PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Sens rozpoczęcia terapii
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Ostatnio trochę nad tym rozmyślałem, jest jakikolwiek sens w tym żeby stary byk z zaburzeniem osobowości (nie mogę się zdecydować z jakim, pasują co najmniej dwa), który od lat najmłodszych permanentnie spadał z jednej patologii w drugą (odrzucenie przez jednego z rodziców, przemoc domowa, nadopiekuńczość drugiego rodzica, wieloletnie uzależnienie,...)  który nie cierpi tylko na fobie (ZOK, i myślę że coś by się z pewnością znalazło), i który nie prowadzi żadnego życie towarzyskiego poza pracą/szkolą od dobrych kilku lat lat , poszedł na terapie?

Nigdy nie bylem na terapii, nigdy nie brałem leków. Ciekawi mnie czy  w moim przypadku, jest w ogóle jakikolwiek sens rozpoczynać leczenie. Skrzywiony jestem bardzo bardzo, 30-stka zbliża się wielkimi krokami, i jakby tego mało, doszedłem już do takiego momentu że nic mi się nie chce. Może tak naprawdę chce ale się boje, a może rzeczywiście już tak się pogodziłem z moim losem że wszystko mam w dup*e bo nie wierze że cokolwiek mogę zmienić. Czy jest tu ktoś kto był w tak żałosnej sytuacji jak ja, i mu terapia w zauważalny sposób pomogła?
według mnie nie masz wyboru, więc samo pytanie jest tak naprawdę bez sensu
Zawsze można kontynuować bezradność, i przebujać kolejne kilkanaście lat w hibernacji. W sumie to już zmarnowałem młodość, ponoć najpiękniejszy okres w życiu. Może rzeczywiście trochę źle sformułowałem moje pytanie. Ja jestem trochę pesymistycznym cynikiem, bardzo trudno mi znaleźć jakikolwiek sens w czymś, mieć poczucie że to ma jakąś rzeczywistą wartość, że po prostu warto zacisnąć zęby.

Chodzi mi o to że jak mam spędzić najbliższe 5 lat chodząc po terapiach, łykając tabletki jak drażetki, żeby na koniec stanąć pod lustrem i powiedzieć sobie "dalej jestem społeczną i mentalną kaleką, ale w 5 niezobowiązujących banalnych społecznie sytuacjach czuje się bardziej komfortowo" no to ja nie wiem czy jest sens żeby robić sobie nadzieje. Nie pytam się czy terapia mi pomoże bo to jasne że coś tam musi, ale czy warto robić sobie jakieś umiarkowane nadzieje w takich przypadkach nie na poprawę, tylko na stanie się w miarę zdrowym?
Nie wiem. Mnie przez 6 lat nic nie pomogło.
Ale ja jestem konkretnie z+:Ikony bluzgi kochać 2:.
Mimo wszystko nie żałuję, że próbowałem, a jedynie tego, że nikt mi wtedy konkretnie nie doradził czego szukać, ani ze nie trafiłem od razu na dobrą terapię do dobrego terapeuty. Szybciej bym wiedział, ze zrobiłem wszystko i po prostu nie wyszło. A ta to zawsze byłem niezadowolony, bo ktoś mnie nie rozumiał, nie wysłuchał itp.

Dlatego poszukaj terapii, ale jakiejś dobrej. Wiem, ze cholernie trudno o opinie w internecie, ale kierunek jest jasny. CBT, a najlepiej CBT plus terapia schematów.

W teorii oczywiście swoim zaangażowaniem, charyzma itp może pomoc i jakiś terapeuta psychodynamiczny, ale na to jest taka sama szansa jak na to, że fobika ktoś zechce na Tinderze.
Zawsze warto spróbować. Nie jestem wiele młodszy od Ciebie, a podjąłem decyzję, że od nowego roku wybiorę się na terapię grupową. Trzeba to zrobić jak najszybciej bo pomiędzy 25-30 r.ż. osobowość człowieka stabilizuje się i później może być bardzo ciężko cokolwiek w sobie zmienić.
Też na terapię pojszłem w wieku 28 lat, też po nastu latach wegetacji. Przede wszystkim nie spodziewaj się zbyt wiele, uzbrój się w cierpliwość i przygotuj na to, że długo może nie być żadnych efektów, jak jakoś to przebolejesz i konsekwentnie będziesz chodził, to może będzie w końcu lepiej.
No to trochę nieciekawie @"Zas"‍ , bo dałbym prawą rękę uciąć że też jestem konkretnie z+:Ikony bluzgi kochać 2:. Tutaj nawet nie chodzi o jedno konkretne zaburzenie, tylko kilka na raz. @Strachliwy‍ lepiej szybciej niż później, to jasne, ale w naszym wypadku to i tak jest daleko po czasie. Nasi rówieśnicy zakładają w tym czasie rodziny, robią kariery, od kilkunastu lat mają bujne życie towarzyskie zbierając doświadczenia i kontakty, a my co? Czasami żałuje że mnie mama nie wysłała do psychologa w wieku 14 lat kiedy nauczycielka zwróciła uwagę na to że jestem "dziwny". Zamiast tego było coś w stylu weź się w garść i nie rób mi wstydu... 8-> @USiebie‍ , jeśli miałbyś ocenić poprawę swojego życia w skali 1-10 w związku z terapią, to jakbyś ocenił?
Ja bym ocenił swoją na jakieś 2-3/10. Niech będzie 2,5/10.
(18 Lis 2018, Nie 16:31)Strachliwy napisał(a): [ -> ]Trzeba to zrobić jak najszybciej bo pomiędzy 25-30 r.ż. osobowość człowieka stabilizuje się i później może być bardzo ciężko cokolwiek w sobie zmienić.

:Stan - Różne - Zaskoczony: a skąd wziąłeś te informacje że 25-30 r.ż? są jakieś badania na ten temat czy coś?
Z mojego punktu widzenia sama terapia to tylko część tego co potrzeba, jakiś bodziec, krótka chwila, która daje coś do przemyślenia na resztę tygodnia. Może coś niezbędnego, ale tylko jeden z elementów pracy, jeden z przyjemniejszych i mniej wymagających w porównaniu z całą resztą.
(18 Lis 2018, Nie 22:12)Rival napisał(a): [ -> ]a skąd wziąłeś te informacje że 25-30 r.ż? są jakieś badania na ten temat czy coś?

Coś tm pamiętam z zajęć z psychologi klinicznej, trochę od neurologa oraz internetu.
Nie chcę żeby to wyglądało że się popisuję że coś wiem (mało wiem i często się mylę), ale o ile dobrze pamiętam na wykładach mieliśmy, że osobowość człowieka w głównej mierze w 50 % zależy od czynników biologicznych, w 30% środowiskowych i 20% od naszych starań. https://pieknoumyslu.com/osobowosc-tempe...charakter/ Osobowość staje się względnie stała ponieważ mielinizacja dróg nerwowych trwa do tego okresu: https://egodziecka.pl/vademecum/abc-rozw...o-dziecka/
Nie oznacza to, że po tym okresie układ nerwowy przestaje się rozwijać, zmiany trwają ale już nie w takim tempie jak podczas okresu dojrzewania mózgu. Najlepszym dowodem na to że dochodzi do zmian w UN dorosłego człowieka jest plastyczność mózgu i zdolność do jego reorganizacji np. po różnych urazach.
@Strachliwy trochę dużo czytania, ale dzięki za ten materiał. Później go sobie przerobię :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(18 Lis 2018, Nie 21:22)Bobek90 napisał(a): [ -> ]jeśli miałbyś ocenić poprawę swojego życia w skali 1-10 w związku z terapią, to jakbyś ocenił?
1

Ale ja właśnie nie mam cierpliwości do leczenia i się szybko zniechęcam. xP
@Bobek90 My nic nie musimy. To że nasi rówieśnicy mają rodziny to ich sprawa. Małżeństwo i posiadanie dzieci to ogromna odpowiedzialność. Czasy są niepewne. Rynek pracy nie jest stabilny a życie bez kredytów dla młodych małżeństw jest praktycznie niemożliwe. Szczerze wolę żyć jako kawaler, ewentualnie w związku partnerskim niż ryzykować długi, rozwód i alimenty.
Tu chyba jednak nie tyle chodzi o przemodelowanie osobowości, ile po prostu obniżenie poziomu odczuwanego lęku społecznego bądź też (co nawet lepsze) zwiększenie odporności na lęk. Chcac to osiągnąć nie trzeba raczej głębo ingerować w osobowosc. Jak czytam różne wyciągi z badań w tym temacie to okazuje się, że również 40 latków udaje się wyleczyć.

Odnośnie dwóch powyższych recenzji z terapi to jeśli dobrze pamiętam Usiebie nie uczęszczał na CBT, tylko na jakiś bardzo ogólny program. Na fobie takie mieszane podejścia mogą być średnio skuteczne. Natomiast Zas był wprawdzie na CBT, ale u niego z kolei zabrakło esencji tego nurtu, czyli ćwiczeń ekspozycyjnych. To są moje opinie, które wyrobiłem sobie na podstawie lektury postów wymienionych użytkowników. Bardzo prawdopodobne że się mylę, w sumie chętnie zobaczę w jaki sposób @"Zas" i @USiebie to skomentują.
Tak, terapia grupowa na oddziale dziennym, to nie było cbt, przy czym, nie mam też zdiagnozowanej fobii, czy ogólnie zaburzeń lękowych, moim głównym problemem nie jest typowo fobiczny lęk, bo ten sam w sobie w większości sytuacji i tak jest raczej niewielki, bardziej wstyd i totalnie zjechana samoocena, jakieś blokady, pewnie też lenistwo, w sumie sam do końca nie wiem, na terapii spędziłem sporo czasu dochodząc z terapeutami dlaczego w ogóle jest jak jest. xP W sumie, jak tak myślę sobie o tej terapii to mimo, że było całkiem spoko, to mam wrażenie, że nic tam nie robiłem, zresztą co tydzień, na podsumowaniu pracy terapeutycznej o tym mówiłem, że nie czuję, żebym tam jakąkolwiek pracę wykonywał. xP
Bobek90 napisał(a):...Nasi rówieśnicy zakładają w tym czasie rodziny, robią kariery, od kilkunastu lat mają bujne życie towarzyskie zbierając doświadczenia i kontakty, a my co?...
Jak się chcesz porównywać do innych to w sumie twoja sprawa, ale mnie bardziej ciekawi o jakie "kontakty" chodzi, gdyż się z tym nie spotkałem ?
Poważnie pytam.
P.S.
Musisz sam iść na tą terapię jeśli bardzo chcesz, zobaczysz co ci tam da.
Dobrze by też było dla wszystkich gdybyś puźniej opisał efekty itd, skoro już jesteś na tym forum.
Pozdro
A na czym polegaja te terapie? To sa jakies rozmowy?
Ja nie bylem nigdy u psychiatry ale chodzilem do psychologa.
@Strachliwy‍ tutaj nie chodzi o zakładanie rodziny, tylko o  korzystanie z życia. Jeśli zakładanie rodziny ci nie pasuje w moim przykładzie, to wykreśl to zamiast tego wstaw bzykanie koleżanek na studiach. Chodzi o to że zdrowa osoba zawiera znajomości, przeżywa amory, innymi słowem, prowadzi jakieś życie towarzyskie. O tym pisałem. My tego nie musimy, prawda, ale już z samego faktu @Strachliwy‍ że wybierasz się na terapie wyniki że chciałbyś. Tak jak ja i chyba każdy tutaj piszący.

@Phobos‍ Fobik wie że jest fobikiem, czyli osobą niepełnosprawną społecznie, porównując się z osobami które nie maja tego problemu. Przynajmniej tak to widze. Ja tylko napisałem że my nie posiadamy życia towarzyskiego (lub posiadamy szczątkowe), a nasi rówieśnicy którzy nie mają takiego problemu je posiadają. Tyle tu porównywania jak w stwierdzeniu że jestem chory bo mnie boli gardło a mój kolega jest zdrowy bo jego nie boli.


Czyli skuteczność terapii oscyluje między 1 a 2'5 na 10. Podejrzewam że egzorcyzm przeprowadzony przez ks. Natanka miałby niewiele mniejszą skuteczność ;.D W sumie tego się spodziewałem, mózg w dalszym ciągu jest dla naukowców wielką niewiadomą, a współczesne terapie to trochę takie voodoo. Czasami trochę pomogą, czasami wcale. A z lekami jak z chemioterapią w raku, obecna medycyna nie jest w stanie zlokalizować konkretnego  punktu ewentualnie uderzyć tylko w niego, więc bombarduje atomówka, a nóż zadziała. Mimo wszystko spróbuje, nie mam nic do stracenia. Tylko nie bardzo wiem jak mam szukać. Tak jak powiedziałem zaburzeń mam wiele. Jak to wygląda w praktyce @"Zas"‍ ? Szukam pod kierunek, powiedzmy CBT, i potem sam terapeuta określa co mi jest i czemu dać większy priorytet w terapii, czy szuka się pod zaburzenie, powiedzmy terapeuta leczący fobie który stosuje CBT?
Pod zaburzenie to byłby luksus, może we Warsiawie i Wrocławiu tak się da, ale też nie sądzę. Szukaj po nurcie, a potem tego, kto w danym nurcie wydaje się najlepszy.

Co do mojej terapii to z grubsza było tak, jak napisał Divine. Nie byłem w stanie przejść do ryzykownych/trudnych ekspozycji, a lajtowe sytuacjie jakoś tam ogarnąłem przez lata wegetacji, więc nie byłyby wyzwaniem. Czyli de facto zrobiłem niewiele lub nic w tym aspekcie. A praca poznawcza na mnie nie zadziałała, zbyt głęboko zakorzenione schematy i ogólne s+:Ikony bluzgi pierd:.
@"Zas" Akurat mieszkam blisko dużego miasta więc być może jest to możliwe w moim przypadku, ale problem ze mną polega na tym że najpierw mnie musi zobaczyć jakiś terapeuta który określi dokładnie co ze mną nie tak. W wielu punktach podpinam się pod kilka zaburzeń osobowości, ale to jest tylko moja autodiagnoza, czyli mało warta.

Czyli jak wygląda taka terapia dokładnie? Opowiadasz terapeucie o sytuacjach które sprawiają Ci problem i jakie myśli u ciebie wywołują, terapeuta pracuje z tobą nad treścią tych myśli, a w przerwie między sesjami każe ci prowokować te sytuacje (ekspozycja)?
Ja osobiscie polecam ci terapie grupowa poznalam tam osoby do 60 roku zycia wiec nie bedziesz sie czuł "inny" biorac pod uwage swoj wiek i mysle ze jest tam bardziej na luzie niz sam na sam z terapeuta, tak na start zebys zobaczyl czy cos ci daje terapia
(19 Lis 2018, Pon 0:46)Divine napisał(a): [ -> ]Odnośnie dwóch powyższych recenzji z terapi to jeśli dobrze pamiętam Usiebie nie uczęszczał na CBT, tylko na jakiś bardzo ogólny program. Na fobie takie mieszane podejścia mogą być średnio skuteczne. Natomiast Zas był wprawdzie na CBT, ale u niego z kolei zabrakło esencji tego nurtu, czyli ćwiczeń ekspozycyjnych. To są moje opinie, które wyrobiłem sobie na podstawie lektury postów wymienionych użytkowników. Bardzo prawdopodobne że się mylę, w sumie chętnie zobaczę w jaki sposób @Zas i @USiebie to skomentują.
Ma ktoś tu dobre doświadczenia ze skuteczną terapią w nurcie psychodynamicznym? Tak pytam z ciekawości, bo na forum dominują entuzjaści CBT lub przynajmniej mam takie wrażenie. :Stan - Uśmiecha się:

@Bobek90, jest sens nawet dla umiarkowanych rezultatów. Wiek nie jest w tym przeszkodą.
Grupowa przy ZNU to tylko jeśli dodatkowo równolegle będzie się chodzić na indywidualną i rozkminiać to, co na grupie.
Oczywiście w większości "terapeuci" uznają, że co na grupie ma zostać i być omówione an grupie, dlatego trzeba by chodzić po kryjomu do kogoś innego niż ktoś od grupowej - co już jest mocno :Ikony bluzgi grzybek:, bo ten ktoś nie widzi twojego zachowania, zna tylko relację.
@Taszka9919‍ Czuje odwrotnie, myślę że zwierzanie przyjdzie mi łatwiej przed jedną osobą, niż przyd kilkoma. Grupowa może, jeśli indywidualna coś da. Przy samej fobii społecznej to jeszcze okej, ale ja mam więcej schiz, niektóre... dziwne :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:  

Poza tym mi na początek zależy żeby trafił się ktoś na tyle kompetentny żeby potrafił określić dokładnie na co choruje, jakie mam problemy.
Stron: 1 2 3 4 5 6