PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Od czego w ogóle zależy "gadatliwość"?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pamiętam siebie z przed kilku lat. Byłem wyraźniej rozmowniejszy i prowadziłem dyskusje z psychologiem czy mamą. Obecnie od długiego czasu stałem się wyraźnie małomówny, również w piśmie.

O czym to świadczy? Próbowałem masy leków i żadne mi na to nie pomagają. Mam wrażenie małomówność zwiększyły leki z grupy ssri.
Moim zdaniem w dużej mierze zależy od nastroju i nastawiania do świata tj im bardziej jesteś otwarty, tym więcej bodźców odbierasz z zewnątrz i siłą rzeczy chcesz się nimi dzielić z innymi ludźmi. Kluczową rolę odgrywają też zainteresowania i poszerzanie horyzontów z różnych dziedzin (nawet zwyczajne liźnięcie tematu), bo wtedy masz możliwość wtrącenia swojego zdania w jakiejś kwestii. Nie zapominajmy też o bujnym, zróżnicowanym życiu towarzyskim - ludzie wprost uwielbiają mówić o sobie i emocjach, które im towarzyszyły.
To tylko teoria, bo ja tak nie umiem. Reprezentuję ascezę w wielu sferach życia i siłą rzeczy mówię niewiele lub prawie nic :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Od zainteresowań pewnie też w jakimś stopniu, aczkolwiek znam ludzi, którzy zainteresowań nie mają żadnych, do tego mają mega nudne życie i gadają bez przerwy, więc to chyba nie jest wymagane xD zwłaszcza starsze osoby często tak mają.

Ja myślę, że w największym stopniu zależy to 1. Od doświadczenia i obycia i 2. Od samopoczucia, im lepsze, tym więcej rozmawiasz, sam tak mam xD

Te 2 czynniki zdecydowanie najbardziej. Z tymi zainteresowaniami właśnie się nie zgadzam zbytnio.
Ci co mówią najwięcej niekoniecznie muszą być najmądrzejsi. Powiedzenie "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem" nie wzięło się znikąd. Jeśli koś ma wywalać z siebie potok bezsensownych słów, to ja dziękuje. Wszyscy znamy takie osoby, z tym że one zazwyczaj interesują się wszystkimi oprócz siebie. Plociuchy osiedlowe. Tfu!
Tak, tylko dowcip polega na tym, że takie osoby są właśnie lubiane i pożądane towarzysko - przynajmniej na początku, zanim komuś nie obrobią tyłka.
Owszem, tylko jest jeszcze jedna sprawa , jakie jest to towarzystwo. Wolę nie rozmawiać z nikim na wolności, niż uprawiać bajerę w pudle.
A jeszcze co do gadatliwości, to gdyby to było wyznacznikiem wartości człowieka, to poseł Pawłowicz byłaby znana na całym świecie.
Od chęci nawiązania dialogu czy tam jak kto woli monologu zwłaszcza w stanie upojenia alkoholowego.
Ja kiedyś prowadziłem cykliczną audycję na temat jednego z klubów piłkarskich. Z racji miejsca zamieszkania namawiany byłem przez redakcję do reprezentowania tej strony na jakiej się udzielałem z racji miejsca zamieszkania, ale się nie zgodziłem. Nawet chcieli mnie wysłać na poranną rozmowę w Polsacie News, czy tam gdzieś w dzień finału Ligi Mistrzów, ale o tym się dowiedziałem po fakcie. I tak bym nie poszedł, bo telewizja to nie dla mnie.
Piszę o tym dlatego, bo nigdy nie jestem gadatliwy z początku. Kiedy kogoś poznam, ocenię go i uznam, czy jest wart zaufanie wtedy mogę dyskutować na wiele tematów, choć są ludzie znacznie mądrzejsi ode mnie. Problem w tym, że teraz nie bardzo mam z kim i choć sporo osób tutaj narzeka na ten problem, to jakoś nie chce nad nim pracować, bo się chyba boi.
Jak to jest u Was tzw "small talk'iem"? Mnie osobiście męczy na dłuższą metę i wolę się wycofać, słuchać i przytakiwać. Nie przerywam, bo wychodzę z założenia, że z tej często zwykłej paplaniny zawsze można coś małego jednak wynieść. Co do zainteresowań, to tu już jest inaczej. Konkretny temat i tutaj mogę prowadzić nawet 10 minutowy monolog. Może w tym tkwi jeden z haczyków? Małomówność wynikająca z innego podejścia do rozmowy? Nakierowani jesteśmy bardziej na konkret?

@Piesek  czułeś, że inni Cię słuchają kiedy byłeś rozmowniejszy? Może straciłeś cierpliwość?
(28 Paź 2019, Pon 14:36)Siakistam napisał(a): [ -> ]Konkretny temat i tutaj mogę prowadzić nawet 10 minutowy monolog. Może w tym tkwi jeden z haczyków? Małomówność wynikająca z innego podejścia do rozmowy? Nakierowani jesteśmy bardziej na konkret?
Zapewne, ale to też zależy od danego przypadku. Ja mogę prowadzić 10-minutowy monolog, ale w głowie lub na piśmie, w mowie nie wychodzi, za dużo czynników blokujących.
Od inteligencji, wpływu środowiska w którym przebywamy, nastroju, substancji psychoaktywnych.
(28 Paź 2019, Pon 14:56)Mor napisał(a): [ -> ]Zapewne, ale to też zależy od danego przypadku. Ja mogę prowadzić 10-minutowy monolog, ale w głowie lub na piśmie, w mowie nie wychodzi, za dużo czynników blokujących.

Rozumiem Cię w 100%, znam to. Zdania jestem, że jednak też w dużej mierze od wkładanego wysiłku w pracę nad tym, która na pierwszy rzut oka, krótkoterminowo, wydaje się nieprzynosząca efektów. Na piśmie potrafisz? Świetnie, pisz. Dobry zaczyn. Na mównicę nie dałbym rady wejść, ale w mniejszym gronie dać się ponieść i wywalić z głowy coś, czym się pasjonuję? Już tak. Mam za sobą wiele godzin przegadanych do dyktafonu, dla siebie samego, to na pewno też mi ułatwiło pewne bariery przełamać.
Hmm ogólnie to myślę ,że jest kilka czynników. Typ temperamentu, potem rodzaj osobowości a w końcu tak niedoceniany poziom hormonów w organizmie. Akurat u mnie niska gadatliwość jest pewnie przez brak wprawy, niewiele okazji[ od miesiąca bez pracy] choć jak pracowałem to też niespecjalnie miałem o czym mówić. Small talk tego kompletnie nie potrafię. Mówienie o "pogodzie" wydaje mi się jakieś groteskowe i czuję jakby to donikąd nie prowadziło. Ostatnie co mi do głowy przychodzi ,że musze czuć nawet minimalne zainteresowanie u rozmówcy. Niestety prawie mi się to nie zdarza.
Wg mnie:
Od nastroju - nawet gadatliwi ludzie jak ich coś przybije robią się milczący

Przeszłych doświadczeń - czy było się lubianym, czy umie się tworzyć więź, a potem od stopnia zaprzyjaźnienia z resztą 

Od samooceny 

Od płci - kobiety statystycznie mówią więcej dlatego trudno być małomówna kobietą;


Typ ekstrawertyczny ( nie wiem z czego biorą się różnice między ekstrawertykami a introwertykami) szuka kontaktu z człowiekiem, dzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Od przeżytych doświadczeń - to prawda że jednak ludzie z bogatym życiem mogą się łatwiej do wszystkiego odnieść.

Od nawyku, ja nawykowo już nie mówię.
Też mam wrażenie, że psychotropy zrobiły trochę ze mnie kalekę umysłowego w tym znaczeniu, że często nie czuję potrzeby interesowania się różnymi sprawami doczesnymi, że je tak ujmę i tym samym dzielenia się nimi z drugą osobą. A może to depresja. Już dawno się pogubiłem w tym wszystkim.
Zależy to w dużej mierze od samopoczucia, poziomu serotoniny i innych hormonów dającyh "napęd". Jak mam dobre samopoczucie to mam większą ochotę rozmawiać, pomimo mojej skądinąd dosyć introwertycznej natury. Jak jestem w pracy to czasami z nudów zagaduję kogoś bo moja praca ma charakter bardzo spokojny. Z drugiej strony właśnie często bardziej interesują mnie odczucia wewnętrzne, lubię chłonąć atmosferę otoczenia że się tak wyrażę.
Od dobrej chemii w mózgu.
Od złego wychowania i zamiłowania do zbędnych czynności.