PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak informować rodzinę o wyjściu?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
U mnie dość nietypowy problem. Chodzi o to, że chętnie bym gdzieś ruszył poza dom, zaczął się socjalizować bo z siedzenia na tyłku i jęczenia nic nie wynika. Mam kilka opcji na wyjścia ale tu zaczyna się problem. Moi nadopiekuńczy rodzice przyzwyczajeni do mojego zamulania w domu po prostu będą w szoku jak im oznajmię, że wychodzę się z kimś spotkać. Dobrze ich znam, jestem świadom ich reakcji i chcę tego uniknąć. Sytuacja patowa, jedno i drugie rozwiązanie beznadziejne.

Oczywiście najlepszą opcją wyprowadzka co niedługo będzie miało miejsce, ale jeszcze przez parę mscy muszę odgrywać jakąś szopkę bo ojezu co to się dzieje, on wychodzi z domu. Najlepiej obdzwońmy całą rodzinę kto wie co on tam szykuje. 

Jak wyglądały Wasze pierwsze wyjścia z domu po długim okresie wegetacji? Co mówiliście rodzicom?

Szary

Heh, to śmieszne, ale mam podobny problem. To dość spory problem niestety. Ja zawsze mówię, że idę się przejść, choć i tak na mnie dziwnie patrzą.
No właśnie, niby najprostsze rozwiązanie. A potem pytania w moją stronę: "Ale jak to, z kimś? po co? kiedy wracasz? gdzie idziesz?"

Szary

(11 Lis 2018, Nie 14:07)WeLoveThisGame napisał(a): [ -> ]No właśnie, niby najprostsze rozwiązanie. A potem pytania w moją stronę: "Ale jak to, sam? po co? kiedy wracasz? gdzie idziesz?"
Standardowo odpowiadam - idę sam, przewietrzyć się, bo łeb mnie już boli od siedzenia, wrócę za godzinę, dwie, nie wiem, gdzie, gdziekolwiek. Heh.
Zdarza mi się mówić, że idę na zakupy, kiedy tak naprawdę idę się spotkać z kimś, kogo nie znają. Ciuchy można przekładać pół dnia, więc to ucina wszystkie pytania :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cwaniaczki :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: zacznę wdrażać nieinwazyjnie na początku krótki czas, żeby docelowo dojść do tych kilku godzin.
Ludzie ja mam podobnie. Teraz czuję się jeszcze gorzej , bo przez ostatnie 2 lata byłem na studiach i miałem luzy.
Wkurza mnie to  że muszę opowiadać rodzicom o znajomych.
nie lubię też mówić o nowo poznanych dziewczynach, bo wtedy moi starsi są podekscytowani i mówią: podrywaj, zaproś ją tam i siam ehh:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Jak już idę się z kimś spotkać to mówię: idę się przejść, albo do sklepu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
W tym tygodniu planuję się spotkać z jedną dziewczyna z forum. I zaczynają się schody. Kończę robotę o 14 jak będzie 17 i dalej mnie nie będzie w domu to zaraz zaczną się niepokoic :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ja pierdziele, paranoja...

(11 Lis 2018, Nie 14:09)Mothy napisał(a): [ -> ]Zdarza mi się mówić, że idę na zakupy, kiedy tak naprawdę idę się spotkać z kimś, kogo nie znają. Ciuchy można przekładać pół dnia, więc to ucina wszystkie pytania :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Nie głupie :Stan - Uśmiecha się:
Jesteś kobietą i to jest normalka.
ja jestem mężczyzną więc uznaliby mnie za nienormalnego ale może kiedyś spróbuję i to wykorzystać :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
"Idę do druida, elo"
Podstawowe pytanie. Ile masz lat?
Ja nie mogę wychodzić z domu. Nawet po pracy, gdy nie ma mnie po 60 min od zakończenia pracy, są telefony, gdzie jestem. Kilka lat temu mama mi zakazała i ponieważ to jej dom, to muszę się stosować do jej zasad. Z koleżankami nie mogę się spotykać, a o osobach płci męskiej nie wspomnę. Człowiek czasem chce wyjść, ale nawet tego nie może.
(11 Lis 2018, Nie 14:44)Ranahilt napisał(a): [ -> ]Podstawowe pytanie. Ile masz lat?

A co to ma $ibku do rzeczy? Jest ustawowy zakaz zadawania pytań przez współbojowników osobom starszym niż x lat?
Nikt tu nie pisze przecież, że kogoś w domu zamykają, albo nie pozwalają wyjść. Ludzie, czytajcie ze zrozumieniem.

Ostatnio byłem w kinie, to po 19:30 już dostałem trzy natarczywe telefony, bo przecież zaraz po pracy gdzieś poszedłem i gdzie ja jestem, (czy nie $ibpął mnie trolejbus na przejściu?).
Chodzi o ten brak prywatności, o sam fakt pytania i oczekiwanie odpowiedzi.

Wyobraź sobie że idziesz $ibku na spotkanie z forum, randkę albo coś, i ci nie wychodzi. I co, masz ochotę o tym mówić. Nie chodzi nawet o szczegóły, ale o pytanie "jak było?"
(11 Lis 2018, Nie 14:56)Zas napisał(a): [ -> ]
(11 Lis 2018, Nie 14:44)Ranahilt napisał(a): [ -> ]Podstawowe pytanie. Ile masz lat?

A co to ma k...a do rzeczy? Jest ustawowy zakaz zadawania pytań przez współbojowników osobom starszym niż?
Nikt tu nie pisze przecież, że kogoś w domu zamykają, albo nie pozwalają wyjść. Ludzie, czytajcie ze zrozumieniem.
Zas Rage Mode.

Innych rad udzieli się 15 latkowi, a innych 25 latkowi...
Cóż, rodzice zadają takie pytania,bo się nie odzwyczaili, nie przywykli do tego, że to już tak nie działa, jak wtedy, kiedy byli odpowiedzialni za swoje dziecko. Także trzeba by było przerwać tę "tradycję".
Kiedyś był czas, że dostawałam milion pytań, a potem telefonów. Potem na pytania zaczęłam odpowiadać zdawkowo, a na telefony nie odpowiadałam w ogóle. Koniec końców po przegięciu w tę skrajną stronę sytuacja się unormowała, sama mówię gdzie idę, a potem już nie ma kontroli,albo tak po ludzku powiem, żeby z obiadem nie czekać, no bo w sumie to jest naturalne dla mnie, żeby jakaś komunikacja była. Skoro ja rodzica mogę zapytać gdzie idzie , to on mnie też. A jak nie ma to już charakteru śledztw, to jest po prostu normalnie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Dobra, może za bardzo odniosłem to do siebie. To co, jakieś rady dla 25 latka?
@yoga.cat no to jest jakaś strategia i sam poniekąd idę czasem tym schematem, ale co, gdy ktoś nie chce mówić gdzie idzie, a poza tym nadal nie eliminuje to całkowicie pytań, zwłaszcza w każdej niestandardowej sytuacji?!

Tak naprawdę nie ma chyba innego wyjścia niż wyprowadzka albo za+:Ikony bluzgi kochać 2: domowników i pozbycie się zwłok.
Patrze że nie jestem jedyny.
To jest właśnie urok mieszkania z rodzicami. Jakbym zarabiał więcej to od razu bym sobie coś wynajął i miał spokój, ale jak zarabiam najniższą krajową to cóż... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
@zwykladziewczyna  nie dobrze. Jesteś jedynaczką? Jeśli tak to się nie dziwię, bo sam jestem jedynakiem i wiem jak jest.

Aj.. Człowiek niby jest pełnoletni, ma pracę, jakieś swoje pieniądze, a jest zniewolony. Zastanawiałem się trochę czy to w ogóle jest zgodne z prawem..
Słyszałem kiedyś na lekcji WOSu że jak dziecko mieszka z rodzicami, to mimo to że pracuje to musi dokładać się do czynszu. Jeśli nie to rodzice mogą podać go do sądu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Pamiętam kiedyś jak poszedłem na rower. Nie było mnie 5 h to starzy się tak niepokoili że masakra :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Myśleli że ktoś mnie pobił, może wpadłem pod samochód, może mnie porwali :Stan - Uśmiecha się - Szeroko::Stan - Uśmiecha się - Szeroko::Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(11 Lis 2018, Nie 15:07)yoga.cat napisał(a): [ -> ]Cóż, rodzice zadają takie pytania,bo się nie odzwyczaili, nie przywykli do tego, że to już tak nie działa, jak wtedy, kiedy byli odpowiedzialni za swoje dziecko. Także trzeba by było przerwać tę "tradycję".
Kiedyś był czas, że dostawałam milion pytań, a potem telefonów. Potem na pytania zaczęłam odpowiadać zdawkowo, a na telefony nie odpowiadałam w ogóle. Koniec końców po przegięciu w tę skrajną stronę sytuacja się unormowała, sama mówię gdzie idę, a potem już nie ma kontroli,albo tak po ludzku powiem, żeby z obiadem nie czekać, no bo w sumie to jest naturalne dla mnie, żeby jakaś komunikacja była. Skoro ja rodzica mogę zapytać gdzie idzie , to on mnie też. A jak nie ma to już charakteru śledztw, to jest po prostu normalnie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Dokładnie, chyba najlepiej ujęłaś to, co mam do przekazania. :Różne - Serce:
U mnie też ten proces przebiegał na tej samej zasadzie co w Twoim przypadku. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Chyba najważniejsze, o czym trzeba pamiętać, to to, że rodziców czasem też trzeba sobie "wychowywać".  -:Stan - Uśmiecha się - LOL: Pewne osoby robiły to w wieku dojrzewania, pewne trochę później, ale wydaje mi się, że nigdy nie jest na to za późno.  :Husky - Podekscytowany:
A jak radzić sobie z ich reakcją na wychowywanie albo przeciętnymi efektami?
Jak rozgrywać sytuacje typu poxniejsze powroty gdy nigdy nie miało się pasji dziewczyny ani znajomych i nie chce się opowiadać o próbach robienia czegokolwiek w życiu, które rodzice nam zniszczyli?

Niestety nadal zostaje ucieczka albo morderstwo.
(11 Lis 2018, Nie 15:20)Zas napisał(a): [ -> ]A jak radzić sobie z ich reakcją na wychowywanie albo przeciętnymi efektami?
Jak rozgrywać sytuacje typu poxniejsze powroty gdy nigdy nie miało się pasji dziewczyny ani znajomych i nie chce się opowiadać o próbach robienia czegokolwiek w życiu, które rodzice nam zniszczyli?

Niestety nadal zostaje ucieczka albo morderstwo.

Chyba wyprowadzka to jedyna droga, przynajmniej w moim przypadku. Ja nie raz podnosiłem głos, ale to nic nie dawało. Jak już to robiłem to zawsze była ostra wymiana zdań ze starym. Coś czuję że kiedyś może dojść do rękoczynów.
Najgorsze u mnie jest to że moi starzy wciskają nosa w szukanie przeze mnie pracy. Cały czas podchody abym został w Białymstoku, ja pierdziele.
@Nowy555 ja mam siostrę starszą i ona w sumie ja studiach mogła normalnie wychodzić na imprezy, na wesela, a ja po maturze dostałam zakaz wychodzenia. W sumie ten zakaz jest związany z tym, co robiła moja siostra. Ja się dokładam do wydatków, robię obowiązki domowe, więc za to oczekuję troszeczkę wolności.
(11 Lis 2018, Nie 15:31)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]@Nowy555 ja mam siostrę starszą i ona w sumie ja studiach mogła normalnie wychodzić na imprezy, na wesela, a ja po maturze dostałam zakaz wychodzenia. W sumie ten zakaz jest związany z tym, co robiła moja siostra. Ja się dokładam do wydatków, robię obowiązki domowe, więc za to oczekuję troszeczkę wolności.

Kurde to jakaś paranoja... To co robiła Twoja siostra nie oznacza tego że i Ty tak będziesz robić :Stan - Uśmiecha się:
A nie myślałaś pójść na studia do innego miasta? 
Ja poszedłem i robiłem co chciałem. Ostatnich dwóch lat nie żałuję i nigdy nie zapomnę tego czasu wolności :Stan - Uśmiecha się:
No właśnie, ale u rodziców to nie działa niestety :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
(11 Lis 2018, Nie 14:52)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]Ja nie mogę wychodzić z domu. Nawet po pracy, gdy nie ma mnie po 60 min od zakończenia pracy, są telefony, gdzie jestem. Kilka lat temu mama mi zakazała i ponieważ to jej dom, to muszę się stosować do jej zasad. Z koleżankami nie mogę się spotykać, a o osobach płci męskiej nie wspomnę. Człowiek czasem chce wyjść, ale nawet tego nie może.

W sumie ten zakaz jest związany z tym, co robiła moja siostra. Ja się dokładam do wydatków, robię obowiązki domowe, więc za to oczekuję troszeczkę wolności.
Nie gódź się na to, jesteś dorosła, przecież to jest :Ikony bluzgi kurka: ograniczanie ograniczanie Twojej wolności. Nie jesteś niewolnicą. Twoja matka ma jakiś porypane podejście do tego, ja pierdziele, rozmawiałaś z nią o tym? Nie jesteś jej własnością przecież.
(11 Lis 2018, Nie 15:38)Nowy555 napisał(a): [ -> ]
(11 Lis 2018, Nie 15:31)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]@Nowy555 ja mam siostrę starszą i ona w sumie ja studiach mogła normalnie wychodzić na imprezy, na wesela, a ja po maturze dostałam zakaz wychodzenia. W sumie ten zakaz jest związany z tym, co robiła moja siostra. Ja się dokładam do wydatków, robię obowiązki domowe, więc za to oczekuję troszeczkę wolności.

Kurde to jakaś paranoja... To co robiła Twoja siostra nie oznacza tego że i Ty tak będziesz robić :Stan - Uśmiecha się:
A nie myślałaś pójść na studia do innego miasta? 
Ja poszedłem i robiłem co chciałem. Ostatnich dwóch lat nie żałuję i nigdy nie zapomnę tego czasu wolności :Stan - Uśmiecha się:
No właśnie, ale u rodziców to nie działa niestety :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wiesz co, nie myślałam, bo tutaj mam dach nad głową, więc nie widziałam sensu. Z tymże ten dach nad głową to taki ciasny kaganiec. Studiowałam dziennie, więc nie miałam dochodów, potem te dochody się pojawiły, ale małe, więc nie ma jak opłacić czesnego i mieszkania, życia.
@L1sek rozmawiałam, ale z nią nie ma rozmowy. Ona mówi nie i koniec.
Ja juz jestem w takim stanie ze jestem gotowy pojsc do jakiejs instytucji aby zrobil troche z nimi porzadek. Mysle isc nawet do prawnika w tej sprawie.

(11 Lis 2018, Nie 15:42)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]
(11 Lis 2018, Nie 15:38)Nowy555 napisał(a): [ -> ]
(11 Lis 2018, Nie 15:31)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]@Nowy555 ja mam siostrę starszą i ona w sumie ja studiach mogła normalnie wychodzić na imprezy, na wesela, a ja po maturze dostałam zakaz wychodzenia. W sumie ten zakaz jest związany z tym, co robiła moja siostra. Ja się dokładam do wydatków, robię obowiązki domowe, więc za to oczekuję troszeczkę wolności.

Kurde to jakaś paranoja... To co robiła Twoja siostra nie oznacza tego że i Ty tak będziesz robić :Stan - Uśmiecha się:
A nie myślałaś pójść na studia do innego miasta? 
Ja poszedłem i robiłem co chciałem. Ostatnich dwóch lat nie żałuję i nigdy nie zapomnę tego czasu wolności :Stan - Uśmiecha się:
No właśnie, ale u rodziców to nie działa niestety :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wiesz co, nie myślałam, bo tutaj mam dach nad głową, więc nie widziałam sensu. Z tymże ten dach nad głową to taki ciasny kaganiec. Studiowałam dziennie, więc nie miałam dochodów, potem te dochody się pojawiły, ale małe, więc nie ma jak opłacić czesnego i mieszkania, życia.

A ja zarabiam.najnizsza krajowa. Niby moge cos wynajac za 500 zl ale wtedy bede glodem przymierac...
To wszystko motywuje mnie zebym sie nie poddawal i dalej aplikowal do jakis porzadnych prac
(11 Lis 2018, Nie 15:07)Zas napisał(a): [ -> ]@yoga.cat no to jest jakaś strategia i sam poniekąd idę czasem tym schematem, ale co, gdy ktoś nie chce mówić gdzie idzie, a poza tym nadal nie eliminuje to całkowicie pytań, zwłaszcza w każdej niestandardowej sytuacji?!
Myślę, że całkowite wyeliminowanie pytań nie jest do końca dobrym pomysłem. To znaczy, ja doskonale rozumiem o co tu się rozchodzi. O wyrzyg na każde pytanie rodzica, które odpala w głowie pewien łańcuch odczuć i skojarzeń, że oto znowu jest się traktowanym niepoważnie, jak dziecko, że jest się w klatce, itp. Ale samo zwykłe pytanie "gdzie idziesz?" nie jest niczym złym, raczej kwestia tego jakie odpala odczucia.
Jeśli ludzie mieszkają razem, to fajnie, żeby w ogóle coś o sobie wiedzieli,cokolwiek. Jeśli polegałoby to mieszkanie tylko na sięganiu do lodówki i wychodzeniu z domu bez słowa, to niekoniecznie byłby to stan idealny. Choć domyślam się, że wydaje się idealny,gdy sytuacja już się wypaczyła i ma się dość całkowicie swojej codzienności.

Zwykłe pytanie "jak minął dzień",czy "gdzie wychodzisz", albo "jak było", to część życia społecznego (tak, wiem,że piszę o życiu społecznym na TYM forum, ale jednak zaryzykuję, bo większość osób jednak tu jakąś rodzinę ma). Część tego, co sprawia, że ludzie nie są dla siebie obcy.  Nie nakłada to na nikogo konieczności głębokich zwierzeń. "Idę do kumpla/na miasto/do sklepu". "Jak było?" "Było spoko, było średnio/wolę o tym teraz nie mówić". Sam regulujesz to ile powiesz, nikt nie może obcęgami z Ciebie tego wyciągnąć, pomimo emocji, które Tobą targają, irytacji, frustracji.  Możesz się uprzeć, że nie powiesz nic ponad to i koniec. Nie musisz się zwierzać jak ci cokolwiek idzie, jakie masz uczucia, jakie masz życie wewnętrzne,chodzi o samą suchą informację.

Niestety jest tak, że rodzicowi trzeba postawić granice. I wiem o czym mówię, bo mam nadopiekuńczą matkę, którą udało mi się już w duuuuużym stopniu odmienić od wersji pierwotnej. Początki są trudne ( u mnie to wyglądało tak ,że np. był płacz(!), że nie jadę z nią na działkę w wieku lat 25, bo kiedyś jak będę w jej wieku to zrozumiem co to znaczy xD, uwzględnianie mnie w planach bez pytania, mówienie rzeczy, z których wynika, że jestem jej jedyną ostoją w tym świecie, przytulanie nagle, jakby płonął właśnie świat i to był ostatni raz, nie mówiąc już o tym co działo się jak byłam dzieckiem i nastolatką-nic mi nie było wolno robić niemal,chciała dzielić ze mną pokój do mojego 20 roku życia, każde wakacje z automatu miały być spędzone z nią,gdy inni mieli swoje życie, a świat na wszelki wypadek był prezentowany jako straszne niebezpieczne miejsce...). Ale trzeba próbować rodziców przyzwyczaić do innego wzorca swoich zachowań, warto jednak pamiętać, żeby to się w miarę możliwości kulturalnie odbywało, a nie na zasadzie pizgania naczyniami za każde "gdzie idziesz?",o tyle, że agresja rodzi agresję. Stanowczość będzie działała bardziej niż awantury,bo one nikomu nie służą i jeszcze rozstrajają.

Oczywiście są jakieś skrajnie patologiczne sytuacje kiedy jest jakaś w ogóle przemoc psychiczna w rodzinie,która się dalej ciągnie i wtedy to raczej wyprowadzka musiałaby wchodzić w grę. Ale warto najpierw spróbować odpowiednio długo ćwiczyć wersję stanowczości i bardziej skupiać się na swoich reakcjach na to, co się dzieje i swoim podejściu, niż na tym co ktoś mówi. Nie możesz rodzicowi zakleić buzi taśmą (tzn możesz, ale nie polecam x) ), ale możesz inaczej się zachowywać względem tego, co on robi.

Tak jak piszesz, KA_☕☕☕_WA :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:) ,
(11 Lis 2018, Nie 15:14)KA_☕☕☕_WA napisał(a): [ -> ]rodziców czasem też trzeba sobie "wychowywać".   Pewne osoby robiły to w wieku dojrzewania, pewne trochę później, ale wydaje mi się, że nigdy nie jest na to za późno.
Nigdy nie jest za późno, choć nie jest to łatwe. Nie można spodziewać się efektu natychmiast, bo każdy będzie z oporem przyjmował zmianę charakteru w drugim człowieku w zakresie asertywności. Ludzie lubią kiedy rzeczy w relacjach się raz utrą, szczególnie kiedy jest to korzystne dla nich, a dla rodzica przecież to jest korzyść bez względu na wiek.  Nagła asertywność, ze strony potomka może być nie lada zaskoczeniem. Ale jest to konieczne i trzeba mocno zagryźć zęby czasem, bo jeśli mamy problem z takim rodzicem, to jesteśmy też przyzwyczajeni do pewnych prób zgaszenia nas kiedy się stawiamy. I pierwsze odpieranie tego może być na prawdę ciężkie, bo automatycznie możemy wpaść w lęk, chcieć się dostosować, by dyskomfort minął, możemy czuć się, jakbyśmy robili coś złego, niegodziwego, że nie damy rady, że to brak szacunku... Przecież tego nas uczono! Ale trzeba sobie prędzej, czy później zawsze przypomnieć, że walczy się o coś, do czego się ma prawo.
Nawet zaczynaja sie schody jak ktos ze znajomych dzwoni do mnie albo ja zadzwonie do kogos. Potem pytania kto dzwonil czemu nak mowiles a nie inaczej ehh
Ja to wychodze na podworko aby zadzwonic/oddzwonic.
Jezu jakie ja szopki misze odstawiac...
Stron: 1 2 3 4