PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Praca na pól etatu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam, może od razu przejdę do rzeczy. W swoim życiu miałem kilka prac - jedną miałem pól roku, drugą też pół roku i trzecią 17 miesięcy . Mam już jakiś wgląd jak wygląda praca i wiem, że najlepsza dla mnie była praca w wymiarze pół etatu, bądź trzy piąte etatu. Z tego względu, że nie piję nie palę, rzadko podróżuję, a w dodatku mieszkam z mamą i dziadkiem, chciałbym pracować w mniejszym wymiarze godzin. Z poprzedniej pracy gdzie pracowałem prawie półtora roku, zrezygnowałem, bo właśnie tam nie było mniejszego etatu, a myślałem że szybko coś znajdę nowego. No i po 7 miesiącach znalazłem nową pracę, na cały etat i teraz jestem na okresie próbnym i za miesiąc się kończy, i pewnie z racji tej, że z pracą na polskim rynku teraz jest dobrze, będą chcieli mnie zostawić, i nie wiem co mam robić, bo tam z tego co wiem pół etatu nie ma, a z racji, że na cały etat nie chce, po zakończeniu umowy próbnej na 3 miesiące znowu będę wolny i wrócę do punktu wyjścia. Nie wiem co mam robić, bo szczerze nic nie mobilizuje mnie do pracy 160 godzin w miesiącu. Idealnym rozwiązaniem byłoby np pol etatu lub trzy piąte np praca 3 razy w tygodniu po osiem godzin, ale coś widzę, że ciężko taką pracę znaleźć, bo większość ofert jest na cały etat. Dodam, że interesuje mnie umowa o pracę, gdyż nie mam do umowy zlecenia zaufania, a w umowie o pracę jest wszystko, ubezpieczenie zdrowotne i składki. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Chyba nie całkiem zrozumiałam, mógłbyś jeszcze raz napisać dlaczego wolałbyś pracować w niepełnym wymiarze godzin?
Sama na początku mojej przygody z pracą miałam problem z regularnym chodzeniem, ciężko było mi wytrzymać codziennie te 8 godzin w pracy. Całe szczęście trafiłam na pracę (umowa zlecenie), gdzie godziny były dość elastyczne, więc zaczynałam od pracowania po 5, 6 godzin dziennie i też w niektóre dni w ogóle nie przychodziłam. Z czasem jak się bardziej oswoiłam z pracą, łatwiej było mi przychodzić codziennie i przepracować te 8h.

Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze do pracy na pełen etat? Trochę szkoda rezygnować, jeśli praca jest dobra i Ci odpowiada. No, poza tymi godzinami... Jeśli jest to dla Ciebie rzeczywiście ważne, to chyba musisz po prostu szukać pracy w niepełnym wymiarze godzin. Ewentualnie porozmawiać ze swoim przełożonym, ale wątpię, by się zgodził, chyba że byłbyś w trudnej sytuacji, która nie pozwalałaby Ci na pracę pełnoetatową.
(19 Gru 2017, Wto 17:19)asleep napisał(a): [ -> ]Chyba nie całkiem zrozumiałam, mógłbyś jeszcze raz napisać dlaczego wolałbyś pracować w niepełnym wymiarze godzin?
Gdyż moje wydatki miesięcznie nie przekraczają 400 złotych.
Wow no sorry, ale wydaje mi się, że jesteś po prostu leniwy. A gdyby wydatki nie przekraczały 200 zł to co pracowałbyś jeden tydzień w miesiącu ? Pieniądze są ważne w życiu żeby do czegoś dojść, rozwinąć się, założyć rodzinę ciężko mi zrozumieć takie przyzwolenie na wegetację.
Wiem o tym, ale nawet zarabiając 900 odłożę te 600-700.
Być może nie potrzebujesz tych pieniędzy teraz, ale nigdy nie wiadomo jak sytuacja będzie wyglądać za miesiąc, rok, kilka lat. Nie masz żadnych marzeń czy planów, w których realizacji mogłyby pomóc pieniądze? Pomagasz finansowo rodzinie? Argument, że nie chcesz pracować więcej bo nie potrzebujesz tylu pieniędzy brzmi dość ekscentrycznie.
Nie wiem, dla mnie był byto wielki + że mógłbym se tyle odłożyć, właśnie wydawanie wszystkiego na bieżąco wydaje mi się przytłaczające, ale jestem tylko :Różne - Koopa: i za wiele w życiu jeszcze nie przepracowałem.
Ja również nie rozumiem, dlaczego nie tak łatwo jest trafić na pracę w wymiarze 1/2 lub 3/5. 3 dni w tygodniu to absolutne maximum jakie powinniśmy spędzać w pracy. Wszystko ponad to, to odbieranie wolności i ograniczanie praw człowieka – do odpoczynku, do poszukiwania szczęścia itd. I mówię to całkiem serio. To, że ludzie są przyzwyczajeni do takiej pracy, po 5-6 dni w tygodniu, wcale nie znaczy, że tak musi być. Dawniej ludzie byli przyzwyczajeni do prania wszystkiego ręcznie, a dziś nie mamy oporów przed korzystaniem z pralki. Tyle osób nie ma pracy, więc dlaczego nie podzielić istniejących etatów na mniejsze, by więcej osób mogło sobie zarobić, zamiast zatrudnić jednego, a drugiemu wypłacać zasiłek za siedzenie w domu? Pewnie chodzi o ubezpieczenie – skoro firma już kogoś ubezpiecza, to chce go maksymalnie wycyckać z czasu i energii.

(19 Gru 2017, Wto 18:57)Boomshaka napisał(a): [ -> ]Wow no sorry, ale wydaje mi się, że jesteś po prostu leniwy.

No i co z tego? Kto mu zabroni? Może ma lepsze rzeczy do roboty, niż marnowanie ich w pracy? Tego czasu nikt mu nie zwróci, a skoro pieniędzy nie potrzebuje, to ma prawo ułożyć sobie tydzień tak, jak ma ochotę.

(19 Gru 2017, Wto 19:25)asleep napisał(a): [ -> ]Argument, że nie chcesz pracować więcej bo nie potrzebujesz tylu pieniędzy brzmi dość ekscentrycznie.

Tak jakby "ekscentrycznie" było czymś negatywnym.
Dobra...
(19 Gru 2017, Wto 18:57)Boomshaka napisał(a): [ -> ]Pieniądze są ważne w życiu żeby do czegoś dojść, rozwinąć się, założyć rodzinę ciężko mi zrozumieć takie przyzwolenie na wegetację.
Każdy ma inne potrzeby i cele w życiu. Jedni chcą dużo pracować i dużo zarabiać, inni wolą mniej pracować i mniej zarabiać. Żadna z tych opcji nie jest lepsza czy gorsza, ważne żeby odpowiadała danej osobie.
(19 Gru 2017, Wto 21:43)Kra_Kra napisał(a): [ -> ]robotę w trzy - cztery godziny a reszta to były biurowe ploty, intrygi, kawusie i ogólnie społeczne życie firmy w rozkwicie

Gdzieś mi kiedyś mignął nagłówek, że Polska ma najniższą lub prawie najniższą wydajność pracy w Europie.
(19 Gru 2017, Wto 22:13)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]
(19 Gru 2017, Wto 21:43)Kra_Kra napisał(a): [ -> ]robotę w trzy - cztery godziny a reszta to były biurowe ploty, intrygi, kawusie i ogólnie społeczne życie firmy w rozkwicie

Gdzieś mi kiedyś mignął nagłówek, że Polska ma najniższą lub prawie najniższą wydajność pracy w Europie.
Tak, też to widziałem. I się zdziwiłem, bo przecież tyle osób mówi, że trzeba tak bardzo zapieprzać w pracy. Może tak wyszło dlatego, że mierzyli wydajność w jakichś korpo w biurach, albo gdzie rzeczywiście potrzeba jakichś umiejętnosci, które w Polsce nie są jeszcze dobrze wykształcone wśród pracowników ze względu na system edukacji czy coś. Bo nie chce mi się wierzyć, żeby np. kasjerki albo pracownicy magazynów miały niewielką wydajnośc.

A jak ktoś chce pracować sobie na pełen czy tylko część etatu, to jak kto woli. To już od priorytetów konkretnej osoby zależy. Wg. mnie, ważne jest tylko żeby nie żerować na pracy innych, tak generalnie mówiąc, ale jak ktoś potrafi sobie zapewnić dochód na wszystkie wydatki niewielkim nakładem pracy to ma do tego prawo.
(19 Gru 2017, Wto 22:36)L1sek napisał(a): [ -> ]I się zdziwiłem, bo przecież tyle osób mówi, że trzeba tak bardzo zapieprzać w pracy.

Ja podejrzewam, że to wynika z tego, że w Polsce dużo rzeczy robi się na marne. Na zasadzie: jeden przeniesie górę gruzu z punktu A do punktu B, a drugi później tę samą górę gruzu z punktu B do punktu A. Obaj się narobili, ale ostatecznie żadnego z tego pożytku. Nie wiem, takie mam wrażenie na podstawie moich nielicznych doświadczeń z pracą w Polsce (nie, nie przenosiłam gruzu xD ). Za mało myślenia, za dużo bezsensownego tyrania.

(19 Gru 2017, Wto 22:36)L1sek napisał(a): [ -> ]A jak ktoś chce pracować sobie na pełen czy tylko część etatu, to jak kto woli. To już od priorytetów konkretnej osoby zależy.

Tylko wytłumacz to pracodawcom.
(19 Gru 2017, Wto 22:41)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]
(19 Gru 2017, Wto 22:36)chory na nieśmiałość napisał(a): [ -> ]I się zdziwiłem, bo przecież tyle osób mówi, że trzeba tak bardzo zapieprzać w pracy.

Ja podejrzewam, że to wynika z tego, że w Polsce dużo rzeczy robi się na marne. Na zasadzie: jeden przeniesie górę gruzu z punktu A do punktu B, a drugi później tę samą górę gruzu z punktu B do punktu A. Obaj się narobili, ale ostatecznie żadnego z tego pożytku. Nie wiem, takie mam wrażenie na podstawie moich nielicznych doświadczeń z pracą w Polsce (nie, nie przenosiłam gruzu xD ). Za mało myślenia, za dużo bezsensownego tyrania.
Pewnie zależy od pracy, ale ja pracowałem raz na magazynie dla holenderskiej firmy i praca tam była bardzo zorganizowana, a ludzie zapieprzali jak roboty. Przesiew był duży, bo normy były ciężkie do wyrobienia.
W 100% się zgadzam z dziewczyną z naprzeciwka. Pracuje się żeby żyć, a nie odwrotnie. No chyba, że ktoś się pasjonuje swoją pracą, to inna sprawa i raczej nieczęsto się zdarza. Pełen etat pożera większość życia, a jak się jeszcze do tego doda czas spędzony na dojazdach, nadgodziny (często niepłatne), czas kiedy niby w pracy się nie jest, ale się o niej myśli i nią stresuje, to na życie nie zostaje wiele czasu ani energii (o ile coś w ogóle zostaje). Zgadzam się, że są tacy którzy wolą pracować "na zapas" i wcale nie twierdzę, że to nie zaprocentuje w przyszłości - po prostu każdy ma inne preferencje i inną filozofię życiową. Np. zdarzało mi się rozmawiać z osobami, które twierdziły, że nie lubią urlopów, czy dłuższych przerw w pracy, bo po tygodniu nie wiedzą, co ze sobą zrobić - mnie trudno to pojąć, bo jest tyle rzeczy, które bym chciała robić, że nawet gdybym całe życie nie pracowała, to nie starczyłoby mi na nie czasu. Podsumowując - dla mnie też im mniej godzin pracy i im mniej ta praca absorbuje po godzinach, tym bardziej wzrasta jakość mojego życia.
W Polsce jest strasznie mała elastyczność co do wymiaru etatu pracy. Już w jednej pracy miałem rozmowę z przełożoną na temat przedłużenia umowy i jak wyszedłem z propozycją zmiany etatu na 3/5 , to nie mogła się nadziwić jak tak można. Każdy człowiek jest inny, każdy inaczej rządzi się pieniądzem i ma inne potrzeby, tylko nikt tego nie rozumie. Jak wspominam komuś o tym że szukam pracy na pół etatu, to każdy się dziwi  i mówi że to mniej kasy ale ja wolę mniej kasy i nie tracić aż tyle czasu na pracę.
Ja bym chyba oszalał, jak bym miał pracować tylko po to, żeby przeżyć i nie zbliżałoby mnie to do żadnego z moich celów ani przez doświadczenie, ani przez oszczędzoną kasę, która mi na to pozwoli. Jeśli pracuje nawet w jakiejś syfnej pracy, a finansowo zbliża mnie to chociaż minimalnie do pracy, z której bym mógł czerpać przyjemność, to automatycznie to, co teraz robie w pewnym stopniu mnie cieszy i czasem się nawet szczerze jak debil przy szpadlu XD No właśnie pracujemy, żeby żyć, jednak to praca zajmuje większość czasu i warto by było potrafić ją docenić i potrafić znaleźć odpowiednią dla siebie czasem też warto się chwile bardziej przemęczyć. Do tego, jeśli się pracuje, można bardziej docenić czas wolny i go nawet lepiej wykorzystać i bardziej się wyluzować tak przynajmniej jest w moim przypadku. Jeśli ktoś potrafi zadbać o swoją dupę, pracując nawet 1h w miesiącu, wkładając w to minimalny wysiłek, to już jego sprawa na pewno nie można powiedzieć, że jest leniwy może po prostu mądrzejszy XD
(20 Gru 2017, Śro 1:11)dernesox napisał(a): [ -> ]jak wyszedłem z propozycją zmiany etatu na 3/5 , to nie mogła się nadziwić jak tak można

U mnie w pracy to samo. Niby powinnam pracować 3 dni w tygodniu, ale nie raz dostaję 5 i kiedy protestuję to spotyka mnie wieczne zdziwienie: "Ale jak to, przecież w zeszłym tygodniu pracowałaś 3 dni". No tak, pracowałam i tak ma pozostać, jako norma, a nie jako jakiś prezent i wyjątkowa łaska. Z powodu tych tygodni z 5 dniami pracy chyba nie przedłużę umowy i poszukam miejsca, gdzie będę miała rzeczywiście max te 3 dni. Chociaż szkoda mi, bo praca jest naprawdę fajna i ludzie są fajni, no ale praca to jednak nie życie, a ja chcę żyć.
Wydaje mi się, że trzeba pracodawcy po prostu kłamać, że ma się jakieś inne zajęcia, nie wiem, opieka nad chorą babcią, żeby się odczepili, bo otwartości umysłu nie można się po nich niestety spodziewać.
(20 Gru 2017, Śro 1:11)dernesox napisał(a): [ -> ]W Polsce jest strasznie mała elastyczność co do wymiaru etatu pracy.
Może pora rozważyć inne opcje.
W sumie... jakie to ma znaczenie
(20 Gru 2017, Śro 1:55)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]U mnie w pracy to samo. Niby powinnam pracować 3 dni w tygodniu, ale nie raz dostaję 5 i kiedy protestuję to spotyka mnie wieczne zdziwienie: "Ale jak to, przecież w zeszłym tygodniu pracowałaś 3 dni".

Dużym problemem niestety jest teraz dostosowanie umowy w zakresie wymiaru czasu pracy do potrzeb pracownika. Z wszystkiego co inne od pracy pięć razy w tygodniu po osiem godzin, trzeba się tłumaczyć. Jest do wyboru albo czas albo pieniądz, niektórzy może wolą po prostu trochę więcej czasu :Stan - Uśmiecha się:
Nie widzę problemu. Zakładajcie własne firmy i pracujcie kiedy będziecie mieli na to ochotę. Jeżeli uda wam się z tego wyżyć - to gratulacje.
(19 Gru 2017, Wto 22:13)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Gdzieś mi kiedyś mignął nagłówek, że Polska ma najniższą lub prawie najniższą wydajność pracy w Europie.

Jednocześnie ta wydajność rośnie prawie najszybciej w europie i na świecie.

Na wydajność składa się kilka czynników:
- zaawansowanie technologiczne, automatyzacja produkcji i usług, zarządzanie i organizacja pracy, kompetencje, zadowolenie i motywacja pracowników. itd.

Zresztą zależy też kto to liczy, bo nasz GUS liczy to z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej i wtedy ta wydajność wynosi ok.3/4 średniej unijnej, a inaczej liczy to Eurostat, który robi to po cenach stałych i wtedy wychodzi, ze Polska jest w ogonie UE (ok 1/3 średniej unijnej).



(20 Gru 2017, Śro 22:08)tenoch2 napisał(a): [ -> ]Nie widzę problemu. Zakładajcie własne firmy i pracujcie kiedy będziecie mieli na to ochotę. Jeżeli uda wam się z tego wyżyć - to gratulacje.

#zausz firmę

Dzięki, czekałem kiedy to padnie :Stan - Uśmiecha się:
(19 Gru 2017, Wto 23:46)Golden napisał(a): [ -> ]W 100% się zgadzam z dziewczyną z naprzeciwka. Pracuje się żeby żyć, a nie odwrotnie. No chyba, że ktoś się pasjonuje swoją pracą, to inna sprawa i raczej nieczęsto się zdarza. Pełen etat pożera większość życia, a jak się jeszcze do tego doda czas spędzony na dojazdach, nadgodziny (często niepłatne), czas kiedy niby w pracy się nie jest, ale się o niej myśli i nią stresuje, to na życie nie zostaje wiele czasu ani energii (o ile coś w ogóle zostaje). Zgadzam się, że są tacy którzy wolą pracować "na zapas" i wcale nie twierdzę, że to nie zaprocentuje w przyszłości - po prostu każdy ma inne preferencje i inną filozofię życiową. Np. zdarzało mi się rozmawiać z osobami, które twierdziły, że nie lubią urlopów, czy dłuższych przerw w pracy, bo po tygodniu nie wiedzą, co ze sobą zrobić - mnie trudno to pojąć, bo jest tyle rzeczy, które bym chciała robić, że nawet gdybym całe życie nie pracowała, to nie starczyłoby mi na nie czasu. Podsumowując - dla mnie też im mniej godzin pracy i im mniej ta praca absorbuje po godzinach, tym bardziej wzrasta jakość mojego życia.
Chyba że była by to ta tzw. wymarzona praca, czyli robiło by się coś co się lubi - wtedy się chce pracować. Choć też oczywiście, jakaś odskocznia dla równowagi powinna być zachowana.
(20 Gru 2017, Śro 23:05)Swango napisał(a): [ -> ]Chyba że była by to ta tzw. wymarzona praca, czyli robiło by się coś co się lubi - wtedy się chce pracować.

Tylko że jeśli zrobimy sobie z hobby pracę, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że przestanie być naszym hobby, bo zacznie się kojarzyć z obowiązkami, presją czasu, kontrolami, krytyką itd.

Ja rozumiałabym, gdyby rzeczywiście było tyle pracy, ale wiele osób pracy nie ma. Poza tym, jeżeli do pracy przychodzilibyśmy wypoczęci, to nasza produktywność byłaby wyższa oraz mniej byśmy chorowali, co w ostatecznym rozrachunku opłaciłoby się wszystkim.
Stron: 1 2