PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Lata mi uciekają, a ja stoję w miejscu...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Post najprawdopodobniej będzie długi i chaotyczny, więc tu macie TL; DR: 20 – letni, małomówny przegryw – darmozjad, który nigdy nie był za granicą, bez pracy, przyjaciół, dziewczyny i pewności siebie, za to z (najprawdopodobniej) fobią społeczną, sylwetką kulturysty z Auschwitz (przepraszam za porównanie) i niską samooceną chce się wyżalić na forum. Nawet to przychodzi mu z trudem.

            Cześć wszystkim! To mój pierwszy post i szczerze mówiąc troszkę się denerwuję, pomimo tego że mam zapewnioną anonimowość (powiedzmy). Proszę, wybaczcie jeśli jest nie w tym dziale co trzeba. Jak wspomniałem powyżej, chciałbym się trochę wyżalić, gdyż w rzeczywistości nie mam komu. Wiem że takich postów jest tu pełno, ale cóż…
            Od czego zacząć… Może od tego, że jakby popatrzeć na normy stawiane przez społeczeństwo to kiepski ze mnie facet. Wychowała mnie sama mama (wspominam o tym, bo być może brak ojca przyczynił się do sytuacji, w której teraz jestem) z którą ciągle mieszkam. Jestem jej wdzięczny że mimo wszystko dzieli ze mną mieszkanie. Wiem że ludzie krzywo na to patrzą, ale co ja poradzę.
             Powiedzmy że zawsze byłem taki trochę „na uboczu”. Wiecie, ten siedzący sam, wybierany jako ostatni na wychowaniu fizycznym. Nie chodziłem na przyjęcia urodzinowe. To było w podstawówce. Nie było tam jeszcze tak źle. W gimnazjum zaczęły się schodki. Przez mój wygląd nieraz przytrafiła mi się nieprzyjemna sytuacja. Gościu podchodzi do mnie, łapie mnie za ramię i mówi do swojego kumpla „Ty, patrz jaki on chudy.” No i śmiechawa. Wagą również nie mogę się pochwalić. Najgorzej było na bilansie, bo wchodziliśmy do higienistki w grupach po trzech. Wagę czytała na głos. Reakcje innych pewnie już sobie wyobrazicie. Tak poza tym, tutaj również mało się odzywałem. Inni przychodzili do mnie zazwyczaj tylko wtedy, kiedy potrzebowali kogoś, od kogo mogliby przepisać zadanie. Nie było oczywiście samych niemiłych sytuacji, ale one najbardziej tkwią mi w głowie.
             Dalej. Po trzech latach gimnazjum przyszedł czas na liceum. Tutaj tak jakby byłem nieco bardziej otwarty, nie wiedzieć czemu. Ale nawet pomimo tego, i tak miałem kłopoty z wysłowieniem się. To znaczy, tak jakby coś mnie blokowało przed powiedzeniem moich myśli. Każdy zawsze palnie jakieś coś, co rozweseli innych. Nie ja. Innych mogło co najwyżej rozweselić to, że nie potrafiłem się wysłowić. A jednak w liceum czułem się trochę lepiej. Pamiętam jak nieraz ratowałem klasę przed pytaniem z angielskiego (z tego przedmiotu byłem całkiem dobry). To mi trochę polepszyło opinię, a przynajmniej tak myślę. Widzicie, już zaczynam chaotycznie pisać…
           Mogę wspomnieć, że na studniówkę poszedłem z dziewczyną, która była równie cicha co ja. Wtedy pierwszy raz skosztowałem wódki. Jakieś pięć kieliszków i zapomniałem o problemach, a jednak siedziałem obok mojej partnerki i się nie odzywałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jak się później okazało (ona również mało się odzywała), miała ona ten sam problem. Nie wiedziała o czym mogłaby pogadać. Przeprosiliśmy się nawzajem, a jednak dalej myślę że powinienem ją przeprosić jeszcze raz, solidniej i na trzeźwo.
            We wszystkich szkołach otrzymałem całkiem fajne oceny. To akurat sprawia, że się uśmiecham. Fajne oceny, zdana matura. Nieźle. No, prawie. Na maturze matma poszła mi najgorzej (z niej zawsze byłem lewy). Prześlizgnąłem się jak wąż. Miałem jeden procent nad progiem zdawalności. Reszta poszła mi dość elegancko. Co do rozszerzenia, zdawałem angielski. I tu mamy kolejny problem.
Przez liceum myślałem o zostaniu nauczycielem angielskiego. Pod koniec trzeciej klasy zacząłem się nad tym poważnie zastanawiać. Mój charakter na to nie pozwalał. Jestem zbyt wrażliwy i zamknięty w sobie. No i klapa. Myślałem o studiowaniu filologii angielskiej, ale pomijając mój charakter, słyszałem że kiepsko po tym jeśli chodzi o pracę. Nauczycieli jest dużo a coraz więcej ludzi zna angielski więc tłumacze też mają przewalone. No a przez to że zdawałem tylko rozszerzony angielski, inne kierunki zostały dla mnie zamknięte, że tak powiem. Brzmi to jak szukanie wymówek, wiem. Tak czy siak, zrobiłem sobie rok przerwy.
            Rok minął, a ja nie zrobiłem nic. Nigdzie nie pojechałem, nic nie zwiedziłem. Chciałem spróbować sił w szkole policealnej. Trwa krócej niż studia i zawód w łapie. Technik informatyk. Nie utworzyli profilu. Teraz czekam na drugą rekrutację, ale marnie to widzę.
           Teraz takie ogólne wyżalanie się. Lęk ogarnia mnie kiedy tylko myślę o wyjściu z domu. Boję się co inni o mnie pomyślą. Bóg wie ile czasu minęło od mojej ostatniej rozmowy z kimkolwiek kogo znam ze szkoły. Z kimkolwiek innym niż członek mojej rodziny. Mam Facebooka, mam możliwości pogadania z innymi, a jednak coś mnie powstrzymuje. Składam jedynie życzenia urodzinowe tym, którzy je obchodzą. Niestety bez odwzajemnienia. Niedawno obchodziłem moje, od ilu osób je dostałem? Od pięciu (poza rodziną). I to wszystko moja wina. Przez moje lęki nie odzywam się do innych i pewnie myślą że zerwałem z nimi kontakt. Że nie chcę ich już znać. A ja nie potrafię z tym nic zrobić. Z wykształceniem średnim nadaję się tylko do roboty fizycznej, a ja prawie w ogóle nie mam siły żeby cokolwiek zrobić. Jakby tego było mało, mam skoliozę, przez co wyglądam jak Hobbit, któremu coś wygryzło lewy bok. Plecy mnie bolą jeśli zbyt długo stoję lub chodzę. Mama zabrała mnie z tym kiedyś do lekarza, chyba w drugiej klasie liceum. Zlecili mi gorset, ale ponieważ jestem skończonym idiotą, prawie wcale go nie nosiłem. Została mi jedynie operacja na którą nie mam zamiaru na razie iść.
          Powinienem iść się zarejestrować w Urzędzie Pracy, powinienem iść na jakieś badania okresowe. Do wszystkiego tego brakuje mi odwagi. Pewnie zostanę wyśmiany, jeśli nie na głos to przynajmniej w waszych głowach. Wiem co mi powiecie. „Sam jesteś sobie winien”, „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. Żadnej profesjonalnej pomocy nie otrzymam dopóki nie będę ubezpieczony, a nie wiem jak zdobyć się na odwagę żeby cokolwiek zdziałać. Kiedy patrzę na Facebooka to widzę ludzi szczęśliwych. Niektórzy których znam są już (!) w związku małżeńskim. A ja? Nigdy nie miałem dziewczyny. Może to i lepiej. Przynajmniej nie marnowałem żadnej dziewczynie czasu. Z moim charakterem nie nadaję się do związku, jakiegokolwiek. Może nawet do społeczeństwa. Wiem że lanie siebie samego nic nie zmieni. Wiem że marnuję czas. Wiem że powinienem się wziąć za jakieś ćwiczenia, za cokolwiek. Ale nie mam pojęcia jak. Nie mogę się zebrać w sobie. Jeśli to fobia, to na pewno jakaś mocna. Przegrywam życie, ludziska.

Proszę, wybaczcie mi ten długi post, ale nie mogłem już tego dłużej trzymać.
 

Szary

Kolego drogi. Nie jesteś jedyny. Nie jesteś sam. Moja sytuacja jest z deka podobna (nie będę się wdawał w szczegóły), tylko że ja mam 3 lata więcej. Trzymam kciuki za Ciebie.
(29 Paź 2018, Pon 15:36)Bober napisał(a): [ -> ]TL; DR
Nauczyłeś mnie nowego skrótowca. :Stan - Uśmiecha się:
(29 Paź 2018, Pon 17:44)Szary napisał(a): [ -> ]Kolego drogi. Nie jesteś jedyny. Nie jesteś sam. Moja sytuacja jest z deka podobna (nie będę się wdawał w szczegóły), tylko że ja mam 3 lata więcej. Trzymam kciuki za Ciebie.
Dziękuję. Przykro mi że też musisz przez to brnąć. Wiem że są tu ludzie którzy mają podobne problemy, a nawet gorsze. Kiedy widzę to, przez co niektórzy muszą przechodzić, to wstyd mi że narzekam. Mam tylko nadzieję, że kiedyś życie nam wszystkim się polepszy. :Stan - Uśmiecha się:
(29 Paź 2018, Pon 18:03)Żółwik napisał(a): [ -> ]
(29 Paź 2018, Pon 15:36)Bober napisał(a): [ -> ]TL; DR
Nauczyłeś mnie nowego skrótowca. :Stan - Uśmiecha się:
Haha, cieszę się że do czegoś się przydałem! -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Mialem podobnie. Dopiero jak wyjechalem ze swojego miasta na studia to zaczalem zyc. Nie wiem skad jestes ale poszukaj na fb jakis grup w ktorych ludzie sie spotykaja.
@Bober, 1:0 dla Ciebie, bo ja np. nie byłem na studniówce. :Stan - Uśmiecha się:

Tak na poważnie to dużo tutaj z nas ma podobne historie. Jedno mnie niepokoi: piszesz o swojej winie. Nie szukaj winy w sobie ani w nikim nie szukaj winy. Za to warto się zastanowić nad tym, co teraz, jak powalczyć o poprawę Twojej sytuacji.

(29 Paź 2018, Pon 15:36)Bober napisał(a): [ -> ]No a przez to że zdawałem tylko rozszerzony angielski, inne kierunki zostały dla mnie zamknięte, że tak powiem.
Nieprawda.
Ja na przykład zdawałem tylko podstawową maturę z matematyki, a teraz uczę matematyki na uczelni.
(29 Paź 2018, Pon 15:36)Bober napisał(a): [ -> ]Kiedy patrzę na Facebooka to widzę ludzi szczęśliwych.
Wiem, że to, co napiszę, to rzecz powszechnie znana, wręcz frazes, ale w mediach społecznościowych wszyscy wydają się szczęśliwi, zwłaszcza ci, którzy produkują najwięcej kontentu: tryskają szczęściem, wiecznie podróżują, spotykają się z ludźmi, bla, bla... Ale social media mają to do siebie, że wychodzisz na takiego, jakim się prezentujesz, a ludzie przecież chcą zaprezentować się z jak najlepszej strony, która jeśli nie jest w ogóle nieprawdziwa/mało prawdziwa, to jest jedynie skrawkiem wyrwanym z ich życia. Ale, do konkluzji: nie ma co się z kimkolwiek porównywać, zwłaszcza, jeżeli robi się to przez obserwację ludzi w social mediach, gdzie jest raczej parcie na pokazywanie blasków, niż cieni. Odnoszenie się przy ocenianiu samego siebie (zazwyczaj zbyt ostrego) do sytuacji życiowej innych ludzi też dla niewielkiego ułamka ludzi jest motywacją, inaczej działa raczej destruktywnie. Spróbuj sobie to odpuścić. Wiem, że pewnie powinnam sobie wsadzić takie dobre rady w tyłek, ale niestety ja parę lat temu popadłam w paranoję porównawczą i sprowadziłam się do obrazu najbardziej nieudanie ulepionego człowieka na całym świecie. Musiałam się trochę wykopać na jakiś czas z social mediów, a jak wróciłam, to znalazłam sobie do śledzenia również profile ludzi, którzy opisują swoje życie ze wzlotami i upadkami i mają różne problemy, z którymi mogę się utożsamić & piszą o nich otwarcie. No, ale wywód mi z tego wyszedł...

A jeśli filologia angielska to to, czego chcesz, coś, co być może dałoby Ci radość, spróbuj kiedyś. Po filologii można się wykazać nie tylko na polu nauczycielskim. Jak się kiedyś raz we mnie zrodziła jakaś pasja, to chwilę mnie ciągnęła dalej, tylko s+:Ikony bluzgi pieprz: coś chyba po drodze. Ale i tak to zawsze coś!
"kulturysta z Auschwitz" - to dobre xD

A 20 lat to nie jest dużo, wiele normalsów, którzy mają po 20 kilka mają podobną sytuację do Twojej względem wykształcenia i pracy.
(29 Paź 2018, Pon 18:10)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Mialem podobnie. Dopiero jak wyjechalem ze swojego miasta na studia to zaczalem zyc. Nie wiem skad jestes ale poszukaj na fb jakis grup w ktorych ludzie sie spotykaja.
Coś pomyślę, dziękuję za podpowiedź.
(29 Paź 2018, Pon 18:18)Żółwik napisał(a): [ -> ]@Bober, 1:0 dla Ciebie, bo ja np. nie byłem na studniówce. :Stan - Uśmiecha się:

Tak na poważnie to dużo tutaj z nas ma podobne historie. Jedno mnie niepokoi: piszesz o swojej winie. Nie szukaj winy w sobie ani w nikim nie szukaj winy. Za to warto się zastanowić nad tym, co teraz, jak powalczyć o poprawę Twojej sytuacji.

(29 Paź 2018, Pon 15:36)Bober napisał(a): [ -> ]No a przez to że zdawałem tylko rozszerzony angielski, inne kierunki zostały dla mnie zamknięte, że tak powiem.
Nieprawda.
Ja na przykład zdawałem tylko podstawową maturę z matematyki, a teraz uczę matematyki na uczelni.
Rzeczywiście, czuję się winny. Widzisz, mógłbym przynajmniej napisać jakieś proste "Cześć, co tam u ciebie?". Strzelić jakąś pogawędkę. Ale nawet na to mnie nie stać. Nie dość że coś mnie powstrzymuje to jeszcze nie mam żadnego tematu na rozmowę. No, może nie aż tak, trochę przesadzam. W końcu, zawsze można czymś sypnąć. Tylko że mam takich tematów mało. A jak spytam się co u nich, to powinienem się odwzajemnić tym samym. Powiedzieć im co u mnie. Tylko co ja powiem, "Jestem na urlopie dla bezrobotnych"? Można też skłamać, ale nie uśmiecha mi się to.

Prawdę mówiąc, to jedyne co mógłbym teraz zrobić to wyjść małymi kroczkami z domu, udać się do Urzędu Pracy, zarejestrować się i iść na jakąś terapię, albo coś w tym stylu. Tylko że nie mogę się przemóc. Gdy tylko jestem poza domem, boję się że ludzie mnie obgadują za plecami. Nieuzasadnione lęki, ale ciągle lęki. Wiem że brzmię dziecinnie i uparcie, ale takie właśnie myśli mam w głowie.

P.S.: Mówisz że uczysz matematyki (lub uczysz się matematyki, nie jestem pewien czy nie pominąłeś tego jednego słówka, haha :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ) na uczelni. I widzę też, że jesteś z Rzeszowa. Zabawne, bo na Uniwersytecie Rzeszowskim miałem zamiar studiować, zanim coś mi uderzyło do głowy.

(29 Paź 2018, Pon 18:34)apatiskt napisał(a): [ -> ]Wiem, że pewnie powinnam sobie wsadzić takie dobre rady w tyłek
Nie powinnaś, jestem ci wdzięczny za to, że próbujesz mi pomóc. Wiem że ludzie na takich stronach chcą wyglądać jak najlepiej, i że nie każdy ma kolorowo. A jednak coś mi tkwi w głowie co mówi "Patrz, patrz jak oni mają dobrze." Ja chyba powoli również sprowadzam się do takiego obrazu jak ty opisałaś. To dlatego że nie potrafię się jakoś ogarnąć. To znaczy, spójrz. Są ludzie którzy zacisną zęby i pięści i pójdą zrobić to co chcą. Niestety nie jestem jednym z nich. Przepraszam że tak biadolę, ale całe to duszenie emocji w sobie potrafi nieźle człowiekowi wejść na psychikę.

Mówisz też żebym kiedyś spróbował filologii angielskiej. To "kiedyś" daje mi promyk nadziei, no bo w końcu są też ludzie po trzydziestce którzy idą na studia. Ale z drugiej strony, mówią że studia to najlepszy czas w życiu, no a ja z niego nie korzystam. W późniejszych latach życia pozostaną pewnie jedynie studia zaoczne, bo na dzienne nie będzie czasu. To oczywiście zakładając, że jakoś sobie poukładam ten bałagan w głowie do tej pory. Nie chcę myśleć o tym, co mogłoby być gdybym tego nie opanował. W sumie to nie powinienem myśleć tylko działać, ale cóż...

(29 Paź 2018, Pon 18:40)chory na nieśmiałość napisał(a): [ -> ]"kulturysta z Auschwitz" - to dobre xD

A 20 lat to nie jest dużo, wiele normalsów, którzy mają po 20 kilka mają podobną sytuację do Twojej względem wykształcenia i pracy.
Wiem że jestem jeszcze młody, ale przeraża mnie fakt że ta młodość mi szybko ucieka i jestem na tyle nieudolny, że nie potrafię się wziąć w garść. No i większość tych ludzi którzy mają 20 kilka lat właśnie studiują. Niektórzy być może wolą iść do jakiejś innej szkoły. Inni może nawet zakładają własny biznes. Znam gościa który olał maturę (pomimo tego że chodził do liceum) i postanowił iść na budowlankę. To też jakaś opcja. Niby najprostsza, ale w tym momencie jest dla mnie nieosiągalna.
Jak juz pojdziesz na jakies studia to OBOWIAZKOWO staraj sie o akademik. Tak kazdy sie odnajduje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
nareszcie jakiś prawdziwy fobik, bez pracy, bez dziewczyny. We have the real phobic, without job, without a girl.
Możesz poprosić mamę, żeby z tobą poszła do UP i do psychiatry, psychiatra nawet może do domu przyjść, też jest taka możliwość.
(29 Paź 2018, Pon 18:41)Bober napisał(a): [ -> ]Ale z drugiej strony, mówią że studia to najlepszy czas w życiu
Mam nadzieję, że to nie tylko moje pobożne życzenie, bo myślę, że nie ma takiego czasu w życiu, który ma specjalne predyspozycje, żeby być tym "najlepszym", czy choćby "wyjątkowym". Mnie już mówili różnie: że to liceum, że studia, że po trzydziestce... O studiach słyszałam głównie z perspektywy osób pokolenie wyżej, a więc trzeba by popatrzeć wstecz, może kiedyś czas studiów był jakiś wyjątkowy - u mnie szykuje się na to, że będę wspominała przymusowy small talk o pracy w korpo, karnetach na siłkę i brownie z fasoli. Przynajmniej w kwestii towarzyskiej. xd

A z drugiej strony może to jednak trochę tak jest, że wszystko ma swój czas, tylko dla każdego ten czas przychodzi w innym momencie. Fajnie, że studia po trzydziestce nie są już niczym dziwnym. To, że mieszkasz dalej z mamą też nie jest żadnym wstydem. W ogóle wszystkie te normy społeczne, które zmieniają się w coraz bardziej pokraczny sposób są zabójcze...
Mieszkanie w wieku 20 lat w domu rodzinnym to przecież nic dziwnego :Stan - Uśmiecha się: dziwnie to się zaczyna robić jak ma się 30+ na karku :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(29 Paź 2018, Pon 19:12)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Jak juz pojdziesz na jakies studia to OBOWIAZKOWO staraj sie o akademik. Tak kazdy sie odnajduje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jeśli tylko uda mi się kiedyś zdobyć trochę odwagi i pójść na studia, to postaram się tak zrobić.
(29 Paź 2018, Pon 19:13)nika32 napisał(a): [ -> ]nareszcie jakiś prawdziwy fobik, bez pracy, bez dziewczyny. We have the real phobic, without job, without a girl.
Możesz poprosić mamę, żeby z tobą poszła do UP i do psychiatry, psychiatra nawet może do domu przyjść, też jest taka możliwość.
Chyba tak właśnie trzeba będzie zrobić, nie bardzo mi się uśmiecha wyjazd samemu. A o tym że psychiatra może przyjść do domu, to nie wiedziałem. Zapamiętam, chociaż wątpię żebym zawracał mu głowę wizytą domową. Tacy ludzie mają pełno roboty i nie chciałbym im jej dawać jeszcze więcej. Tak czy siak, dziękuję za info. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Kiedyś to całe życie mieszkało się w domu rodzinnym - rodziny wielopokoleniowe pod jednym dachem na wsiach to nic dziwnego. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(29 Paź 2018, Pon 19:22)apatiskt napisał(a): [ -> ]To, że mieszkasz dalej z mamą też nie jest żadnym wstydem.
(29 Paź 2018, Pon 19:29)niki11 napisał(a): [ -> ]Mieszkanie w wieku 20 lat w domu rodzinnym to przecież nic dziwnego :Stan - Uśmiecha się:
Dobrze słyszeć, przynosi to trochę komfortu :Husky - Podekscytowany:
Po prostu trochę dziwnie się czuję kiedy widzę jak większość ludzi, których znam, wydaje się być już zupełnie samodzielna. To pewnie tylko złudzenie, ale dla mojej głowy wydaje się wystarczająco realne.
Hej mam tyle samo lat co ty i jestem dokładnie w tej samej sytuacji tzn. bez studiów i bez pracy. Tyle że ja kończyłam technikum, mieszkam teoretycznie w dużym mieście ale są to przedmieścia i przez to że nie mam prawka ani samochodu to wszedzie mam daleko przez co też nie mogę znaleźć pracy (chociaż mogłabym wstawać o 3 rano albo wracać do domu po północy ale nie wiem jakbym to psychicznie i fizycznie wytrzymała). Bardzo żałuję że nie poszłam na studia to był jeden z moich wielu błędów jakie popełniam w tym roku (a było ich sporo).
Żałuję też że przestałam w maju chodzić do psychiatry bo teraz znowu bardzo ciężko mi do niego iść plus nie mam pieniędzy a rodzice mi na to nie dadzą. Ogólnie to nie wiem co robić w życiu przez co moja frustracja i depresja się powiększa. Także mogę cię pocieszyć tak że nie jesteś sam z takim problemem.

Użytkownik 22397

Wyluzuj. Dzieciak jeszcze jesteś. Miałem ja wiele takich lat, że miałem coś zrobić i nie zrobiłem nic. Pozdrawiam!
@Bober Marne to pocieszenie dla Ciebie będzie, ale wydaje mi się że ja miałem gorzej. Też byłem chuchrem, do tego wiecznie schorowanym, mający ciężki trądzik. Przeszedłem gnębienie psychiczne i fizyczne przez wszystkich rówieśników. Na osiedlu tez lekko nie miałem. W L.O. stałem zawsze z boku, z nikim się nie trzymałem. Dopiero na studiach poznałem znajomych, których już nie mam.
Prawdopodobnie niejeden z użytkowników forum ma za sobą podobny bagaż doświadczeń lub nadal przechodzi przez szkolny bullying, który może być przyczyną różnych zaburzeń psychicznych w późniejszych etapach życia.
Masę mięśniową można wyrobić ćwiczeniami na siłowni, trądzik wyleczyć, ale gorzej ze zniszczoną psychiką.
Została mi taka trauma, że chodzę cały czas napięty po ulicy jakbym czekał na atak. Mam problem z nawiązywaniem i podtrzymywaniem relacji z ludźmi. No i fobia społeczna to mój podstawowy problem.
Jesteś jeszcze bardzo młody, nie napiszę Ci ogarnij się, bo mnóstwo razy słyszałem to od rodziny i wiem jak to brzmi. Ja sam siebie nie potrafię ogarnąć po tych przejściach, a co dopiero próbować pomóc innym, ale może znajdź sobie coś (a może już masz) co pozwoli Ci podnieść swoją samoocenę i pewność siebie.
(06 Gru 2018, Czw 19:17)kanli napisał(a): [ -> ]Wyluzuj. Dzieciak jeszcze jesteś. Miałem ja wiele takich lat, że miałem coś zrobić i nie zrobiłem nic. Pozdrawiam!
Cóż, w sumie to racja. Tylko że tu gdzie mieszkam jest dużo więcej dzieciaków w moim wieku którzy dają sobie radę, niż takich jak ja.

@Strachliwy
Przykro mi to słyszeć. Mnie gnębienie przestało prześladować w liceum, całe szczęście, ale i tak mogło być lepiej. Też mam problem z podtrzymywaniem kontaktów z innymi. O poznawaniu innych nawet nie wspomnę. -:Stan - Niezadowolony - Płacze:
Też chodzę napięty po mieście (jak uda mi się zmotywować do wyjścia; z dnia na dzień jest coraz gorzej, praktycznie cały czas siedzę w domu); ty masz do tego powód, ja... Nie tak bardzo (poza fobią). Wnioskując z tego, że masz traumę, to musieli gnębić cię mocno. Nie miałem aż tak źle. Przyjemnie na pewno nie było i mam jakiś uraz, ale to nic w porównaniu z tym, przez co przechodzą inni. Czasem zastanawiam się czy nie robię wideł z igły (choć to dość gruba igła).
W moim kierunku teksty typu "Ogarnij się" całe szczęście nie lecą. Wydawałoby się, że rodzina będzie wyrozumiała i chętna do pomocy, a tu proszę. Przykro mi, że musiałeś wysłuchiwać takich rzeczy, ale jak to mówią: Syty głodnego nie zrozumie.
A co do podnoszenia samooceny... Próbowałem coś sobie znaleźć. Problem w tym, że nie potrafię się trzymać czegoś przez dłuższy czas. Chciałem spróbować rysowania, ale muszę mieć coś przed oczami żeby to narysować; z wyobraźni nie potrafię. W sumie to jakby kopiowanie czyjejś pracy. Wiem że trzeba dużo rysować żeby być w tym dobrym, ale jak widzę prace innych to się łamię. Zamiast myśleć: "O, mogę taki być, muszę tylko ćwiczyć", myślę: "To bez sensu, i tak nic z tego nie będzie".
Próbowałem wkręcić się w elektronikę, ale to trochę wchodzi w terytorium nauk ścisłych, i nie wychodzi mi to najlepiej. Całe szczęście nie wysadziłem jeszcze żadnych kondensatorów, haha -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Widać że do fobii dochodzi jeszcze zniechęcenie i może nawet niecierpliwość.
Myślałem nawet o nauce gry na fortepianie, ale to na razie odpada. Pianino akustyczne ciężko byłoby ściszyć (mieszkam w bloku), a na pianino cyfrowe mnie nie stać (brak pracy) a mamy nie mogę o to poprosić. Nie miałbym odwagi. Przez tyle lat wydawała na mnie pieniądze (i nadal to robi) a ja nie mam jej nic do zaoferowania prócz marnej obecności. Nie chcę jej naciągać na jeszcze większe koszty. Jakby tego było mało, to w tym przypadku również nie jestem pewien czy trzymałbym się wyznaczonej drogi. Gdyby nagle coś mi odbiło i zniechęciłbym się nawet do tego, no to wtedy kaplica. Pieniądze znikają, a ja nadal tym samym punkcie.


@itanimuli
Łączmy się w bólu, heh -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Cóż, masz o tyle dobrze, że ukończyłaś technikum. Zawód masz w dłoni. Ja po liceum muszę się gdzieś doszkalać. Studia na razie odpadają. Sama myśl o jakichś prezentacjach przed wszystkimi mnie przeraża. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:  Zostaje szkoła policealna. Najpierw jednak muszę iść (podobnie jak ty) do psychiatry, ale nie mogę się w sobie zebrać. Mówiłem to ponad miesiąc temu, i nic się nie zmieniło. Nadal siedzę w domu.
Podobnie jak ty, ja również nie wiem co tak na prawdę chciałbym robić. Jednak, na pocieszenie, jest dużo osób w naszym wieku które myślą tak samo.
Mam nadzieję, że sytuacja Ci się polepszy; że wam wszystkim się polepszy. :Stare - Głaszcze:
(07 Gru 2018, Pią 16:14)Bober napisał(a): [ -> ]@itanimuli
Łączmy się w bólu, heh -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Cóż, masz o tyle dobrze, że ukończyłaś technikum. Zawód masz w dłoni. Ja po liceum muszę się gdzieś doszkalać. Studia na razie odpadają. Sama myśl o jakichś prezentacjach przed wszystkimi mnie przeraża. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:  Zostaje szkoła policealna. Najpierw jednak muszę iść (podobnie jak ty) do psychiatry, ale nie mogę się w sobie zebrać. Mówiłem to ponad miesiąc temu, i nic się nie zmieniło. Nadal siedzę w domu.
Podobnie jak ty, ja również nie wiem co tak na prawdę chciałbym robić. Jednak, na pocieszenie, jest dużo osób w naszym wieku które myślą tak samo.
Mam nadzieję, że sytuacja Ci się polepszy; że wam wszystkim się polepszy. :Stare - Głaszcze:

Wcale z tym zawodem nie jest tak super jak się wydaje. Jestem technikem logistykiem a do tej branży to chcą kogoś kto ma wykształcenie wyższe i przede wszystkim dobrze zna angielski a ja to niestety tak średnio znam ten język :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Do psychiatry byłam już raz zapisana ale odwołałam wizytę ze względu na pieniądze plus oczywiście na mój brak odwagi. Ale prędzej czy później będę musiała tam iść i na terapie też najlepiej tylko skąd wziąć na to wszystko pieniądze (ubezpieczona też już nie jestem).
O szkole policealnej też myślałam a na studia chce jeszcze spróbować iść tylko nie mam pojęcia na jakie bo w niczym nie czuje się za dobrze...
Też nadal siedze w domu. Do żadnej pracy mnie nie chcą albo mam za daleko. Jestem załamana swoją sytuacją a moja depresja się tylko pogłębia i cofam się przez to stanie w miejscu. 

Wspomniałeś wyżej że próbowałeś rysować to podobnie jak ja :Stan - Uśmiecha się: i też posbnie jak ty nie potrafię nic sama stworzyć tylko korzystam z prac innych. Chciałabym mieć tak rozwinięta wyobraźnię i taki talent co po niektórzy. 
Też ci życzę dużo szczęścia i żeby kiedyś było lepiej u mnie niestety narazie się na to nie zanosi ale wciąż mam nadzieję że to się jakoś ułoży...

Użytkownik 22397

Bober, ale pierd...ić ich. No dają sobie radę a Ty sobie nie dajesz... no i ...uj. ...bać to! To serio nie określa Twojej wartości.
Każdy sobie radzi jak umie. Nie warto się z nikim porównywać, tak sobie uświadomiłem kiedyś. Choćbym został żulem, to będę dumnym żulem. Tak sobie mów.
(07 Gru 2018, Pią 19:34)kanli napisał(a): [ -> ]Bober, ale pierd...ić ich. No dają sobie radę a Ty sobie nie dajesz... no i ...uj. ...bać to! To serio nie określa Twojej wartości.
Każdy sobie radzi jak umie. Nie warto się z nikim porównywać, tak sobie uświadomiłem kiedyś. Choćbym został żulem, to będę dumnym żulem.  Tak sobie mów.
Dzięki że próbujesz mi pomóc, ale niestety nie potrafię sobie tego przetłumaczyć. To znaczy, próbuję sobie tak mówić, ale coś w środku mnie nie chce tego przyjąć i wracam w dołek. Nie potrafię się nie porównywać do innych, ale mam nadzieję że kiedyś mi się to zmieni.
No i dzięki za śmieszki z tym "dumnym żulem", haha :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Co do porownywania sie to mam podobnie. Specyfika polega na tym ze porownuje sie z dziewczynami i zawsze dochodze do wniosku ze jestem gorszy.

Użytkownik 22397

(08 Gru 2018, Sob 18:09)Bober napisał(a): [ -> ]
(07 Gru 2018, Pią 19:34)kanli napisał(a): [ -> ]Bober, ale pierd...ić ich. No dają sobie radę a Ty sobie nie dajesz... no i ...uj. ...bać to! To serio nie określa Twojej wartości.
Każdy sobie radzi jak umie. Nie warto się z nikim porównywać, tak sobie uświadomiłem kiedyś. Choćbym został żulem, to będę dumnym żulem. Tak sobie mów.
Dzięki że próbujesz mi pomóc, ale niestety nie potrafię sobie tego przetłumaczyć. To znaczy, próbuję sobie tak mówić, ale coś w środku mnie nie chce tego przyjąć i wracam w dołek. Nie potrafię się nie porównywać do innych, ale mam nadzieję że kiedyś mi się to zmieni.
No i dzięki za śmieszki z tym "dumnym żulem", haha :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

A chodzisz na terapię? Bo to do przepracowania na terepii jest.
Stron: 1 2