Moja polowa chce tam pojsc a druga polowa mowi ze przez strach nie moge. Jest koncert mojego ulubionego zespolu ktory gra w miescie w ktorym mieszkam. Slucham ich od 10 lat i jeszcze na dodatek graja material z mojej ulubionej plyty. A ja nie moge pojsc.
Gdybym mial jeszcze z kim ale ja nie znam nikogo jestem totalnie sam chyba ze komputer wezme pod reke. Nigdy nie bylem na zadnej imprezie ani kocnercie mimo 23 lat na karku. Poza tym jak sobie wobrazam jak mam wejsc do klubu gdzie jest pelno osob muzyka to na sama mysl przechodza mnie fale goraca i ogarnia uczucie wstydu. Plakac mi sie chce ta bezsilnosc jest straszna.
Idź! Ja ostatnio byłem sam na koncercie, gdzie było mało ludzi (to nawet gorzej, nietrudno Cię wtedy nie zauważyć). I było fajnie
No ja kiedyś też nie chodziłem na koncerty...
Ale przełamałem się.
olfko - tam będą ludzie, którzy również lubią ten zespół, więc nie będzie trudno się do kogoś dokoptować, naprawdę. Poza tym... przecież chodzi o muzykę, no nie? Nie możesz być więźniem samego siebie, to świetny moment na przełamywanie się.
Ha, całkiem niedawno miałam ten sam dylemat. I jednak poszłam. Gdybym tego nie zrobiła, straciłabym kupę dobrej zabawy. Cała impreza była niesamowita. A atmosfera jaka panuje na koncertach jest iście wspaniała. Żadnego wyśmiewania, obgadywania, etc. Wszyscy bawią się razem, przewrócisz się - podniosą Cię.
Idź, nie zastanawiaj się.
a ja dzisiaj mam podobny lęk - pojscie na impreze ,gdzie jestem zaproszony przez kogos, kogo widzialem raz w zyciu (w ogole to pierwszy raz w zyciu mi sie cos takiego zdarza
ale to miłe). ale nie stchorze
choc troche trzepie portami
Nigdy nie byłam na koncercie, ale nie interesuję się muzyką
A z ciekawości: jak to właściwie jest na takich koncertach w klubach? Wchodzisz, płacisz przy wejściu, oddajesz kurtkę do szatni i co? Siadasz przy jakimś wolnym stoliku (jeśli jest) czy idziesz pod scenę, jak to wygląda, bo jestem kompletnie nieobeznana
Luno, zależy jak leży
bylem w ostatnim czasie na dwoch takich klubowych, z tym, ze byly one darmowe. Na jednym szlo sie oddac kurtke do szatni no a pozniej stoimy pod scena, ewentualnie siedzimy w kaciku pod sciana
a na drugim byl taaaki tłok (parenascie osob
) i wszedlem sobie tam bez slowa. byly krzesla, wiec polozylem kurtke i tyle. a ze malo kto byl to siedzielismy na krzeslach w wiekszosci
Ja kiedyś byłem na koncercie, to chyba była pierwsza klasa liceum, i nie ustawiłem się przy scenie tylko tak z tyłu przy ścianie. I wokalistka zespołu na który poszliśmy powiedziała, że tym pod ścianą się chyba nie podoba czy coś w tym stylu. W sumie to był pierwszy koncert na jakim byłem w życiu, więc może cięzko mi było się wtedy przełamać i tańczyć ( raczej pogować
) pod sceną. A może też dlatego, że ludzie z którymi byłem też się nie pchali pod scenę za bardzo. Ale na następnych koncertach już nie miałem z tym problemu, szczególnie jak wszyscy dookoła robią to samo, a szczególnie osoby z którymi przyszedłeś dodają sił, że tak powiem.
Ostatnio na rockowym koncercie w klubie praktycznie wszyscy siedzieli przy stolikach, mimo, że muza była dość ostra, ale ogólnie było dużo luzu, a poza tym kapela lokalna (koncert za 5 zł
), więc ludzie nie znali utworów.
akurat dzikiego pogo to nie lubie. ale wiem, ze nie jestem jedynym
Na koncerty trochę pojedyńczych przychodzi. Wiem, bo jak sam chodzę, to obsesyjnie się rozglądam za podobnymi. Jest nieswojo, ale jak zaczynają fajnie grać to koncentrujesz się na muzyce i masz w dup*e kto jest z kim i co się dzieje dookoła, w końcu przyszedłeś na Sztukę a nie na lans i bankiet rodem z pudelka.
No chyba, że to jakiś koncert muzyki super-happy-pardy-time, to wiadomo, może być słabo bo zakłócamy krajobraz jako smutni i nudni hur hur.
Trzeba iść, bo jak się nie pójdzie, to zawsze się żałuje dużo bardziej, niż pójścia. Wiem, sprawdzałam
Na miejscu autora wątku - poszłabym. Najwyżej namówiłabym kogoś (brata, siostrę, kuzyna, koleżankę), żeby poszedł ze mną.
Poza tym pamiętaj o jednym:
wyjść możesz w dowolnym momencie.
Olfko napisał(a):Slucham ich od 10 lat i jeszcze na dodatek graja material z mojej ulubionej plyty.
A jaki to zespół, tak z ciekawości spytam?
Nie możesz stracić tak ważnego kocertu! Przecież słuchasz już ich tak długo..
Nikt Cię tam nie będzie oceniać. Przecież nikt nieznajomy nie wie, jaki jesteś. Ale jeszcze popytaj się znajomych, czy nie pójdą, lub na jakimś forum tego zespołu zapytaj, czy jacyś fani poznani w Internecie by z Tobą nie poszli..
Hm... A jeszcze dodam, że w najbliższej przyszłości wybieram się na swój pierwszy koncert (rockowy) w życiu, a muszę powiedzieć, że stary dziad już ze mnie
I tak się właśnie zastanawiam, czy nie pójść by za ciosem i nie kupić biletu na White Lies. W sumie to zawsze myślałam że lubię ciszę ew. czasowo zakłócaną jakąś spokojną muzyką, ale oglądam sobie to:
http://www.youtube.com/watch?v=jkJa4hFzgmk
i im bardziej to oglądam, to tym bardziej mam ochotę kupić ten bilet.
Kup bilet, popieram.
A white lies fajni.
Jeśli idziesz na bardziej rockowy koncert, to powiem Ci, że mimo wszystko jest tam bardzo miło, ludzie są zupełnie inaczej nastawieni, niż zdenerwowany, krzywy przechodzeń w deszczu na ulicy
Możesz mi nie uwierzyć, bo to mało prawdopodobne, ale koncerty to zupełnie inna 'rzeczywistość'.
Na koncertach byłam już z eeee 4 razy? Owszem, nigdy nie byłam sama [ze względu na mój wiek i tak by mnie nie puścili
] ale wychodziłam z nowymi znajomościami. Tam wszyscy są jacyś tacy uśmiechnięci. I jakkolwiek wyglądasz, Cię zaakceptują.
Może to się wydawać trudne, szczególnie dla kogoś nieśmiałego.
Ale z drugiej strony, zawsze możesz wyjść z koncertu, jeśli poczujesz się zagrożony. Tylko, dlaczego by nie spróbować? (:
akurat koncerty to chyba jedyne 'imprezy' z którymi nie mam problemu.
i faktycznie, tak jak napisała ZielonaKredka, nie ma sie czego bać.
no i pogo też lubię
A właśnie! Mamy iść na koncert, Iskiera, mam nadzieję, że pamiętasz
Też się takich wesołych kłębowisk nie boję
ale POGO już tak
no chyba, że to takie indie-pogo, takie damskie;]
pamietam, Mary, pamietam
jak tylko coś ciekawego znajdę, dam znać
pogo jest fajne xD pomijając niektórych panów, no ale powiedzmy że wyłączam myślenie i nie patrzę na to, czy ci spoceni obrzydliwcy obok mnie skaczą, czy nie : D są fajni, to się liczy
i można ich poprosić o wrzuceniu cię na falęęę