sam musi robić),ciagle za mną chodzi,bez pukania notorycznie wchodzi do mojego pokoju i niby pyta się "jak tam" ale ja nie czuję żeby to było szczerze od serca tylko raczej żeby mnie zdenerwować a jedyna rozmowa z nim to tylko "chodź coś zrobimy" albo rozmowa o polityce którą tak naprawdę mam gdzieś.