PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Częściej wychodzicie, czy siedzicie w domu?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Nie wiem jak większość fobików, ale dla mnie wychodzenie z domu to zawsze stres, strach i niepokój. Czasem wychodzę do sklepu, na basen, do kina, nawet na dyskotekę, ale za nic w świecie nie odważę się pójść do restauracji coś zjeść. Bo mam wtedy wrażenie że wszyscy patrzą na to jak jem i na moje ręce. Koszmar!! :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Przez wiele miesięcy nie dałam rady chodzić do komunii bo strasznie mi się nogi trzęsły. Teraz znalazłam na to sposób. Siedzę z samego przodu i do komunii mam tylko dwa kroki, tak wię zanim lęk mnie ogarnia jest już po wszystkim. Jakby mi przyszło stać w kolejce to pewno bym umarła ze strachu :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Czasem jest tak źle że boję się wyjść nawet na ulicę,a jak już idę to nogi mi wtedy drżą i zapewne idę jak kaczka.
Teraz mam poważny problem- za dwa tygodnie idę na wesele kuzynki, gdzie ma być 180 osób. Muszę tam iść, ale tak bardzo się boję już teraz, tych tłumów, jedzenia przy innych :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Jedyne z czego jestem dumna, to z tego że pracuję w sklepie, gdzie często ludzie patrzą mi na ręce. Ale jakoś sobie radzę, a jak jest na prawdę źle to uciekam na zaplecze :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Podsumowując to wszystko to i tak większość czasu spędzam w domu:Stan - Niezadowolony - Smuci się: tutaj czuję się najlepiej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
staram się wychodzic gdzie tylko mogę, na rower, spacer gdzieś się wbic na wyjście z koleżankami mojej siostry <swoich nie posiadam:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:> a tak to siedze. w domu sobie wynajduje różne rozrywki. chociaz wszystko już mnie okropnie nudzi, bo robiłam to tysiące razy :Stan - Uśmiecha się - LOL: ale zawsze coś tam sie robi.
post usunięty przez autora
właśnie, gdybym miał z kim, to bym chętnie gdzieś ruszył 4 litery
a samemu to się nie chce
Sugar: kto to jest na tym awatarze? Wyglada trochę jak James Dean :Stan - Uśmiecha się:

Co do wychodzenia to ostatnio nie narzekam na to :Stan - Uśmiecha się:

Jedyne co, to przydałoby się mieć z kimś wyjść albo pogadać na moim osiedlu, a niestety z nikim nie rozmawiam. Ale sam jestem sobie winien. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Czasami aż głupio przechodzić tyle lat obok ludzi z osiedla i nawet cześć im nie mówić.
...
Ja też gdybym miała z kim to częściej bym wychodziła z domu. A tak to nie mam ani siostry ani przyjaciółek. Wszystko się jakoś rozpadło gdy skończyłam LO:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
post usunięty przez autora
Dom dom dom i jeszcze raz dom, ale od września szkoła :Stan - Uśmiecha się: ale to już drugi dom czyli dalej dom :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Też lubię tyle że za bardzo i zdaję sobie sprawę że to źle działa
Cytat:oni dalej żyją ale tego nie potrafiłbym już reanimować.
Czasem mozna sie zdziwic, co los szykuje :Stan - Uśmiecha się: Dzis przez przypadek spotkalem dwie kolezanki z podstawowki. I skonczylo sie na tym, ze lazilismy, gadalismy i jedlismy pizze przez pare godzin :Stan - Uśmiecha się:
Wolę siedzieć w domu... bo bezpieczniej (choc nudno)... i... no i zanim wyjde z domu to tak sie ociagam ze hej, wkurza mnie to. ale jak juz wyjde to czasem jest naprawde fajnie :Stan - Uśmiecha się:
Więcej siedze w domu, ale staram się wychodzić kiedy jest okazja. Czy wyjścia mnie stresują zależy gdzie i w jakim celu, jedne wogóle mnie nie stresują a inne bardzo. to zależy od sytuacji.
Lubię wychodzić ale z kimś kogo znam i lubię i wtedy jestem duszą toważystwa :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - LOL: Aż nie chce się uwierzyć że mam jakieś problemy.Ale takich osób jest bardzo mało z kim się czuje dobrze i na luzie.Sama boję się wychodzić z domu.
są takie dni kiedy po prostu roznosi mnie i nie mogę wysiedzieć w domu. Wtedy, albo pisze do kogoś ze znajomych, a jak nie mają czasu lub ochoty, to ide sama (najczęściej na zakupy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ) ale są tez takie dni, że nie mam ochoty ruszać się z domu, ani z nikim spotykać. Siedze sobie wtedy w łóżeczku i oglądam jakiś film, albo staram się zrobić coś bardziej konstruktywnego :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: najczęściej jednak albo wchodze na forum albo gadam na gg...
Ja mam chyba tak jak soulja, że ruszenie d*py nie wprawia mnie w przerażenie, ale kręcę się głównie po takich miejscach, gdzie nie ma wyłącznie par/grupek ludzi, tylko można też spotkać jakieś samotne jednostki. Głupio mi tak samej no~~ krępuje mnie to, że wszędzie widzę ludzi co najmniej w parach, a samych za cholerę. I ponadto jak już ktoś powiedział, każdy ma już jakichś przyjaciół; ja nie jestem nikomu potrzebna. Ech
Ja też siedzę w chałupie. Boję się i nie chce mi się samemu nigdzie wychodzić. Mam tylko 2 znajomych. Kolega który kiedyś przychodził do mnie codziennie to teraz przychodzi coraz rzadziej i nawet na gg nie odpowiada. A czemu to? bo od nie dawna się dowiedziałem że on jest... pederastą i gada z jakimiś @$!%@. Mam wrażenie że ta przyjaźń trwa tylko dlatego bo myśli że przekabaci mnie na swoją stronę. On z resztą jest jakiś dziwny. Nie dociera do niego że pederastą się rodzi a nie staje bo ktoś ma widzi misie. Mam jeszcze koleżankę która ma koleżanki tylko w klasie i z nimi głównie przebywa. Do mnie przychodzi tylko jak jej coś trzeba. Nawet na swoją 18 mnie nie zaprosiła a mieszka piętro wyżej! Nie lubię gdy on i ona przebywają razem bo wtedy są nastawieni przeciwko mnie. Przedżeźniają mnie a raz na mieście ta koleżanka powiedziała że gołe chłopy oglądam.
Chciałbym mieć jakieś nowe znajomości aby móc z nowymi i lepszymi kolegami pójść na jakąś pizzę czy siłownię a z koleżankami pogadać o życiu a może kogoś poderwać. No a mając kolegę który tylko gada o tym że się z chłopakiem A nie układa a z chłopakiem B się całował to jest to męczące i stresujące bo w końcu i tak się wszyscy o nim dowiedzą i przy okazji ja dostanę plakietkę pedała.
Ja wychodzę często ale ze swoją dziewczyna. Samemu jest mi ciężko gdzieś pójść. Przed moim związkiem to w ogóle nie wychodziłem potrafiłem przesiedzieć i 3 tygodnie jak miałem przerwę między zjazdami w szkole. Teraz coraz bardziej chciałbym się znowu zaszyć bo samotność działa jak narkotyk, który pomaga ale rujnuje... Jednak trzeba walczyć by udowodnić, że nie jest się przegranym. trzeba uwierzyć, że można być zwycięzcą swojego życia...
Oczywiście w domu zazwyczaj. Całe wakacje w domu przesiedziałem, aczkolwiek obawiam się raczej tylko samotnych wyjść. Czuję się jak frajer, z którym nikt się nie kumpluje (co w sumie jest prawdą) i mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią bo jestem sam
W tym miesiącu w POM-ie robiłem.
w domu. słońce mnie drażni, ludzie mnie drażnią, wszystko mnie drażni. no a w domu słońca mało, ludzie w miarę oswojeni i 'wszystko' drażni trochę mniej.
Ostatnio coraz częściej wychodzę. Lubię sobie połazić po mieście, często bywam na koncertach. Jakoś nie przeszkadza mi to, że wszędzie sam łażę, chociaż oczywiście fajnie byłoby mieć kogoś przy boku.
Ja całe wakacje siedzę w domu. Wychodzę na spacery, no ale ileż można - szczyt rozrywki to to nie jest. Brakuje mi pomysłów na ciekawe spędzenie czasu na mieście, a właściwie to kasy. Nie mam żadnych znajomych do których mogłabym pójść lub spędzić czas. Macie jakieś pomysły, które nie wiążą się z dodatkowymi kosztami?
No ja też szukam takich rozrywek, które nie wiążą się z dużymi kosztami. Dużo siedzę w domu bo nie czuję potrzeby wychodzenia do ludzi. Kilka osób mnie zapraszało ale wyczuli, że nie mam ochoty ich odwiedzić i przestali esemesować.
Jak już nie mogę wytrzymać w domu to wsiadam na rower i jadę do lasu pojeżdzić po szlakach turystycznych. Nieraz mam ochotę, albo muszę wyjść do sklepu. Wtedy długo chodzę między półkami i sprawdzam różne ciekawe produkty.
W sumie, chyba internet zaspokaja moją potrzebę kontaktu z ludźmi. Mam kilku przyjaciół z którymi dobrze się dogaduję tylko najgorzej jest jak mi się w nocy chce z kimś porozmawiać to nie ma nikogo :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wychodzę dość często z domu, ale w większości sam. Mam dwóch kolegów, ale odkąd zaczęliśmy pracę coraz trudniej się jest spotkać (pracujemy na różne zmiany). Nie dlatego, że mi doskwiera nuda w domu, ale też w ramach walki z fobią. Wsiadam wtedy w samochód i jeżdżę tak sobie bez celu. Czasami jadę do pobliskiego miasta i włóczę się po ulicach; siadam na rynku i dyskretnie obserwuje ludzi. Lubię też w zimę łazić po swojej wsi, bo zimno i ciemno i nie ma ludzi. :Stan - Niezadowolony - Diabeł: Jeżdżę też dużo na rowerze po pobliskich lasach.
Mam niewielu znajomych więc siedzę głównie w domu ale jak już się zdarzy to lubię wyjść na piwko do baru, czy na basen, w restauracji też nie stresuję się za bardzo. I tak najczęściej wychodzę w celach alkoholizowania się, co i tak nie dzieje się często aczkolwiek pomaga uciec od mojej niechęci do ludzi. Za to nienawidzę szlajać się po mieście bez celu, nawet dla samego zaczerpnięcia. Mam wrażenie że wszyscy wtedy mnie obserwują. W ogóle nie lubię nigdzie się przemieszczać piechotą.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7