Zdałam wczoraj trudny egzamin. Powiedziałam o tym mojej babci, która bez mrugnięcia okiem wykrzyknęła, że to wszystko boża zasługa i to dzięki jej modlitwie... Jak można tak bezrefleksyjnie podchodzić do czyjegoś sukcesu i nie zauważyć, że gdyby nie ciężka praca, to by się nie udało? Wiem że to inne pokolenie, inny światopogląd, mimo wszystko zwróciłam babci uwagę, ale chyba nie zrozumiała o co mi chodzi. Mieliście takie sytuacje? Trudno Wam przychodzi chwalenie innych za ich osiągnięcia?
Bóg tak chciał, więc zdałaś, proste
nie roztrząsajmy tego
Bóg jako sieć praw fizycznych umożliwiła ci podjąć działania prowadzące do osiągnięcia celu.
podobno to nie tylko kwestia boska ale rowniez jezyka polskiego. w hameryce jak komus gratuluja to mowia "you did it" w polsce w wersji dla bezboznikow "udalo ci sie". Jak nie ingerencja boska to przypadek - nigdy ty sam.
Żadnego boga nie ma, autorka tematu zdała egzamin wyłącznie dzięki swojej ciężkiej pracy.
Gratulacje i oby tak dalej !
Znam to... O albo np taki tekst "bo pewnie wpadłaś mu w oko i to dlatego zdalas, czy np bo ulitowal się nad taką zagubioną etc"...
Gratuluję serdecznie
Ciekawe co by powiedziała jakbyś nie zdała?
wtedy to jej wina
Pamiętajcie, każdy wasz sukces jest zasługą Boga, a każda porażka to wasza wina...
A kiedy triumfuje drużyna piłkarska, to wygrywają nasi, Polacy, my wygrywamy. Gdy przegrywają, to już "oni".
Ależ przeżywacie.
Ja nie widzę tu żadnego przeżywania a wymianę spostrzeżeń.