PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Studia, studia, studia...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Hej... Zdecydowałam się tutaj napisać, ponieważ mam problem i potrzebuje opinii osób trzecich. Moim problemem są studia, ale od początku… w 2017 roku skończyłam naukę w technikum i dostałam się na studia zaoczne w mieście wojewódzkim, oddalonym około 50 km od mojego miasta. Pierwszy semestr minął spokojnie, nawet udało mi się poznać kilka osób pomimo mojej fobii, ale w 2 semestrze zaczęły się problemy z dojazdem – na tamtą chwilę nie miałam prawa jazdy, dojeżdżałam busem, jednak w 2018 ich ilość została znacznie ograniczona przez niedziele z zakazem handlu, co skutkowało tym, że w ndz na uczelni mogłam być najwcześniej o 12 a były zajęcia, które odbywały się tylko w ndz o 8. W związku z tym (i tym, że nie wyrabiałam się z nauką przez pracę) zdecydowałam się przerwać studia… Rodzina urządziła mi piekło z tego powodu, usłyszałam m.in. że bez studiów to ja mogę co najwyżej sprzątaczką zostać, że nie mam prawa nie wyrabiać się z nauką, bo moja praca jest do d*** i że mam nie wymyślać i kontynuować studia gdzie indziej albo od października składać papiery na inną uczelnie… Od początku byłam przeciwna temu pomysłowi, bo z jednej strony chciałam iść na studia, a z drugiej przeglądając listę kierunków nie miałam pojęcia co ja właściwie chce studiować. Dla świętego spokoju wybrałam jakiś mało ambitny kierunek na uczelni w mieście oddalonym o 20 km i żałuje tej decyzji… O ile uczelnia i wykładowcy są całkiem spoko, tak ludzie z roku tragiczni… kompletnie nie umiem się z nimi dogadać, z jakiegoś powodu nikt nie próbuje nawet ze mną rozmawiać, gdy ja próbuję zagadać otrzymuję krótką odpowiedź i mój rozmówca zaczyna rozmowę z kimś innym, w ławce prawie zawsze się sama. W dodatku odnoszę wrażenie, że 1 osoba nastawia resztę przeciwko mnie, niejednokrotnie słyszę śmiechy gdy koło nich przechodzę… Mam coraz bardziej dosyć tych studiów i tej atmosfery, czuję się tam jak ktoś gorszy, a nie normalny człowiek… Rozważam rzucenie studiów, ale boję się tego, co będę miała w domu z tego powodu… Na dokładkę z 1 przedmiotu szykuje nam się projekt grupowy na zaliczenie, a ja już teraz wiem, że nie będę mile widziana w jakiejkolwiek grupie, nawet teraz gdy na zajęciach mamy zrobić jakieś zadanie w grupie reszta niechętni godzi się z moją obecnością. Co o tym myślicie? Wyolbrzymiam czy może mam trochę racji? Tak jak pisałam wyżej, najchętniej rzuciłabym te studia, przed każdym zjazdem (ba, nawet kilka dni przed zjazdem) zjadają mnie nerwy, na zajęciach jest jeszcze gorzej, no ale znów cała rodzina będzie darła się na mnie, że co ja sobie myślę, że muszę mieć papier itd, itp… Przepraszam jeśli moja wypowiedź jest chaotyczna i przydługa, ale długo wahałam się nad dodaniem tego postu i pisałam to na spontanie. Co byście zrobili na moim miejscu?
Hej!

Nie mam takiego problemu jak Ty, ale obserwuję u siebie na uczelni podobne zachowania. Wydaje mi się, że wiek, w którym większość osób idzie na studia jest czasem, w którym dużo osób ma już własne grono znajomych poza studiami i szczególnie nie szuka tam nowych znajomości. W przypadku studiów zaocznych myślę, że tym bardziej może mieć to miejsce, bo dużo osób studiujących w tym modelu ma już pracę, rodzinę - własne życie po prostu. Czy u Ciebie jednak jest tak, że grupa jest ze sobą zgrana i zaprzyjaźniona, tylko nie akceptują Ciebie?
Problem z brakiem akceptacji przez rówieśników miałam w czasach szkolnych i pewnie to co powiem nie będzie szczególnie odkrywcze, ale wg. mnie jedyne co na to działa to niezwracanie uwagi. Niektórzy żywią się krzywdzeniem innych i jeśli zobaczą, że nie robi to na Tobie wrażenia, to z czasem im się znudzi.

Nie powiem Ci czy powinnaś zrezygnować z tego powodu ze studiów. Z jednej strony nie warto skreślać obranej sobie drogi z powodu kilku prezentujących żałosny poziom kultury osób, ale z drugiej jeśli bardzo Cię to stresuje, to nie dobrze stale tak zatruwać sobie psychikę.

Trzymaj się i bądź dzielna! :Stan - Uśmiecha się:
Już sam fakt, że kierunek jest mało ambitny to niezły powód żeby rzucić studia bo studiowanie dla studiowania to strata czasu. Znam ludzi, którzy studiowali a teraz kafelki układają bo pokończyli jakieś zarządzania wypizodwem. A jeszcze jak ludzie nie pasują to w ogóle. Tylko żebyś miała pomysł co chcesz robić bo inaczej skończysz gnijąc w domu tak jak ja i bez perspektyw
Studiowanie jakiegoś kierunku tylko ze względu na rodzinę, nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem. Jeśli się już męczyć to chociaż na tym, który rzeczywiście interesuje i sprawia, że codziennie pójście na zajęcia ma jakiś sens. Wtedy łatwiej olać innych niefajnych ludzi. A i wspólny język może bardziej z kimś da się znaleźć, bo te same zainteresowanie itp.