PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: śmierć Ojca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam ,

Sama nie wiem jak zacząć ten post, ale spróbuje. Na początku grudnia  zmarł nagłą śmiercią mój ojciec.Niestety mieliśmy sporadyczny kontakt.Moi rodzice rozstali się,  jak miałam może 15 lat : nie potrafili się dogadać , ojciec wpadł w alkoholizm. Zostałam z mamą, a ojciec nigdy nie dbał o kontakty ze mną, wolał pić , nie interesowało go co u mnie jeśli już  mieliśmy kontakt to jedyne co robił to gadał źle o mamie. Przez tą sytuacje niestety wpadłam wtedy w depresję lęki , leczyłam się, ale ojca też to mało interesowało, twierdził ze jestem głupia i tyle. Z początku widywałam się  z Nim znosiłam to, ze pił itp. ale potem przez nieradzenie sobie z tym ograniczyłam to. Ojciec miał swoje życie jak poszłam na studia dorosłam nigdy nie dąźył do naprawy naszych relacji,a ja po prostu się bałam rozczarowania i bólu.Niedawno  jednak odezwał się chciał się spotkać, a ja poprosiłam o czas by to przemyśleć , a jak już byłam bliska tej odwagi decyzji by porozmawiać albo choć napisać list to nie zdążyłam. Przyszła wiadomość, ze zmarł nagle .Nigdy się nie dowiem, co mi chciał powiedzieć . Nie umiem z tym żyć. Byłam egoistką bałam się o siebie, o to ze znowu nasilą mi się stany depresyjne, że nie dam rady z Nim porozmawiać. Nie umiem sobie wybaczyć. Wracając jeszcze wstecz mój ojciec do rozstania rodziców był kochającym czułym ojcem. (czyli większość dzieciństwa).Spędzaliśmy wspólnie więcej czasu niż ja z mamą. Mam wiele dobrych wspomnień. Zawsze okazywał mi dużo miłości i uwagi. Dopiero rozstanie rodziców wszystko posypało, a potem alkoholizm. Przestałam ojca w ogóle obchodzić i w kwestii materialnej emocjonalnej i każdej innej. Z racji wieku dorastania przeżyłam te sytuacje bardzo depresja a nawet próba samobójcza. W matce zawsze miałam wsparcie , ojca zostawiła matka,a ojciec mnie. Od razu dodam, że e matka nigdy nie utrudniała mi kontaktów z ojcem,  ja w końcu przez stan psychiczny swój jego podejście przestałam być w stanie utrzymać  tą relację. 
  Teraz  ojca już nie ma. Los zabrał mi szansę by się nawet pożegnać. Nie wiem, co on czuł przeżywał ,dlaczego tak się zmienił, czy coś zrozumiał. Ciągle  to do mnie nie dociera wydaje mi się,  ze jeszcze się z Nim spotkam. Czuje się strasznie. Nigdy nie powiedziałam ojcu, co czułam ani  jak mnie bolało jego zachowanie. Ani on nie wiedział, co ja czuje ani ja co on i tak już zostanie. Tyle ze jego nie ma, a mnie ta świadomość mojej winy przygniata. Przecież mogłam szybciej podjąć tą decyzję . Byłam straszną egoistką , myślałam tylko o sobie jak to na mnie wpłynie, czy znowu nie nasilą się depresja i lęki. Nawet z listem się wahałam , bo w sumie myślałam , że jak mu napisze całą prawdę to On się załamie. Bo mój ojciec miał słabą psychikę jak ja heh. Najgorsze w tym wszystkim jest to , że ja go naprawdę kochałam a swoim zachowaniem dawałam pewnie zupełnie inny komunikat.

Nie umiem odnaleźć się po tym wszystkim , pewnie trzeba czasu ale to mnie nie pociesza wcale. Jestem z tym sama , bo rodzina raczej średnio to przeżywa a z rodziną ojca też od dawna nie mam kontaktu i nie mam na Niego odwagi choć rodzice ojca pewnie cierpią podobnie jak ja. Tyle , że oni zawsze przez moje problemy mieli mnie za wariatkę, jak byłam dzieckiem akceptowali to że ojciec przy mnie pił itd. Jakoś nie umiem im tego zapomnieć , mimo że na pogrzebie zachowali się bardzo w porządku wobec mnie. W sumie nie wiem po co napisałam ten post , pewnie liczę że Ktoś może mnie zrozumie albo miał podobną sytuację albo zwyczajnie jest mądrzejszy i napisze mi coś mądrego ....  Przepraszam jak to wszystko jest chaotyczne ale dużo we mnie emocji....
Cześć Magda :Stan - Uśmiecha się:

Nie masz powodu, żeby czuć się winna czemukolwiek w tej sytuacji. Piszesz o egoizmie, ale w Twoim zachowaniu żadnego egoizmu nie było. Miałaś prawo się bać i zwlekać z odpowiedzią po tym co Twój ojciec Ci wcześniej zrobił, jak się zachował i czego przez niego doświadczyłaś. Rozumiemm Twoje poczucie winy w tej sytuacji, bo to w końcu bardzo bliska Ci osoba, z którą wiążesz ciepłe uczucia z dzieciństwa, ale prawda jest taka, że niczemu nie jesteś winna, ani trochę.

Masz rację - czas leczy rany i zapewne tak też będzie w Twoim przypadku, ale warto, żebyś zdała sobie sprawę z tego co napisałem wyżej, bo to może Ci bardzo pomóc.
Przykro, że tak wyszło, ale nic nie zrobisz  :Stan - Niezadowolony - Płacze: Czasem wiele człowiek sobie uświadamia jak jest już za późno ... zostają przynajmniej dobre wspomnienia. Swoją drogą to dobrze o Tobie świadczy, ze masz ludzkie odruchy. Trzymaj się.
To bardzo smutna historia.. Ale mimo wszystko nie możesz siebie obwiniać, po prostu nie wiedziałaś, nikt nie wiedział że tak będzie..
Chyba wszyscy żyjemy z przeświadczeniem że mamy mnóstwo czasu. Że nie ma potrzeby się śpieszyć, odkładamy różne sprawy na później, odwlekamy w czasie. Bo przecież.. nikt nas nie goni, co nie? Ehh..

Tak czy inaczej trash ma rację, wiele do nas dociera dopiero, gdy jest już za późno :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tyle , że ja nie mogę się z tym pogodzić nie potrafię i nigdy sobie tego nie wybaczę.... Teraz zastanawiam się , czy nie spotkać się z partnerką mojego ojca z ostatnich lat ( nie znamy się ) , przynajmniej by mi może powiedziała co myślał czuł czy mówił o mnie eh .. Ale ona też pewnie to przeżywa też nie musi być dla mnie miła i też niewiadomo czy jest to osoba godna zaufania i wszyscy się o tym nie dowiedzą heh... Wszystkim jest tylko szkoda mojego brata,  bo żył z ojcem w miarę poprawnych relacjach , jest sporo młodszy mniej wtedy rozumiał , myślą że ja tego nie przeżywam. Zresztą w sumie rodzinie mojej mamy ojciec wyrządził dużo złego, więc co się dziwić. Ale wkurzają mnie teksty typu Ty pewnie tego wcale nie przeżywasz zreszta to był zly człowiek itp.
Oczywiście, że to przeżywasz i jest to całkowicie normalne, zmarłych podświadomie wybielamy, pamiętamy ich dobre czyny a złe jesteśmy w stanie zbagatelizować. Nie ma ludzi w 100% dobrych ani w 100% złych, każdy ma swoją jaśniejszą i ciemniejszą stronę. Czasu jednak nie cofniesz, a skoro nie byłaś chętna spotkać się z nim gdy on nagle tego zapragnął, to chyba miałaś powody. Uszanuj siebie i swoje decyzje, skoro czegoś nie zrobiłaś, to znaczy, że nie mogłaś.
(07 Lut 2018, Śro 17:28)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Oczywiście, że to przeżywasz i jest to całkowicie normalne, zmarłych podświadomie wybielamy, pamiętamy ich dobre czyny a złe jesteśmy w stanie zbagatelizować. Nie ma ludzi w 100% dobrych ani w 100% złych, każdy ma swoją jaśniejszą i ciemniejszą stronę. Czasu jednak nie cofniesz, a skoro nie byłaś chętna spotkać się z nim gdy on nagle tego zapragnął, to chyba miałaś powody. Uszanuj siebie i swoje decyzje, skoro czegoś nie zrobiłaś, to znaczy, że nie mogłaś.

Ano chciałabym to uszanować ale niestety zaczynam nienawidzić siebie za to. Bo gdybym jednak nie chciała z innych powodów a nie strachu , że pogorszy się mój stan psychiczny to może bym to zaakceptowała. Poza tym w głębi siebie bardzo chciałam i tęskniłam za ojcem i w sumie sama nam odebrałam tę szansę by po latach choć porozmawiać. Jeszcze w tej całej żalobie jestem sama bo brat za granicą , rodzina mamy to olała a z rodziną ojca nie bardzo mam kontakt.... no ale zaczęłam chodzić do psycholog jakoś mnie przekonała bym przychodziła