PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Depracha, potrzebna pomoc
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Sorry wielkie że tu zaczynam ale myślę, że nie wywalicie mnie za to :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: a bardziej :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Życie mi się sypie... Zostałem sam...
Osoba którą kocham układa sobie życie z kimś innym.
Przyjaciół brak.
Jeszcze ta fobia społeczna...
Mam chęć to wszystko skończyć.
Wolał bym odejść, by nie być w tym punkcie, by nie patrzeć na to.
Nie wiem po co tu pisze...
Potrzebuje pomocy. Boje się że coś mi odwali... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Merlin, nawet nie waż się myślec o tym najgorszym wyjściu!
Przykro mi z powodu Twojej dziewczyny. Ale uwierz, że będzie lepiej. Wkrótce przestaniesz o niej myśleć i znajdziesz sobie kogoś, kto bardziej Cię doceni.
Może to marne pocieszenie, ale na tym forum wiele osób nie jest w związku i nie ma przyjaciół. Nie jest nam łatwo z tego powodu, ale... trzeba się skupić na przyjemniejszych stronach życia :Stan - Uśmiecha się:
Twoja dziewczyna wybrała kogoś innego, trudno. Postaraj się nie myśleć o tym zbyt wiele. Wiem, że to trudne, ale powinieneś spróbować :Stan - Uśmiecha się:

Jeśli czujesz się naprawdę bardzo źle, zapisz się do psychologa. I nie zwlekaj z tym.

Trzymaj się [Obrazek: glaszcze.gif]
Psycholog odpada, to mowie na wstępie.
Nie wątpię w to że napewno wiele osób ma gorzej lecz mimo to nie radze sobie z tym. Czuję się zawsze z boku, odepchnięty.
Wróciłem dopiero co z wyjazdu, lecz to mnie jeszcze gorzej dobiło, szara rzeczywistość, niema do kogo wracać ani po co.
A ta dziewczyna to już chyba obsesja, mimo że było to kilka lat temu i od tej pory było kilka kobiet, to nie było to i obawiam się że tak zostanie. Ostatnio mam z nią kontakt i to jakoś mnie trzyma, wczesniej było bardzo źle.
Może to jest bezsensowne użalanie się nad sobą i swoim losem ale to wszystko mnie przerasta. chciałbym już to wszystko sobie odpuścić... odejść...
...czasami tak w zyciu bywa,ze wszystko sie sypie..... ja co prawda mam meza i w miare poukladane zycie osobiste....no i ciezko porownac nasze sytucje, ale wierz mi,ze kazdy gdzies tam w pewnym wieku przechodzi kryzys.... latwo jest dawac innym porady, a o wiele gorzej samemu z nich korzystac! Chyba pomogloby tobie wywalic ten caly balagan, wygadac sie i pouzalac sie komus ....czasami to pomaga, bo sie czlowiek nie czuje sam! :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ....jedno wiem na pewno, czlowiek jest taki jak jego mysli....jak sie dolujesz to dola dostaniesz.....jak myslisz,ze nikt cie nie lubi to tak sie zachowujesz,ze rzeczywiscie nikt cie nie bedzie lubil.....nie mowie,ze zawsze tak jest, ale pozytywne myslenie pomaga....ja tez wpedzilam sie w taki dolek 2 lata temu...i nawet nie zdawalam sobie sprawy,ze to ja sama to robilam.....jak sie czujesz pewny siebie to nikt cie z nog nie powali.....wtedy nawet czy ktos cie chce czy nie jestes w stanie sobie z tym poradzic, bo przeciez ludzi na swiecie jest tyle,ze nie oplaca sie uzalac nad jedna dziewucha i tracic czas.....Wiem jednak co przechodzisz..... jak chcesz pogadac to dawaj!!! ...pisz co chcesz! Ja mam tez taka podobna historyjke apropos tych obsesyjnych milosci :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: ...uwierz mi, to minie....ale tylko jak zmienisz sposob myslenia i sie na prawde odizolujesz od niej! ...przynajmniej narazie :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ...buzki!!!
Tak to prawda, drugiemu dawać rady jest łatwo, sam czesto pomagałem, lecz niestety bez wzajemności. Wiesz nie mam moze wiele let ale okres burzliwych miłości już przeszedłem. Ale to cos innego... Trudno opisać... To chore uczucie. Mogła by mnie obrażać a ja i tak ją przeproszę. Ale nie jest taką osobą, rozumie mnie i robi wszystko bym z tego wyszedł, lecz za dużo nie może. Obecnie jest jedyną osobą która mi została w tym marnym życiu. Ale i tak sie od niej izoluje by nie cierpiała przeze mnie. Cieszy mnie jej szczęście lecz jednocześnie boli, że to nie ja, nie ja dlatego bo taki byłem właśnie. Ciągłe doły...
A do tego wszystkiego jestem socjofobikiem od dziecka, przez co jestem w stanie jakim jestem. Obawiam się nawet dystymi... bo wszystko na to wskazuje.
Ostatnio jak już wspomniałem doszło do tego że praktycznie nikt mi nie został. Przyjaciół nie mam, a znajomi wolą mnie nie znać.
merlin napisał(a):a znajomi wolą mnie nie znać.

dlaczego? jeśli tak jest to niepotrzebnie przejmujesz sie takimi znajomymi.

będzie lepiej. niedługo zobaczysz jakieś promienie słońca, żadna rozpacz nie trwa wiecznie. pomyśl sobie lepiej, jakim jesteś szczęściarzem i nie umierasz z głodu jak miliard innych ludzi z tej planety, albo, że to takie szczęście, że nie jesteś śmiertelnie chory.
jesteś zdrowym, normalnym facetem, wykorzystaj to i uśmiechnij się trochę do życia, doceń je. bo to wielki dar, a niektórzy ludzie bez przerwy je opluwają i chcą niszczyc! :Stan - Niezadowolony - Smuci się: jeśli przestaniesz traktowac wszystko tak śmiertelnie poważnie, jeśli złapiesz własny rytm i przestaniesz wciąż porównywac swojego życia z życiem innych ludzi, poczujesz, że Twoje życie jest Ci za to wdzięczne. wszystko przyjdzie samo, w doskonałym dla Ciebie czasie, nie będziesz musiał wypatrywac tego ze zniecierpliwieniem czy rozgoryczeniem.
każdy ma jakieś problemy. ale spójrz na dzieci chore na raka, one umieraja a potrafia sie uśmiechac... nie trzeba tracic nadziei, nigdy. trzeba sie cieszyc każdą chwilą, z małych rzeczy i sukcesów. trzeba zawsze iśc na przód i kiedy trzeba zostawic w tyle to co było złe. to własnie chwila dla Ciebie.
Dziękuje za dobre słowa, ja to wiem i doceniam. Ciesze się z tego że nie jestem w gorszym punkcie. Ale mimo tego wszystkiego jestem przybity, brak mi chęci życia, nie chce mi się nic. Te wakacje to skumulowały bo gdy chodzę do szkoły jakoś sobie radze z tym "załamaniem" bo i tak ledwie sobię daję radę w szkole. A w wakacje nic mnie nie zmusza do zajęcia i siedzę samotnie w domu. 3 miesiąc bedzie mijał a nawet na mieście nie byłem gdy nie musiałem. Brak mi kogoś to by popchnął w dobrą stronę, dał siłę i poprowadził. Pomógł gdy źle. To by mi pomogło lecz jestem brak kogokolwiek. nie chce żyć tylko wegetatywnie ale na cos więcej brak mi sił. Nie powinno mnie wogóle być...
samotność zabija. Kiedyś choć było żle potrafilem cieszyć sie życiem. Teraz już nic nie sprawia mi radości. Dzieciństwo nie było łatwe, rodzice mi go nie ułatwiali. Później Alkohol pojawil sie w moim życiu, rujnując je... I chyba od tej pory zacząłem "umierać" od wewnątrz.
Brak mi miłości, ciepła.
...ten okres minie i pojawii sie nastepny.... wierze,ze nie jest latwo tobie teraz w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: ...porady? ...hmmmm...kazdy powie,ze bedzie dobrze,ale z doswiadczenia wiem,zeto nie pomaga. Kiedys jak mialam takiego dola to nie wiedzialam co mam z soba robic.... nikogo nie bylo i nie mialam nawet do kogo buzi otworzyc. Blakalam sie godzinami sama i najchetniej opowiedzialbym o swoich porazkach kazdemu przechodniowi.... Teraz jak sobie to przypominam to dopiero do mnie dociera,ze trzeba bylo calkiem inaczej z tym postepowac.... powiem ci juz teraz, usiadz sobie na chwilke i pomysl jakie sa twoje mozliwosci w tym momencie...co moglbys robic zeby sie nie nudzic i topic w wlasnej beznadziejnosci....jak masz rodzine to zacznij od tego...nawet nie chodzi zebys im opowiadal o wszystkim, ale sprobuj znalezc sobie zajecie! Wyobraz sobie zycie bez rodzinki? nieciekawie.... teraz sie tego nie docenia, ale taki obiad w towarzystwie ludzi na ktorych ci zalezy to juz cos :Stan - Uśmiecha się - LOL: ....moze wybierz sie na basen z 3 razy w tygodniu.....plywaj z godzinke i do domu na dobra kolacyjke....sport pomaga w depresji i ten czas na basenie odciagnie cie od dolowania sie.....idz nawet sam i probuj sie stopniowo przelamywac, moze zaczniesz poznawac nowych ludzi......pomoz sobie, bo nikt inny ci nie pomoze.....ja gdybym mogla cofnac czas to wlasnie tak zaczelabym wszystko od nowa. Nie zastanawialabym sie co inni o mnie mysla i,ze nie mam znajomych, bo tak wlasnie robilam...dokladnie jak ty....dopiero z biegiem czasu widze ile mnie ominelo przez to durne myslenie..... mowie ci, jest tyle ludzi na swiecie,ze jeszcze poznasz tysiace nowych znajomych....narazie zapomnij co bylo i od dzis zacznij nowe zycie....


ps.wlasnie zmienilam wiadomosc, bo nie widzialam,ze napisales juz odpowiedz....o rodzicach :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: ...mimo tego rusz do przodu i zostaw ta przeszlosc, bo tak daleko nie zajdziesz....skup sie na czyms przyjemnym i krok po kroku dojdziesz do celu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
tyle że jak mieszka sie w małym miasteczku, możliwości są ograniczone, zarówno w zajęciu jak i w znajomościach. Radzę sobie jakoś z tą fobią, coraz lepiej, lecz nadal jest ogromna bariera przed ludźmi. Wiele osób ma mnie błędnie za samotnika z wyboru.
Wstydze się tego ale ostatnio znów pije może nie często lecz dużo i w samotności, wiem czym to śmierdzi i nie chce w to znow wpaść.
Najgorsze jest to że ja zdaję sobie sprawę że się niszcze, dostrzegam to co straciłem, to co mnie ominęło. Lecz wpadłem w stan autodestrukcji.

A co do tego co mówiła Sugar, chciałbym sam umrzeć na coś, np. na raka żeby choć jedna osoba mogła żyć, cieszyć się życiem, osoba która bardziej doceni to że żyje.
...ehhhhh gadasz ;-) ....zycie nie jest takie piekne jakby sie wydawalo 5-letniemu chlopcu..... ale dostalismy ta szanse i jestesmy.....zyjemy! Smiac mi sie troche chce ostatnio, bo wiem jak to jest z ta deprecha.... czasami czlowiek ma takie durne mysli, a jak minie to sie wierzyc nie chce,ze sie o takich glupotach myslalo.... ;-) Z tego co mowisz to jestes mlody jeszcze ...i wszystko przed toba ;-) ...nie zalamuj sie....na prawde ....sugar ma racje, trzeba sie cieszyc tym co mamy..... :-)
Wiem może głupie ale da się poznać kogoś na tym forum? tak żemy może nie tylko popisać. Wiem że to nie na temat ale to odnośnie tego.
Tak, da się. Niektórzy z forum spotkali się w realu :Stan - Uśmiecha się:
Zajrzyj do działu "Miasta". Może znajdziesz ludzi z okolicy, z którymi można się spotkać :Stan - Uśmiecha się:

EDIT:
Aha, sam już do tego doszedłeś 8)
Dzięki wam. Napewno to wygadanie się pomogło. To znaczy nie mam już tak czarnych myśli. Załamanie jest, ale ważne że sam siebie i swoich myśli się nie boje.