PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Presja na slub
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie wiem, czy w dobrym dziale pisze, jak cos to prosze o przeniesienie. Teraz do rzeczy. Kazdy chyba slyszal, albo mial osobiscie do czynienia z wywieranien presji na posiadanie dziecka. Teksty o szklance wody, samotnosci czy emeryturach itp spotykaja bezdzietnych. Sek w tym, ze o ile temat bezdzietnosci jest jakos w miare dzisiaj tolerowany i coraz lepoej jest w tym wzgledzie, tak  pary lub osoby, ktore slubu brac nie chca, czesto traktowane sa jak niepowazne, niedojrzale, ludzie watpia w jakosc ich zwiazku i uczucia, czasem wmawia sie takim ludziom traumy z dziecinstwa, wszak slub biora wszyscy, dzietni, bezdzietni, homo, hetero, mlodzi, czasem starzy.... Drazni mnie to niemilosiernie bo ani ja, ani partner slubu brac nie chcemy. Nie jest to sytuacja patowa, bo dwie osoby nie chca, nie ma wiec konfliktu interesu, nikt pokrzywdzony nie jest. Nieformalny zwiazek nam pasuje, zwlaszcza w czasach, gdzie coraz wiecej spraw (dziedziczenie, szpitale, urzedy) zalatwisz nie bedac w malzenstwie. Dzieci tez nie sa obecnie tak szykanowane, jesli rodzice slubu nie maja. Z ciekawosci wpisalam w googlu cos na temat zwiazkow bez slubu i wiecie co? W ogromnej czesci artykulow, blogow (fora z oczywistych wzgledow pomine), wmawia sie cos parom zyjacym na kocia lape.... A to, ze zwiazek do dopy, a to ze niedojrzali, a to historie w stylu "kiedys tez nie chcialam, ale jak miska poznalalm to wszystko sie zmienilo", ktore oczywiscie maja w zamysle uswiadomic ci, ze nie kochasz swojego partnera, bo gdyby tak bylo to juz po 3 miesiacach zwiazku wybieralabys slubna suknie, o argumentach katolickich nie wspomne, bo w tym przypadku slub ma duze znaczenie dla wierzacych. O co w tym wszystim chodzi? Skad taka obsesja na te ceremonie? Szczerze? O ile nienawidze jak ktos jedzoe po bezdzietnych lub im cos wmawia, to jednak jestem od biedy w stanie zrozumiec zdziwienie niektorych, bo dzieci i przedluzanie gatunku to jakby noe patrzec norma w przyrodzie i do tego dazy kazde stworzenie, alr slub? Ceremonia wymyslona tylko i wylacznie przez ludzi , kilka tysiecy czy iles tam lat temu, bez ktorej mozesz ukladac zycie jak ci sie podoba nic przy tym nie tracac. Bez slubu mozna miec dzieci, mozna kupic dom, samochod, wyjechac na wakacje, znalezc prace, czyli zyc jak czlowiek, wiec skad ta presja? Slub powinien byc traltowany jak absolutorium na studiach, czyli impreza jak tam sobie zycza narzeczeni ale bez zmuszania kogokolwiek... Jak powiedzialam, ja nie chce brac slubu, powody swoje mam, moj facet rowniez, zastanawia mnie tylko czemi ludzi boli, ze ktos smie miec inny plan na soeboe niz jakies sztampowe zycie w stylu slub, dzieciaki, dom na kredyt i samochod. Szczerze? Pisze to wszystko ale nawet tu boje sie, ze zostane zjechana i zaraz ktos zacznie mi cos wmawiac, ze z pewnkscia mam cos z glowa bo nie interesuje mnie branie udzialu w jakiejs umownej ceremoni...
Może po prostu ci ludzie nie rozumieją powodów, dla których nie chcecie brać ślubu. Wyjaśniłaś im to? Jeśli są to jakieś bliskie osoby, to chyba warto o tym szczerze porozmawiać. Kiedy ktoś się decyduje na odejście od standardowego modelu życia, czasem pojawia się niezrozumienie i pytanie "dlaczego?" i jeśli nie wyjaśnisz im, jak się sprawa ma, to będą snuć przeróżne nie mające nic wspólnego z rzeczywistością domysły.

Jeśli problemem jest zdanie randomowych ludzi z internetów, to nie warto sobie nim zaprzątać głowy.
(08 Cze 2019, Sob 21:26)vesanya napisał(a): [ -> ]Może po prostu ci ludzie nie rozumieją powodów, dla których nie chcecie brać ślubu. Wyjaśniłaś im to? Jeśli są to jakieś bliskie osoby, to chyba warto o tym szczerze porozmawiać. Kiedy ktoś się decyduje na odejście od standardowego modelu życia, czasem pojawia się niezrozumienie i pytanie "dlaczego?" i jeśli nie wyjaśnisz im, jak się sprawa ma, to będą snuć przeróżne nie mające nic wspólnego z rzeczywistością domysły.

Jeśli problemem jest zdanie randomowych ludzi z internetów, to nie warto sobie nim zaprzątać głowy.

Wiesz mi nie tyle chodzilo o zdanie randomowych ludzi z neta, rodzina i bliscy tez nie naciskaja (tak sie sklada, ze wszyscy z mojej najblizszej rodziny i najblizszej mojego chlopa maja negatywne opinie na temat slubu, sa to osoby juz starsze, ktorym slub bardziej zaszkodzil, niz wniosl jakiekolwiek korzysco). Nie dopisalam w sumie o co konkretnie mi chodzi ale to co mnie wkurza to to, ze tak zacofane myslenie przejawiaja tez roznego rodzaju "eksperci" np. psycholodzy. Zdarzylo m i sie juz czytac niejeden wywoad z psychologiem doszukujacym sie traum u ludzi niechetnych malzenstwu, albo artykuly niby obiektywne ale wyczuwa sie w nich jakis problem do niezameznych. Wiem, ze nie powinnam sie tym przejmowac ale jest to rzecz, ktora mnie drazni i jest kompletnie dla mnie niezrozumiala.
Hmm, niechęć do małżeństwa może wynikać z obserwacji złych doświadczeń bliższego i dalszego otoczenia, ale niekoniecznie od razu z traumy, choć i to jest możliwe. Niektórzy psychoterapeuci pewnie niepotrzebnie generalizują jakieś swoje obserwacje z pracy na całą populację niezamężnych. A może część z nich patrzy na sprawę przez pryzmat osobistych poglądów i przez to doszukuje się problemu tam, gdzie go nie ma. Tak czy siak, mało to wiarygodne i chyba jesteś tego świadoma.
W bańce, w której żyję, nieformalne związki są traktowane zupełnie normalnie i częściej spotykałam się z ironicznym uniesieniem brwi kwitującym pomysł hajtania się przed, powiedzmy, 25 rokiem życia. Z ciśnieniem na ślub zetknęłam się tylko w przypadku osób hiperreligijnych albo traktujących podpisanie tego cyrografu jako życiowe osiągnięcie.
Przy czym nie zapuszczam się w dzieciowo-weselne zakątki Internetu (jak sądzę - bez szkody dla siebie). 
A tekstów o szklankach whisky wody po prostu nie jestem w stanie traktować poważnie.
W przypadku kobiet, ślubu i szklanek wody to pytanie nie powinno brzmieć kto Ci będzie wodę podawał, tylko komu ty będziesz podawać.

A z dziećmi w przypadku szklanek wody to ciężko znaleźć mi słowa. Gdybym nie umiał sam egzystować na tym świecie ze względu na jakieś starcze choroby czy stan zdrowia to wolałbym się poddać eutanazji, niż żeby moje dzieci czy wnuki musiały się mną codziennie zajmować. Oczywiście to ostateczność, bo są specjalne ośrodki, w których przeszkoleni profesjonalisci zajmuja się starszymi ludźmi w ramach swojej pracy, za którą dostają pieniadze, a pieniądze na taki ośrodek znajdą sie chociażby z zastawy/sprzedaży mieszkania, które będę posiadał na własność...
Myślę, że nacisk na ślub jest ze względu na katolicyzm. Bo musi być mąż i żona a konkubinat jest be.

Użytkownik 102214

Z tego co mi zgrzytnęło w poście, to nie, homo nie mogą wziąć ślubu (przynajmniej w Polsce, ale może chodziło Ci ogólnie o świat). Ale mniejsza z tym, nie zwracaj uwagi na tę powszechną krytykę ludzi żyjących na kocią łapę. Ślub nie jest jedyną słuszną drogą. Widzę w swoim otoczeniu pary, które z pewnością żałują swojej decyzji o małżeństwie, ale teraz się nie rozwiodą, bo tak mówi jakaś starożytna książka. Co z tego, że teraz żyją jak pies z kotem w domu podzielonym na pół. Oczywiście można wziąć ślub, potem się rozwieść, ale po co. Jeżeli jest Wam dobrze tak, jak jest, nie potrzebny Wam żaden świstek potwierdzający to, że się kochacie, to Wasza indywidualna sprawa i nic innym do tego. I tak pewnie przetrwacie dłużej niż niejedno małżeństwo zawiązane formalnie. Szczęścia Wam życzę.
Ja mam takie obserwacje, że ludzie żyjący w związkach małżeńskich widzą jakąś dziejową niesprawiedliwość w możliwości bycia wolnym niezależnie czy samemu czy z kimś. Domagają się stawiania sobie pomników ku czci swojego poświęcenia dla rodziny a najbardziej dzieci. W ich oczach ludzie wiecznie wolni są niepełnowartościowi zwłaszcza społecznie. Ale to moim zdaniem wynika z pewnego mechanizmu: Otóż miłość jest nieobiektywna - czujemy ją wobec wyimaginowanego idealnego modelu osoby, który tworzymy sobie w głowie. Jeśli rzeczywistość daleko odbiega od tego ideału, wtedy czar pryska i zostaje układ partnerski z dożywotnią umową na wyłączność. To wcale nie jest złe, bo pozwala łatwiej żyć na tym świecie, ale ludzie nie doceniają tego co mają i pojawia się frustracja. A tą najłatwiej wyładować na tych lekkoduchach, hulakach i rozpustnikach w ich mniemaniu, zdających się mieć ciągle perspektywy i możliwości.
Osobiście uważam wolne związki za szczere i prawdziwe, bo jest w nich spoiwo, które widać.
(09 Cze 2019, Nie 10:44)Tomek_z_SUR napisał(a): [ -> ]A tą najłatwiej wyładować na tych lekkoduchach, hulakach i rozpustnikach w ich mniemaniu, zdających się mieć ciągle perspektywy i możliwości.

Też tak uważam.

Plus jeszcze kwestia takiego naiwnego myślenia, że jak koleżanka będzie zaobrączkowana, to szansa na to, że odbije jej męża spada.