PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak sobie radzicie, jakie zachowania wybieracie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć, wieki nic tu nie pisałem.

Chciałem napisać i zapytać odnośnie tego jak sobie radzicie w fobii. Wiadomo, czasem nie ma wyboru i do społeczeństwa trzeba wyjść.
 Ja ograniczam spotkania do minimum. Robię tylko tyle co muszę, nie wymuszam na siłę pewnych rzeczy, i może mam węższy świat, ale w tej niszy znalazłem swoją przestrzeń.


Pierwsza sprawa na początku jaką chciałem poruszyć: 
jazda autobusem i stanie na przystankach.

Powiem jak ja zaczynam dzień. Zawsze czytam taką ksiązkę (tekst na dzień): "Jezus mówi do Ciebie" autorki Sary Young, ona daje mi siłę na wyjście z domu i pójście do pracy. Oddaje się wtedy cały Bogu i składam mu dziękczynienie i z ufnością wychodzę z domu.
Ja staram się realizować zadania. Żyję tu i teraz. W sumie nie mam wyboru :Stan - Uśmiecha się: o jak dalej wybiegam w przyszłość to nie uniósłbym tego. A tak zawsze energia jest na daną chwilę.
W tramwaju zawsze prawie stoję (rzadko usiądę), najbardziej lubię się ustawiać tak aby nie przecinać wzroku z nikim, a idealnie jak nie widzę z nikogo kątem oka, ew. wiem że osoba tak jest ustawiona że nie widzi moich zachowań.
Nie lubię jak autobus/tramwaj staje, nie wiem co wtedy zrobić.
NIe potrafię się wyłączyć, mam ciągłą kontrolę świadomości. Prawie nigdy się nie zamyślam, ciągły stan gotowości.
Nie wiem co zrobić jak ktoś krzyżuje swój wzrok z moim, tak się denerwuje, że masakra. Głowa mi chodzi. Albo się zawieszam i drętwieje, wyłącza mi się wtedy myślenie, że ciężko myśleć. Dlatego ustawiam się tak aby mieć w tramwaju jak największy komfort.

Potem dreptanie do pracy i w pracy akurat, jak na początku zderzałem się z rzeczami i chciałem uciekać (jest progress bo keidyś sapałem i zamykałem się w kiblu), to już po paru miesiącach się odnajduje.


To co z mojego punktu widzenia wydaje się ważne to akceptacja siebie. Szukanie wrzucania na luz. Próbować nie traktować wszystkiego tak śmiertelnie poważnie (myśle teraz że to tworzy spore napięcia psychiczne). Nawet jak czegoś nie wiesz, to najgorsze co grozi to wywalenie z pracy, ale na pewno tak się nie stanie. WIęc wiekszy luuz. Patrzenie z większą wyrozumiałością na siebie, nawet jak Ci się wydaje że jesteś inna/y. No i co z tego? Nikt Ci za to nic nie zrobi. Masz prawo i do tego.
Też nie robiłbym zbytnich nacisków na siebie. Jak czegoś nie lubisz to po co masz to robić. No chyba, że czasem trzeba.  Też szukanie miejsc odpoczynku. Znaleść sobie coś co się lubi i to robić, aby trochę przenieść umysł w te miejsca co dają nam jakąs satysfakcję z życia. Można to znaleść poprzez zaglądnięcie w dzieciństwo i to co nam przynosiło frajdę.  Mi np. przynosiły frajdę kiedyś stare gry i programowanie gier i  zaczełem na nowo zgłebiać temat, aby byc moze sobie coś tam wydać.
 Przez to można choć na chwilę wyjść z tych zmartwień. Oczywiście, nie można też w to całkowicie uciec, ale urealniać się raz na jakiś czas.

Aby coś znaleść co się lubi, polecam: Drogę Artysty, Julii Cameron.

A i przede wszystkim usuwam z mojego życia coś takiego jak narzekanie. Narzekanie nic Ci nie daję, zatruwa tylko. Można trochę ponarzekać, ale w końcu warto spojrzeć na to co nas trapi racjonalnie, a nawet i potrafić przyjąć. Aby trochę tą fobię oswoić.

Życie to nie tylko ta Fobia Społeczna, aby nie tylko na tym się zafocusować. Ale owszem kontakty z ludźmi są bardzo ważne i pomagać sobie trzeba. 
Ale popłynąłem z tematem.. :Stan - Uśmiecha się:

Pomyślałem sobie, że jak coś i ktoś by chciał pogadać dokładnie o tym to mogę podać mail a nawet telefon i można kiedyś pogadać o tym. Ja już od bardzo wielu lat to mam i jakoś roznie jest, ale Bóg mnie prowadzi.

Czuje się ostatnio bardzo samotny, dużo moich kontaktów padło. Oraz te osoby z którymi miałem kontakt, już część zajeła się swoimi sprawami a część mi się posypało. I nie mam z kim się tym wszystkim podzielić i jestem z tym tylko sam, a mnie to dość przytłacza. Dlatego chyba właśnie powstał ten post, aby to z siebie gdzieś wyrzucić, a przy tym się podzielić i nowe doświadczenia poznać innych ludzi, którzy również borykają się z tym lękiem i ew. innymi lękami.
 
Dajcie znać jakieś sytuację ciężkie ze swoją fobią i jak sobie z nimi radzicie. Zbudujmy się nawzajem.

Użytkownik 100618

U mnie największy efekt daje odcinanie myśli od działań. To znaczy, że owszem, myśli pełne lęku się kłębią w głowie, nakręcam się, ręce się trzęsą, cała się trzęsę, oblewa mnie pot, ale mimo to robię coś, co sobie postanowiłam. Bo z działaniem to jest taka zabawna rzecz - nie jest efektem długotrwałej pracy, wielu nakładających się czynników. To tylko jeden impuls w głowie. Miewacie takie uczucie, że balansujecie na granicy "zrobić-nie zrobić"? Dziwaczne uczucie. Wtedy potrzeba momentu, by się przebić przez myśli i bach! pierwszy krok poszedł, teraz pozostałe jakoś wychodzą, bo głupio się wycofać. Docierają nowe sygnały, reakcje na nasze działanie, coś, czego nie przewidzieliśmy, nie mamy czasu na tworzenie scenariuszy na każdą ewentualność, musimy od razu na nie odpowiedzieć. To przychodzi dopiero potem "a co gdybym zrobiła tak a tak?". No może by było inaczej, może nie. Czy lepiej? Niekoniecznie. Plus, co to znaczy lepiej? Czasami efekty drobnych działań przynoszą zauważalny skutek o wiele później. Polecam film "Mr Nobody".

Na lęk przed ośmieszeniem pomogło mi... przeżycie sytuacji, które uważałam za wstydliwe. Bo okazało się, że dla innych nie mają takiego znaczenia, jak myślałam. Ba, czasem odbierali je zupełnie inaczej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć czyjejś reakcji, więc nie ma po co jej zakładać. A jeśli będzie się z nas śmiał, to co z tego? Jeśli to osoba, która nigdy więcej się nie pojawi w naszym życiu, to nie ma to znaczenia. Jeśli ktoś nas po tym skreśli - fajnie, właśnie poddaliśmy weryfikacji płytką, niewartościową znajomość.

Na przypadkowy kontakt w komunikacji miejskiej - po prostu patrzę dłużej w inny punkt, potem w kolejny, ot, przypadkowe spojrzenie. Bo przecież takie było. Po jakimś czasie odruch ponownego spojrzenia nie jest tak silny.
Ja akurat mam odwrotnie podczas jazdy - zamyślam się, patrzę przez szybę, nie kontaktuję (ale to też przez to, że gorzej słyszę).

Na krytykę wobec siebie pomaga mi spojrzenie z zewnątrz. Ot, wyobrażam sobie, ze w takiej sytuacji jest inna osoba i skupiam się na tym, jakie emocje, reakcje we mnie wywołałaby. Przeważnie jest to chęć pocieszenia lub przytulenia. Ale gdy myślę sobie znów, że to ja - biczować, dowalić, zgnoić. No ale to już kwestia niefobiczna.
Dla Ciebie jako osoby wierzącej powinno być pomocne najważniejsze przykazanie - "miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Czyli innymi słowy, miłuj siebie jak bliźniego. Wszystkie przykazania wobec bliźniego skieruj wobec siebie.
Jak byś zachował się wobec przyjaciela, który ma fobię? Prawdopodobnie chciałbyś mu pomóc coś zmienić, ośmielić w działaniu. Powiedziałbyś mu coś dobrego. Takie dobre myśli kieruj do siebie. Pochwal siebie za to, że popatrzyłeś na wprost w autobusie albo nawiązałeś kontakt wzrokowy z panią w sklepie, uśmiechnąłeś się do radosnej osoby na ulicy. Mów sobie, że jesteś dzielny, bo się nie poddajesz, bo masz dobre intencje. Bądź dla siebie przyjacielem.
Plus, Bóg chce dla Ciebie dobrze, dla swojego dziecka, przyjaciela. To już Twój drugi Sojusznik, do tego nieskończenie potężny :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Na zachowania, które wydawały mi się dziwne, że są tylko moje, przez nie jestem odmieńcem, pomaga mi to forum. Czasem sobie wejdę w zakładkę "Kto jest online - szczegóły", kilka razy widziałam, że były przeglądane tematy typu "czy potrafisz odtworzyć swój głos w myślach?", "problem z połykaniem śliny podczas mówienia/jedzeniem w miejscach publicznych", pomimo, że na żywo często się to spotykało z reakcjami "no ale czemu?", to jak widziałam, że gdzieś na świecie jest duszyczka, która ma podobny problem, to nie czułam się tak dziwna, ktoś tam mnie rozumie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

No i teraz mam ochotę usunąć ten długaśny post, zlinczować siebie za gadanie głupot, ale może jakiejś duszyczce choć trochę on pomoże, choć jednej xD
(12 Cze 2018, Wto 3:17)Czereśnia napisał(a): [ -> ]jak widziałam, że gdzieś na świecie jest duszyczka, która ma podobny problem, to nie czułam się tak dziwna, ktoś tam mnie rozumie

Jak się wpisze w google jakiekolwiek zapytanie, to okazuje się, że jest więcej podobnie myślących :Stan - Uśmiecha się: Czasem to aż dołuje, bo z niczym nie można być pierwszym, jedynym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: