Jak reagujecie w pracy na krytykę?
na konstruktywną krytykę wyrażoną w delikatny sposób, z uzasadnieniem i konkretnymi przykładami waszych błędów?
Wasze ego zostaje urażane, czy staracie się wyciągnąć z tej krytyki wnioski na przyszłość?
Ego cierpi zawsze, ale wnioski też zawsze wyciągam, by sytuacja się nie powtórzyła i bym nie musiał znów tego słuchać i znów cierpieć.
Mało kto jest w stanie dać konstruktywną krytykę bez zbędnych emocji, uważam że większość ludzi po prostu się nakręca na jakimś poziomie poczucia wyższości, napastliwości - ich ego ma "żerowisko" - ego osoby wrażliwszej, czuje się dotknięte.
Zależy jaka to krytyka. Jak ktoś probuje zrzucić na mnie winę niezawinioną, to mnie szlag trafia i jakoś probuję się wybronić. Kiedy jednak wiem, że wina leży po mojej stronie, to zwyczajnie mi wstyd, że takim słabym człowiekiem jestem.
Sytuacja z dzisiaj: Miałem przedzwonić do paru firm z ofertą ewentualnej wspołpracy. Nie dałem rady przedzwonić, bo w pokoju było razem 4 kierownikow i jeden chłopak z większym stażem ode mnie. Wysłałem oferty mailowo, ale nie dałem rady wykonać "agresywnego ofertowania", jak jeden z kierownikow ode mnie wymagał. Wstyd mi za to, jak nie wiem i jutro i tak będę musiał przedzwonić, chociaż już jakiś podkład chociaż jest. Nie mniej moj szacunek do siebie samego zmalał jeszcze bardziej. Niedługo skala mi się skończy.
Odbieram to zbyt personalnie i zaczynam mieć myśli o tym jaka to jestem beznadziejna. Czuję też duży stres, bo boję się, że znów popełnię jakieś błędy. Nawet to, że ktoś wyraził krytykę w delikatny sposób nie zmienia tego jak ja się z tym czuję.
(20 Cze 2018, Śro 20:14)asleep napisał(a): [ -> ]Odbieram to zbyt personalnie i zaczynam mieć myśli o tym jaka to jestem beznadziejna. Czuję też duży stres, bo boję się, że znów popełnię jakieś błędy. Nawet to, że ktoś wyraził krytykę w delikatny sposób nie zmienia tego jak ja się z tym czuję.
Mogę się podpisać obiema rękami o tym co napisałaś, bo u nie je. Dzisiaj szefowa stwierdziła, żebym bardziej się przyłożył do tego co robię. Mimo, że było to delikatne zwrócenie uwagi a jednak do tej pory myślę o tym.
Czasami miałem wrażenie że ktoś mógł mi zwrócić uwagę ale tego nie robił żeby mnie nie urazić albo nie denerwować, tylko się patrzył
Nie wiem
Ja mam w pracy taką osobistą zasadę, że jak krytykuje mnie kierownik lub szef (co się rzadko zdarza) to jeśli ma rację to przymuję postawę defensywną i obiecuję, że się zmienie pod tym kątem. Jeśli kierownik lub szef nie ma racji to staję okoniem i walczę dyplomatycznie o swoje. Jeśli krytykuje mnie jakiś pracownik, i nie ma racji to albo mam to w d**ie, albo go opier**lam, a jak to nic nie daje i docierają mnie słuchy, że "robi mi plecy" to się mu odwdzięczam tym samym - du*omyjstwo za du*omyjstwo! Ogólnie to w pracy staram się być ugodowy i spokojny, ale w polskim społeczeństwie rzadko kiedy taka postawa przynosi pozytywne efekty.
Ja mimo tego, że ostatnio bardziej przykładam się do swoich obowiązków ( to po ostatnich zastrzeżeniach od szefowej ) to i tak każdego dnia zastanawiam się, czy nie zadzwoni z jakimiś krytycznymi uwagami. Myślę o tym nawet w weekend. Też tak macie?
(27 Cze 2018, Śro 17:41)inferno napisał(a): [ -> ]Ja mimo tego, że ostatnio bardziej przykładam się do swoich obowiązków ( to po ostatnich zastrzeżeniach od szefowej ) to i tak każdego dnia zastanawiam się, czy nie zadzwoni z jakimiś krytycznymi uwagami. Myślę o tym nawet w weekend. Też tak macie?
Mój poprzedni współpracownik powiedziałby na coś takiego po prostu:
to
I taka postawa kurcze daje spokój
nie musimy być idealni
O, ja niestety bardzo źle reaguję. Najgorzej było jak kolega się na mnie wydarł na pół sklepu bo coś tam źle policzyłam. Miałam akurat gorszy okres w życiu i w dodatku za słabe okulary. No i wiadomo, że jak człowiek jest ogólnie zdołowany to trzy razy gorzej się czymś przejmuje. Poza tym pracowałam z samymi facetami, a oni się nie patyczkują.
Mi zawsze jest wstyd, zwłaszcza jak to jest konstruktywna krytyka tak, że wiem, że to ja mogłam coś zrobić lepiej. Tworzę sobie od razu w głowie teorie spiskowe, że pewnie już chcą mnie wyrzucić, bo taka beznadziejna jestem. A w tej pracy co teraz jestem to często coś słyszę, czasem fobia pogarsza moją sytuację, bo boję się o coś zapytać i za długo zwlekam, że widać moje zakłopotanie.