PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak zachęcić fobika aby zmierzył się z trudną sytuacją?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Po napisaniu kilku postów i poczytaniu sobie o Waszych lękach, tego jak odczuwacie lęk, jakie robicie uniki itp. Pojawiło się we mnie pytanie: Jak właśnie zachęcić osobę z fobią społ. do pokonania swojego lęku? Jak zachęcać, co zrobić, aby ta osoba miała ochotę i mniej się bała?
Np. Chciałabym zachęcić fobika aby poznał parę nowych osób i jednak przyszedł na dość kameralne przyjęcie. I jak to zrobić?
Jak zachęcić aby przestał pielęgnować swoje lęki i pomimo, że jest to dla niego trudne jednak spróbował się temu przeciwstawic?
Mnie sie wydaje, że on sam musi tego chcieć...w sensie, chcieć zacząć z tym walczyć. Na siłe niczego nie zdziałasz.
gemsa84 napisał(a):Mnie sie wydaje, że on sam musi tego chcieć...w sensie, chcieć zacząć z tym walczyć. Na siłe niczego nie zdziałasz.
Oddaj, bo z ust mi wyjęłaś!
tfu tfu tfu...oddaje :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Bezsensu jest to co piszecie! Owszem wiadomo, że nic na siłe! Ale ja mówię o sytuacji kiedy dana osoba chce się zmienić. Mówię o sytuacji gdzie ktoś już podejmuje jakiś działania. Chodzi mi o to aby móc pomóc danej osobie w zmniejszeniu odczuwanego przez nią lęku.

Zresztą niekiedy osoby z fs tak przyzwyczaiły się do unikania coniektórych sytuacji, że robią to automatycznie, bez zastanowienia. I owszem próbują walczyć z fs, ale niektóre sytuacje są przez nich już postrzegane jako normalne - jednak pielęgnowanie lęków nie jest normalne, bo to właśnie dodatkowo wzmaga lęki.
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
No, jednak tytuł i - z tego co zrozumiałem - pierwszy post opisuje inną sytuację.

* * *

Można wspierać. Próbować motywować, choć to bardzo trudne, ale chcieć jednak musi ktoś sam i musi być też gotów. Możesz nawet wspierać, ale jak ktoś gotów nie będzie, to nic nie wskórasz. Byłbym daleki od pisania komuś, że coś co twierdzi jest bez sensu. Bałbym się, że nie jest do do końca asertywne. xD
Michał moje stwierdzenie "bezsensu" było wyrazem zniechęcenia, a nie jakomś osobistą wycieczką do kogokolwiek z Was. Chociaż wiem, że każdy czyta i odbiera słowa, wypowiedzi takimi jakie one są, nikt nie będzie zgadywał co ja miałam akurat wtedy na myśli.

Ale ogólnie muszę przyznać, iż Wasze wypowiedzi są dla mnie zniechęcające... Wiem, iż też dokładnie nie opisałam swojej sytuacji, co pewnie trochę zaciemnia cały obraz sprawy. Stąd też Wasze wypowiedzi nie są do końca tym czego bym mogła oczekiwać, bo trudno się dokładnie wypowiadać na temat przedstawiony w sposób ogólnikowy.

Nie wiem za bardzo co zrobić! Przez swoją nerwicę trochę boje się tu pisać bardziej osobiście, pomimo anonimowości wcale nie czuje się anonimowa.
To dziwne bo pomimo, że to Internet, forum to i tak nie napisałabym tu niczego czego nie byłabym w stanie powiedzić komuś na żywo, czy komuś znajomemu.
Przychylam się do postu sm. Po prostu daj mu do zrozumienia, że byłoby super, gdyby przyszedł. Ale nie nastawaj na niego, bo gotów uciec :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Zresztą, wspominałaś, że Twój kolega chce się zmierzyć z fobią, więc myślę, że jest duża szansa, że pójdzie na to przyjęcie.

Cytat:pomimo anonimowości wcale nie czuje się anonimowa.
Spoko, pożeglujesz trochę po necie i się przyzwyczaisz :Stan - Uśmiecha się:
Ze mną to było tak , że od mniej więcej roku starałem się przełamywać swoje lęki w tzw bezpośredniej konfrontacji i nikt mnie do tego nie zachęcał tylko miałem już dosyć tej choroby . Niestety mimo kilku , a nawet kilkunastu sukcesów to tak naprawdę nic się nie zmieniło aż do niedawna . Oprócz zmiany dialogu wewnętrznego na dużo bardziej racjonalny staram się akceptować siebie bezwarunkowo co mówi samo za siebie , gdy wracają stare nawyki mówię sobie , że to tylko wydarzenia , sytuacje i moje zachowanie które nie świadczy o mojej osobie dziwne , ale prawdziwe . Po za tym gdy zaczynam odczuwać lęk albo strach przed lękiem odwracam swoje stare myśli o 180 stopni i nie bronię się przed nim bo gdzie jest napisane że nie mogę go odczuwać i , że inni nie mogą zobaczyć jaki jestem zdenerwowany . Wątpię żeby z tego powodu mnie odrzucili a jak tak to po prostu nie zdają sobie sprawy o co tu biega
pawel18 napisał(a):... Po za tym gdy zaczynam odczuwać lęk albo strach przed lękiem odwracam swoje stare myśli o 180 stopni i nie bronię się przed nim bo gdzie jest napisane że nie mogę go odczuwać i , że inni nie mogą zobaczyć jaki jestem zdenerwowany . Wątpię żeby z tego powodu mnie odrzucili a jak tak to po prostu nie zdają sobie sprawy o co tu biega
Tu dobrze piszesz. Można odczuwać strach, inni mogą to widzieć i absolutnie nie jest to powód, żeby odrzucili. Natomiast zastanawia mnie w jaki sposób udaje cię się odwrócić myśli o 180°?
usuniety
Ja się wypowiem tylko na temat samej siebie. Mnie można zachęcić zapewniając dogodne warunki. Ponieważ sama chcę z tym walczyć, to jeżeli ktoś mi zagwarantuje wsparcie w sytuacji stresowej - chętnie się rzucę walczyć z demonami. :Stan - Uśmiecha się:

Jednak wydaje mi się, że rację mają przedmówcy moi szanowni, którzy piszą o nieefektywności namawiania i kluczowej roli chęci/gotowości. Ktoś, kto nie ma siły bądź woli walki, po prostu nie da się namówić niezależnie od argumentów, jakich się użyje...
Ale truizmami walę :Stan - Uśmiecha się:
Jak właśnie zachęcić osobę z fobią społ. do pokonania swojego lęku? Jak zachęcać, co zrobić, aby ta osoba miała ochotę i mniej się bała?

Wydaje mi sie, ze należy z nią sobie radzić tak jak z każda inna fobią. Jeżeli bałabym się pająków to wówczas zaczynałabym o nich dużo czytac, oglądać je w terrariach - generalnie oswajać się z nimi. To samo z fobią społeczną. Boisz sie ludźi - wyjdź do nich. Wiem ze to moze brzmiec paradoksalnie troche, ale myśle ze w tym tkwi sęk. Należy odp sobie na pyta czego ja sie wlasciwie boje? Nie ma innego sposobu jak przełamać ten strach rzucając sie na wodę. Oczywiscie nie musi byc to od razu szeroka woda (czyli nie wielka impreza) ale np spotkanie gdzie bedzie 5 osob, z czego 3 będą nam znane. Jest to o tyle dobrym rozwiązaniem, ze jeżeli nie będziemy chcieli rozmawiać z nowymi osobami, bądz bedą one powodowaly ze ze bedziemy odczuwac dyskomfort - zawsze mozemy "znależć" wsparcie w osobach nam znanych.
Na takiego rodzaju spotkanie możemy przyjśc też ze swoja drugą połowka ( a wiec osobą ktora zna nasze leki, ktora nas kocha i sprawia ze czujemy się częścia czegos) co napewno ulatwi nam przełamanie sie.
Jak dla mnie pokrzepiający jest fakt, moge nawet powiedzieć ze zmuszający do pzrelamania bariery, ze czesto przez moj strach moge wiele stracic. Wtedy czasem sie udaje... i wówczas jestem z siebie dumna.
Bloody_Mary, stworzyłaś w mojej głowie naprawdę pocieszny obraz swoją analogią do arachnofobii: a gdyby tak stworzyć pokazy z terrariami, w których żyliby ludzie? A my chodzilibyśmy pomiędzy nimi, niektórzy daliby radę nawet dotknąć szyby, inni tylko patrzyli? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Byłoby to świetne! I wreszcie to ONI poczuliby się źle :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Co do drugiej połówki, uważam pomysł za jak najbardziej trafiony, ale większość poważniejszych fobików chyba nie ma drugiej połówki... Tak mi się wydaje. Niemniej na pewno jest o niebo łatwiej z kimś u boku.
Hmmm a może zamiast terrariów wielkie kapsuły (filary) wypełnione wodą a w środku każdej z nich nagi człowiek unoszący sie w środku przytwierdzony do scany naczynia za pomocą "pępowiny", która umożliwiałaby mu życie? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: - mam wrazenie ze kiedys i gzdies to widziałam.

a co do drugiej cz:
... a jak już ją mają to często gęsto ta fobia jest nie rozumiana przez dlugą połówkę, bo doprowadza na konfliktow, na ich nawarstwiania...
A problem drugiej szansy czasem niesttey wydaje sie dalece nierealny...
Bloody_Mary co masz konkretnie na myśli, że partner nie rozumie fobika co doprowadza to do konfliktów, które się nawarstwiają?

Masz tu coś konkretnego na myśli? Wiesz to z własnego doświadczenia?
Po pierwsze, najgorsze jest takie uporczywe namawianie w stylu "chodź, będzie fajnie...". O tym już osoby wyżej pisały.
Dobrym pomysłem jest przedstawienie jak największej ilości szczegółów. Fobicy boją się nowych sytuacji. Czyli: jakie to ma być spotkanie, powiedzieć co to za miejsce, jak wygląda, co tam będziecie robić. Wspomnieć można coś o osobach które się zjawią, sprobować przedstawić je jako 'niegroźne'. Idealnie byłoby jakoś wcześniej niby przypadkiem poznać fobika z jedną z nich. Pomóc znaleźć im współny temat itp.
Jeżeli tym biednym przestraszonym fobikiem jest osoba bliska, to pewnie da się odszukać jakieś bardziej pozytywne sytuacje z przeszłości. I wtedy coś w stylu: " Pamiętasz tamto spotkanie, świetnie się wtedy bawiliśmy, wyglądałaś na wyluzowaną. Miło mi będzie gdy przyjdziesz w piątek ".
Oczywiście należy też zapewnić wsparcie tej osobie, niech wie że może na ciebie liczyć w trudnej sytuacji.

Więc należy zbudować komfortowy obraz sytuacji, obiecać wsparcie, odpowiedzieć na wszystkie pytania. Wydaje mi się też, że lepiej unikać robienia z tego wyzwania. Tak to przedstawić, by myśl o ewentualnej porażce nie była taka straszna. Fobicy zawsze tworzą czarne scenariusze.
Ale to wszystko i tak na nic, gdy nie będzie gotowości.
I tak jak pisaliśmy, nie namawiać na siłę. Powiedzieć np. " To już wszystko wiesz. Myślę że spokojnie sobie poradzisz z tym. Daj znać gdy podejmiesz decyzję "

I tyle, wiadomo że to nie łatwe. Ale próbować, oswajać, wspierać. A kiedyś się uda :Stan - Uśmiecha się:
Dobrze napisałeś Embody. Ja nie mam f/s i również bym tak potrzebował takiego przygotowania i opisania co mnie spotka. Okropnie się czuję, jak nie wiem, co się wydarzy, jak jestem prowadzony jak owieczka.

edycja - do poniżej:
A bo Ty masz na pewno jakiś podtekst erotyczny na myśli.
Luna napisał(a):Ale nie nastawaj na niego, bo gotów uciec
a ja to lubie jak sie na mnie 'nastaje" :Stan - Niezadowolony - W szoku:

(takim sposobem zadałam kłam wszystkim poprzednim postom hehe :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)

Aż strach coś pisać, bo zaraz pojawiają się SKOJARZENIA :Stan - Uśmiecha się:
Ejże, z tym namawianiem to nieprawda.
Ja też lubię, jak mnie namawiają. Tylko wtedy rzeczywiście widzę, że komuś zależy na mojej obecności, a nie mówi tak tylko, żeby później mnie olać.
Poza tym post Embody'ego oddaje całość idealnie :Stan - Uśmiecha się: Nowe sytuacje mniej przerażają, kiedy się dużo wie na ich temat z góry. Nowe miejsca i ludzie - to samo.

Ps. Michale, naprawdę nie masz fs? Zawsze sądziłam, że jesteś jednym z nas w tym sensie :Stan - Uśmiecha się:
ja lubie jak ktos mnie namawia, ale tylko do tego, co naprawde mnie kreci/czego naprawde chce itd.
a ze wtedy najczesciej sie ochoczo zgadzam wiec rzadko lubie namawianie...
Embody dzieki za rozbudowaną wypowiedź - to co zostało napisane dość dobrze oddaje sytuacje i daje dużo dobrych wskazówek.

Przyznam, iż zaskoczyło mnie to stwierdzenie aby danego wyjścia nie przedstawiać fobikowi jako "wyzwania".
Prawdę mówiąc jakbym wiedziała, że dana osoba chce walczyć z fobią to tą propozycje wyjścia przedstawiłabym jej jako wyzwanie. Szczególnie, że jeśli inne argumenty nie przekonują, zachęty nie pomagają to wydawałoby mi się, że tylko odniesienie się do ambicji, sprowokowanie może dać jakieś rezultaty.
Nie pomyslałam, że mysl o "wyzwaniu" może wzmocnić lęk. A dlatego tak nie pomyslałam bo zwyczajnie nie przyszło mi do głowy, że fobik tą sytuację będzie analizował w kontekście porażki.

Fobicy są według mnie dziwini, bo nie rozumiem dlaczego tak bardzo obchodzi Was co pomyslą inni. Przecież to normalne, że nie wszyscy muszą was lubić i nie wszytskim musiecie się podobać - ale to nie koniec świata. Ważne jest to, że zawsze są, znajdą się ludzie, którzy was polubią, będą dobrze postrzegać. Przecież Wy też nie wszytskich ludzi lubicie. To normalne, że zadajemy się z tymi osobami które budzą w nas jakomś sypmatię, zainteresowanie. I ważne jest aby Ci ludzie, którzy są nam ważni dobrze o nas myśleli, a nie cały świat.
Dziwne jest też to, że jesteście wobec siebie jacyś strasznie wymagający. To na co Wy zwracacie uwagę większość w ogóle nie zauważa. Piszecie tu o sobie w taki sposób jakbyście zawsze postrzegali sami siebie jako gorszych. Jakbyście sami siebie nie akceptowali, dlatego trudno wam uwierzyć, że inni mogą Was akceptować. I wstydzicie się np. swojego zdenerwowana. To, że ktoś się wstydzi, boi, okazuje zdenerwowanie nie oznacza, że musi być zły. To nie powód aby kogoś nie lubić. Swoim dziwnym postzreganiem utrudniacie sobie życie. Zapominacie o tym, że ludzie, których się boicie też mają emocje, też się przejmują, też są wrażliwi i też chcą być kochani.
Cytat:...swojego zdenerwowana. To, że ktoś się wstydzi, boi, okazuje zdenerwowanie nie oznacza, że musi być zły. To nie powód aby kogoś nie lubić.
heh
na prawdę większość z nas boi się braku akceptacji, przez to zdenerwowanie

to może wynikać jak i wiele innych rzeczy z dzieciństwa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
wiadomo jakie są dzieciaki

chociaż jak tam źle jako dzieciak nie miałem....

PS. skąd ty tyle wiesz o "fobach"
etniczna napisał(a):Fobicy są według mnie dziwini
Nie są dziwni, są chorzy. Ktoś z grypą też jest dziwny? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie doszukuj się w fobicznym zachowaniu logiki, bo jej tam w zasadzie nie ma. Fobia jest iracjonalna, problem w tym, że świadomośc tego nie likwiduje problemu (chociaż to już pewien krok w stronę pozbycia się tego :Różne - Koopa:).
Poza tym, to Embody dobrze pisze.
Stron: 1 2