(26 Lut 2019, Wto 14:29)forgetall napisał(a): [ -> ] (26 Lut 2019, Wto 14:13)KA_☕☕☕_WA napisał(a): [ -> ] (26 Lut 2019, Wto 14:04)forgetall napisał(a): [ -> ]Uważam, że różnego rodzaju ekscentryczne zachowania, przekonania, zainteresowania są zdrowe, jesli ktoś ma taką potrzebę i zainteresowania, Jeśli ktoś chce wierzyć w odmienną wizję świata od większości, myśleć w specyficzny sposób to powinien to robić. Inni raczej uznają to za ekscentryzm, ciekawostkę, humor. Granicą jest wywoływanie tych stanów przez substancje chemiczne. Jeśli dzieje się to pod wpływem środków psychoaktywnych to zwykle prowadzi do przesady i oderwania od rzeczywistości. Narkotyki smażą mózg w taki sposób, że osoba biorąca nawet nie wie, że jest zesmażona. Myślę też, że branie narkotyków przez osoby o wrażliwym układzie nerwowym może wyrządzić szkody w psychice, mózgu już nawet po pojedynczym zażyciu. Nie mam doświadczeń ze swojego otoczenia, tylko ze spotykanai jakiś szurniętych osób na ulicy lub na filmikach, ale jakoś czuję, że narkotyki nie pozwalaja na poznanie siebei, poszerzenie świadomości. Raczej osoby je biorące wkręcają sobie różne rzeczy, uszkadzają mózg i potem mogą zdawać pozytywne relacje, ale są one jedynie efektem ubocznym, a nie korzyścią.
No, a tak btw, to myślisz, że jakbym była szurnięta, to wtedy w Sylwestra dałabym Ci się ten tego wtedy, czy zareagowałam inaczej niż zblazowane dziewczyny i postąpiłam zgodnie z własnym systemem wartości i nie dałam się dotykać osobom, których tak naprawdę nie znam? Wiem, że inne dziewczyny, które są pod wpływem alkoholu, mogą tracić kontrolę, dać się ten tego, dać się totalnie oddać poczuciu przyjemności, sam w sumie wiesz, o co chodziło w Sylwestra... A ja się nie dałam, ja postąpiłam wtedy wybitnie ze swoim systemem wartości, bo zawsze taka chciałam być, a tak to zawsze hamował mnie lęk i zestaw trudnych do określenia emocji... A tak to nawet po wytrzeźwieniu czułam się z tym zachowaniem ze sobą dobrze i to było k*rwa świetne i to jest real talk.
☽O☾
Nie napisałem, że jesteś szurnięta, tylko, że branie narkotyków może do tego prowadzic
Nie wiem co piszesz o sylwestrze, nawet z nikim nie tańczyłem, to jest bardzo odległe od rzeczywistości i niepokojące.
Dobra, to już zostało wyjaśniona na shoutboxie.
Już wiesz, o co chodzi i że nie jestem szurnięta.
Ty i inna osoba macie inne wersje wydarzeń i to są fakty.
(26 Lut 2019, Wto 14:42)BlankAvatar napisał(a): [ -> ]myślę, że jeśli w kulturze istnieje problem niejasnej definicji narkotyku, to jest to raczej problem ludzi, używających różnych definicji do określenia tej samej grupy substancji (jest to problem ludzi, a nie definicji). Trzeba się zdecydować na jedną definicję. Przykładowo, jeśli "narkotykami uznajemy wszystkie substancje, które mają działanie narkotyczne" (wiem że tautologia, ale nie chce mi się rozwijać), tą będą nimi amfetamina i nikotyna (i chyba zresztą taka jest definicja medyczna). Według mnie, lepiej byłoby dodać jeszcze aspekt prawny (ze względu na przeciętnego człowieka, bo uwzględnia "kwestie kulturowe"), że "narkotyki to substancje mające działanie narkotyczne, które są zakazane przez prawo". (Ale ma to mniejsze znaczenie niż przyjęcie jednej, prostej definicji).
A widzisz, problem ludzi, a jak już wiadomo:
"errare humanum est"
Wiesz, ale to będzie nadal tak, że na jednym podwórku będzie istniała jedna definicja, a na innym druga. -
W jednym państwie zakazana jest np. ibogaina, a w innym już nie musi. A tak btw, to miałaby być w Polsce zakazana czekolada i cebula np. ze względu na to, że te rzeczy są trujące dla psów(tak dla przykładu podaję akurat ten gatunek zwierząt), bo może być możliwość, że one się przez przypadek zatrują przez jedzenie? No jedzenie cebuli i czekolady dla człowieka akurat nie jest szkodliwe dopóki nie jest na nie uczulony np. Widzisz, takie rzeczy i kwestie są
względne.
Albo czy mamy zakazać płynu do felg albo benzyny, bo one(jako substancje) mogą mieć działanie psychoaktywne na człowieka? -
No to by było głupie, bo ich dobre, odpowiedzialne zastosowanie ma szereg pozytywnych skutków dla ludzkości. Po co pozbawiać czegoś dobrego ludzkości, po co pozbawiać ich(nas) progresu?
Możemy współpracować przecież, znać swoje możliwości i w taki sposób możemy się rozwijać dzięki naszej dobrej woli. ^___^
Cytat:Nie ma za bardzo sensu wciągać do definicji narkotyku tego w jaki sposób jest używany, albo jakie są intencje używających, kto jaką ma wytrzymałość itp., bo trzeba by taką definicję tworzyć oddzielnie dla każdej substancji i każdego człowieka.
A dlaczego nie? Właśnie mi o to chodzi, że najlepiej by było ją tworzyć osobno dla każdego człowieka.
Cytat:A tak swoją drogą, prawo jest niekoniecznie po to, by stać nad nami jak niewyrozumiały rodzic i zakazywać nam dobrej zabawy, ale prędzej po to by chronić społeczeństwo. No bo kto i za co, miałby potem leczyć rzesze rozećpanych ludzi, walających się po ulicach?
No, no, no własnie "kto"?
Nie zapominaj, Blank, że społeczeństwo składa się z jednostek. -
Co jeśli jakaś jednostka nie pasuje do danego społeczeństwa, a akurat ma okazję w nim żyć?
Może zawsze próbować jakoś ominąć system albooo starać się przemówić jakoś do ludzi swoimi argumentami, bo może coś zmieni i to na lepsze.
Dlaczego u Ciebie taka osoba, takie zażywanie jakichś substancji powoduje skojarzenia, że są one "rozećpane i walące się po ulicach"? A co jeśli nie są i nie różnią się w zachowaniu od innych i tak jakby "wtapiają się w tłum"?
(26 Lut 2019, Wto 15:10)Żółwik napisał(a): [ -> ] (26 Lut 2019, Wto 14:45)KA_☕☕☕_WA napisał(a): [ -> ]Hola, hola, hola, A badacze to jak myślisz jak zostawali wybitnymi badaczami? Też robili przecież eksperymenty na samych sobie, często sprawdzając coś i nie wiedzieli jaki w 100% przyniesie to skutek. Bo na tym właśnie polega medycyna, rozwód, dobrobyt i Natura.
Mogli znać naukę od deski do deski, ale tak naprawdę nie wiedzieli w 100% jaki to przyniesie skutek.
Zdarza się. że badacze eksperymentowali na sobie. Nie jest to tajemnica.
Tylko czy warto podejmować takie ryzyko? Domorośli "badacze" nierzadko popadli w uzależnienie i ich jakość życia się pogorszyła.
Czy ja wiem, czy koniecznie popadali w uzależnienie? Myślę, że mogli właśnie nie popaść? Co do jakości życia... Cóż, po pierwsze, to co daje życie, doświadczenia z tym związane mogą się przyczynić dla nas samych jak i dla kondycji ludzkości niezależnie od "pogorszenia" stanu fizycznego. No a poza tym to jak się ma stan fizyczny "badaczy" do potencjalnych korzyści, które może uzyskać ludzkość z tych badań i ogół dobrobytu, który mogą te badania przynieść?
Cytat:Oczywiście, że lekarze nie są nieomylni. Ale tym bardziej omylny może być pacjent leczący się na własną rękę.
Lepiej, żeby ktoś na pacjenta spojrzał z zewnątrz.
Ja myślę, że najlepiej jest jak i pacjent i lekarze współpracują razem.
Pacjent może się słuchać lekarza, ale lekarz też musi pacjentowi dać wolną rękę i nie może ciągle kontrolować pacjenta, bo musi mieć do niego zaufanie, bo to jest w tym najważniejsze. Przecież lekarze nie wbijają pacjentom randomowo do domów o randomowych porach i nie sprawdzają poziomu leku w organizmie, bo tak się w sumie nie da i zajmowałoby to niepotrzebnie i energię pacjenta i lekarza.
Lepiej te dwie rzeczy wyważyć i żeby była równowaga.
Cytat:OK, zostańmy przy obiektywnej definicji.
W prawie chyba teraz używa się określeń "substancje psychotropowe i środki odurzające". Są szczegółowo pogrupowane ze względu na użycie medyczne, potencjał nadużywania itp.
Wtedy tamto, co pisałem, to mniej więcej rozróżnienie użycie medyczne / użycie rekreacyjne.
Już napisałam o tym wyżej w odpowiedzi dla Blanka jak coś, bo zacytowałeś jego post.
Pozdrawiam
☽O☾